Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania W 16cs... UDAŁO SIĘ ! CUD ♡ SYNEK.. a po 4 latach jest pod ♡ upragniona CÓRCIA
Dodaj do ulubionych
1 2

24 lipca 2014, 21:58

Owulacja to może i była ładna ale test w 10 dpo o czułości 10 - NEGATYW, JEDNA KRECHAA !!!!

>>>> Dzisiaj byliśmy w klinice Gameta obczaić co i jak z badaniem spermy mego M, a ja dostałam ataku paniki, nie mogłam się uspokoić, tam było tak chłodno i nieprzyjemnie a ja nie mogłam złapać oddechu. To miejsce napawało mnie strachem. Strachem że nigdy nie będę w ciąży. To co się dzieje to początki jakiejś nerwicy jak Boga kocham. Muszę dać sobie ze wszystkim spokój na jakiś czas bo inaczej zwariuje. Jest lato, mam wakacje od pracy a ja myślę tylko o tym że nie jestem w ciąży i dlaczego? Czemu mimo poprawy wyników hormonów nie jestem w ciąży?.....


Buziaki dla Was wszystkich dziewczynki, trzymajcie się i dzięki za wsparcie :*:*:* <<<<<<<<<<<<<<<

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 lipca 2014, 22:01

31 lipca 2014, 18:42

Ciekawy wątek, może komuś innemu też się przyda :):):)


"10 rzeczy, które nie pozwolą ci zwariować podczas starań"

>>>>>Miesiące, czasem nawet lata starań o dziecko potrafią wyprowadzić z równowagi nawet najbardziej cierpliwych. Huśtawka nastrojów, stałe napięcie, stres, mnóstwo rozczarowań i nadziei współtowarzyszą spragnionej dziecka parze właściwie od samego początku starań. I, choć to trudne, można nad tymi emocjami choć trochę zapanować. Oto 10 sposób na to, by nie zwariować podczas prób poczęcia.<<<<<< :

1. Plan

Nie wszyscy lubią planować. Jedni wolą żyć i decydować o wielu sprawach spontanicznie, drudzy boją się ciasnych reguł i terminów, a jeszcze inni tylko wtedy czują się bezpieczni, gdy mogą realizować siebie punkt po punkcie. Starania o dziecko, jako jedna z najważniejszych decyzji w życiu kobiety i mężczyzny, nie może być tak zupełnie oderwana od rzeczywistości. Nawet jeśli odbywają się one w myśl hasła: „Co ma być, to będzie”, warto pochylić się nad tym tematem i ustalić kilka kwestii. Po pierwsze, określić swój cel i środki, które pozwolą go osiągnąć. Choć cel jest czytelny – jest nim zajście w ciążę, to już droga do niego nie jest tak jednoznaczna. Warto więc ustalić między sobą, jak te starania będą wyglądały. Ważne jest zaangażowanie obojga partnerów – dzięki dwom perspektywom próby będą spójne i skierowane w odpowiednią stronę. Nie chodzi o wypisanie planu dnia czy cyklu co do godziny – to grozi rutyną i uprzedmiotowieniem tego, co w związku najpiękniejsze. Chodzi o to, by w głowach obojga partnerów powstał obraz tego, co ich czeka, by osiągnąć upragniony cel. Po drugie, nie wolno zapomnieć o planie awaryjnym. Nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli, warto więc mieć plan „B”, który pomoże podnieść się po rozczarowaniu i da siłę, by próbować dalej.

2. Hobby

W staraniach o dziecko nie zapominajcie o sobie – zajmijcie się swoimi pasjami, sprawiajcie sobie małe przyjemności, uprawiajcie sport – to wszystko naładuje was pozytywną energią i doda sił, by podjąć kolejne próby.
Niby lubimy robić różne rzeczy, ale czy jest coś, co naprawdę nas pochłania? Hobby to coś, co nas zajmuje, pasjonuje, co zabiera nam czas i energię, ale daje w zamian mnóstwo radości i satysfakcji. Warto w to zainwestować. Przyniesie nie tylko pozytywne wibracje, ale i zajmie czas oczekiwania na efekty starań.

3. Małe przyjemności

Fryzjer, kosmetyczka, masaż, zakupy, kino, spotkanie ze znajomymi, weekendowe wycieczki w teren, a nawet szkolenia i kursy, kształtujące umiejętności bądź osobowość – wszystko to może być miłą odskocznią od starań. Zapewni relaks, odprężenie i doda energii do podejmowania kolejnych prób. A przy okazji – bo małe przyjemności są najmilsze, gdy można się nimi podzielić z najbliższą osobą – zacieśni więzi i zbliży do siebie partnerów.

4. Sport

Sport to zdrowie – ten stary slogan jest wciąż bardzo aktualny. Codzienna gimnastyka, aerobik, ba-sen, rower, a może wspólnie z partnerem tenis lub squash? Opcji jest mnóstwo, a korzyści jeszcze więcej. Sport pozwala spożytkować energię, wyładować zbędne emocje i naładować akumulatory, a przede wszystkim świetnie wpływa na prawidłowe funkcjonowanie organizmu. A to jest przecież w leczeniu niepłodności i staraniach o dziecko niezwykle ważne.

5. Dawanie siebie

Im dłużej trwają trudności, tym więcej pojawia się frustracji i tym bardziej skupiamy się na pro-blemie. Zaczynamy nim żyć i niełatwo nam cieszyć się z czegokolwiek. Dobrym rozwiązaniem tej sytuacji może być zajęcie się problemami innych osób, choćby w ramach wolontariatu. Pomoc innym (bliskim bądź obcym) wpływa kojąco na psychikę, pozwala oderwać się od własnych proble-mów, skupić na innych, a przy okazji pomóc im. Poza tym dobro, które z nas wychodzi podobno wraca z podwójną siłą. Może więc warto zaryzykować?

6. Przyjaciółka

Do plotek, wygadania się, wypłakania, podzielenia radościami i smutkami. Przyjaźń to jedna z najcenniejszych wartości, jakich możemy dostąpić. Dobrze jest mieć kogoś, do kogo można pójść, komu można się zwierzyć z trudności, u kogo można znaleźć pocieszenie i wsparcie. I to zupełnie za darmo.

7. Apteczka pierwszej pomocy

Kryzys to, niestety, jeden ze stałych elementów składających się na starania o dziecko. Te dłuższe, trwające miesiącami i latami, potrafią wyprowadzić z równowagi wiele cierpliwych i ufnych w powołanie do rodzicielstwa par. Dlatego warto na takie dni (najczęściej wieczory) mieć w pogotowiu apteczkę pierwszej pomocy. Zawartość takiej apteczki to kompozycja własna: ma ona zawierać tylko to, co z powodzeniem poprawia nastrój, a więc dobre filmy (może komedie?), wciągające książki, płyty z kojącą muzyką, przepisy na ulubione przekąski bądź ciasteczka… słowem wszystko, co skutecznie wyleczy z melancholii i pesymizmu.

8. „Stop” pokusom

Rozczarowania i bezradność, czyli dwa dominujące uczucia podczas długotrwałych starań, na pewno nie znikną, jeśli zamiast się ich pozbyć, pielęgnujemy je. Na przykład wstępując do sklepów z dziecięcymi ubrankami, czytając artykuły o ciąży i wychowaniu dzieci lub często spędzając czas ze spodziewającymi się dziecka koleżankami lub rodzicami i ich słodkimi pociechami. Choćbyście kochali dzieci i uwielbiali ich towarzystwo, ból, jaki sprawia widok ciężarnej kobiety może zepsuć nawet najbardziej pozytywne nastawienie. Nie warto.

9. Przerwy

Choć może się to wydać stratą czasu, niekiedy warto zarządzić w staraniach przerwę. Może ona trwać jeden cykl, może rozciągnąć się na kilka miesięcy – to wasza decyzja. Najważniejsze, byście w tym czasie starali się nie myśleć o tym, że pracujecie nad poczęciem. Nie rezygnujcie z aktów miłosnych, a nuż właśnie w trakcie takiej przerwy przyjdzie to, czego tak bardzo pragniecie?

10. Pozytywne nastawienie

Pozytywne nastawienie to kolejne banalne hasło. Najlepsze jednak jest w nim to, że często w cudowny sposób działa i daje niezłe efekty. Myślcie pozytywnie, nie dajcie sobie wmówić, że nie jesteście stworzeni do bycia rodzicami, że nie możecie mieć dzieci, że coś jest niemożliwe. Wszystko jest możliwe dla tych, którzy w to wierzą – medycyna niejednokrotnie dała dowody na to, że diagnoza nie musi być ostateczna. A historie milionów par, którym po wielu latach starań wreszcie udało się począć nowe życie niech będą nadzieją dla tych, którzy muszą jeszcze uzbroić się w cierpliwość.

26 sierpnia 2014, 23:31

Przerwa od Ovu była, ale nie od myślenia i przeżywania. Zmienne nastroje mnie dobijają. Raz wydaje mi się, że się wyciszyłam, uspokoiłam, zdystansowałam co do swojej sytuacji ale kiedy wracam do domu po kolejnym badaniu, kolejnych wynikach, kolejnej wizycie w aptece - zły a wręcz fatalistyczny nastrój wraca....Siódmy cykl starań się zakończył, ósmy się zaczął....aktualnie wiemy że owulacja jest, i to dosyć szybko, cykle i okres się skracają przez luteine, endometrium rośnie, plemniki mego M ruchliwe, żyją i jest ich całkiem sporo ale ciąży BRAK. Pragnienie bycia matką, staje się moją obsesją, przesłania mi radość życia i sprawy na których mi zależało, nie chcę tak żyć. Chcę być znów sobą. Spełniać swoje marzenia, być szczęśliwa i radosna. A jednocześnie jak być szczęśliwą i spełnioną bez dziecka ??? Nie potrafię tego pojąć, dlaczego muszę tak długo czekać na swój CUD??? Najgorsza jest bezsilność i czekanie....Musze się uspokoić bo zwariuje....

28 sierpnia 2014, 19:27

Magic pozwolę sobie Ciebie zacytować " Po prostu trzeba zmienić priorytet w życiu z "ja do cholery muszę być w ciąży" na "chcę być szczęśliwa, teraz, bez dziecka". Dziecko to jest dodatek do ułożonego i szczęśliwego życia" od dzisiaj te słowa będą i moim mottem, mam nadzieje że każdego dnia ąż do CUDownego szczęśliwego zakończenia starań :):)

25 października 2014, 22:08

U Nas dalej cisza.... Zgłosiliśmy się do Kliniki Niepłodności bo nie chce dłużej czekać. Chciałabym zrobić inseminacje. Mam też wyznaczony termin HSG na grudzień, zobaczymy co z tego będzie. Jak los pozwoli i kieszeń ( potrzebujemy ok. 1700 zł uzbierać do do grudnia) na badania, wizyty i sama inseminację to może zajdę w upragnioną ciąże :)

28 października 2014, 17:19

Dzisiaj znów dzień z tych ZŁYCH. Płacz, złość, ból głowy, ciągłe pytania dlaczego nie mogę zajść w ciążę? Dlaczego nie mogę być mamą ? Dlaczego muszę tyle czasu czekać i nawet nie wiem na co? Przecież ja już tyle rzeczy zrobiłam, żeby Nam pomóc i nic. Zero efektów. Nie wytrzymuję tego stresu niespełnionego marzenia. Naszego marzenia, którego nie ma.

28 października 2014, 17:29

Wszyscy mnie pocieszają, mówią że się uda, że na spokojnie, że potrzeba czasu i tak dalej. Ale skąd Ci wszyscy ludzie mogą to wiedzieć ??? To ja miałam być matką, takie miałam marzenie. To ja cierpię, to mnie brakuje mojego dziecka, to ja katuje się wyrzutami sumienia, że za późno zaczęliśmy się starać, że brałam kiedyś tabletki hormonalne, że jestem bardzo nerwowa, że nie zasługuję na mojego męża i dlatego dziecko nie chce się pojawić. Tyle miesięcy starań, dziecka nie ma a moja psychika jest w rozsypce. Jestem nieszczęśliwa i unieszczęśliwiam wszystkich wokół swoja złością i żalem.

4 grudnia 2014, 18:10

Własnie zaczął się grudzień i jednocześnie 12 cykl starań. Niedługo mam HSG więc w tym miesiącu nie możemy się starać, czym jestem załamana. W ogóle jestem załamana. Nigdy nie przypuszczałam, że tyle będziemy czekać na Maleństwo. Tracę już siły i zmysły. Zapał i chęć do życia także. Życie jest podłe...

14 grudnia 2014, 15:05

Badanie HSG - okropne i bolesne doświadczenie, prócz tego że jajowody nie przepuściły kontrastu, dowiedziałam się że mam wadę budowy szyjki macicy :( Teraz czekam na zdjęcia RTG i opis i w przyszły poniedziałek tj. 22.12 wizyta u mojego doktorka od niepłodności. Ciekawe co powie o wynikach i nowych oznaczonych hormonach( 17 OH Progesteron i Androstendion przekroczone normy a Testosteron, SHGB i AMH w normie). Po pierwszym szoku i rozpaczy, że jajowody są zapchane poczułam ulgę. Ulgę, że może właśnie znalazłam przyczynę naszych niepowodzeń. Dlaczego mimo iż tak bardzo się staramy nie zachodzimy w upragnioną ciążę....Zobaczymy....

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 grudnia 2014, 15:06

30 grudnia 2014, 16:16

Święta minęły błogo, spokojnie i domowo. Tylko ja i mój M. Mega odpoczęliśmy nic nie robiąc ( zaraz po sprzątaniu i gotowaniu). Dziś szybkie zakupy na sylwka i przymierzanie ciuszków na domówkę. Nie mogę się doczekać jak w nich " wystąpię". Niebywałą zaletą nie-bycia w ciąży jest zgrabna figura. I zamierzam się z tego cholernie cieszyć :D w mojej mega obcisłej spódniczce w kolorze brudnego różu i czarnej przeźroczystej bluzeczce ze słodką kokardą na plecach :):): Do tego zamierzam się schlać - tak, tak:D To też jest duuuża zaleta mojego obecnego stanu i z tego również jestem zadowolona:):) Zapowiada się cudowny tydzień :):)


A co do starań to odebrałam w końcu wyniki HSG i co się okazało : BADANIE NIE WYSZŁO. Kontrast nie przeszedł nawet do macicy a co dopiero do jajowodów. Także diagnozy konkretnej nie mam, nadal nie wiem na czym stoję :/ i jestem w czarnej dupieeee. Mam powtórzyć badanie niby za 3 mc. Ale dla mnie to strasznie długo i postaram się umówić po styczniowym okresie. Możecie sobie wyobrazić mój wkurw i nerw jak usłyszałam co ma do powiedzenia " szanowny lekarz " ze szpitala gdzie miałam HSG. Nie potrafił mi wytłumaczyć jak to możliwe że badanie się nie udało. Zapewne krył swojego niekompetentnego kolegę, który nie wiedział chyba za co się zabiera. Swoja drogą to chore, że jeden lekarz wykonuje badanie a drugi opisuje jego wynik i rozmawia z pacjentem :(:(

Tego samego dnia miałam jeszcze wizytę u mojego doktorka w klinice. Co do podwyższonych wyników 17OH i Andrsotendionu to powiedział, że nie mają większego wpływu na moją owulację ( która jest ) i na moje zdrowie i że mam się tym nie przejmować. Natomiast odnośnie nieudanego badania HSG, powiedział mi że naprawdę czasem tak bywa, że badanie nie udaje się za pierwszym razem i trzeba je powtórzyć i ze te 3 mc przerwy to jest dobre wyjście. OK, tylko dlaczego mnie okłamano jak leżałam jeszcze na stole do RTGw szpitalu, że kontrast nie przeszedł do jajników i ich ie widać. A on nie poszedł nigdzie dalej tylko został w pochwie. Lekarz ze szpitala po prostu spieprzył to badanie, wymęczył mnie, obolała i krwawiąca wróciłam do domu, moje nerwy strach i ból poszły na marne:(:(:( Do tego okłamał mni że mam coś z szyjką macicy że niby nie mógł przez to wprowadzić narzędzi.

A w klinice doktorek robił badanie z wziernikiem - nic nie widział że niby szyjka krzywa i USG szyjki również nic nie wykazało, żadnych wad budowy. Wręcz przeciwnie moja szyjka płynnie praktycznie w linii prostej przechodzi w macicę - sama widziałam na USG. Za jakiś czas mogłabym zrobić histeroskopię pod znieczuleniem ogólnym i wtedy dokładnie obejrzano by moja szyjkę i macicę.
Póki co od stycznia zaczynamy stymulację owulacji - aby ją wzmocnić a w lutym mam nadzieje drugie HSG i tym razem już udane, da odpowiedź czy jestem drożna. Jestem dobrej myśli i czuję że upragnione szczęście jest już coraz bliżej, może czeka tuż za rogiem....:)
Aby mu dodatkowo pomóc od tego cyklu przyjmuję Inofolic 1x1 a chce jeszcze zakupić wiesiołka, ziołka o. Klimuszki na zrosty w jajowodach i okłady z borowiny, które zamierzam sobie sama na brzuszek robić. Nie zaszkodzą a mogą pomóc :):)

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 grudnia 2014, 16:46

2 stycznia 2015, 10:13

Pierwszy wpis w Nowym 2015 roku

Sylwester udany :):) a teraz spokojniutko siedzę sobie w piżamkach bo do pracy idę dopiero 7.01. Kocham swoją pracę :)

Jakie refleksje ze starego roku a plany na nowy rok ? ŻADNE

Los i tak zadrwi z naszych planów. I tylko jedno przemyślenie - mniej przemyślania:D/denerwowania się, więcej działania tak aby następnego sylwestra spędzać już na trzeźwo:D

Udanego roku kochane e-koleżanki

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 stycznia 2015, 10:13

21 lutego 2015, 08:19

Hejka wszystkim :) Piszę aby się pochwalić, ze póki co udaje mi się dotrzymywać postanowień noworocznych i mniej się tym wszystkim przejmować ( jak nigdy dotąd ). Skupiłam się na swoich przyjemnościach - czytaniu książek, oglądaniu nowinek filmowych, małym spa w domu, dogadzaniu naszym żołądkom i mojej garderobie, spotkaniami z przyjaciółmi i najważniejsze z Bogiem :):) Staram się co weekend uczestniczyć we Mszy św. i to aktywnie, chodzę również na nabożeństwa uzdrawiające ciało i duszę:):) I faktycznie ma duszyczka trzyma się lepiej :):)

Co do ciała to za fajnie nie jest ale jakoś sobie z tym wszystkim radze. Na początku lutego miałam ponowne HSG. Wykonywał je inny lekarz, swoją drogą bardzo odpowiedzialny i konkretny człowiek i co? I nic. Znów nie udane. Kontrast nie przeszedł nawet do macicy a co dopiero do jajowodów. Identycznie jak poprzednio. Z tym ze teraz było lepiej. Dostałam tabletki przeciwbólowe przed badaniem i w ogóle zatroszczono się o moją intymność a lekarz był mega delikatny. Plamiłam tylko troszkę. A po badaniu mogłam konie kraść tak się dobrze czułam :):)

Także nadal nie znamy stanu jajowodów wiemy zatem że najprawdopodobniej szyjka macicy jest zwężona lub ma zrosty. Teraz będę miała trzecie podejście. Tym razem jednak będę pod narkoza, spróbują rozszerzyć mi ta szyjkę, założyć cewnik i po wybudzeniu puścić kontrast pod rtg. No zobaczymy.

W styczniu stwierdziłam że jeszcze mogę coś sama zrobić i zaczęłam łykać wiesiołka do owulacji, pić cały czas Inofolic i robić okłady na ewentualne zrosty z borowiny też do owulacji :):)

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lutego 2015, 08:21

27 marca 2015, 18:54

Dawno mnie nie było, troszkę się u nas działo, ale po kolei.

HSG (trzecie z kolei )wreszcie się udało. Przepchali mi jajowody " na wylot" / przynajmniej tak mam w opisie i tak twierdzi lekarz, bo ja na zdjęciu nie jestem w stanie nic konkretnego dojrzeć :D / Trzeba było też rozszerzyć moją szyjkę macicy, bo jej kanał miał mniej więcej 1 mm szerokości. Teraz na 5-6 mm. Swoją drogą zastanawiałam się jak ja mogłam mieć normalne okresy przez te wszystkie lata ??? Z dobrych rzeczy to jeszcze to, że nie cierpiałam, narkozę bardzo dobrze zniosłam i na drugi dzień koło 11 mężuś zabrał mnie do domku :) Po rozmowie z lekarzem dowiedziałam się że szyjka jest w środku gładka, nie zmieniona, nie ma zrostów ani bruzd i najprawdopodobniej to zwężenie jest wadą fizjologiczną a nie następstwem jakiejś choroby/zapalenia. To ty było na tyle z pozytywów.

Lekarze dają nam mniej więcej pół roku na zajście w ciąże, tzn. zanim się znów kanał sam zwęzi, bo niestety to nieuniknione....Potem tak naprawdę nie wiem co mnie czeka. Miałam już jedną owulką po zabiegu i myślałam że udana ale oczywiście DUPA. W ciążę nie zaszłam. Wychodząc ze szpitala usłyszałam od pewnej młodej lekarki która była na bloku operacyjnym, że mamy się ostro starać bo teraz są największe szanse na zajście w ciąże. My się staramy a i tak nic z tego nie wychodzi.

W tym miesiącu wracam znów na CLO. Dwa cykle musiałam mieć je odstawione ze względu na drugie i trzecie HSG, a teraz czuje jak mi pęcznieje lewa strona. Pęcherzor rośnie, w środę miał 17mm to teraz pewnie ze 21. W związku z tym terminem 6 mc poczułam jakbym miała nóż na gardle i ani minuty do stracenia. Powzięliśmy pewne kroki, żeby czasu nie zmarnować i bliżej nie sprecyzowaną datę inseminacji przenieśliśmy już na kwiecień. Problemem była kasa, bo to wydatek w naszej klinice( razem z badaniami i monitoringiem) rzędu 1200 zł. Na szczęście kochana babunia pomogła i możemy zadziałać szybciej. Jeśli mój Anioł Stróż będzie przy mnie czuwał to inseminacja dojdzie do skutku a jeżeli i sam Bóg się nade mną zlituje to może wszystko się uda i wreszcie będziemy w ciąży.

Takie mam marzenie, ale szczerze w to wątpię...W ogóle ostatnio mój wewnętrzny spokój i harmonie zburzył pewien lekarz u którego byłam na monitoringu w zastępstwie za mojego. Usłyszałam teksty typu " że mam nie męczyć lekarzy tylko zachodzić w ciąże " - tak jak by to ode mnie było zależne :( na moje pytanie o zdjęcie z usg z pęcherzykiem odpowiedział - "a po co to Pani " i cały czas nas ponaglał w rozmowie, nie odpowiadał jasno na nasze pytania. mówił że "mam nie wyolbrzymiać moich odczuć przy owu z CLO " i w ogóle zachowywał się chamsko. Przepłakałam dwa dni po tej wizycie i oczywiście pokłóciłam się z moim M. zarzucając mu że mnie nie obronił i że nie zaprotestował takiemu traktowaniu mnie/nas.

Są jednak ludzie i taborety. Nie wiem za co niektórzy lekarze dyplomy otrzymują. Tak sobie myślę, że gdybym chciała posłuchać chamskich docinków to poszłabym do lekarza z nfz ( a i to jeszcze nie zawsze jest prawda bo zdarzają się i tu spoko lekarze )a nie płaciła ekstra grubą kasę za wizytę. Nic nie usprawiedliwia takiego zachowania wobec drugiego człowieka i wobec pacjenta. Do klinik niepłodności nie przychodzą przecież kobiety/pary zdrowe/szczęśliwe i radosne tylko najprawdopodobniej chore/zmęczone/rozżalone i przestraszone. Takie jak ja.

Teraz znów staram się wyciszyć moje emocje, żal, smutek. Po prostu żyć normalnie.
Jak pogoda dopisze, zamierzam jutro przekopać i swój mały ogródeczek pod domem, posadzić i zasiać te ogromne ilości cebulek i nasionek kwiatów, które nagromadziłam przez cały miesiąc w domku - nasturcje, stokrotki, bratki, pierwiosnki, lwią paszczę, maciejkę, dalię, orliki, łubin, zawilce ogrodowe, jaskry, irysy, lilię, mieczyki, groszek pachnący, nemezje i wiele innych. Mam nawet mały krzaczek róży wielkokwiatowej w kolorze jasnego fioletu. Odmiana blue lagoon z kolcami. Takie same róże otrzymywała od ukochanego bohaterka jednego z moich ulubionych romansideł na smutne wieczory - Usłane różami. Stary film ale polecam :) Oby tylko pogoda dopisała i nie padało.

Trzymajcie kciuki za moje marzenia te DUŻE i te malutkie. Wiosenne buziaki dla czytelniczek :-* :-*

9 kwietnia 2015, 22:12

Czy ja kiedykolwiek zajdę w ciąże ??? Szczerze w to wątpię !!! Staramy się jak umiemy najlepiej. Ale los wciąż ze mnie drwi, Bóg chyba o mnie zapomniał a przeznaczenie obrało inna drogę. Mam być bezdzietna. Nie ma znaku ani na ziemi ani na niebie, że będzie inaczej. Kocham dzieci, pracuję z nimi a życie pokarało mnie brakiem własnych. Miało być dwoje a nie ma nawet jednego malutkiego Cudu. Opadam z sił...

Ciągle zadaje sobie to pytanie Dlaczego ja ? Dlaczego mnie to musiało spotkać ? Dlaczego nie mogę mieć dziecka? Tego ukochanego, upragnionego, zaplanowanego w każdym calu maleństwa ( a także Jego imienia łącznie z kolorem ścian jego pokoju,modelem i wzorem mebelków, akcesoriów, wózka, ciuszków, butelek, wyboru dla niego szczepionek, zabawek, pościeli, dnia chrztu św, kosmetyków a dla mnie Pękatego brzucha, kremu na rozstępy, ciuchów ciążowych i witamin, badań jakie musiałabym robić w ciąży) które dopełniło by moje szczęście.

Szczęście ? Jakie szczęście ???! Jak nie płaczę to krzyczę albo wszystko razem. Obwiniam męża, że nie chce dziecka tak bardzo jak ja ( a przecież nie jest kobietą, że nie czuje tej pustki w środku brzucha jaką ja czuję) obwiniam go za kolejne okresy, za to że mówi " wszystko będzie dobrze" a nie jest, a nawet za to, że nie chce mnie zostawić, z inną kobieta miałby dziecko bo to ja jestem chora.

Nie wiem gdzie się podział mój optymizm ??? Ze stycznia i lutego, wtedy tak jakoś dobrze się czułam. Nie wiem gdzie jest ale niech wróci do mnie prędziuchno.

Na szczęście MĄŻ kochany jest. Zawsze. Łzy ociera, złość wycisza (mimo, że zawsze trafia w Niego), przytuli, ukoi,pomasuje, spełnia każdą moją zachciankę. Zjeździ na wizyty w klinice. Rozmawia z lekarzem. Grzecznie godzi się na wszystkie nowinki dla ciąży - witaminy, testy, żele, pozycje, kąt 30 stopni zaraz po i na sam seks w wyznaczone dni. A mnie jest mało. Ja chcę dziecka. Kocham mojego M i chcę dziecka :( :) :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 kwietnia 2015, 22:40

11 kwietnia 2015, 20:00

Dziś piękny, ciepły dzień. Najpierw wycieczka do Matemblewa i modlitwa do Matki Boskiej Brzemiennej o pomoc w naszych staraniach ( ślicznie tam jest swoją drogą ) a potem pierwszy w tym roku grill nad jeziorkiem. Mąż przy mym boku, kocyk nad brzegiem wody, słoneczko, karkóweczka pieczona... Dla takich chwil warto żyć :):)

EDIT: Trzy dni później o godz. 5:50 rano zrobiłam test i wyszły piękne II tłuste kreseczki. Reszta tej historii na belly friend kochane :)....

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 listopada 2015, 12:26

11 kwietnia 2015, 20:00

Ciąża rozpoczęta 31 października 2019
Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii
1 2