X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Ufaj dalej, nie poddaj się :)
Dodaj do ulubionych
1 2

10 września 2024, 16:06

Dostałam z kliniki informację, żebym poszła na kontrolę USG między 2 a 5 d.c. i do tego momentu nie brała leków na stymulację. Kiedy już zaczęłam zastanawiać się, co i jak, to praktycznie w tym samym momencie zadzwoniła do mnie ginekolożka, u której wczoraj byłam z informacją, że rozmawiała z moją panią doktor z kliniki o moim przypadku i plan działania jest taki: mam przyjść do Przychodni na USG, kiedy już przyjdzie okres. Jeśli pęcherzyk nadal będzie w jajniku, to od 15 d.c. do końca będę brać progesteron. Jeśli nie będzie, to zakładam, że możemy standardowo stymulować.
W całej tej niedoli poczułam się przez chwilę bardzo zaopiekowana. Zobaczymy, co dalej :) ale przynajmniej jedna niewiadoma mniej i czuję, że ktoś ma to wszystko pod kontrolą i rzeczywiście mu (a właściwie to „im”) zależy.

12 września 2024, 21:44

Dziś przyszedł okres, tak więc oficjalnie kończymy ten pechowy cykl i patrzymy w przyszłość z nadzieją :) W poniedziałek kontrola USG i zobaczymy, co dalej.

16 września 2024, 18:44

Ginekolożka nie zjawiła się dziś w pracy, więc na szybko musiałam skombinować termin w invi, niestety mojej pani doktor już nie było i musiałam iść do innej, ale dobre i to. Zmonitorowalysmy jajnik i… wszystkie trzy pęcherzyki wciąż na pokładzie. Gigant nieco się zmniejszył, inny nieco urósł, trzeci pozostał bez zmian. W tym cyklu więc nie stymulujemy. Nie wiem jednak jak z tym progesteronem. Ginekolożka miała instrukcje od Doktórki, że w takiej sytuacji będę musiała brać progesteron od 10d.c., a teraz to nie wiem, co i jak, bo pani z invimedu zupełnie nic nie zaświtało, gdy o tym wspomniałam. Zobaczę, pewnie się spróbuję skontaktować z którąś z tych dwóch pań. Głupio mi strasznie wypisywać do tych asystentek w invi, ale z drugiej strony, co mi szkodzi. Chyba nikt się na mnie nie obrazi, że dociekam swoich spraw.
No cóż. Przed nami przerwa w stymulacji, oczywiście możemy się starać i oczywiście może się udać. To byłby piękny paradoks. Liczę na niego!

21 września 2024, 14:58

Przeczytałam wczoraj jeszcze raz podsumowanie z wizyty i okazało się, że to nie jest tak, że trzy pęcherzyki są w jednym jajniku, tylko że w lewym jest jeden, a w prawym są dwa. Myślałam, że rozmawiamy z lekarką o tym samym, a okazało się, że sprawy mają się nieco inaczej. Szkoda, że od razu nie sprawdziłam. U mojej pani doktor zawsze to robię. Cóż, trochę rozczarowujące, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że takie wizyty kosztują niemało… Na szczęście to nie ona mnie prowadzi. Uff.
Ostatnio bardzo gniotło mnie z prawej strony, jak na owulację. To byłaby bardzo wczesna owulacja, gdyby rzeczywiście wystąpiła. Dzisiaj jest 10 d.c. i zgodnie z poleceniem, poszłam zmierzyć progesteron. No i wyszedł powyżej 5… Czyli albo była owulacja, albo te torbiele na jajnikach tak na to wpływają… Co dalej nie wiem. Dowiem się w środę. Idę rano na wizytę. Tym razem do jakiegoś faceta, bo moja pani doktor na urlopie. Tęsknię za nią, ale kto jak kto, ona naprawdę zasługuje na urlop.
Do wizyty u pana doktora zamierzam się lepiej przygotować i spisać wszystkie pytania. Mam nadzieję, że nie okaże się, że muszę wskoczyć na jakąś antykoncepcje, żeby wyciszyć jajniki…

25 września 2024, 11:58

Zmierzyłam wczoraj (13dc) progesteron raz jeszcze i wyszedł 6,3. 10go dnia cyklu wynosił 5,9. W tym momencie już byłam pewna, że to jest owulacyjny progesteron.
Dzisiaj (14dc) byłam na monitoringu, żeby zweryfikować, jak wygląda sytuacja z moimi torbielami. Okazało się, że z trzech torbieli została jedna, nie za duża, właściwie to na granicy uznania ją za torbiel. Pan doktor, u którego byłam (bo niestety moja prowadząca miała urlop), w takiej sytuacji zalecił mi branie duphastonu przez 10 dni dwa razy dziennie. Dzięki temu, że ten progesteron jest podwyższony, ale nie do maksymalnego poziomu, możemy to zrobić i dzięki takiej terapii wzrost pęcherzyka z prawego jajnika powinien zostać przyhamowany. Bardzo się cieszę. Myślę, że da radę się wchłonąć do końca cyklu i w kolejnym będzie szansa na ponowną stymulację. Co cieszy mnie jeszcze bardziej, to fakt, że ten podwyższony progesteron oczywiście wiąże się z owulacją. Na monitoringu było widoczne ładne ciałko żółte w lewym jajniku… mimo że bolał mnie prawy. Niestety owulacja była na tyle wczesna i niespodziewana, że niezbyt ten czas wykorzystaliśmy. Oczywiście kochaliśmy się w tym okresie, dlatego mam jeszcze jakąś nadzieję na cud w tym wypadku… to by była niesamowita ironia. Spotykały nas już takie rzeczy, że z jednej strony, bym się nie zdziwiła, że udało nam się zajść w takich okolicznościach, a z drugiej jednak mamy takiego pecha na ogół, że raczej jest to scenariusz mało prawdopodobny.
Nie wiem, kiedy cykl miałby się skończyć, bo jest tak rozregulowany. Na razie mam brać duphaston 10 dni, a potem kontrola. Ewentualnie jeśli przyjdzie okres, to zakończyć farmakoterapię i zjawić się do 3dc na kontroli. Wówczas jeszcze będzie szansa na stymulację. Pan doktor uważa, że problemy z torbielami są wywołane lekiem do stymulacji, a nie zastrzykiem na pęknięcie. Doradził zmianę leku i dał znać, że jeszcze od 3dc można stymulować w razie czego.
Zobaczymy, jak będzie.
Jestem mocno zawiedziona, że mam taki kłopot, żeby umówić się do mojej pani doktor. Poprosiłam już o umówienie wizyty na październik, ale zobaczymy jak to wyjdzie z moim cyklem…

27 września 2024, 22:58

Zastanawiam się, czy rano nie zrobić testu ciążowego… Z jednej strony chciałabym po prostu wiedzieć, nawet jeśli ma wyjść negatywny, po prostu żeby nie robić sobie już w tym cyklu nadziei. A z drugiej strony, zrobienie takiego testu kosztuje mnie dużo wstydu na zasadzie „jak mogłam się tak łudzić?!”. Chyba po prostu oleję sprawę i postaram się trochę bardziej czymś zająć, żeby nie robić sobie nadziei.

2 października 2024, 08:41

Zrobiłam ten test… i zrobiłam też test dwa dni później. Negatywny, nie chce być inaczej. Szkoda.
Bolą mnie bardzo piersi, nadal mam skurcze brzucha, czuję się bardzo zmęczona. W tej sytuacji zakładam, że to uboczny skutek brania Duphastonu.

23 października 2024, 11:24

Podczas terapii duphastonem czułam się bardzo źle. Na szczęście cykl skończył się dość szybko - trwał w sumie 21 dni. Uznałam, że kolejnego cyklu nie będę stymulować, poczekam na moją panią doktor. W międzyczasie poszłam na USG zweryfikować, czy torbiel się wchłonęła i ku mojej radości, jajniki były już zupełnie wolne. Co za szczęście.
Aktualnie mamy 21 d.c. niestymulowanego. Byłam przekonana, że ok 16d.c. była owulacja, bardzo bolał mnie jajnik przez jakąś godzinę. Wykorzystaliśmy ten czas w pełni, choć nie było łatwo, bo przesilenie mocno na nas wpływa. Dzisiaj byłam u mojej pani doktor - w końcu, po dwóch miesiącach od trzeciej stymulacji, która zafundowała mi tyle problemów. Okazało się, że pęcherzyk w prawym jajniku, który czułam, wcale nie pękł. Ma aktualnie 22mm. W obrazie USG nie ma żadnych oznak owulacji. To było zaskakujące i przykre. Bardzo się staraliśmy…
Co dalej? Zmieniamy leki i będziemy stymulować kolejne 4 cykle - tym razem z nadzieją na lepsze efekty i jednak pękanie pęcherzyków. Pani doktor powiedziała, że ja mam po prostu syndrom niepękających pęcherzyków (LUF) i myśli, że ta przypadłość była u mnie obecna jeszcze przed rozpoczęciem stymulacji. Z jednej strony dobrze wiedzieć, a z drugiej mogę wykreślić z listy możliwych rozwiązań większość punktów. Bo w tej sytuacji mamy tylko tę stymulację i powtórne badania drożności jajowodów. Niepowodzenie w cyklach stymulowanych postawi nas przed ostatnią opcją - pt. in vitro, którego na ten moment nie bierzemy pod uwagę.
Zobaczymy… Stymulujemy tym razem aromkiem od grudnia.

1 listopada 2024, 10:23

Tak sobie myślę, że z tym LUFem to może być przesada. Pan doktor, u którego byłam, winą za niepękanie pęcherzyków obarczył lek, a nie moją fizjologię…
W każdym razie aktualnie rozpoczynam drugi cykl niestymulowany. Wyjeżdżamy na wakacje idealnie w połowie cyklu, więc na pewno zrobi nam to dobrze na głowę i nasze starania. Tym razem owulacja powinna być z lewego jajnika. Nie mogę się doczekać wyjazdu :) odpoczniemy, wygrzejemy się. A jeśli nie uda nam się w ramach pamiątki przywieźć dziecka, to nadal jeszcze mamy perspektywę dalszych działań, czyli zmianę leków i cztery cykle stymulacji :) Jestem pełna dobrych myśli. Zawsze mnie zadziwia, jak perspektywa się zmienia, jak tylko przyjdzie okres. Wiesz, że zbliża się kolejna szansa i się mobilizujesz. Niesamowite!

1 grudnia 2024, 12:13

Minął kolejny cykl, tym razem niestymulowany i całkowicie zdrowy - bez żadnych torbieli i tym podobnych historii. Wakacje były dla nas bardzo udane, odpoczęliśmy, mieliśmy wiele dobrych okazji do starań. Byłam nawet na monitoringu i pani ginekolog, powiedziała, że owulacja była piękna z lewego jajnika, a endometrium jest jak marzenie; życzyła, abyśmy się zobaczyły na potwierdzeniu. Zrobiliśmy absolutnie wszystko, czułam się fantastycznie, pełna nadziei... ale niestety znów nic. Dziś przyszedł okres, znów będzie mi łatwo liczyć, który to dzień cyklu... Jestem strasznie rozczarowana, a przy tym znów pełna tych irracojalnych myśli pt. "Ach, ten nowy cykl, to może być to! Akurat teraz wypada A, B, C, dziecko urodziłoby się w dniu XYZ, to wszystko teraz ma sens".
W tym wszystkim jestem jednak wdzięczna za to, że:
1. Okres przyszedł dziś, kiedy mogę leżeć w łóżku, a nie wczoraj, kiedy mieliśmy gości.
2. Pani ginekolog ma mnóstwo terminów 5-go, kiedy to muszę potwierdzić, czy żaden niesubordynowany pęcherzyk nie stoi na przeszkodzie do stymulacji.
3. Jest lek, którego jeszcze nie próbowałam i może on zrobi różnicę w naszym przypadku.
4. Mam trochę nowych płodnych przepisów.
5. Coraz bardziej rozkręcam się z aktywnością fizyczną, w końcu znalazłam coś dla siebie.
6. Organizacja czasu poprzez time-blocking pozwala mi na bycie bardzo produktywną i nie pozwala mi tracić czasu na zamartwianie.
7. Zbliżają się święta i choćby z tego powodu jest milej na sercu.
8. Ugotowałam wczoraj wieczorem rosół.
9. Znalazłam ostatnio bardzo fajny plan czytania Biblii, który zwrócił mi uwagę na wiele wersetów i dał wiele ciepła. Słowo Boże daje mnóstwo nadziei na trudny czas. Chyba tylko w takim właśnie smutku można w praktyce odkrywać prawdziwość i słuszność tych słów.
Link 01: https://i0.wp.com/www.organicchristianliving.com/wp-content/uploads/2017/05/Mobile-YetIWillRejoiceInfertilityBibleReadingPlanOrganicChristianLivingTtcIvfPcosInfertilityBibleStudyChristianInfertility-scaled.jpg?w=946&ssl=1
Link 02: https://www.organicchristianliving.com/yet-i-will-rejoice-infertility-bible-reading-plan/
10. Za mojego męża, to jest naprawdę świetny człowiek. Przykro mi, że musimy przez to przechodzić, nie zasłużył na to - na wszystko w życiu musiał bardzo długo czekać i nadal ta cierpliwość jest wystawiana na próbę.

No cóż. Plan na ten cykl:
Między 3-5 d.c. - monitoring
5-9d.c. - stymulacja Aromkiem
11-14 d.c. - monitoring, zastrzyk

5 grudnia 2024, 23:07

Na monitoringu brak wyrośniętych pęcherzyków, zielone światło do stymulacji. Letrozol dzień pierwszy.
(Ta ulotka w opakowaniu jest przerażająca).
Moja pani ginekolog jest taka słodka. Jest ze mną w tym wszystkim od pierwszych miesięcy starań, sama poleciła panią doktor z kliniki, a teraz mogę do niej zaglądać na tę rutynowe USG. Zawsze gdy widzi mnie na liście pacjentek, to liczy na to, że przyszłam już z zatrzymaniem miesiączki i będziemy się cieszyć. Wierzę, że przyjdzie ten czas. Powiedziała mi też, że ostatnio naprawdę wszystko wyglądało bardzo dobrze i myślała, że ten cykl się powiedzie. No nic, próbujemy dalej. Tym razem z letrozolem.
5 d.c.
W przyszłym tygodniu kontrola i zastrzyk.

14 grudnia 2024, 22:38

Letrozol przyniósł oczekiwane efekty - po jednym pęcherzyku w każdym jajniku. Wystarczającej wielkości, aby tego samego dnia wykonać zastrzyk. Zgodnie z umową, zmieniłyśmy Zivafert na Ovitrelle. Pani doktor powiedziała, że w tym przypadku pęcherzyki nie pękną na pewno w ciągu najbliższych 36h i rzeczywiście mniej więcej tyle czasu minęło az do momentu, gdy poczułam ból z prawej strony, a następnego dnia również z lewej. Mam wielką nadzieję, że oba pękły, że rzeczywiście stymulacja daje nam jakieś większe szanse w tym momencie niż naturalne starania. Od poniedziałku progesteron przez 10 dni - Duphaston też zmieniamy na inny lek. Test ciążowy do wykonania, uwaga, 1. Dnia Świąt…

17 grudnia 2024, 12:24

Już zaczynam się spinać, że ten cykl będzie stracony. Czułam ból owulacyjny, ale temperatura opadła i tak się trzyma… Mam nadzieję, że to problem z termometrem. Już dawno miałam w nim wymienić baterie…

20 grudnia 2024, 23:21

Ostatnie dni to jakiś straszny stres dla mnie. Początkowo czułam napięcie głównie ze względu na zbliżający się monitoring. Bałam się, że znowu wyjdą torbiele albo znowu okaże się, że pękł tylko jeden pęcherzyk, mimo że wystymulowalismy dwa… No i rzeczywiście - w prawym jajniku jakiś ślad po owulacji, doktorka długo mu się przypatrywała, powiedziała, że specyficznie wygląda, jeszcze takiego u mnie nie widziała. Zmartwiło mnie to. Zastanawiałam się, czy to jakiś eufemizm na: „pęcherzyk implodował, LUF jak nic”. W lewym jajniku największy pęcherzyk miał 14mm, po tym 17,5mm nie było żadnego śladu. Słodko-gorzka wizyta, na którą bardzo się spieszyłam, bardzo się stresowałam i jeszcze była obsuwą ponad 40min. Dobre i to. Uznałam, że mam jajnik, owulacje, odetkany jajowód, męża - to dużo! resztę może przecież wypełnić Boża łaska - do pomyślności nic więcej mi nie trzeba.
Dziś już powoli emocje ze mnie schodziły, gdy w łazience zauważyłam zaskakująco dużo wydzieliny i to takiej grudkowatej. Ostatnia infekcje intymna miałam ponad rok temu i bardzo o siebie dbałam. Nawet wczoraj tak pomyślałam, że w tym wszystkim dobre jest to, że tak dawno nie miałam żadnej infekcji… cóż. Niestety na wczorajszej wizycie doktorka nie badała mnie na fotelu, więc dzisiaj znów musiałam się udać do lekarza 🤦‍♀️ no po prostu jak jakaś wariatka, codziennie do gina… no ale wolałam złapać jakiś termin przed świętami i się przeleczyc, niż czekać na rozwój dolegliwości - swoją drogą, nawet mnie nic nie boli, ani nie swędzi, dlatego miałam wątpliwości, co się dzieje. Stres wrócił, a ja od razu klapki na oczy, no po prostu koniec świata xD emocje potrafią strasznie przyćmić zdrowy osąd. W każdym razie potwierdziło się moje przypuszczenie i można powiedzieć, że w porę się zorientowałam - tzn. zanim infekcja bardziej się rozwinęła. Teraz wiadomo, globulki, ale przeżyję. Podobno stosowanie ich jest bezpieczne nawet w razie ciąży, na którą tak bardzo liczę. Przy okazji poprosiłam panią doktor, żeby zrobiła USG i mi powiedziała, czy była ta owulacja czy nie. Potwierdziła to, co wczoraj mówiła doktorka i miała dokładnie takie same wątpliwości. Ten ring owulacyjny już był słabo widoczny na USG, po prostu zrobiłam je za późno - okazuje się, że musiałabym to weryfikować szybciej, bo ciałko żółte wcale nie jest tak długo widoczne w obrazie USG. Ciekawe, zawsze wydawało mi się, że monitoruje się tydzień po owulacji, hm. Wezmę to pod uwagę, jeśli przyjdzie mi to jeszcze kiedyś weryfikować. Tymczasem kontynuujemy The Two Week Wait, jesteśmy na półmetku. Staram się rozluźnić jogą, ogrzewam się termoforem, nie przeciążam, piję wodę i herbatę z liści malin, staram się oddychać, jem awokado. Czekam na święta i odpoczynek, bardzo.

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 grudnia 2024, 23:26

1 2