TSH 3,338 qlU/ml (0,550-4,780)
Glukoza
0h 84 mg/dl (66-109)
1h 152
2h 184
Insulina
0h 16,8 mU/l (3-25
1h 49,6
2h 59,1
Przez dwa lata nic się właściwie nie zmieniło. Mam nadzieję że teraz, z lekami coś ruszy...
Długą drogę przeszłam, zanim nazwałam swoją miłość do słodyczy uzależnieniem. A to właśnie to, zwykły nałóg. Niemożność obejścia się bez wysokowęglowodanowych przekąsek. Jedzenie dla pocieszenia, w nagrodę i z nudów. Potrzebowałam się zająć swoimi poranionymi emocjami, chorymi schematami myślenia. Potrzebowałam pokochać siebie. Wreszcie postanowiłam zadbać nie tylko o ducha, ale też o ciało. Ni stąd ni zowąd jestem na diecie już miesiąc. Nie pamiętam, żeby dotąd udało mi się wytrwać aż tyle.
Nie myślę o jedzeniu. To znaczy myślę, bo planuję posiłki, oceniam co zdrowe, a co nie. Ale w tym samym stopniu myślę o zakupach, sprzątaniu, czy myciu włosów

No i metformina, na którą nikt dotąd nie wpadł by mi przepisać. Ehh gdybym ją brała 5 lat temu, gdyby ktokolwiek zauważył wcześniej u mnie insulinooporność, pewnie nie roztyłabym się do takich rozmiarów. No ale nie ma co gdybać, było minęło


Wiadomość wyedytowana przez autora 25 sierpnia 2014, 18:20



Idę pracować.

Zadzwoniłam dziś spytać, czy po samą receptę musze się umawiać na kolejną wizytę. Stwierdzili że mam przyjść za tydzień i albo moja doktorka, albo ktoś inny, jeśli jej nie będzie wypisze mi tę receptę, bez wizyty. Jestem w szoku, to pierwsza taka sytuacja z jaką się spotkałam w wawie. Normalnie to naciągają na miliony wizyt, badań i co tylko się da. A tu taka niespodzianka


Wprawdzie umiem interpretować swój wykres sama, ale nie podoba mi się to.
Czasem po prostu chcę, nie zastanawiając się nad tym. Czasem jest mi w domu za chicho i zbyt pusto. Chciałabym mieć dużą rodzinę, wiele kochanych, bliskich osóbek wokół siebie, każdą ze swoimi marzeniami, pragnieniami, swoi światem.
Czasem tęsknię za takim maleństwem w łóżeczku, wózku.
Dziś usłyszałam dyskusję mam z dziećmi w wieku szkolnym. I zapragnęłam tak jak one, dbać o zdrowe obiadki dla swoich dzieci, kupować książki, pakować drugie śniadanie.
Słuchać gwaru rozmów, śmiechów i wesołych okrzyków.
Tak bardzo do tego tęsknię...

https://www.youtube.com/watch?v=JcO09klkldE
Uwielbiam ten filmik


W tym tygodniu mam iść do gin po receptę na metformax. Kusi mnie żeby pójśc na zwykłą wizytę i poprosić o usg, podejrzeć może rośnie jakiś pęcherzyk. Ale chyba dam sobie spokój. Jeszcze przyjdzie czas na monitoringi cyklu.
No dobra, jeszcze się nad tym zastanowię

Po weekendzie u rodziny dieta trochę poszła w odstawkę. To znaczy nie rzuciłam się na jedzenie, ale też niebardzo miałam wybór zjedzenia czegoś zdrowego. Wybierałam więc mniejsze zło. A wczoraj z okazji urodzin mamy zabraliśmy ją na kawę i lody. W pełni świadoie postanowiłam że nie odmówię sobie tej przyjemności

Dzisiaj po tym wszystkim trochę bałam się wejść na wagę, ale okazuje się że niepotrzebnie. Wskoczył niecały kilogram w górę, czyli pewnie woda się zatrzymała, 2-3 dni i to nadrobię. Luzik

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 września 2014, 15:20

Wybrałam się dziś po kolejną receptę na metformax. Mam teraz zapasy leków na 2 miesiące.
Pierwszy miesiąc brania leków za mną. Schudłam przez ten czas 3-4 kilo. To nie za dużo ale i tak się cieszę. Chcę teraz wprowadzić regularny ruch, wtedy nie będę musiała aż tak restrykcyjnie trzymać się diety. Bo trochę nie daję rady. To że pojawił się płodny śluz i jakiekolwiek podejście do owulacji to też pewnie zasługa leków. Cieszę się, bo dawno tego nie było.
Chciałabym przez te kolejne 2 miesiące schudnąć 6-8 kg. Myślę że to realne. Zwłaszcza jak wreszcie ruszę tyłek i zacznę coś ćwiczyć

No a teraz mam przed sobą leniwy weeken. Mąż pojechał na zawody i wróci w niedzielę. A ja mam w planach lenić się, grać w simsy, zrobić sobie domowe spa i ogólnie się rozpieszczać. Marzyłam o tym od dawna



Cóż, poczekamy, zobaczymy.


A z drugiej strony daaawno nie miałam tak wysokiej temperatury. Nawet zakłócona sięgała ok 36,3.
Poczekamy, zobaczymy...

Apetyt mam ostatnio jak nie wiem co, dieta idzie w odstawkę

Ehh byle jakoś przetrwać do wyjazdu i do okresu, a potem biorę się za siebie ze zdwojoną siłą. Zresztą teraz też staram się nie objadać i wybierać więcej warzyw niż niezdrowego, ale nie zawsze wychodzi

Przeczekam to jakoś. Dam radę przeciez...


Eh jak mi się nie chce pracować

Wszystko wokół się zmienia, a ja tkwię wciąż w tym samym miejscu.

Jakieś dziwne plamienie mi się przyplątało. Dziś zaczynam brać Luteinę.
Czuję się taka jakaś wymemłana i śpiąca.
Pozaglądam co u Was, a potem idę spać
