Wczoraj przestałam plamić po pierwszej @.
Dłuższa, obfitsza i bardziej bolesna niż zawsze. Zapomniałam o wiesiołku, dopiero dziś zjadłam kapsułki, nie wiem czy to coś da, ale nie zaszkodzi na pewno. Do owulacji będę brać codziennie.
Marzy mi się zajść w tym cyklu.
Ale mam jeszcze małe schody do pokonania. Na urlopie w Pl zrobiłam badania Tsh, taak dla pewności, że jest ok. No i nie jest ok. 4,1. Norma. Ale nie przy staraniach, czy ciąży. Może to był powód mojego poronienia? 5.10 mam termin u gina, to będą już dni płodne, więc mam nadzieję, że coś poradzimy.
A może nie powinnam w ogóle zaczynać starań, skoro jest ta mała niedoczynność...
Jeszcze jedna nocka w pracy i mam 2 dni wolnego. W końcu przytulimy się z mężem na 100%. Na urlopie ciągle z kimś, tu od razu wyskoczyłam na nocną zmianę, i tęsknię za nim.
Oby ten cykl był nasz!
W tym miesiącu w ogóle nie czuję się płodna. Coś mnie tam w jajnikach kłuje, ale po obu stronach. Śluzu mało i mleczny... Ale jakoś nie dołuję się, jak nie w tym cyklu to w następnym.
Wczoraj rano miałam wizytę u gina i naturalnie, dostałam L-thyrox 50. Musimy zejść z Tsh do 1-1,5. Nie prosiłam go o zajrzenie tam na dół, bo ostatnio było wszystko ok, ale później poszłam na siłownię i w końcu czułam się na siłach by poćwiczyć mocniej na brzuch. No i kurcze nie wiem o co chodzi, ale troszkę mnie tam w dole bolał. Nie chcę panikować więc odczekam jeszcze trochę, chyba, że może za dwa tygodnie pokażą się 2 kreski To wiadomo, brzuszek zostawie w spokoju.
Owulacja wyliczona na sobotę. Weekend wypadł mi wolny. Działamy
Według mnie szansa na ciążę prawie zerowa. ♡ w dni niby płodne, ale długo przed teoretyczną owulką i dzień po niej. Chyba, że byłaby wcześniej... Wczoraj wieczorem śluz był już jakby kremowy, a teraz znów rozciągliwy i zauważyłam nitki krwi... Jejku, już mówiłam sobie, że nie będę się nakręcać w tym cyklu, a tu takie coś. Pytanie tylko, czy to nadal jakaś awaria poporonna czy może plamienie implantacyjne... Ciało, dlaczego tak ze mną pogrywasz? Ten cykl miał być spokojny, bez nerwów...
Dziś już plamienia nie ma i śluz zaczyna być mętny. Jajniki troszkę kłują a zwłaszcza prawy. Uff uff, ile czekania jeszcze
Moje cykle zawsze trwały 31-33 dni, a po łyżeczkowaniu 29. Dlatego nie wiedziałam jak mam wyliczyć dni płodne... przy 29-dniowym bardzo prawdopodobne, że mogłam zajść. I to plamienie odpowiadałoby implantacji. Jestem skołowana.
Jeszcze 2 tygodnie temu miałam obawy, czy na pewno jestem już gotowa, a teraz czuję, że tak. U męża też widzę entuzjazm, dlatego mam nadzieję, że uda się nam szybko
Nie chcę wkręcać sobie objawów, ale dziś rano zakładajac stanik poczułam, że piersi są pełniejsze. Ale równie dobrze może to być objaw @, która ma przyjść za 7-10 dni. Oby już nie przyszła
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 października 2016, 11:46
Lubię obserwować swoje ciało, jak zmienia się pod wpływem diety, ćwiczeń. Przy tej przykrej ciąży strasznie wystraszyłam się jej efektów. Rozstępy, zatrzymana woda... Patrząc na swoje szczupłe ciało, panikowałam, że będę brzydka. A to był dopiero drugi miesiąc. Bałam się porodu, myślałam o cesarce na życzenie... Głupie podejście!
Teraz cieszę się na wszystko. Chcę tyć, wymiotować, krzyczeć z bólu przy porodzie. Patrzeć na ciało z jeszcze większą dumą niż teraz. A potem opiekować się tą kruszynką z moimi oczami i noskiem męża... ahh zamarzyłam się
Może to dlatego, że nachodzi mnie jakiś PMS i musiałam nalać sobie winka. Nie wiem, może nie powinnam? Ale nie chcę czuć się w ciąży, jeśli w niej nie jestem. Niefajne uczucie dostać potem @...
Z koteczkiem na kolankach, dopiję resztkę i idę spać.
Zaczęłam właśnie 3 dniowe wieczorno-nocne zmiany. Nie chce mi się tu być. Szczerze,chciałabym być w ciąży i iść w końcu na L4. Zająć się naprawde domem. Poodwiedzać koleżanki. Zaprosić do siebie.
Pracując 9 h dziennie nie mam czasu na ogarnianie,a gdy mam wolne sprzątam i robię "lepsze" obiady,bo normalnie to tylko takie na szybciora. Może trochę narzekam,niektórzy pracują jeszcze więcej,ale po prostu dobija mnie monotonia z tym związana. No i pracuję z idiotami
Mąż pyta się kiedy będę wiedziała czy jestem w ciąży Mówi,że mam siedzieć w domu a on będzie wracał z pracy i mnie tulił. Takie to kochane. Chyba jego też nasza strata czegoś nauczyła. Całe życie uczymy się na błędach. Szkoda,że większość jest tak bolesna.
Zauważyłam,że prawy jajnik kłuje mnie dość mocno jak jestem w pracy. Czasami aż muszę się trochę pomasować po brzuchu. Może to dlatego,że więcej się ruszam? W ogóle to rzadko bolą mnie jajniki. Żałuję że na ostatniej kontroli rozmawialiśmy z ginem tylko o tarczycy,a nie spojrzeliśmy tam na dół. Ale czułam się dobrze i skoro nie trzeba to po co. Teraz czuję się trochę niepewnie. Może to jakiś torbiel mi rośnie,a ja myślę,że to dzidzia... Nie ma co, ja i te moje scenariusze. Zawsze pozytywna.
Test ciążowy z Rossmana leży na parapecie i kusi. Dziś robiłam test owu. Podobno też może być pozytywny w ciąży. Wyszedł wyraźny negatyw. Ostudziło to trochę mój zapał.
Myślę o tym jaki to paradoks. W cyklu,w którym zaszłam robiliśmy to codziennie albo co drugi dzień a nie myślałam w ogóle o tym,że zajdę. W tym zrobiliśmy to tylko parę razy i to niezbyt blisko teoretycznej owulki,a wyszukuję już objawów Głowa kobiety jest nie do ogarnięcia.
Dziś zrobiłam test, głupia ja. Poprzednio w 27 dc nic nie pokazał a teraz chcę coś widzieć... Dodatkowo jakiś felerny egzemplarz się trafił, kreska kontrolna wyszła jakaś przerywana, na początku w ogóle jeszcze jedna krecha pozioma wyszła. Wyrzuciłam szajs do śmieci i wyszłam odreagować na siłownię. Siedzę w pracy i nie mam siły wstawac z fotela... Na szczęście dziś spokojna niedziela.
@Maskotkaa staram się tak właśnie myśleć Choć gdzieś tam w głębi mnie siedzi przeczucie, że tym razem ciało zrobi mi na złość. W sumie nieważne ile będę się starać, ważne by donosić zdrowe dzieciątko. Ale ze mnie człek strasznie niecierpliwy i źle znoszący porażki Słyszę, jak mój zegar macierzyński wybija godziny, aż uszy bolą Z dnia na dzień czujemy się z mężem coraz starsi i boimy się, że z każdym miesiącem będzie coraz trudniej. W około tylko ciąże, koleżanki z mojego rocznika posiadają nawet 3 dzieci. A my dopiero się zabieramy :p
Ciekawe w którym dniu cyklu przyjdzie @. Jestem na 99% pewna, że nie jestem w ciąży. Nawet jajnik przez którego zrobilam dziś test, nagle przestał boleć. No nic, przynajmniej będę pewna, że do następnych starań TSH zniży się do prawidłowego wyniku.
4 h do końca zmiany, dżizys...
Moje ciało odmawia współpracy w tym cyklu wszystko jest na opak. @ spóźniona, objawów na cokolwiek brak, ćmi mnie już tak prawie okresowo, znów rano troszkę różu na wkładce, a teraz czysto.
Wczoraj zrobiłam czwarty w tym cyklu test. Czysta jedna kreska.
Wtedy w 32 dc były już piękne, ciemne 2 kreski...
Tak bardzo chcę zapełnić tą pustkę, że świruję. Zapomniałam już jak to jest być w ciąży. Myślałam, że nigdy tego nie zapomnę. I boli mnie to jeszcze bardziej, że nie zdażyłam zajść, zanim zapomniałam.
Młodsza siostra właśnie kończy 1 trymestr A brzuszek ma jakby była co najmniej w 6 miesiącu! U mnie też byłoby już widać. Ona ma termin na koniec kwietnia, a ja rodziłabym na początku. Ciągle o tym myślę. Da się to jakoś ogarnąć? Wmawiam sobie, że już mnie to nie dotyczy, a jednak nadal czuje ból. Tym bardziej, gdy nie udało się w tym cyklu. A to dopiero pierwszy!
"[...] nadzieja istnieje zawsze, do ostatniej chwili. Dlatego właśnie jest nadzieją. Nie możemy jej zobaczyć, ale ona jest dostatecznie blisko naszych twarzy, byśmy poczuli powiew poruszonego powietrza. Jest zawsze tuż obok i niekiedy udaje się nam ją schwytać i przytrzymać na tyle długo, by wygnała z nas piekło. "
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 października 2016, 23:04
Już po @. Zaczyna się więc znów ten najprzyjemniejszy czas starań
Wczoraj cały dzień odpoczywaliśmy z mężem po sobotnim Halloween. I pierwszy raz od tego sierpniowego dnia naprawdę rozmawialiśmy o tym. Pierwszy raz opowiedziałam mu o wszystkim co czułam, co czuję do dziś. A on słuchał i rozumiał.
Bo tak naprawdę to nigdy szczerze o tym nie pogadaliśmy. On to przełknął, ja płakałam, on nie wiedział co robić. Potem były tylko sprzeczki, ciągłe kłótnie. Wczoraj doszliśmy do wniosku, że to właśnie przez brak rozmowy. Każde z nas zdusiło to w sobie i nie rozumiało drugiego. Bywały momenty, że chciałam to zakończyć. Mówią, że takie przeżycia umacniają związek, albo przeciwnie, rozwalają. Już byłam pewna, że nas dotyczy to drugie.
A dziś wstałam z jeszcze większą nadzieją. Będzie dobrze. Będziemy mieli upragnione dziecko. Teraz wszystko będzie inaczej.
Założyłam tu konto tylko do uzupełniania wykresu (podstawowo), bo udzielam się już na innym forum. A tu proszę, już wykupione premium i regularne oglądanie innych wykresów i czytanie pamiętników jest na porządku dziennym gdybym miała więcej czasu to i tu po tematach bym poskakała, ale to by było już za dużo.
Słabe dni mam ostatnio. Wczoraj nerwówka na wszystko, dziś brak chęci i mały smutek. Zdołowała mnie wczoraj wiadomość na "moim" forum, że dziewczyna drugi raz poroniła... kurczę, tak się wszystkie cieszymy na dwie kreseczki każdej z nas, a trwa to tylko chwilę i znów coś JEB. Czy to normalne?? W sumie, gdyby z nami było wszystko "normalne" to nie byłybyśmy na forum po poronieniu...
Czasami myślę, że o wiele lepiej byłoby mieć mniejszą świadomość ciąży. Czytam te pamiętniki i tak bardzo przejmują mnie losy niektórych kobiet! Ja mogę zajść, ale nie wiem, czy mogę donosić. Inne nie mogą zajść latami...
Chcę być w ciąży, ale boję się jak cholera! Strach nie stanie na mojej drodze przy staraniach, ale może sprawić, że ciąża będzie utrapieniem zamiast radością! Ciągłym myśleniem czy nadal wszystko jest w porządku. Paniką na każdy najmniejszy dziwny objaw. To nie jest dobre... tak bardzo się boję... tak bardzo chcę żeby tym razem się udało.. .
Znów jakiś dziwny cykl. Testy owu ciemniały do 12 dc i w 13 dniu znów prawie niewidoczne. Śluz prawie płodny był po @, a teraz prawie nic. Zapominam łykać wiesiołka trzy razy dziennie. Wszystko jest PRAWIE.
Zaczęłam badać sobie szyjkę, ale coś opornie idzie, bo to pierwszy cykl i nie mam z czym porównywać. Więc zgaduję.
Na szczęście kłuje mnie coś tam w macicy, więc oby to było na owulację. No i tempka dziwnie cały czas w dół idzie. Normalnie przed owu powinien być skok? A nie takie leniwe zaniżanie.
Może to cykl bezowulacyjny... a ja taka nakręcona,że się uda! W sumie miesiąc temu też myślałam,że owu nie przyjdzie a zaskoczyła nagle bólem i śluzem.
Wkręciłam się ostatnio w czytanie pamiętników,ale... ciążowych wczoraj znalazłam ciekawy,bo po 2 stratach. Kobietka tak pięknie pisała o swoich obawach, strachu ale i radości. Urodziła zdrowego synka dała mi nadzieję,że i ja poczuję w końcu,jak to jest być mamą
Nie cierpię swojej pracy. Przez ostatnie lata mówiłam sobie, że i tak jest dobra na moje doświadczenie tu w Niemczech. Ale przychodze tu już tylko dla tych lat na papierku. Nie mogę się rozwijać! Stoję w miejscu! Interesuje się tyloma rzeczami, nawet zaczynam ruszać w stronę własnego "biznesu", ale nie mogę, bo nie mam czasu się szkolić. Męczą mnie te nocki, ci ludzie, dym papierosowy, ciągły szum automatów. Od tego mam ostatnio częste bóle głowy. Dodatkowo ciągle myślę o tym, że gdyby nie moja strata, to właśnie zajmowałabym się czymś miłym, na zwolnieniu, z krągłym brzuszkiem... gdyby nie to, że niedługo chcę iść na macierzyński zwolniłabym się już dawno!
Jeszcze tylko 3 godziny i spaaaććć... jak z takimi godzinami pracy starać się o dzidzię?
6dpo
W tym miesiącu opóźniona owulacja. W sumie się nie dziwię, skoro ostatni cykl był wydłużony. OF liczy mi 17 dni fazy lutealnej. Chyba troszkę za dużo nie?
Dziś dzień stresu.
Nerwy od rana, wielka kłótnia z mężem. Na końcu się poprzepraszaliśmy, tak nam głupio było, okropnie sobie ubliżyliśmy. On miał stres, bo miał dziś egzamin z kursu języka. Ja, bo przeraża mnie zbliżający się dzień testowania. Tak naprawdę wolałabym wydłużyć ten czas jak tylko można, boję się rozczarowania
Ale już dziś obracałam test w dłoniach i rozmyślałam, kiedy będzie już wiarygodny.
Czuję się trochę chora. Bóle mięśni, ale takie chwilowe i jeszcze nie męczące. Nie mam sil i chce mi się spać. Domyślam się, że to raczej moje dzisiejsze nerwy i płacz przyczyniły się do tego samopoczucia. Ale na wykresie zaznaczyłam. A co. Zawsze to więcej do świrowania
Dziś zrobiłam już trzeci test w tym cyklu. Negatywny. Co czuję? Nie wiem. Czekam na tą @, bo męczy mnie już to czekanie... co się będę nakręcać, że może jednak, że owu później, że to, że tamto... ostatnie przytulanie w dniach okołoowulacji było 14 dni temu. Tydzień temu już na pewno nie byłam płodna. Wiec wszystko jasne
Cały czas powtarzam sobie w głowie- to dopiero drugi cykl.
Na dole jest wszystko w porządku, ginekolog parę dni temu pocieszył mnie trochę. Za każdym razem jak tam idę, boję się, że powie mi coś strasznego. Nie wiem, taka optymistka ze mnie :p Z natury jestem strachliwa, jeśli chodzi o zdrowie.
Więc chyba dlatego nie rozpaczam, aż tak bardzo, że się teraz nie udało. Pech. Nie trafiliśmy.
No przyznam się, dziś przy zmywaniu garów "szlochłam" sobie. Ale tak króciutko, bo wiedziałam, że zaraz Mój wróci. Po co mu widzieć.
Szkrab siostry już ją kopie nadal nie wiedzą, co tam pomiędzy nożkami ma, bo albo pępowina przeszkadza, albo jakieś problemy ( np zepsute usg )
Czy będę mamą w przyszłym roku?
1 DC
"Zawsze kiedy robię plany na przyszłość, zaskakuje mnie teraźniejszość."
https://www.youtube.com/watch?v=v5y3VomnDPA
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 listopada 2016, 17:46
W tym cyklu owu przyszła wcześniej. O ile przyszła w ogóle. Wszystko na nią wskazuje oprócz temperatury. Za 2 tygodnie bedzie wiadomo. Więc nie ma co się stresować, bo niczego tym nie zmienię.
Źle śpię. Zawsze tak miałam. Najpierw nie mogę zasnąć, bo za dużo myślę, potem budzę się co jakiś czas. Oczywiście moj organizm przyzwyczaił się już do tego i normalnie wypoczywa. Tylko mierzenie temperatury jest ciężkie.
W tym cyklu jest luzik. Do tej pory zrobiliśmy to 3 razy huhu czyli coś normalnego przy naszym libido a nie jak w zeszłym cyklu, jak króliczki. I tak nic z tego nie wyszło, przy książkowej owulacji, więc po co tak szaleć? Zmuszać się?
Zbliżają się święta, za tydzień przyjeżdża rodzina męża.
Osobiście nie wierzę, ale wspominam ten okres dobrze. Do pewnego czasu w mojej rodzinie były to dni, gdy zbliżaliśmy się do siebie. Śpiewaliśmy kolędy, były prezenty. Te dni były lepsze. To nic, że zaraz, parę dni później zawsze wszystko wracało do normy, a ja znów chciałam uciec. To nic, bo będę zawsze pamiętać te dobre chwile. To nic, bo te złe pokazały mi, jaki dom stworzę swojemu dziecku. Całkiem inny! Moje dziecko nigdy nie przeżyje tego co ja. Dam mu wszystko to czego ja nie miałam. Miłość, spokój, wiedzę...
Jaki to dziwny traf. Ja byłam dzieckiem z wpadki. Na początku niby planowanym, potem gdy nie wychodziło, oni się rozstali. A jednak ja już powstałam. Bogaty ojciec chciał, żeby mnie usunąć. Jego rodzicom przeszkadzało, że mama jest "biedna", a on? No cóż, jak to cześć młodych chłopców. Odkochał się. Może wcale nie kochał?
Mama miała 18 lat. Chciała mnie, ale nie była gotowa. Nie dało rady połączyć imprez z rodzicielstwem, nie robiąc przy tym krzywdy dziecku. Potem drugiemu. Moim zdaniem ona nie uważała tego za nic złego. Dlaczego?
Tak bardzo NIE chciała bym powtórzyła ten "błąd" co ona. Na każdym kroku mi o tym mówiła. I co? Mam 26 lat, męża, pracę i dziecko w planach. Pierwsze poroniłam. Chciałam dać mu wszystko co najlepsze.
Siostra zawsze była imprezowiczką. Agresywna, niezbyt mądra (może to dziwne,ale tak jest, mamy mało wspólnych tematów), jest 22 letnią alkoholiczką. Od kilku lat ciągle się kłociłyśmy. Ona mówiła,że jestem przemądrzałą damą, a ja nazywałam ją "patolą". Miała chłopaka, przrz 5 lat, z którym piła, biła się i starała o dziecko ( mądre nie?). Zerwali, poznała nowego i po dwóch miesiącach zaszła w ciążę. Zadzwoniła do mnie tydzień po moim zabiegu. To był dla mnie strzał w twarz. Patrząc na jej test (skype) i jej radość, ja sama zapewniałam, że jest super. Po rozłaączeniu padłam na ziemię i wyłam.
Dziś jest już na półmetku, dzidzia rośnie sobie zdrowo, gdy matka śniadanie zaczyna od piwa, zapalająć fajka i rzygając potem cały dzień. Gdzie tu jest sprawiedliwość??? Dlaczego to mi się przytrafiło? Dlaczego następne dziecko będzie rosło w patologii u rodziców bez perspektyw? Bez miłości? Siedzę i płacze, jestem tak zła na tą idiotkę! Dzidzia nie prosiła się o przyjście na świat,niech rośnie zdrowo, ale co to za życie? Ja miałam nadzieję, że ta ciąża coś zmieni. Prosiłam ja o ograniczenie palenia, żeby dbała o siebie.. . Jak mi babcia o tym alkoholu powiedziała to po prostu zgasłam. Jak ona może? Po tym wszystkim co my przeżyłyśmy?
Musiałam to gdzieś wyrzucić... wstyd mi komukolwiek o tym mówić. Ona mnie nie słucha gdy staram się zwrócić uwagę. Zaraz jestem ta "mądralińska".
Ciągle myślę o tym dziecku. Jaka przyszłość je czeka? Jestem tylko jednego pewna. Choć mieszkam za granicą, nie pozwolę by stała się mu krzywda. To też moja krew...
9 DPO
No i po swietach. Z racji iz nie jestem wierzaca ( reszta rodziny tez jakos niespecjalnie) spedzilismy je na luzie. Dla nas to czas, w ktorym prawie kazde z nas ma wolne i mozemy spotkac sie razem. Bardzo sie ciesze, ze moglam wejsc do rodziny mojego meza To super ludzie.
Dzis praca do 2:00. Nie moge tu oddychac. Pala tyle papierosow, ze idzie sie porzygac. A propo, dzis po polnocy zaczelo mnie mdlic. Na poczatku myslalam, ze to przez te fajki. Ale robie tu juz 3 lata i jakos sobie radzilam
Dobra wiadomosc to taka, ze poprosilam o przeniesienie do klimatyzowanego lokalu. Chyba domyslili sie, ze staramy sie znow. Wiec od stycznia ide pracowac tam, gdzie mozna spokojnie oddychac i nie bede smierdziec jak wedzonka Gdybym byla tutaj i zaszla w ciaze od razu poszlabym na zwolnienie, bez zadnego gadania. A teraz przynajmniej nie musze zostawiac dziewczyn z dnia na dzien.
Tez tak macie, ze nie umiecie zbytnio planowac przy staraniach? Cos odlegle o miesiac, jest juz tak niepewne! Caly czas zyje mysla, ze moze bede juz w ciazy. Nie planujemy urlopu, wycieczek, nauki... Bo co jesli bede w ciazy Nie nie, nie nakrecam sie. Po prostu mysle racjonalnie. Po poronieniu mam stracha na wszystko. Wiem, ze jesli fasolka ma urosnac to urosnie, ale lepiej dmuchac na zimne
Mam troche przeczuc. Takich nienakrecanych. Probuje je schowac gdzies gleboko w sobie. Ale ze zniecierpliwieniem czekam na test W zeszlych cyklach balam sie. Teraz czuje jakis luz.
Co jesli przyjdzie @? Nic Lecimy dalej
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 grudnia 2016, 21:49
19 dc
22.08 22.09 22.10 22.11 22.12
Dziś 22.01
Minęło 5 miesięcy. Od 5 miesięcy jestem pusta. Za 2 miesiące mogłabym już rodzić. A ja nawet jeszcze nie jestem w ciąży.
Nie chce mi się nawet nic tu pisać.
Czuję zawód, ale nie będę pogłębiać swojego smutku. Jest tyle rzeczy do zrobienia. Tyle na głowie. Wystarczająco się już stresowałam.
Zastanawia mnie tylko, co zrobiliśmy wtedy inaczej, że udało mi się tak szybko zajść?
Opowiadała mi, że źle się czuje ostatnio, nerwowa itp, dodając że już myślała, że to ciąża, ale zrobiła już kilka testów i nie. Z chłopakiem jest od października, niby się nie starają, ale po prostu, robią to bez zabezpieczenia. Głupie trochę, ale co zrobisz.
Mając już doświadczenie w staraniach i ciąży i dodawaniu nadziei, pytam się jej, ile do @ dni jej zostało. A ona mówi "aaaa nie wiem, ale 7.02 ma przyjść". To było jakiś tydzień temu facepalm! wytłumaczylam jej zaraz, że w ciążę zachodzi się w dni płodne, a nie przez cały miesiąc i zapewne dopiero teraz mogłoby coś wyjść a pozytywny test w lutym. Zaszokowałam ją swoim wywodem. Z jednej strony, mam myśli -jak można tak nic nie wiedzieć?! A z drugiej strony, jej głowa jest czysta i znając życie, zajdzie wcześniej niż ja
Szczerze, gdyby nie obserwacje to chyba nigdy by nie było mi pisane być w ciąży. Takie jest moje i męża libido
Kilka moich koleżanek pozachodziło szybko w ciąże, bo mężowie używali sobie codziennie, czy one mają ochotę czy nie. A one nie były w stanie nawet określić kiedy to się stało. A jedna ledwo co becikowe dostała, bo lekarz jej na lewo wcześniejszą datę wizyty wpisał. Dlaczego? Przez 3 miesiące nie miała okresu, aż w końcu coś jej do łba weszło, że te kręćki w głowie i rzyganie po kawie to może być ciąża
Hej. W trakcie starań tsh najlepiej między 1-2. Znajdź dobrego endokrynologa, zapisze odpowiednią dawkę. Pozdrawiam. :)
Hej Haana, dzięki, może mój gin ma tą specjalizację, za tydzień będę wszystko wiedziała :) również pozdrawiam