Tak bardzo chcemy dzidziusia a mam wrażenie, że tak bardzo sami z tym jesteśmy. Dlatego zdecydowałam się na ovu. Z naszymi rodzinami nie dzielimy się informacją o staraniu się. Znając moich bliskich cały czas wałkowaliby ten temat, poganiali, stresowali, radzili, mówili, że "już późno", że coś jest nie tak (choć wiem że to nieprawda takie słowa bolą), współczuli mi i szukali winnych. Moja rodzicielka nie przepada za moim mężem. Co ja mówię nie przepada... Po prostu go nie znosi i byłoby gadanie, że to nieodpowiedni partner. Mam to gdzieś, ale słowa ranią czasem bardziej niż czyny... Moja młodsza o rok siostra ma już dziecko. Córeczkę 2,5 letnią. Dlatego już w ogóle odczuwalibyśmy presję.
Cóż nikt nie mówił, że będzie łatwo. Czasem trzeba znaleźć w sobie siłę i walczyć o szczęście. My swoją walkę właśnie toczymy
Cóż... dzisiaj powinna pojawić się @. Póki co mam delikatne sporadyczne brązowe plamienie - takie jak od 3/4 dni już. Czekam. Nic nie boli póki co.
Od okoła tygodnia odczuwam delikatne kłucie w podbrzuszu oraz ból mięśni nóg i ból w krzyżu. Wczoraj wieczorem bolały mnie też ręce. Tak jak na chorobę.
Dzisiaj temperaturka trochę wyższa 36,93.
Zobaczymy co przyniesie dzień.
Zaczynam pracę!
25 dc.
Zachciało mi się KAKAO i mężulek zrobił. Kochany jest
@ się nie pojawiła. Pierwszy dzień spóźnienia a ja już zaczynam MYŚLEĆ... Szlag. Nie nakręcać się!
Muszę się ogarnąć. Trzeba trochę "wyjść do ludzi". Wyruszamy z mężem i naszym psiakiem na spacer. A co! Czas się trochę zrelaksować.
Dzień minął dość spokojnie. Nie bolały mnie mięśnie nóg aż tak bardzo jak przez ostatnie dni. Miałam małe dreszcze, delikatne brązowe plamienie i spałam popo ok.1,5h! Obudziłam się i nie wiedziałam który mamy rok (wygłupiona)
@ jeszcze się nie pojawiła. Mam cały czas to delikatne brązowe plamienie. Wczoraj odezwał się delikatnie prawy jajnik a dziś lewy, ale to dopiero początek dnia. Czas pokaże. Tylko cierpliwości potrzeba!
Pracuje dziś króciutko i chcemy z mężem spędzić dzień razem. Kończę i czas na relaks. Słonko wyjdź zza chmur!
@ nadal nic. Drugi dzień się spóźnia. Robić rano test, nie robić, robić, nie robić, robić, nie robić... MASAKRA! Jeszcze się dzień nie skończył. Natura lubi zaskakiwać. Zobaczymy co kryje dla nas w tym miesiącu.
Bratowa mojego męża jest w drugiej ciąży. Jej termin przypada pod koniec sierpnia. Tak... czyli w sumie w każdej chwili. Widzimy ją codziennie i widzimy jak się zmienia. Ja też tak chcę! Już mają wszystko prawi gotowe na przyjęcie synka (mają już córeczkę). Moja siostra podarowała mi jakiś czas temu wszystko po swojej córeczce, bo nie miała gdzie tego trzymać (przewijak, krzesełko do karmienia, ciuszki, zabawki, nieużyte smoczki, śpioszki etc.) i leży. I czeka to wszystko. A moja siostra mi dokłada. To z czego mała wyrośnie lub co jej się już nie przyda. Pytanie kiedy mi się to przyda? No i kiedy mi zabraknie na to miejsca
Czas iść sprawdzić ciacho!
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 sierpnia 2016, 11:47
Zrobiłam rano test. Głupia ja. Negatywny...
3 dzień spóźniania się @.
Jutro miałam robić badania. Miałam, bo trzeba je robić między 3-5 dniem cyklu, czyli jeszcze w trakcie trwania @ a na wtorek miałam umówioną wizytę u mojej gin., ale plany planami a natura robi swoje. Muszę wszystko poprzekładać i czekać na @. Dopiero wtedy zaplanować. Znowu.
27dc.
@ nadal nic. Na badania nie było co jechać. Jutro wizyta u gin. Powiem jej co i jak i zobaczymy. A może pojawi się @.
W sobotę rozmawiałam ze swoją dobrą koleżanką. Miałyśmy dostać @ w tym samym terminie. Spóźnił jej się 1 dzień i była przerażona... Dlaczego? Dlatego, że ona chce dostać @ a ja w zupełnie drugą stronę. Ubaw po pachy... -.-
Tempka spadła i to sporo. Może jest to spowodowane tym bólem głowy i dreszczami mu towarzyszącymi. Może.
Muszę wziąć się w garść. Ogarnąć się! Uśmiechnąć się do siebie i być sobą - taką jak przed staraniem. Wyluzować. Ciężko, ale trzeba się postarać. Muszę zająć myśli.
28 dc.
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 sierpnia 2016, 10:22
Głowa póki co się uspokoiła, ból minął TFU TFU. Nawet pozamiatałam! Obiadu robić nie muszę, bo mam. Mąż sobie gołąbków zażyczył! Zażyczyć to on sobie może Wyszło na to, że wspólnie je zrobiliśmy i są. Obiad na dwa dni z głowy. No i jeszcze do pracy wziął Szczęśliwy jak dziecko. No, ale trzeba cieszyć się drobnymi rzeczami prawda?
Słonko wyszło i energii trochę przybyło ^^
Teściowa powiedziała mi, że dzisiaj nikogo nie będzie (tak mieszkamy z teściami... ale o tym kiedy indziej:P), tzn każdy ma jakieś istotne rzeczy do robienia i do pozałatwiania a bratowa mojego męża w każdej chwili może rodzić i czy mogłabym się nią zająć. Mogłabym. Owszem, że bym mogła i się zajmę. Będę w "pogotowiu". Cholera los mi nie ułatwia. W kółko gadka w domu o nadchodzącym TYM DNIU. Dniu jej porodu i wszystko jest wypełnione małą dzidzią w naszym życiu rodzinnym teraz. Szkoda tylko, że nie naszym dzidzią. Ale nie ma tego złego... Przyjdzie czas i na nas. Prawda?
Oby migrena nie wróciła. Wtedy pójdziemy na jakiś spacer wieczorem z naszym piesiakiem
No i mam @. Czas zacząć wszystko od nowa. Walkę. Na badania jedziemy w takim razie w piątek a wizyta u gin. w następny wtorek, bo ta dzisiejsza nic by mi nie wniosła.
Zapisałam sobie ambitnie w notatniku w telefonie wszystko co się działo w tym cyklu o czym chce pogadać z gin.
Tempka spadła na łeb na szyję i roztrzaskała się. A ja z nią? Nieee trzeba walczyć dalej. Dobrze, że mój mąż przynosi dobre wieści - awans, podwyżka etc. Niby to takie przyziemne, ale trzeba się cieszyć z wszystkiego Niby.
Jutro czas na badania. I to spoooro. Jedziemy też z mężem do świetnej lekarki w naszym mieście. Z polecenia. Pomogła setkom par. Mam nadzieję, że my poszerzymy tą skalę
Już wczoraj przyjęła nas w domu. Rozmowa z nią dużo mi dała Jestem pełna nadziei i energii do działania.
Wreszcie trafiliśmy na kogoś konkretnego kto się zna na rzeczy i pasjonuje tym co robi. Już od rana dostałam od niej 2 maile a wczoraj sms. Chciała wiedzieć o nas i o naszych rodzinach dosłownie wszystko. Dała tuzin skierowań - oczywiście dla mnie. Mąż dostał tylko kilka, które zrobi jutro na podstawie krwi, bo jedziemy na badania razem. Nie mogę się doczekać. Wizyta u niej ma trwać ok. 1,5h!
Czyli jutro od rana badania a potem wizyta u niej. Uff! Czuję, że będzie to dzień pełen wrażeń ^^
A dzisiaj jadę po pracy do salonu kosmetyczno-fryz. A co! W sumie jest to prezent od męża. Bez mojej wiedzy mnie umówił. Najpierw się wściekłam (hormony @) powiedziałam, że ma sobie to wsadzić w d*** i że sam SE iść, bo ja się nie wybiorę. Wybiorę się Idę. I jestem mu wdzięczna. Chciał dobrze. Kochany jest
Cieszę się, że coś konkretnego zaczęło się dziać
Trzeba się ogarnąć!
Konieczna dieta bezmleczna TOTALNIE. Buu! A ja tak lubię sery, jogurty, kefirki... Cóż. Siła wyższa
W niedzielę miałam imieniny. Przyszło pare osób - oczywiście ze strony męża. Moi rodzice i siostra olali temat... Jak zwykle. Przykro, ale nikogo do niczego zmuszała nie będę. Mam inne "problemy" teraz Uśmiałam się na maxa i tego mi było trzeba. Mój mąż we wszystkim pomagał - nawet nic nie musiałam mówić! Kocham go baaaaardzo Najlepszza decyzja w moim życiu żeby za niego wyjść AMEN
Mam dziś wolne. Dobrze! W domu jest co robić no i obiad się sam nie zrobi a mężulek wróci głodny
Bratowa mojego męża jeszcze nie urodziła. Jest już po terminie. Zobaczymy...
Znajomi też właśnie oświadczyli, że są w ciąży! Dłuuugo się starali i im się udało. Nam też się uda
Ta lekarka zadała nam pytanie czy chcemy dzidziusia prędzej czy później. Powiedzieliśmy, że chcemy je mieć w ogóle. Nie ważne kiedy, ważne żeby było i było zdrowe
Lubię czytać Wasze pamiętniki, dzielić się smutkami i radościami.
Tak sobie myślę, że to tańsze od wizyty u psychiatry A jak pomaga! Mi na pewno
Tak więc lubię tu być i jestem codziennie! Taka mała terapia.
Dzisiaj słonecznie, ale nie upalnie. Super! Humorek też całkiem niezły. Bogu dzięki za przyjaciół i życzliwych ludzi! Świr świra zrozumie
Jutro zaczynają się dni płodne w naszym małżeństwie CZAS START! No i kolejna nadzieja.
Minus jest taki, że mamy dwie chore osoby w domu! Jak nie urok to sra**** Obyśmy się nie pozarażali! Chociaż przy tej gamie leków, które bierzemy teraz byłby mega pech gdyby jednak nas coś złapało. TFU TFU!
Piję herbatę z miodem. Już trzecią! Profilaktyka
Cholera chyba mnie gardło zaczyna boleć. Nieee!
Teść też zaczął kaszleć... Uroki wspólnego mieszkania. Chociaż w sumie jak miałam być chora to i tak będę. Czas pokaże.
Mój mąż stwierdził, że mogliśmy powiedzieć lekarce, że chcemy dzidziusia jak najprędzej.
Moja siostra, która cierpi na anoreksję od wielu lat długo nie miała @. Miała zaniki. Brała mnóstwo leków. Piła dużo alkoholu swojego czasu. A zaszła w ciążę i urodziła zdrową córeczkę. My podeszliśmy do tematu świadomie, zaczęliśmy od badań profilaktycznych, wyleczeniu zębów, sytuacja życiowa nam na to pozwala już teraz itd. I guzik... -.- o ironio!
Mam "znajomą" (taką na cześć-cześć), która ma 6 dzieci! Jest starsza ode mnie o rok (ma 27 lat). Fakt, że jest to typ dziewczyny imprezowiczki (alkohol, papierosy, co chwilę inny facet etc.). Z brzuchem na imprezy chodziła... Biła się z "laskami". Patologia. Ma tylko 2 z tej 6 dzieciaczków z jednym gościem (który siedzi w kiciu) reszta ma innych tatusiów. 5 dzieci jej odebrano. A ona teraz jest w kolejnej ciąży... W takich momentach nie wiem o co tu chodzi. Gdy "normalny" człowiek ma problemy z poczęciem dzidzi mimo, że pragnie tego z całego serducha a takie osoby mają ich aż zanadto. Nie wiadomo czy się śmiać czy płakać.
Życie nie przestanie mnie zaskakiwać. Nigdy.
Czeka na męża. Jemy obiadek i do lekarza
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 sierpnia 2016, 15:52
Byliśmy wczoraj u lekarza. Mam tyle lekarstw, że mogłabym się ścigać kto ma więcej z jakąś starszą, schorowaną panią. MA SA KRA! Ale czego się nie robi... Dała kilka wytycznych i jeden lek dodatkowy, bo mam dość wysoką prolaktynę. Czas pokaże, zegar tyka.
Wg kalendarzyka dzisiaj zaczynają się dni płodne. Zrobię test owulacyjny i zobaczymy co pokaże. No i trzeba się wziąć za siebie śluz jest i lekko odzywa się podbrzusze. Nadzieja ech...
W piątek kolejne badania. Dostałam w laboratorium KARTĘ STAŁEGO KLIENTA -.- nie wiem czy się cieszyć czy raczej załamać ale niech im będzie!
Nowa nadzieja
No i energii jakoś więcej ^^
Dzisiaj mam sporo pracy, ale jakoś dzisiaj bez narzekania Plany na weekend mamy - spotkanie się z przyjaciółmi w piątek i sobotę a w niedzielę IMPRA - babcia Michała kończy 85 lat i wyprawia je w bardzo przytulnej gospodzie za miastem w lesie. Będzie na pewno przyjemnie. Tylko co ja będę jadła? Trawę razem z tamtejszymi krówkami i konikami Nie no... Coś wynajdę dla siebie Pogoda też ma dopisać więc czas na relaks. Przyda się teraz
Musimy się trzymać dziewczyny! Żyć tą nadzieją i się nie poddawać!
Nowa nadzieja
No i energii jakoś więcej ^^
Dzisiaj mam sporo pracy, ale jakoś dzisiaj bez narzekania Plany na weekend mamy - spotkanie się z przyjaciółmi w piątek i sobotę a w niedzielę IMPRA - babcia Michała kończy 85 lat i wyprawia je w bardzo przytulnej gospodzie za miastem w lesie. Będzie na pewno przyjemnie. Tylko co ja będę jadła? Trawę razem z tamtejszymi krówkami i konikami Nie no... Coś wynajdę dla siebie Pogoda też ma dopisać więc czas na relaks. Przyda się teraz
Musimy się trzymać dziewczyny! Żyć tą nadzieją i się nie poddawać!
Nowa nadzieja
No i energii jakoś więcej ^^
Dzisiaj mam sporo pracy, ale jakoś dzisiaj bez narzekania Plany na weekend mamy - spotkanie się z przyjaciółmi w piątek i sobotę a w niedzielę IMPRA - babcia Michała kończy 85 lat i wyprawia je w bardzo przytulnej gospodzie za miastem w lesie. Będzie na pewno przyjemnie. Tylko co ja będę jadła? Trawę razem z tamtejszymi krówkami i konikami Nie no... Coś wynajdę dla siebie Pogoda też ma dopisać więc czas na relaks. Przyda się teraz
Musimy się trzymać dziewczyny! Żyć tą nadzieją i się nie poddawać!