Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Staramy się o Naszego małego Pysia...
Dodaj do ulubionych
1 2

25 maja 2017, 08:55

Od kiedy miałam 15 lat i wciąż po 4 latach nieregularnego miesiączkowania czułam, że z ciążą będę mieć kiedyś problemy. Jednak liczyłam, że jednak się mylę. Nie pomyliłam się. Żałuję, że wcześniej nie chodziłam częściej do ginekologa. Ale teraz to już nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
Wczoraj byliśmy na wizycie w Parens. Dr Janeczko był bardzo sympatyczny, aczkolwiek wczułam w nim zmęczenie. Nie dziwię się, tylu ludzi oczekuje, że będą jego najważniejszą parą niepłodną do wyleczenia, a człowiek jest tylko człowiekiem, więc rozumiem, że nawet on jako lekarz może być zmęczony.

Co do wizyty, to w końcu dowiedzieliśmy się czegoś nowego, a nie tylko że mamy się starać, bo jesteśmy młodzi i wszystko przed nami. Na pierwszy ogień poszedł mój mąż. Ma do powtórzenia seminogram od razu z chromatyną, HBA i MAR (IgG). Powiedział, że spokojnie da radę polepszyć jakość nasienia najprawdopodobnej Clostilbegyt'em. No więc spoko.

Potem byłam ja. Ze względu na długie cykle mam zrobić AMH (o matko, jak się boję tego wyniku teraz), witaminę D oraz grupę krwi (bo do tej pory jej nie zrobiłam). Ok, strasznie nie jest, już dzisiaj zrobiłam badanie krwi. Ale potem poszłam na fotel, zrobili mi wymazy na cytologię i inne bakterie, a potem przyszedł czas na USG. To był mój 20dc. Po jednym pęcherzyku na każdym jajniku (jeden z tego co pamiętam 17mm i może na jednym była już w tym cyklu owulacja, ale lekarz nie był pewien). A potem uwaga: ENDOMETRIOZA. Nie wiem jak mogą się ugiąć pod człowiekiem nogi na fotelu ginekologicznym, ale ja właśnie to poczułam.

Także podsumowując:
- AMH, witamina D, grupa krwi + żelazo (dla mojej ciekawości czy morele i buraki coś dały)
- wymazy na cytologię i bakterie
- jak wyniki posiewów ok, to mam się zgłosić na HSG (mimo, że już byłam w ciąży i po tym jak orzekł endometriozę, to mogę mieć zapchane jajowody)
- mąż robi badanie nasienia

Jak już będzie po tym wszystkim, to idziemy na kolejną wizytę i wdrążamy leczenie w zależności od wyników...
Boję się...naprawdę zaczynam się bać, a mam dopiero 25 lat...

Aktualizacja. Mam już wyniki:
xmk2o731yfwt_t.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 maja 2017, 12:54

31 maja 2017, 07:56

Ostatni wpis pewnie na dłuższy czas. Mąż ma depresje pełną parą. Popełnił kilka błędów i dusił to przez pół roku. Teraz to z siebie wylał, ale jest już za późno dla jego psychiki. To cios w nasze małżeństwo, ale ja mu wybaczam i pomogę wyjść na prostą. Mam nadzieję że wrócę na owu...

25 lipca 2017, 08:42

Przez ten ostatni czas, od kiedy mąż choruje na depresję, coraz mniej jestem w stanie wyobrazić sobie, że kiedykolwiek będziemy mieć dziecko, a tym bardziej dzieci. Prześladuje mnie wizja życia we dwoje z napadami depresji męża w tle. Koleżanka w pracy straszy mnie, że on tak będzie mieć całe życie, że możemy nie mieć dzieci. Zawsze tak bardzo pragnęłam mieć dzieci, nawet jako młoda kobieta. Chciałam szybko urodzić pierwsze dziecko, a za jakiś czas kolejne. Ale rodzice krzywo by patrzyli na ciążę w czasie studiów, więc się zabezpieczaliśmy. Potem moja koleżanka zaszła w ciążę i ja na doktoracie musiałam przejąć też jej obowiązki. Dlatego decyzja o staraniach znów się odłożyła o rok. Potem jakimś cudem zaszłam, a za chwilę już usunęli mi ciążę. A teraz? Znów minął rok. A minie pewnie kolejny zanim mąż i jego nasienie byłoby ok do starań czy IUI. Ciężko mi się pisze ten wpis. Ale chciałam uwiecznić moje obawy. Chciałabym, żebym kiedyś mogła tu wrócić i zaśmiać się, że byłam taka niecierpliwa, że będę wtedy trzymać dziecko na rękach...
Mój mąż na razie sam jest jak dziecko, więc mam jego, kota i królika. I całą gromadkę rybek. Aż chce mi się płakać, bo bardzo kocham mojego męża. I chyba bardziej od dziecka wolałabym, żeby uwolnił się od tej depresji na całe życie...

30 listopada 2017, 08:52

12 cykl starań
3dc

2akn81.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 listopada 2017, 08:56

5 stycznia 2018, 18:07

40dc 12cs
Mąż wczoraj był u tej samej endo co ja. Przywitała go "a to ten pan od depresji" :) a najlepsze, że mu powiedziała, że na depresję nie wygląda. No fakt, mój mężuś ma więcej stanów lękowych. Endo zapytała czy w takim razie po lekach które bierze czuje się lepiej. No nie czuje się, więc chyba pójdzie na konsultację do zupełnie innego psychiatry na swój temat.
Od endo dostał bromergon 1/4 tabletki i Andritop żel (testosteron). Ma też niby brać Profertil, ale jest strasznie drogi, a sam testisteron kosztował 220zł. Może kupimy 60 tabl Profertil i będzie dostawał co drugi dzień zamiennie z tym co bierze teraz = Salfazin, Wit C 1000mg, wit D 2000j, L-karnityna.
Ja skończyłam już Duphaston. Marzę, aby ten cykl się szybko skończył i aby nadszedł stymulowany Clo z monitoringiem.
Jestem pełna nadziei, a z drugiej strony - co ma być to będzie. Oboje najbliższych nam przyjaciół jest w ciąży, a my najmłodsi po prawie 2 latach od poronienia nie...życie...

15 stycznia 2018, 09:21

13cs
1dc
W zasadzie to nie wiem, czy to 13 cykl starań, bo dobre kilka miesięcy depresji męża nie powinnam do tego wliczać, ale zawsze miałam nadzieję.
Tak więc w końcu po chyba 49 dniach przyszedł okres. Zastanawiałam się z mężem, czy też by przyszedł o tej porze czy pózniej, gdybym nie wzięła Duphastonu. Mam nadzieję, że ta mała 1,6cm cysta się też dzięki niemu wchłonęła i żadna nowa nie powstała.
Od 5-10 dnia cyklu będę brała jedną tabletkę 50mg Clostilbegyt. Liczę, że będzie ładna owulacja, a jak się nie uda, to może zaproponuję HSG, bo mają w gabinecie, do którego się przeniosłam. 500zł a mam tak naprawdę 1km od pracy.
Mam nadzieję, że się uda. Kiedy jak nie teraz? Przecież raz się udało zupełnie naturalnie. Więc ze wspomagaczami tym bardziej te 20mln plemników męża powinny dać, bo nie wierzę, że gdy się udało te prawie 2 lata temu, to było ich więcej.
Mąż jest aktualnie na L4. Martwi mnie to, wczoraj się popłakałam, bo nawet nie był w stanie wstać rano do kościoła, a mi tak zależało, żeby się pomodlić o dzieciątko. No nic, muszę być JESZCZE bardziej wyrozumiała dla niego. Powiedział, że umówi się w tym tygodniu do urologa, na sprawdzenie czy z prostatą i jądrami jest wszystko ok. Mam nadzieję, że żaden zabieg go nie czeka i to co bierze teraz mu pomoże i za te 3-4 cykle będę już miała drugie serduszko pod swoim.
No i liczę, że wszystkie moje tutaj przyjaciółki, które jeszcze czekają na swoją kolej, też zaciążą i wszystkie urodzimy jeszcze w 2018 roku!!! :)

25 stycznia 2018, 20:10

13cs 11dc
Jutro wybieram się na monitoring. Chciałabym, żeby już w tym dniu był pęcherzyk dominujący, żeby wszystko było tak jak powinno. Brałam 5 dni Clo, codziennie piłam siemię, jadłam migdały, morele, słonecznik, Ovarin, PregnePlus, teraz zaczęłam Wiesiołka. Chciałam, żeby 2018 był szcześliwym rokiem. A zaczął się fatalnie. Kolejni przyjaciele w ciąży, a mąż już deugi tydzień na L4, bo wraca depresja. Jak płodzić dziecko, gdy codziennie łkam po kilka godzin. Pytam, dlaczego ja? Dlaczego tyle muszę nieść na swoich barkach, a ledwo mam 26 lat. Czuję się na 40lat. Taka jestem zmęczona myśleniem otu i teraz i tym co będzie w przyszłości. Każdego dnia to muszę mieć siłę, żeby iść do pracy i zarabiać pieniądze, bo on panicznie boi się iść do swojej. Znów wróciły lęki. Właśnie jest u psychologa, a ja mam chwilkę dla siebie. Chciałabym się znów rozpłakać z bezradności. Tak właśnie się czuję - bezradna. Ile można dziękować Bogu, że to tylko depresja, niepłodność, a nie rak czy śmierć. Ale ile można codziennie płakać z bezradności?

26 stycznia 2018, 20:54

13cs 12dc

2s77vns.jpg

No i wyprosiłam piękny pęcherzyk jak na 12 dzień moich cyklów. Jedynie martwi mnie endo 7mm i to, że jak owu wypadnie na pon/wt to oznacza to seks i presję psychiczną męża, bo we wt ma wrócić do pracy...
Jak na razie łykam 6 tabl Wiesiołka, jem migdały, słonecznik, pestki dyni do owu. Może...nadzieja umiera ostatnia...

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 stycznia 2018, 12:11

28 stycznia 2018, 12:49

13cs 14dc
avrnz6.jpg

Wczoraj było ❤. Po dłuższej przerwie, więc nie sądzę, aby plemniki były dobrej jakości. Za to jak seks jest rzadziej, to potem jest mega mega super :)
Wczoraj test owu pokazał bladą drugą kreskę, zobaczymy dzisiaj :) Może jak jutro jeszcze będzie pęcherzyk na monitoringu, to dostanę coś na pęknięcie dla pewności.
Dzisiaj byliśmy w kościele męża i zapaliliśmy świeczkę w intencji naszego przyszłego maluszka. Może kiedyś nasze prośby zostaną wysłuchane...

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 stycznia 2018, 12:51

31 stycznia 2018, 20:28

13cs 17dc 1dpo
Tak mi się wydaje, że wczoraj była owu. Albo dzisiaj rano, bo tak jakby pykło z prawe jajnika, a to tam był pęcherzyk dominujący. W piątek dowiem się na usg, czy na pewno była owulacja.
A takie rzeczy się podziały z temperaturą po podaniu Ovitrelle. Ciekawe, czy to to podniosło temperaturę...
9uq0b7.jpg

No i mój mały duży pęcherzyk na pamiątkę:
156vbxx.jpg

I na koniec pięknie pozytywne testy owulacyjne
2vi1002.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 31 stycznia 2018, 20:35

7 lutego 2018, 18:08

13cs 8dpo
16ligap.jpg
Nadal mam nadzieję na Nasz cud...

9 lutego 2018, 18:09

13cs 10dpo
zkfqya.jpg

Nie nakręcam się. Nie testuje. Czekam.
Rok temu miałam też piękny cykl. ROK TEMU!!! To znaczy, że wszystkie pozostałe cykle były bezowulacyjne???

Cykl sprzed roku
wmcizs.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 lutego 2018, 18:09

10 lutego 2018, 16:18

13cs 11dpo
14vgpaq.jpg

Na 22.20 w piątek byliśmy z mężem w kinie. Do domu wróciliśmy koło 1 w nocy. Byłam zrobić siku i patrzę, a tam jasnobrązowo na wkładce. Od razu ciśnienie 200/100, że to przedwczesny okres, że skróciła mi się faza lutealna. Mieliśmy się kochać z mężem (bo byliśmy na Greyu :) ), ale po tym widoku wkładki wszystkiego mi się odechciało.
Źle spałam, mierzenie temperatury było w mega stresie, no i spadła do 36,81. Z jeszcze większym strachem szłam rano siku, bo po takim wieczornym plamieniu rano zawsze już był normalny okres. A tu prawie nic. Lekko różowy kolor na papierze. Koło 10 rano już nie było nic. Normalny słomkowy śluz na wkładce i niewiele go. Przyjaciółka, która jest w 20tc, mówi że miała plamienia implantacyjne i że ma nie świrować, bo mogę być w ciąży.
Ja na spokojnie poczekam do jutrzejszej temperatury. Zobaczymy...
Nadzieja umiera ostatnia...

10 lutego 2018, 16:18

Ciąża rozpoczęta 15 stycznia 2018
Nie wiarygodne...Udało się...
:) :) :) :)
Jestem najszczęśliwsza na świecie :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2018, 09:19

Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii
1 2