X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Co przyniesie los
Dodaj do ulubionych
1 2
WSTĘP
Co przyniesie los
O mnie: Rocznik 1986, mężatka od 27.08.2016. Marzę o ciepłym domu i kochającej pełnej rodzince:)
Czas starania się o dziecko: Oficjalnie od ślubu.
Moja historia: Mam nieregularne cykle i problem z prolaktyną. Przewinęło się tez podejrzenie pco.
Moje emocje: Wahania

3 maja 2014, 00:53

Mój pierwszy wpis:) Dotychczas podczytywałam tylko, ale w końcu postanowiłam sama zacząć pisać. Muszę się wypisać :) Od podstawówki do końca studiów prowadziłam pamiętnik, i teraz trochę mi tego brakuję.
Zdecydowana większość pań tutaj pisze o staraniach, dlatego też miałam wątpliwości, czy powinnam w ogóle zaczynać pisanie, bo przecież jeszcze się nie staram. Jednak doszłam do wniosku, że skoro tu jestem, to może dzięki temu pisaniu czegoś się dowiem od osób, które miały podobne problemy do mnie. Nie znam się na tych badaniach jakie trzeba zrobić. Najpierw musiałabym trafić do dobrego lekarza, ale jak to zrobić? Staram się czytać opinie w internecie o danym lekarzu, ale są różne. Jednej pani się spodoba, innej już nie. Chyba po prostu trzeba zacząć sprawdzać. Mam już jedną panią doktor na oku, podobno dobra przy pcos. Jest ginekologiem. Zastanawiam się, czy w przypadku pcos nie idzie się do endokrynologa-ginekologa. Nie mam z kim o tym porozmawiać... Chciałabym pójść do takiego lekarza, który nie będzie mnie leczył tabletkami anty, bo nie wierzę że to leczy. Nawet nie mam stu procentowej pewności, że to pcos. Drugi pan doktor powiedział, że na podstawie samego usg nie można stwierdzić tej dolegliwości. Hormony wyszły w porządku, tylko prolaktyna za wysoka. Ehh, może któraś z pań może polecić dobrego ginekologa z Lublina, który zajmuję się dokładnie każdym przypadkiem i nie zbywa raz dwa? I który daje bez problemu skierowania na badania. Byłabym wdzięczna za podpowiedzi :) Najlepiej żeby był na NFZ bo obecnie krucho z pieniążkami.
Z innej beczki. Mam dzisiaj fatalny humor. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam doła. Czuję się nieatrakcyjna, jakaś gorsza, niepewna siebie. Zastanawiam się czy to nie oznaka nadchodzącego okresu. Chyba mi wraca do normy, więc i humorki też. Okropne uczucie takie przygnębienie. Ale jeśli taki miałby być skutek uboczny normalnych cykli to niech tak zostanie:) Zaczęłam pić siemię lniane i wreszcie mi jajniki ruszyły. Póki co jestem zadowolona z efektu.
Och, wreszcie się trochę wypisałam. Tego mi było trzeba:)

5 maja 2014, 18:11

Po ostatnich kilku dniach smutnych i jakichś dołujących dziś mam dobry humor:) Mam nawet sporo energii i udało mi się pomalować sufit w kuchni. Może długi weekend tak na mnie wpłynął. Hehe, śmiać mi się chce, bo rodzinka jakoś do mnie zagaduję o ciąży, oczywiście nie wprost. Najpierw mama, o kwasie foliowym, że taki ważny w ciąży; następnie babcia, chciała mi dać dużą patelnię, bo kiedyś mi się rodzina pewnie powiększy (hehehe); a na koniec teściowa, że jakoś wyładniałam na buzi, i przy bioderkach mi przybyło. Przez to wszystko zaczęłam się zastanawiać, czy nie jestem w ciąży, i nawet objawy u siebie doszukuję, np: zgaga, nigdy nie miałam zgagi, a dziś mam. Tzn wydaję mi się, że to zgaga. Albo gorzki smak w ustach. Rzeczywiście trochę się w brzuchu zaokrągliłam, ale to zapewne na @, bo ma przyjść na dniach. I coś mi jeździ tak w brzuchu od kilku dni. Zapewne to jakieś gastryczne problemy, a ja się doszukuję. Na obecną chwilę, wolałabym nie być w ciąży. Chciałabym najpierw znaleźć pracę... Potem już by mnie to tak nie przerażało. Ale jak będzie tak będzie:) Chociaż chciałabym się do tego najpierw przygotować i fizycznie i psychicznie:)

15 października 2014, 09:25

Dalej te moje cykle są takie rozchwiane. Z ostatniego jestem zadowolona. Trwał 29 dni, zawsze by mogło tak być. Nauczyłam się zauważać owulację. Wcześniej mi się to nie zdarzało, a teraz wyraźnie widać, że są płodne dni: śluz, ukłucia w jajnikach. I zawsze ok. 16 dni po tym pojawia się @. Cieszę się, tzn. że owulacja powróciła. Jeszcze żeby się uregulowało jeśli chodzi o długość to byłabym super zadowolona. Muszę zacząć mierzyć temperaturę, a ciągle zapominam położyć termometr przy łóżku. Wtedy to już bym zauważyła, czy ta jakość moich cykli się poprawiła. Kilka lat temu robiłam wykresy i były one takie płaskie. Chciałabym teraz zobaczyć ładną krzywą :)

8 września 2015, 16:45

Wracam do pisania:) Przez ostatni rok niewiele robiłam ze swoim organizmem dla poprawy stanu zdrowia. Teraz, gdy już ustalona konkretna data ślubu i zaczęte przygotowania, zaczęłam intensywniej myśleć o dziecku i staraniach. Chciałabym, żeby już było po ślubie, żeby się starać. W sumie nie unikam jakoś ciąży i w każdym miesiącu to się może zdarzyć, ale pomimo początkowego strachu, cieszyłabym się ja, mój TŻ i cała rodzina. Póki co, jak widać, jest to niemożliwe. Nie zabezpieczamy się, a w ciąży nie jestem. Cykle są w trakcie regulacji, ja korzystam z ovufriend, mierzę tempkę, czekam na testy ovu, obserwuję się. To na pewno mi się przyda w trakcie starań. Jestem pod stałą opieką lekarza, i to mnie cieszy. W październiku idę na kontrolę. Mam zrobić badanie prolaktyny i obserwować cykle. Wydrukuję sobie te cykle z ovu i zaniosę lekarzowi. Cieszę się jak głupia, że te cykle mam teraz już trzeci raz po 28 dni :D Mała rzecz a cieszy. Oby tak był dalej, bo to mój sukces (no i pana doktora). Idąc do niego na pierwszą wizytę wiedziałam co mi jest, bo sporo czytam o przygotowaniach do ciąży, różne fora staraczek. Wiedziałam, że dostanę bromergon, bałam się że będę się źle czuła, ale na szczęście było spoko. Tarczycę mam w normie, testosteron też. Wszystkie moję problemy z cyklem wiązały się z prolaktyną. Chyba za bardzo się nastresowałam w życiu. Ciekawe, jak teraz wyjdą mi wyniki...

20 października 2015, 10:34

Niestety, prolaktyna wróciła do poprzedniego poziomu. Tym razem mam stosować niepokalanek. dobrze, że doktor o tym wspomniał, bo sama bałam się go brać. W sumie to bałam się jego reakcji, jakbym brała na własną rękę. Mam nadzieję, że troszkę wpłynie mi na prl. W styczniu następna wizyta. Od wizyty do wizyty i czas jakoś płynie :)

13 września 2016, 14:29

Dawno pisałam. Prawie rok minął. Wyszłam za mąż i z utęsknieniem wyglądam dwóch kreseczek. Wpatruje się w te testy jakbym miała tam wzrokiem kreskę namalować. Niestety ciągle biel. Jutro rano zamierzam zrobic test. Minął tydzien od ostatniego testu, może cos sie w tym czasie zmieniło. Bola mnie sutki a praktycznie mi się to nie zdarza. Może się i nakręcam, ale tak bardzo bym chciała :)

14 września 2016, 11:11

Dziś mam pierwszy dzień cyklu. Po zrobieniu testu przyszła małpa. Szkoda, że nie wcześniej,miałabym test. Wrócę do ziółek i kupię donga. Może pomoże :)

23 września 2016, 14:44

Byłam dziś u lekarza. Pan doktor mnie zbadał, wlał coś co mnie tam zapiekło.Powiedział, że wszystko w porządku. Zapisał lutagen i inofem. Mam tez zrobić badanie prolaktyny, gdzieś około godziny 10.00. Następna wizyta 14, 17 lub 21 październik. Ale jestem podekscytowana :D Ja nie wiem co z tymi aptekami: ani lutagenu ani inofemu...

24 października 2016, 10:29

Kilka dni temu byłam na wizycie. Prolaktyna wysoka jak nigdy. doktor mówił, że 2500 jednostek, dużo za dużo. Mam brać bromek 2 tabletki dziennie. To dużo. w zeszłym roku brałam jedną, ale trzeba zbić tą prolaktynę do dobrego poziomu. Za miesiąc na kontrolę i zobaczymy. Pewnie wtedy zmniejszymy dawkę. Po miesiączce mam zrobić rtg głowy, żeby wykluczyć mikrogruczolaka. W piątek robię badanie tarczycy. Biorę donga, piję siemię, inofem, brom. Trochę się nazbierało tego wszystkiego. Jeszcze luttagen dojdzie. Śluz już mi się pojawił szklisty i rozciągliwy, z każdym dniem pewnie będzie lepszy. Najgorsze, że znowu ten cholerny pęcherz o sobie przypomina już trzeci dzień. Soda pomaga, ale muszę jeszcze włączyć czosnek, żeby wybić dziada, bo przeszkadza w serduszkach :)

25 listopada 2016, 19:47

Kurczę, ale ten czas wolno płynie. Teraz czekam do owulacji, potem będę czekać do testu i tak w kółko. Wciągnęłam się w te obserwacje na maksa. Patrzę na ten mój wykres jakbym miała go zaczarować. Wiem, że to nic nie da i czasu nie przyspieszę. Tylko niepotrzebnie się nakręcam. Wkurza mnie, że jak ma się pojawić owulacja to spada mi odporność i zaburza się temperatura. Ostatnio zapalenie pęcherza, teraz przeziębienie. I znowu czosnek idzie w ruch :D

Kocham mojego męża :* :D

20 lutego 2018, 09:29

Dawno pisałam. Dużo się zmieniło przez ten czas. W lipcu umarła moja mama. I coś sie we mnie zmieniło. Na początku zapragnęłam dziecka jeszcze bardziej, chyba żeby zastąpić tą pustkę, ten brak bezinteresownej miłości. Testy ciążowe po kilka sztuk, ehh, paranoja. Jesienią pojawił się kryzys w naszym małżeństwie i wtedy nawet cieszyłam się, że tego dziecka nie ma, bo nie wiadomo co będzie. Od tego momentu nastąpił przełom. Zwolniłam. Przestałam brać bromocorn. Zresztą, rok non stop to już za długo tego łykania. Sam lekarz tak powiedział, że szkoda tego roku skoro mąż niezbadany... no ale. postanowiłam z ciążą poczekać. Na spokojnie przemyślałam sytuację, Pogadałam z mężem. Musimy kupić mieszkanie. tu gdzie teraz mieszkamy nie są odpowiednie warunki nawet dla dorosłych a co dopiero dla dziecka. w październiku kończy mi się umowa, następna będzie na stałe. Otwierają się też przede mną pewne nowe drzwi i teraz w ogóle nie wyobrażam sobie swojego dalszego życia. Żyję chwilą. wiem, że to co pisze jest skomplikowane, bo życie mi się skomplikowało jednak. nie wiem co będzie z moim małżeństwem, jestem strasznie pogubiona, nerwowa, wyżywam się na mężu, ehh. ciąża narazie niewskazana. Korzystam z ovufriend bo dobrze mi tu pilnować cykli. ale tez gdzieś w głębi duszy czekam na to dziecko, i tęsknie już do niego. i byłabym szczęśliwa gdybym ujrzała te dwie kreski. Jednak, wierzę w to że to co mnie spotyka ma sens i z czasem się przekonam jaki. Zawsze tak miałam w swoim życiu. Nie jestem jakoś specjalnie religijna, ale czuję że to Boża opieka nade mną. To jest Jego ochrona. To mi daje nadzieję. Ufam Mu.
Jakoś udało mi się zwalczyć te nawracające zapalenie pęcherza. Koleżanka z pracy poradziła mi moczenie się w rumianku. o dziwo przeszlo. nie wiem czy to zadziałało czy przypadek ale od tamtej pory, czyli gdzieś od jesieni nie wzięłam furaginy. oj żeby tak zostało.
Mam kilka dni wolnego. odpoczywam, będę sprzatać w domku, to mnie uspokaja. tak bardzo cieszę się że idzie wiosna, że już ptaki zaczynają ćwierkać, jest więcej słońca. Dodaje mi to energii, mija depresja zimowa :)
a z leków biorę tylko wit D.

21 lutego 2018, 09:40

Ehh jakie życie jest nieprzewidywalne. Jeszcze wczoraj miałam jakiś plan, a dziś już 180 stopni inaczej. Czemu ludzie są tacy podli? jak można zdobywać czyjeś zaufanie a potem je tak podeptać? ciężko mi ale podniosę się i będę silniejsza. wiem na czym stoję. Boże pomóż choć chyba na to nie zasługuję. nie popełnię drugi raz tego samego błędu.
Teraz już będzie tylko lepiej. Musi być.

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lutego 2018, 12:18

23 lutego 2018, 12:19

Dalej jest mi ciężko, ale juz lepiej. coraz więcej zaczynam rozumieć i sobie układać. Jeszcze troszkę czasu i powinno być dobrze, a potem znowu będę szczęśliwa. Ostatnie doświadczenie nauczyło mnie, że nie wolno żyć przyszłością, tym co może się wydarzyć, marzeniami. Trzeba żyć obecną chwilą. nikt nie wie co będzie kiedyś. przekonamy się o tym właśnie kiedyś. nie będę wypatrywać szczęścia w przyszłości. Poszukam je tu i teraz.

26 lutego 2018, 15:46

Jest coraz lepiej. Mam chwile słabości, ale idę do przodu. Nie spodziewałam się, że jestem taka silna :) Zaczynam inaczej widzieć wszystko, dopuszczać inne rozwiązania, niż myślałam. to już jest dobrze. Wiem, że jeszcze pewnie parę razy zwątpię, ale już się nie cofnę. ehh, czasem chciałabym przyspieszyć czas, żeby już być na tym etapie, ze jest ok, no ale nie da się. Muszę to przerobić i mam nauczkę :)

2 marca 2018, 16:24

Mam taką jedną fajną cechę: szybko przystosowuję się do nowych sytuacji. Jest juz dobrze, i nawet cieszę się, że się stało tak jak się stało. Jest teraz nawet lepiej. Wow. Jeszcze tydzień temu nie wyobrażałam sobie jak to będzie a teraz jestem zadowolona. i z nadzieja patrzę w przyszłość. Choć delikatny strach jest. Ale i tego się pozbędę :)

11 kwietnia 2018, 16:24

Czas leczy rany. To prawda. Chyba nigdy nikt mnie tak nie zranił, jak te prawie 2 miesiące temu. Ale odzyskałam już większość swojego spokoju. Jeszcze troszkę i już będzie akurat, a postaram sie żeby było lepiej niż wcześniej. Mam swoje cele do zrealizowania, swoja prostą drogę, którą kroczę i tu jest najlepiej, najbezpieczniej. Tu nic złego mi się nie stanie. Rany się zabliźnią, ale o bólu zapomnę :)
Nie poddam się depresji, złym myślom i smutkom. Wyjdę z tego dołka silniejsza i mądrzejsza. Pierwszy cel - kupno mieszkania. Co się łączy ze znalezieniem odpowiedniego i kredytem. Drugi cel - dzidziuś. Może byc i w odwrotnej kolejności. Nie pogniewam się ;) Myślę tylko o tym. Wyobrażam to sobie i jestem szczęśliwa gdy to widzę :) Tylko trzeba troszkę cierpliwości i czasu :)

28 kwietnia 2018, 21:15

Jakiś dziwny czas dla mnie nastał, smutny, dużo negatywnych przeżyć. Dziś umarł mój dziadek po ciężkiej chorobie. Mąż w szpitalu z zapaleniem jelita. Ciotka też w szpitalu. Co się dzieje? Wczoraj się już przy mężu rozpłakałam, bo nie wytrzymałam napięcia. Niby wydaje mi się, że sie trzymam, że daję radę, że jestem twarda, a wystarczyło, że mąż krzywo na mnie spojrzał i nie wytrzymałam nerwowo, ehh. Naprawdę dziwne rzeczy mi już przychodziły do głowy, np że lepiej by było jakby mnie nie było. Coś nie tak z tą moją głową sie robi. Straciłam pewność siebie i radość z życia. a coraz to nowe smutne wydarzenia tylko mnie dobijają. Czekam na szczęśliwy czas, na pewno nadejdzie. No kiedyś musi.

2 czerwca 2018, 17:58

Dużo zmian nam się w życiu szykuje. Mąż zmienia pracę, ja też zmieniam miejsce pracy, tzn. firma ta sama tylko inna placówka, będziemy się przeprowadzać. Mam nadzieję, że nastanie w końcu lepszy czas dla nas dzięki tym zmianom. Powoli wracam myślami w temat starań. Jak tylko się zadomowimy w nowym miejscu to ruszamy z leczeniem. Nie wiem, jak będzie, bo mąż bierze asamax a on podobno wpływa na płodność, no ale zobaczymy. Może dzięki leczeniu to mu płodność wróci. Może tamto schorzenie miało negatywny wpływ na płodność. Myślę, że to już niedługo :)

5 czerwca 2018, 16:27

Przeprowadzamy się :D będziemy mieszkać w pięknej okolicy. Może nas to uspokoi i nastroi pozytywnie. Tu jest zła atmosfera w tym domu. Tam na pewno będzie lepiej. I do tego jest tam kościół z cudownym obrazem. Od dawna myślałam o tym, żeby chodzić tam i modlić się o dziecko, ale tam w ogóle nie miałam po drodze i jeszcze daleko. a teraz będę mieszkać w tej parafii. Może to jakiś dobry znak/ Ciesze się jak dziecko :)

15 czerwca 2018, 21:59

Juz tydzień mieszkamy w nowym mieszkanku. Jest cudownie. Bardzo pozytywna energia tu panuje. Poprostu chce się żyć :D Tak się cieszę. Mąż rozpoczął nową pracę. Jest zadowolony. Zmiany są dobre. Stare sprawy i problemy zostawiliśmy w poprzednim mieszkaniu. i niech tam zostaną :)
1 2