X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Ufaj dalej, nie poddaj się :)
Dodaj do ulubionych
1 2

10 września, 16:06

Dostałam z kliniki informację, żebym poszła na kontrolę USG między 2 a 5 d.c. i do tego momentu nie brała leków na stymulację. Kiedy już zaczęłam zastanawiać się, co i jak, to praktycznie w tym samym momencie zadzwoniła do mnie ginekolożka, u której wczoraj byłam z informacją, że rozmawiała z moją panią doktor z kliniki o moim przypadku i plan działania jest taki: mam przyjść do Przychodni na USG, kiedy już przyjdzie okres. Jeśli pęcherzyk nadal będzie w jajniku, to od 15 d.c. do końca będę brać progesteron. Jeśli nie będzie, to zakładam, że możemy standardowo stymulować.
W całej tej niedoli poczułam się przez chwilę bardzo zaopiekowana. Zobaczymy, co dalej :) ale przynajmniej jedna niewiadoma mniej i czuję, że ktoś ma to wszystko pod kontrolą i rzeczywiście mu (a właściwie to „im”) zależy.

12 września, 21:44

Dziś przyszedł okres, tak więc oficjalnie kończymy ten pechowy cykl i patrzymy w przyszłość z nadzieją :) W poniedziałek kontrola USG i zobaczymy, co dalej.

16 września, 18:44

Ginekolożka nie zjawiła się dziś w pracy, więc na szybko musiałam skombinować termin w invi, niestety mojej pani doktor już nie było i musiałam iść do innej, ale dobre i to. Zmonitorowalysmy jajnik i… wszystkie trzy pęcherzyki wciąż na pokładzie. Gigant nieco się zmniejszył, inny nieco urósł, trzeci pozostał bez zmian. W tym cyklu więc nie stymulujemy. Nie wiem jednak jak z tym progesteronem. Ginekolożka miała instrukcje od Doktórki, że w takiej sytuacji będę musiała brać progesteron od 10d.c., a teraz to nie wiem, co i jak, bo pani z invimedu zupełnie nic nie zaświtało, gdy o tym wspomniałam. Zobaczę, pewnie się spróbuję skontaktować z którąś z tych dwóch pań. Głupio mi strasznie wypisywać do tych asystentek w invi, ale z drugiej strony, co mi szkodzi. Chyba nikt się na mnie nie obrazi, że dociekam swoich spraw.
No cóż. Przed nami przerwa w stymulacji, oczywiście możemy się starać i oczywiście może się udać. To byłby piękny paradoks. Liczę na niego!

21 września, 14:58

Przeczytałam wczoraj jeszcze raz podsumowanie z wizyty i okazało się, że to nie jest tak, że trzy pęcherzyki są w jednym jajniku, tylko że w lewym jest jeden, a w prawym są dwa. Myślałam, że rozmawiamy z lekarką o tym samym, a okazało się, że sprawy mają się nieco inaczej. Szkoda, że od razu nie sprawdziłam. U mojej pani doktor zawsze to robię. Cóż, trochę rozczarowujące, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że takie wizyty kosztują niemało… Na szczęście to nie ona mnie prowadzi. Uff.
Ostatnio bardzo gniotło mnie z prawej strony, jak na owulację. To byłaby bardzo wczesna owulacja, gdyby rzeczywiście wystąpiła. Dzisiaj jest 10 d.c. i zgodnie z poleceniem, poszłam zmierzyć progesteron. No i wyszedł powyżej 5… Czyli albo była owulacja, albo te torbiele na jajnikach tak na to wpływają… Co dalej nie wiem. Dowiem się w środę. Idę rano na wizytę. Tym razem do jakiegoś faceta, bo moja pani doktor na urlopie. Tęsknię za nią, ale kto jak kto, ona naprawdę zasługuje na urlop.
Do wizyty u pana doktora zamierzam się lepiej przygotować i spisać wszystkie pytania. Mam nadzieję, że nie okaże się, że muszę wskoczyć na jakąś antykoncepcje, żeby wyciszyć jajniki…

25 września, 11:58

Zmierzyłam wczoraj (13dc) progesteron raz jeszcze i wyszedł 6,3. 10go dnia cyklu wynosił 5,9. W tym momencie już byłam pewna, że to jest owulacyjny progesteron.
Dzisiaj (14dc) byłam na monitoringu, żeby zweryfikować, jak wygląda sytuacja z moimi torbielami. Okazało się, że z trzech torbieli została jedna, nie za duża, właściwie to na granicy uznania ją za torbiel. Pan doktor, u którego byłam (bo niestety moja prowadząca miała urlop), w takiej sytuacji zalecił mi branie duphastonu przez 10 dni dwa razy dziennie. Dzięki temu, że ten progesteron jest podwyższony, ale nie do maksymalnego poziomu, możemy to zrobić i dzięki takiej terapii wzrost pęcherzyka z prawego jajnika powinien zostać przyhamowany. Bardzo się cieszę. Myślę, że da radę się wchłonąć do końca cyklu i w kolejnym będzie szansa na ponowną stymulację. Co cieszy mnie jeszcze bardziej, to fakt, że ten podwyższony progesteron oczywiście wiąże się z owulacją. Na monitoringu było widoczne ładne ciałko żółte w lewym jajniku… mimo że bolał mnie prawy. Niestety owulacja była na tyle wczesna i niespodziewana, że niezbyt ten czas wykorzystaliśmy. Oczywiście kochaliśmy się w tym okresie, dlatego mam jeszcze jakąś nadzieję na cud w tym wypadku… to by była niesamowita ironia. Spotykały nas już takie rzeczy, że z jednej strony, bym się nie zdziwiła, że udało nam się zajść w takich okolicznościach, a z drugiej jednak mamy takiego pecha na ogół, że raczej jest to scenariusz mało prawdopodobny.
Nie wiem, kiedy cykl miałby się skończyć, bo jest tak rozregulowany. Na razie mam brać duphaston 10 dni, a potem kontrola. Ewentualnie jeśli przyjdzie okres, to zakończyć farmakoterapię i zjawić się do 3dc na kontroli. Wówczas jeszcze będzie szansa na stymulację. Pan doktor uważa, że problemy z torbielami są wywołane lekiem do stymulacji, a nie zastrzykiem na pęknięcie. Doradził zmianę leku i dał znać, że jeszcze od 3dc można stymulować w razie czego.
Zobaczymy, jak będzie.
Jestem mocno zawiedziona, że mam taki kłopot, żeby umówić się do mojej pani doktor. Poprosiłam już o umówienie wizyty na październik, ale zobaczymy jak to wyjdzie z moim cyklem…

27 września, 22:58

Zastanawiam się, czy rano nie zrobić testu ciążowego… Z jednej strony chciałabym po prostu wiedzieć, nawet jeśli ma wyjść negatywny, po prostu żeby nie robić sobie już w tym cyklu nadziei. A z drugiej strony, zrobienie takiego testu kosztuje mnie dużo wstydu na zasadzie „jak mogłam się tak łudzić?!”. Chyba po prostu oleję sprawę i postaram się trochę bardziej czymś zająć, żeby nie robić sobie nadziei.

2 października, 08:41

Zrobiłam ten test… i zrobiłam też test dwa dni później. Negatywny, nie chce być inaczej. Szkoda.
Bolą mnie bardzo piersi, nadal mam skurcze brzucha, czuję się bardzo zmęczona. W tej sytuacji zakładam, że to uboczny skutek brania Duphastonu.

23 października, 11:24

Podczas terapii duphastonem czułam się bardzo źle. Na szczęście cykl skończył się dość szybko - trwał w sumie 21 dni. Uznałam, że kolejnego cyklu nie będę stymulować, poczekam na moją panią doktor. W międzyczasie poszłam na USG zweryfikować, czy torbiel się wchłonęła i ku mojej radości, jajniki były już zupełnie wolne. Co za szczęście.
Aktualnie mamy 21 d.c. niestymulowanego. Byłam przekonana, że ok 16d.c. była owulacja, bardzo bolał mnie jajnik przez jakąś godzinę. Wykorzystaliśmy ten czas w pełni, choć nie było łatwo, bo przesilenie mocno na nas wpływa. Dzisiaj byłam u mojej pani doktor - w końcu, po dwóch miesiącach od trzeciej stymulacji, która zafundowała mi tyle problemów. Okazało się, że pęcherzyk w prawym jajniku, który czułam, wcale nie pękł. Ma aktualnie 22mm. W obrazie USG nie ma żadnych oznak owulacji. To było zaskakujące i przykre. Bardzo się staraliśmy…
Co dalej? Zmieniamy leki i będziemy stymulować kolejne 4 cykle - tym razem z nadzieją na lepsze efekty i jednak pękanie pęcherzyków. Pani doktor powiedziała, że ja mam po prostu syndrom niepękających pęcherzyków (LUF) i myśli, że ta przypadłość była u mnie obecna jeszcze przed rozpoczęciem stymulacji. Z jednej strony dobrze wiedzieć, a z drugiej mogę wykreślić z listy możliwych rozwiązań większość punktów. Bo w tej sytuacji mamy tylko tę stymulację i powtórne badania drożności jajowodów. Niepowodzenie w cyklach stymulowanych postawi nas przed ostatnią opcją - pt. in vitro, którego na ten moment nie bierzemy pod uwagę.
Zobaczymy… Stymulujemy tym razem aromkiem od grudnia.

1 listopada, 10:23

Tak sobie myślę, że z tym LUFem to może być przesada. Pan doktor, u którego byłam, winą za niepękanie pęcherzyków obarczył lek, a nie moją fizjologię…
W każdym razie aktualnie rozpoczynam drugi cykl niestymulowany. Wyjeżdżamy na wakacje idealnie w połowie cyklu, więc na pewno zrobi nam to dobrze na głowę i nasze starania. Tym razem owulacja powinna być z lewego jajnika. Nie mogę się doczekać wyjazdu :) odpoczniemy, wygrzejemy się. A jeśli nie uda nam się w ramach pamiątki przywieźć dziecka, to nadal jeszcze mamy perspektywę dalszych działań, czyli zmianę leków i cztery cykle stymulacji :) Jestem pełna dobrych myśli. Zawsze mnie zadziwia, jak perspektywa się zmienia, jak tylko przyjdzie okres. Wiesz, że zbliża się kolejna szansa i się mobilizujesz. Niesamowite!
1 2