Kocham Go
Pozytywny test ciążowy zostawiłam w swojej szafce (ma szklane szybki) nad umywalką w łazience. Generalnie każde z nas ma swoją umywalkę i szafkę, więc nikt nikomu nie zagląda do jego części. A tu mój mądry małż, po powrocie poszedł pod prysznic, zszedł na dół na obiad i jadł jak gdyby nigdy nic. Potem przytulił się do mnie na kanapie i coś oglądał w TV. Ani się nie zająknął skubany, że wypatrzył test w szafce! Czekał aż sama mu powiem;) Cieszył się, a ja wpadłam w panikę nie do opanowania, że wszystko się powtórzy... Oczywiście dostałam za to reprymendę, że jak będę tak histeryzować, to nie mam co liczyć na zdrową ciążę i się ogarnęłam.
Mój Luby ma dwa powody do radości bowiem jego najlepszy przyjaciel (ten z którym był na nartach) też będzie miał dziecko, jego żona jest w 8tc. A najlepsze jest to, że ja nigdy przenigdy nie chciałam mieć dziecka z tego rocznika co oni. Nie lubie go. Nie, to za mało powiedziane, ale niech tak zostanie;) A żeby było jeszcze śmieszniej, to moja przyjaciółka też jest w ciąży!
Powtórzyłam dziś bete: 545,3 ! Poprzednia z piątku: 86,2.
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 lutego 2015, 15:49
Czuje się bardzo dobrze, zero ciążowych objawów poza sennością i sporadycznym już kłuciem w podbrzuszu. Aż ze strachu badając wczoraj poziom cukru we krwi zrobiłam bete (8 345:)). Obiecuje już więcej nie panikować i cieszyć się, że Groszek jest dla mnie łaskawy!
Po dzisiejszej wizycie mamy pierwszą fotę Jak laptop przestanie strajkować, to ją wrzucę. Byłam tak wcześnie, bo moja lekarka ma urlop akurat wtedy, gdy powinnam przyjść.
Pęcherzyk piękny, w macicy, ciałko żółte jest. Pozostaje czekać na serducho
Uwielbiam moją lekarkę!!! Byłam u niej zaledwie 5 razy na wizycie wcześniej. Jestem jedna z baaardzo wielu jej pacjentek, a ona z całej sterty kart wyjęła moją nie pytając o nazwisko Czuję się przez to bezpieczniej i wiem, że nie jestem jedna z wielu anonimowych kobiet, które do niej przychodzą i wiem, że pani doktor zna i pamięta całą moją historię.
Uspokoiła mnie dzisiaj. Mówiła z taką pewnością w głosie, że musi być dobrze, że nie ma innej opcji!
Kolejna wizyta w urodziny Lubego
Jestem szczęściarą. Powinnam się cieszyć, że tak szybko zaszłam w ciążę, mam wspaniałego mężczyznę obok, dom i cudowne życie...
Tymczasem dziś mogłabym cały dzień przepłakać. Przecież nie tak miało być. Miałam się cieszyć tą ciążą, planować, wybiegać myślami w przyszłość. Nie umiem. Ze strachem czekam aż przebiję tą "magiczną" granicę 9w4d. Bardzo się boję. Nie dam rady jak to się znowu powtórzy!
Powinnam się cieszyć, że nie mam żadnych objawów ciąży poza sennością i sporadycznym bólem i kłuciem w podbrzuszu. Nie wiem dlaczego wmawiam sobie, że wiszenie nad toaleta coś by w moich lękach zmieniło.
Oboje się boimy. Chwilowo żadne z nas chyba nie do końca uwierzyło, że będziemy rodzicami.
Boję się, że zapomnę moją pierwszą Kruszynkę ;( Boję się, że zapomnę serduszko, które widziałam. Wyraz twarzy Lubego, który oglądał zdjęcia USG. Jego rozmów z brzuszkiem.
Jutro skończyłabym 25tc. Nie tak to miało wyglądać.
Nadal mam w sobie mnóstwo bólu i goryczy.
Myślałam, że jak już zobaczę II kreseczki na teście ciążowym, to będzie mi łatwiej. Nie jest. Nie będzie, dopóki nie będę trzymała w ramionach naszego dziecka. Wtedy uwierzę, że może być jeszcze dobrze, że będę szczęśliwa, a patrząc w oczy maluszka, będę widziała w nich odbicie Ciebie, Aniołku
Ależ ten czas leci, dopiero co kalendarz nieubłaganie pokazywał trzy tygodnie do kolejnej wizyty, a to już za 12 dni Czasami zastanawiam się czy oby na pewno wijesz sobie gniazdko Groszku... Czuję się idealnie. Zero mdłości, tylko wzmożona senność, która odrobinę przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu. Jesteś tam Maluszku, prawda?
Mam w telefonie zainstalowaną aplikację "ciążową". Wprowadzane w nią dane były nietknięte od czasu poronienia. Mimo, że wiedziałam, że po zabiegu nie ma już we mnie żadnego śladu Maluszka, to wykasowanie jej było dla mnie takim definitywnym końcem, "wymazaniem" wszystkiego ze świadomości. Dzisiaj ją włączyłam. Właśnie mijałaby nam "studniówka" Postanowiłam nic nie zmieniać do czasu wizyty w marcu. Jak będzie dobrze, to wtedy to zrobię
Doczekałam się wczoraj pierwszego buziaka w brzuch Widać, nie tylko ja nadal nie mogę uwierzyć, że będziemy mieli dziecko Będzie serduszko, będzie niepohamowana radość!
Dopiero dziś uwierzyłam, że faktycznie jestem w ciąży i wreszcie mogę się nią cieszyc
Nasz Miś Haribo ma całe 2,03 cm szczęścia i pięknie bijące serducho
Jestem szczęśliwa, po prostu szczęśliwa Nie jest to taka sama radość jak poprzednio, bo z dużą dozą niepewności, ale jednak
Zostań z nami Maluszku!
Dziś mija dokładnie ten tydzień, który zmieniła moje życie. Koło 13.05 nie było Cię już z nami Aniołku... Było bardzo ciężko, myślałam że sobie nie poradzę. Fizycznie nie bolało, psychicznie boli nadal.
Rozmawiałam dziś z przyjaciółką. Śmiała się, że nikt nam nie uwierzy, że się nie umówiłyśmy co do ciąży i przypadkiem jest to, że nasze daty urodzenia różnią się całymi 4 dniami. Głupio odpowiedziałam jej, że "przypadkiem", to ja powinnam być właśnie w 29tc i marudzić w kolejce, w której stałyśmy, że dłużej nie wystoję. Teraz mam wyrzuty sumienia, bo przecież noszę pod sercem maleńkiego Misia Haribo, który powinien czuć się chciany i kochany, a nie być "zastępstwem" swojego rodzeństwa.
Doszłam też do tego, że tą ciążę odczuwam inaczej. Nie odliczam trzy razy dziennie czasu do kolejnej wizyty, nie mam potrzeby rozmawiania tylko i wyłącznie na tematy około ciążowe, nie szukam wyprawki. Po prostu czekam. Czekam aż poczuję się bezpiecznie i pewnie, aż będę wiedziała, że nigdzie sobie moje dziecko nie pójdzie.
Wczoraj byłam na wizycie:) Nasze szczęście ma 5,1 cm, fika na wszystkie możliwe strony, tak że zaczęłam się bać o siebie co będzie później, jak już będę czuła ruchy;) Mój Miś Haribo machał rączkami na wszystkie strony i kopal nóżkami, ani chwili spokoju nie było:) Jest starszy wg USG o 4 dni, ale zdaje sobie sprawę, to każdy milimetr ma tu różnicę, więc jakoś nie biorę tego do siebie.
Najbardziej śmiać mi się chce jak Luby co wizytę pyta KIEDY będzie wiadomo kto mieszka w moim brzuchu;) Może uda się coś na badaniach prenatalnych podejrzeć, ale to i tak nie będzie pewne.
Chyba zaczynam wierzyć, że naprawdę jestem w ciąży;)
I cieszę się bardzo, że póki co nic nie przytyłam. Mam tendencje do tycia i bardzo się pilnuję, zwłaszcza że nie mogę pochwalić się super figurą, ale źle też ze mną nie jest;) Choć małż dziś mnie poinformował, że kurier przyniesie dziś nową wagę i po ciąży wracam do formy z naszego okresu zakochania;)
Weekend spędziliśmy nad morzem
Pogoda w sobotę była piękna!!! Słońce, bezchmurne niebo, ciepełko i moja ulubiona flauta na morzu;) Luby się ze mnie śmieje, że nad morze jedzie się zobaczyć grzywacze na morzu, a nie jezioro, ale co tam, ja tak lubię najbardziej:)
Nie jestem rozpieszczona, nie miałam w życiu luksusów, ale uwielbiam jak ktoś za mnie zrobi śniadanie, pozmywa po nim czy posprząta mi pokój;) Hotel wybrany przez przypadek okazał się najlepszym w jakim byliśmy! Do tego basen, sauna, jazzuzi- żyć nie umierać!
;(
Myślałam, że będzie mi po takim czasie łatwiej, ale wcale tak nie jest. Jestem szczęśliwa, że pod sercem nasze dziecko, ale nie jest to taka beztroska jak wcześniej, a w uszach dźwięczą mi słowa ginekologa po ostatniej wizycie, że co prawda jest dobrze, że czas największego zagrożenia jeszcze nie minął.
Pisałam jakiś czas temu, że nie potrafiłam zmienić danych w aplikacji ciążowej, czekałam na wizytę i jak będzie wszystko dobrze, to to zrobię. I co? Zainstalowałam drugą, bo tamtej nie mogłąm "wyrzucać" z pamięci. Pokazuje mi ona dziś 31w5d, 58 dni do porodu. Zastanawiam się jak wyglądałabym z przygotowaniami, kto mieszkałby w moim brzuszku i czy bym się bardziej toczyła czy przemieszczała;)
Stresuje mnie ta ciąża, uczelnia, praca Małża, a raczej cały stres z nią związany i emocje, które przynosi do domu. Mam wtedy ochotę usiąść i płakać
Pierwszy raz w życiu widzę śnieg padający w kwietniu:) W weekend oglądaliśmy zdjęcia z 28 marca 2014 i nasz biały ogród, więc te kilka dni różnicy, to niewiele;) Ewidentna zmiana klimatu i przesunięcie się pór roku. Może to i dobrze, bo jak urodzę, to pospacerujemy jeszcze troszkę zanim nas zmrozi!
Wczoraj miałam badania prenatalne. Rzutem na taśmę, bo ledwo się już łapałam. Lekarka przyjechała spóźniona ze szpitala 1,5h, ale okazała się bardzo sympatyczną i kompetentną babką
Badanie robiła tak sprawnie i w takim tempie, że zastanawiałam się, gdzie ona to wszystko widzi! Jak tylko włączyła monitor, to rzuciła "będzie chłopak" Oczywiście kazała poczekać na potwierdzenie lekarza prowadzącego, ale ona jest raczej pewna;) Śmiała się też, że dziecko jest tak powykręcane i ułożone, że pierwszy raz widzi coś takiego. Maluch chyba to usłyszał, bo obrócił się pupą w naszą stronę, a główkę zasłaniał łapkami;)
Wszystkie parametry są w normie, kość nosową było ładnie widać, a wyniki PAPPA będę miała za tydzień. Mam się nie martwić, bo mój synek jest zdrowy Ma 8,18cm a serducho bije 153 razy na minutę.
Będę miała swojego małego królewicza
Trzeba tylko dla niego jakieś imię wymyślić, a to będzie nie lada problem, bo nie możemy dojść do porozumienia. Nie podobają nam się te same imiona;)
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 kwietnia 2015, 10:44
Dumamy nad imieniem i NIC.
Póki co jesteśmy zgodni co do Olafa i Konrada, choć tu trudno o zdrobnienia tych imion. Cala reszta odpada, albo nam się źle kojarzy, albo nie podoba obojgu. Normalnie dramat, kto by przypuszczał, że wybór imienia będzie taki trudny ?!
Dwa dni pod znakiem wizyt u lekarza za mną.
Środa. Moja gin troche mnie rozczarowała, bo liczyłam że zważy i zmierzy mi maluszka, a ona podała tylko długość i dała skierowanie na badania w labo i resztę u niej na oddziale w szpitalu (ponoć są takie zasady, że na NFZ nie daje się na jednej wizycie więcej niż 3 skierowań na badania, a ja miałam "zaległości" z cytomegalią i różyczką). Nie sugerując nic lekarce powiedziałam, że na badaniach prenatalnych została podana mi płeć do potwierdzenia i czy może ona coś widzi. Powiedziała, że może chłopiec, ale jest jeszcze wcześnie i nie ma pewności. Super, płeć potwierdzona pomyślałam;) Jednak wyszłam z niedosytem i liczyłam, że w szpitalu dokładniej mnie zbada.
Czwartek. Stawiłam się rano w szpitalu. Standardowy wywiad, badanie moczu i krwi. Bardzo sympatyczne studentki położnictwa pomagały w badaniach (aż mi się żal zrobiło, że składałam papiery na ten kierunek, dostałam się i zrezygnowałam). Tym razem maja kochana kluseczka została zmierzona wzdłuż i wszerz:) Klopsik waży 170g!!! Nadal jest starszy o kilka dni;) Lekarka wykonująca USG zapytała czy chce znać płeć. Powiedziała, że to niepewne, bo jest jeszcze wcześnie, ale ona by stawiała na dziewczynkę Także mamy 2:1. Już traktowaliśmy dziecko bardziej indywidualnie i personalnie jako TEGO chłopca, ale generalnie gdzieś nam po głowie chodzi, że może jednak to będzie Marysia:)
Moja mama dziś zaszalała. Kupiła klusce kombinezon i skarpeteczki:) Na szczęście neutralne w razie czego;) A jej komentarz jak powiedziałam, że dziś padł typ na dziewczynkę "nie rób mi tego, już się nastawiłam na wnuczka" wywołał u mnie szeroki uśmiech:D
Jak ten czas leci, to już 5 miesiąc
Wreszcie w pełni potrafię się cieszyć tym, że jestem w ciąży! Kupuje powolutku ubranka, a małż ostatnio przywiózł do domu dwa komplety klocków lego duplo żeby jego synkowi nikt pierwszy ich nie kupił Sam jest wielkim fanem i ma już cała listę co i kiedy kupi. Pierwsza w kolejności jest kolejka na święta, tylko ciekawe kto będzie się bardziej z niej cieszył Zagląda teraz codziennie do pokoju Małego (który jeszcze jest naszą biblioteko-pokojem gościnnym) i mówił, że ładnie tam wyglądają!
A ja od ponad tygodnia, a dokładnie od 16w6d, czuję Maluszka Myślałam, że będę czekać na pierwsze ruchy co najmniej do 20tc, ponieważ mam łożysko na przedniej ścianie, a tu taka cudowna niespodzianka:)
Majówkę spędziliśmy nad morzem i doszliśmy tam do wniosku, że bierzemy pod uwagę, że Mały może mieć imię jak tatuś Zawsze to coś, zwłaszcza że póki co lepszego pomysłu nadal nie mamy...
Połowa ciąży za nami:)! Czas na małe podsumowanie;)
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/ac3451911e8b.jpg
Samopoczucie: od początku ciąży dobre, mdłości męczyły mnie mniej niż tydzień (jakoś między 8 a 9 tygodniem) i ta na widok jedzenia, a nie bezpośrednio po nim;) Uciążliwa czasami jest za to "śpiączka ciążowa"
Waga: od startowej 300g na plusie co mnie baaardzo cieszy;) Może uda się nie przytyć więcej niż 8kg do końca!
Nasz synek fika i dokazuje, a wczoraj pierwszy raz zauważyłam jak się ułożył, bo miałam asymetryczny brzuszek! Ucieszyło mnie to tak samo, jak małe dziecko wymarzona zabawka;) Dzięki temu, że go czuję mniej się denerwuje, choć przez prawie tydzień Mały "zamilkł", a ja już miałam czarne myśli... Odkryłam też, że nie lubi jak się go "gniecie" jak siedzę np. pochylona lub (mimo mieszczenia się w spodnie) uciska mnie guzik od jeansów w aucie;)
Zdecydowaliśmy się na wózek, dziś byliśmy go oglądać i upewniliśmy się w naszej decyzji, choć mieliśmy jeszcze drugi typ zdecydowanie tańszy! Cóż, babcia (teściowa) sponsoruje, ale i tak nie chciałabym żeby musiała wydawać majątku!
W poniedziałek USG połówkowe, trochę się boje...
A tatuś nie może się doczekać aż poczuje na własnej skórze ruchy syna
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 maja 2015, 11:39
Przedstawiam Wam moją CÓRECZKĘ (tak, tak, córeczkę!)
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/04a92d3f14f6.jpg
Nie powiem, jestem zaskoczona. Przecież wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały synka. Mojego małego królewicza, a taty kompana na żagle, narty i szał zabawy LEGO.
Wsiadłam po wizycie do auta i łzy same mi pociekły. Kocham ją, je, to dziecko, nie ważne kim jest czy będzię, ale poczułam się rozczarowana... Aż głupio mi to głośno mówić Mamy przecież ubranka i zabawki dla chłopca, a babcia doprowadza mnie do białej gorączki zdrabniając pieszczotliwie imię! A tu taka zmiana, będzie Marysia, cudowna nasza kochana dziewczynka:) Klopsik waży ok.730g- dużo, prawda? Ale lekarka powiedziała, że nie mam się czym przejmować, bo przecież kiedyś dziecko musi zacząć rosnąć i nabijać mamie kilogramy skoro sama nie chce;)
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 maja 2015, 14:01
Zabierałam się do tego wpisu od soboty... Na 30 maja miałam termin porodu mojego maleńkiego Aniołka Czas pędzi nieubłaganie dalej, skłania do refleksji. Zastanawiam się kim byłoby moje dziecko, jak by wyglądało, jak szybko zawróciłoby nam w głowie:) Nadal nie rozumiem dlaczego to się stało, nadal boli tak samo, ale muszę być silna, mam dla kogo :*
Mój brzuszek w 22tc
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/6c3172db69c8.jpg
Na wadze nadal niewielkie zmiany, choć dziś ewidentnie mnie okłamała, bo wg niej od wczorajszego wieczora (weszłam z ciekawości) przybyło mi 0,5kg przez noc!
Cieszę się, że rozstępów póki co nie mam i baaardzo liczę na to, że się nie pojawią. Wiem, pomarzyć zawsze można;)
Pogoda piękna, małża nie ma, więc rozłożyłam sobie parasol na tarasie, wysmarowałam się olejkiem i zapachniało mi wakacjami Plażą, ciepłym morzem, pysznym jedzeniem, moim małym rajem na wyspie A wszystko za sprawką olejku do opalania! Trochę nie mogę przeboleć tego, że w tym roku tylko Bałtyk nas czeka, ale już za rok w trójkę gdzieś polecimy (Grecja to nasza mała miłość, jeszcze tyle nam zostało do obejrzenia!) lub pojedziemy do Chorwacji:) Może to głupie, ale już czekam na te przyszłoroczne wakacje i mam plany związane z dochodzeniem do siebie po ciąży, także wystarczy współpracujące dziecko i małż żeby wszystko się udało
Zbliża się czas kiedy trzeba się wybrać do fryzjera i zrobić odrosty i pojawia się odwieczne pytanie "ścinać czy nie ścinać?". Z jednej strony włosy do ramion nadal są długie, ale z drugiej luby jakoś bardziej woli mnie w obecnej wersji... Cóż, zobaczymy co się sprawdzi najbardziej jak nastaną upały: praktyczność czy estetyka;)
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 czerwca 2015, 22:05
Byłam dziś na drugim (prywatnym) USG połówkowym.
Lekarz potwierdził płeć i Marysia zostaje Marysia w 100%, nie ma mowy o pomyłce. Mimo, że to do mnie dotarło i chciałam "jedynie" zdrowe dziecko po poronieniu, to nadal gdzieś z tył głowy oglądając mebelki, wózki czy łóżeczka myślę czy będzie to chłopcu odpowiadało;)
Mała jest zdrowa, ma zdrowe serduszko i nerki, przepływy idealne, rozszczepienia wargi brak, kość nosowa piękna. Waga 714g ("słuszną linię ma nasza władza"). I tutaj zaczynają się problemy, bo Marysia jest starsza/większa o 2 tygodnie. Bardzo duża rozbieżność, biorąc pod uwagę, że nie ma mowy o złym datowaniu początku ciąży. Jest też możliwość cukrzycy ciążowej. Idę za 2 tygodnie na test obciążenia glukozą i zobaczymy. Po cichu liczę, że to "tylko" to, a nie inna patologia ciąży. W każdym razie mam się zgłosić do tego lekarza za miesiąc żeby mógł sobie rozrysować krzywą wzrostu dziecka i zobaczyć czy to ma coś wspólnego z cukrzycą.
22 czerwca idę do swojej gin, zobaczę czy się zająknie coś na ten temat, bo przecież ostatnio mnie uspokajała, że wszystko jest dobrze...
Pędzi ten czas jak szalony, czasami się zastanawiam co mnie mija przy takim tempie. Zawsze mi się wydawało, że to tylko takie gadanie "zobaczysz, ani się obejrzysz a będziesz rodzić", a to prawda!
Wczoraj były imieniny małża:) Porwałam się na upieczenie pierwszy eklera z truskawkawi z Moich Wypieków i gdzieś zrobiłam błąd, bo musiałam przepyszny oryginalny krem z przepisu, zastąpić budyniem Mimo wszystko i tak całe ciacho zniknęło!
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/0c2765b9495f.jpg
Całą sobotę spędziliśmy u teściowej na składaniu basenu- nigdy więcej!!! Basen o rozmiarach 4,6m średnicy i 1,1m wysokości bez instrukcji obsługi... Wróciliśmy do domu po 23. Pozostaje liczyć na to, że woda szybko się w nim nagrzeje i będzie można się chłodzić
A to mój brzuszek:) Rośniemy, wreszcie coś konkretnie ruszyło;)
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/6d05f1ad13a5.jpg
Swoją drogą waga też pokazuje z tygodnia na tydzień coraz więcej i więcej! Tak jak przez I trymestr przybyło mi 300g, a od 20tc przez 3 tygodnie już kilogram!
Tak sobie siedzę i myślę, że mam cudownego mężczyznę Mam nadzieję, że on widzi, że mi na nim zależy, że go kocham nad życie i doceniam wszystko co dla nas robi. Uwielbiam jego pocałunki na dobranoc dla mnie i dla Małej w brzuszek, jego niecierpliwienie się i oczekiwanie aż Marysia go porządnie kopnie, jego poinformowanie nowego pracodawcy, że we wrześniu on MUSI wziąć przynajmniej tydzień wolnego, bo córeczka mu się urodzi. Kocham go i jestem wdzięczna, że jest
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 czerwca 2015, 23:44
Gratuluję :)
Gratulacje :)
Nie jest to głupota też jestem osobą która wszystko dusi w sobie i to nie jest dobre dla nas bo męczymy się z tym o tym że chce mieć dzidziusia też bałam sie powiedziec męzowi i tak dusiłam to w sobie aż nie wytrzymałam któregoś dnia rozpłakałam sie i powiedziałam ze nie chce juz dłużej czekac jak widać nie potrzebnie bo mąż zgodził sie od razu i za miesiać nasza kruszynka będzie z nami! gratuluje Ci Kochana z całego serca;)
Kochana! Aż się popłakałam... Wierzę, że tym razem będzie dobrze. Przeczytałam cały Twój pamiętnik i długo czekałam na dzień taki jak ten... Gratuluję z całego serca! Będzie dobrze. Dbaj o siebie i maleństwo.
Gratuluje kochana! <3 ;)