Dobrze że jestem na L4 .Nie wiem jak wytrzymałabym w pracy obsługując petentów?! Łzy,łzy, łzy ... Zastanawiam się ile można wyprodukować łez w ciągu jednego dnia.
Powrót do pracy - 22 października , będzie koszmarny. Trzy dziewczyny w firmie w ciąży, wszystkie zaszły prawie w jednym czasie , a ja miesiąc po nich. Tylko że ja wrócę do pracy już bez ciąży!!!
Nie wiem jak to wytrzymam ?!
Na razie czekam na wizytę u gina , idę na kontrolę po łyżeczkowaniu 21 października! Zastanawiam się kiedy dostanę znów @ . W ubiegłym roku po poronieniu czekałam prawie 40 dni! No ale tym razem nie będę się starała od razu. Najpierw seria badań genetycznych i innych ....... Kolejnej porażki już chyba nie wytrzymam !
No i nie uroniłam ani jednej łzy od rana ; niestety od 17.00 zaczęło się ryczenie:(
Małżonek wrócił z pracy i oznajmił mi , że jego bratowa jest w ciąży. Dopiero zaczęli się starać i już złoty strzał!
No tak ale przecież ona ma dopiero 23 lata, a ja...... I znów ryk , że nigdy nie będę już mamą , że nie zdążę zajść bo już zacznę przekwitać
Moja mama zaczęła przekwitanie w wieku 40 lat, jak ja się cholernie boję że spotka mnie jej los. Z drugiej strony mamy mama urodziła ostatnie dziecko w wieku 45 lat a miała ich 12 zdrowych, dorodnych sztuk!!!!
Oj żebym była taka płodna jak babcia:)
Jutro idę na herbatkę z moją przyjaciółką , jest w 4 m-cu ciąży! Ciężko będzie , na pewno część rozmowy zejdzie na temat Jej aktualnego stanu ! Muszę dać radę , cieszę się że Jej się udało , myślałam nawet, że będziemy miały dzieci w podobnym wieku....
Więc mój plan na przyszły rok - urodzić dzieciątko a najlepiej bliźniaki!!!!!! Jestem jedynaczką i zawsze strasznie mi to ciążyło , marzę o modelu rodziny 2 plus 2!Jakby tak doszło do in vitro to jest jakaś szansa!!!
Ten czas tak wolno płynie ; już chciałabym dostać @ ,umówić się na pierwszą wizytę do Kliniki, porobić te wszystkie potrzebne badania i działać , już działać !
Ta ciążą sierpniowa troszkę mnie zaskoczyła , miałam w planie w październiku być w Klinice a tak to wszystko się przesunęło w czasie .No nic nie poradzę , muszę cierpliwie czekać a nie jest to moją mocną stroną ....
Spotkanie z przyjaciółką super, potrzebowałam tej rozmowy i wsparcia z Jej strony! Poza tym zjadłyśmy pycha obiadek! Nie mogłam wyjść z podziwu ile ta moja koleżanka wcina i że Jej nie zemdliło / lasagna , sok pomidorowy, herbata, druga herbata a na koniec deser lodowy z owocami- brrrrrrrrrr! Aż mnie ciarki przeszły /.
Dzisiaj mąż przywiózł mi całą reklamówkę ubrań od mojej przyjaciółki! Bidulka już się nie mieści w nie , brzuszek ciążowy przyrasta!
Dostałam super płaszczyk na zbliżające się chłodne dni, całkiem nowy. Cieszę się bo zamiast kupować nową kurtkę odłożę pieniążki na jakieś badanie !
Ostatnio zrobiłam się jakby bardziej oszczędna; wszystko przeliczam na ewentualne badania które przede mną!
Jutro znów piątek, czas powoli ale leci!Jestem już troszkę spokojniejsza , wyciszona ! I gotowa do nowej walki o kolejną ciążę !
Mam nadzieję , że nie zostanę zarażona tym grypskiem , chociaż katar już na mnie przeszedł
Jutro wybieram się do szpitala po wypis hist.patologiczny a później połażę troszkę po mieście! Żeby tylko nie padał deszcz....
Niech przyjdzie we wtorek bo w poniedziałek wizyta kontrolna u mojego ginekologa i trzeba będzie znów ją przesuwać!
Mężuś nadal chory leży w łóżku ; okazało się że ma "prawie "zapalenie płuc:( Jeszcze troszkę poleży w łóżeczku!
Doktor nie kazał mi na nic czekać tylko szybko umawiać się na spotkanie w Klinice żeby zdiagnozować przyczynę tych moich "pustych jaj płodowych"! Na odchodne powiedział , iż liczy że szybko wrócę do Niego w ciąży, bo to że będę w tej ciąży to jest pewny:)
Smutna wiadomość to taka , że od jutra wracam do pracy , której nie lubię ! I muszę wstać o 5.00 rano ! Brrrrrrrrrr
Dzisiaj dostałam przesyłkę od Sióstr Dominikanek z Krakowa- Pasek Św. Dominika. Mąż zrobił mi niespodziankę i zwrócił się z prośbą do Sióstr o Pasek i modlitwę.
Znów popłynęły łzy jak przeczytałam list dołączony do przesyłki.
W pracy dużo zadań! Koniec roku się zbliża i jak to w dziale księgowości / windykacja/ mnóstwo rzeczy do zrobienia przed zamknięciem roku! No nic jakoś trzeba to przetrwać ! To tylko praca !
Strasznie podoba mi zasłyszana gdzieś myśl - " pracuję żeby żyć,nie żyję żeby pracować ".
A u mnie w Karkonoszach pada już śnieg / na Śnieżce/
Co z tymi kobietami się dzieje?!
Tutaj człowiek dba o siebie jak tylko może, żadnych używek,jedzenie urozmaica żeby dużo witamin było itd...
Takie nerwy mnie ponoszą po takich informacjach!
Dlaczego tam gdzie dziecko miałoby dużo miłości i szczęśliwą rodzinę trzeba na nie tak dłuuuuugo czekać?!
Tydzień temu byłam z koleżankami z pracy na pizzy w knajpie ! Trzy dziewczyny w widocznej ciąży ! Takie szczęśliwe ..... Siedziałam z nimi a w środku wszystko płakało ! Przez tydzień nie mogłam podnieść się psychicznie!
Jak ja chciałabym kupować ciuszki dla niemowlaka,cieszyć się z rosnącego brzuszka itd.
Jutro idę z mężem oddać krew na badanie kariotypu - 700 zł mniej w kieszeni! Czy te badania coś powiedzą , dadzą jakąś wskazówkę lekarzowi ?!
W przyszłym tygodniu powinnam mieć już drugą po zabiegu @ ; jakoś tak dziwie piersi nic nie bolą ! Wcześniej to już na dwa tygodnie przed nie mogłam się do nich dotknąć takie były tkliwe a teraz nic!
Krew na kariotyp oddana , na wynik trzeba czekać niestety aż do 35 dni ; mam nadzieję , że dojdą do mojej wizyty w Klinice !
Aby czas szybciej mi leciał kupiłam mężowi androvit do łykania ! Codziennie wieczorem wydzielam mu jedną tabletkę i każda połknięta tabletka przybliża mnie do wizyty
Tak sobie wymyśliłam , że w przyszłym tygodniu zrobię sobie jeszcze wyniki których nie robiłam! Tak żeby pojechać już z czymś do tego lekarza.
Chcę zrobić - toksoplazmozę , różyczkę , cytomegalię , p.ciała antykardiolipidowe, p.ciała przeciwjądrowe ANA. Myślałam jeszcze o TSH i może testosteron !
Mam nadzieję , że wypłaty wystarczy
Od poniedziałku trzeba zakasać rękawy i rozpocząć świąteczne porządki ! Zawsze wszystko robię na ostatnią chwilę a później z wywieszonym językiem siadam do stołu !
Dzisiaj 6 dc! Wszystko wróciło do normy , cykle tak jak przed poronieniem co 28 dni !
Później jedziemy do Biedronki na zakupy i robimy dwie duuuuuuuże paczki żywnościowe dla dwóch biednych Panów. W tym roku wyszło prawie po 4 reklamówki jedzenia dla każdego z Nich ! Nasz rekord!
Dla takich chwil jak ta warto żyć , ta radość w ich oczach ,że ktoś jest kto pamięta o Nich chociaż raz w roku.......
A ja w moim liście do Św.Mikołaja poprosiłam tylko o jedną rzecz! Jak myślicie o co ?!
W tym roku stuknie mi okrągła rocznica urodzin ; zaśpiewam sobie ..." czterdzieści lat minęło jak jeden dzień "
Plan na ten rok - oczywiście dzidziuś, najlepiej w liczbie mnogiej!
Pierwsza wizyta w klinice już za mną ; lekarz okazał się super ! Następna wizyta 10 lutego; mam zrobić kilka dodatkowych badań. Dalsze leczenie będzie zależało od wyniku kariotypu mojego i męża / oczywiście nie zdążyły dotrzeć na pierwszą wizytę/.Jeżeli będą ok to zaczynamy od zastrzyków z gonatropin i monitoringu. Jeżeli będą kiepskie to będziemy martwić się później!
Ta wizyta dała mi niezłego kopniaka do dalszego działania i wiarę , że wszystko zakończy się sukcesem
Zdjęcia dzieciaczków wywieszone na ścianach Kliniki rozczuliły mnie strasznie........
Reszta planów na ten rok - odchudzić męża Już dzisiaj godzinny spacer nieźle Go zmęczył!
Jak tutaj przetrwać te zimowe miesiące ?!
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/254c2a61a704.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/681066fb7d41.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 stycznia 2015, 20:09
Z odchudzania męża w tym tygodniu nici Znów wyszło moje lenistwo ! Nawet na spacer nie chciało mi się wyjść W tym tygodniu spróbuję się poprawić!
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 stycznia 2015, 17:25
Trzymaj sie ...musisz ja miała tak samo po poronieniu nie jednym musiała wrócić do pracy gdzie jedna rodziła druga zachodzila..i jeszcze do tego wokół pelno ciężarnych kobiet bo pracuje w szpitalu ...wiec doskonale cie rozumie ale pociesze Cie ze sa kobiety które zachodzily rodzily i byly w twoim wieku pierwsze dziecko ...a wczoraj kol mojej mamy lat 42 urodziła...wiec trzymam kciuki :)
Dzięki za wsparcie :)
Znam ten ból...na około mnie też tylko ciężaróweczki (łącznie z moją przyjaciółką). Ostatnio nauczyłam się "ignorować brzuchy", już do nich nie wzdycham. Powoli zaczynam zajmować się sobą. Zdrówka, wiary i wytrwałości :)