Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Mama dwóch Aniołków, tak bardzo pragnąca zostać mamą tu na ziemi.
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4

17 sierpnia 2017, 10:51

15 dc - po zabiegu

Ciąża była wystarana, wyczekana, wymodlona. Udało się w 9 cyklu. Udało się kiedy dowiedzieliśmy się, że tak naprawdę nie ma prawa się udać. U męża morfologia plemników na poziomie 0%. 0% prawidłowych plemników.

Zostało tyle pytań bez odpowiedzi: Czy nie udało się dlatego, że właśnie plemnik był wadliwy? Czy jednak zapłodnił jakiś super zdrowy, wyjątkowy plemnik, a nie udało się zupełnie z innego powodu? Czy nie udało się dlatego, że to była ciąża bliźniacza? Czy to może po prostu przy podziale komórki zaszedł jakiś błąd (bliźniaki jednojajowe)? Czy jeżeli byłaby to pojedyncza ciąża, to wszystko mogłoby się dobrze potoczyć?

No i najważniejsze pytanie bez odpowiedzi: Czy taki cud jeszcze kiedykolwiek nam się przydarzy? A jeżeli tak, to czy z powodu wyników męża, zakończy się tak samo? Nie zniosę tego drugi raz :(

Tyle pytań bez odpowiedzi i wielka pustka w sercu :( Modliliśmy się o te dwie kreski, ja wierzyłam na przekór wszystkiemu, choć mąż powtarzał, że nie zostaniemy rodzicami (po tych wynikach). Pamiętam jego łzy, gdy pokazałam mu test. 30 czerwca. Od początku czułam przeogromny strach, ale wciąż powtarzałam sobie, że skoro już wydarzył się cud, to nie wydarzył się po nic. Skoro się przydarzył to z nami zostanie. Pokochaliśmy to maleństwo (maleństwa) od dnia tego testu. Mąż mówił, jak to teraz nic więcej już mu nie trzeba do szczęścia, jak to teraz ma wszystko. Zdążyliśmy kupić pierwsze przytulanki i kocyk. Ja się bałam, ale mąż szukał po całym sklepie słoni "na szczęście!". Mówiliśmy codziennie do brzucha, mąż całował, mówiliśmy nawet po imieniu, choć przecież nie wiedzieliśmy, kto tam mieszka. Ja wciąż się bałam, ale wciąż próbowałam to w sobie pokonać. Po stronie męża była czysta, największa na świecie radość. Wszystko prysło :(

I znów becze, jak to pisze :(

Jutro androlog.
Kiedy zaświeci dla nas słońce?

18 sierpnia 2017, 16:42

Jesteśmy po wizycie u androloga (pierwszej po stracie ciąży). I to co muszę powiedzieć na wstępie: bardzo, bardzo lubię i cenie naszego lekarza. Za wiedzę, za podejście, za to że nie krzyczy, że tylko in vitro, że nie naciąga na kasę (dziś sam nam sugerował żeby ponowny posiew robić w innym miejscu niż u nich w Invimedzie, bo będzie taniej), a przede wszystkim za to, że wychodzimy od niego z wiarą i nadzieją, podbudowani że wszystko jest możliwe. Nie wiem ile w tym prawdy, a ile takiego działania na psychikę, ale nawet jeśli to tylko robienie nadziei, to jest to dla nas bardzo cenne. Mówię tutaj o dr Malendowiczu z poznańskiego Invimedu, gdyby ktoś szukał. A teraz do sedna: z hormonami u mojego męża wszystko w porządku, w posiewie z nasienia natomiast wyszło sporo bakterii. Nie wiedzieliśmy na ile one mogą mieć wpływ właśnie na morfologie (0% u nas). Lekarz mówił o tym, że mogą mieć wpływ bardzo duży i właśnie przede wszystkim na morfologie. Że jeżeli on ma pacjenta ze słabą ilością, ale dobrą procentową morfologią, to posiewu nie zleca A dla nas to bardzo dobra wiadomość! Nie oczekujemy cudów, ale jeśli po wyleczeniu bakterii morfologia skoczy choć do 1% to i tak będziemy świętować. Lekarz mówił też o tym, że bakterii wyszło sporo i że jemu to wygląda na przewlekły, długotrwały stan zapalny. A to by się zgadzało z naszymi już całkiem długimi staraniami. Mówił o tym, że jeżeli te plemniki żyją w ciągłym środowisku zapalnym, to to musi się odbić na ich budowie. Dziś naprawdę uwierzyliśmy w to, że może to te bakterie narobiły całego bałaganu. Że może ten wynik jednak drgnie, że może i cud się znów wydarzy. Doktor nie wiążę też straty mojej ciąży z morfologią. Mówił o tym, że pierwsze śliwki robaczywki ;) i że 80% pierwszych ciąż tak się kończy, tylko po prostu często o tym nawet nie wiemy, bo spóźniony okres i tyle. A samo to, że do ciąży doszło (przed antybiotykami, przed leczeniem itd.), to tylko powinno dawać nam nadzieję. I daje! Mimo wszystko :)

Mąż jest już po 2 tygodniowym braniu antybiotyku, ale prawdopodobnie będzie to za mało. Za 2-3 tygodnie ponawiamy posiew, czekamy 3 tygodnie za wynikiem (czemu to tyle trwa? :P) i jeśli nadal wyjdą bakterię (a tak pewnie będzie) to ponownie 4 tygodnie antybiotyku. Gdy w posiewie wyjdzie czysto to wracamy do starań :) Oczywiście jeśli ja też dostanę zielone światło od ginekologa.

Podsumowując: sporo w nas nowej wiary. Jestem wdzięczna tej ciąży, która nam się przytrafiła, za to że pozwoliła mojemu mężowi odzyskać wiarę. On po wynikach się załamał, mówił o tym, że nigdy nie zostaniemy rodzicami, a teraz ma dowód na to, że to jednak jest możliwe. I że następnym razem może skończyć się zupełnie inaczej. Dziś nawet nieśmiało do mnie mówił, że może uda nam się prezent na gwiazdkę. <3 Ja mogę czekać dużo dłużej, może też być tak, że ta morfologia wcale nie drgnie, a nasza historia zakończy się in vitro za 2 lata. Ale w tym momencie sporo w nas wiary, że może jednak będzie zupełnie inaczej.

(Ile razy użyłam słowa "wiara" w tym poście? Za dużo :D)

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 sierpnia 2017, 16:30

21 sierpnia 2017, 16:05

19 dc -po zabiegu

Nowy tydzień, dalsze działanie :) Dzwoniłam dziś sprawdzić, czy muszę umówić męża na ponowne badanie posiewu, czy może po prostu przyjść. Zapisy nie są wymagane, idzie 1 września. Próbowałam się też dodzwonić do szpitala w sprawie moich wyników histopatologicznych - oczywiście nikt nie odbiera. Chyba się tam po prostu jutro przejadę. No a w czwartek już wizyta u mojego nowego ginekologa. Bardzo na nią czekam, chcę zobaczyć, czy wszystko po zabiegu jest w porządku. Dzisiaj jeszcze kontrolnie zrobiłam test ciążowy, by sprawdzić czy beta już spadła (19 dni od zabiegu) i wciąż dwie kreski. Druga jednak dużo jaśniejsza więc może już niedługo. Jakoś tak bardzo czekam na pierwszą owulację i pierwszy okres po tym wszystkim. Żeby zobaczyć, że wszystko funkcjonuje tak jak powinno.

23 sierpnia 2017, 16:55

21 dc - po zabiegu

Jutro długo wyczekiwana kontrola u ginekologa. Owulacji od zabiegu jeszcze nie zaobserwowałam, jestem bardzo ciekawa, czy a) wszystko się zagoiło, b) czy widać jakiekolwiek pęcherzyki. Idę też do zupełnie nowego, bardzo polecanego ginekologa. Czekam z niecierpliwością :)

24 sierpnia 2017, 22:54

22 dc - po zabiegu

Wizyta u ginekologa udana. W macicy wszystko w porządku, ale na prawym jajniku zrobiła mi się całkiem spora torbiel. Wcześniej jej nie było więc prawdopodobnie, to już w tym cyklu, po zabiegu rósł pęcherzyk, który nie pękł. Lekarz mówi, że powinna się wchłonąć podczas tej lub kolejnej miesiączki, ale będziemy to kontrolować. Cykl jak widać bezowulacyjny, jestem bardzo ciekawa, kiedy w takim razie przyjdzie pierwsza miesiączka. Lekarz mówił też o tym, że po pierwszym poronieniu żadnej diagnostyki nie włączamy, dopiero po kolejnym (jakby co). Zalecił jednak profilaktycznie acard, bo podobno często te początkowe poronienia są z powodu zbyt dużej krzepliwości, która doprowadza do zatrzymania rozwoju zarodka. Że nie zaszkodzi, a zwiększa prawdopodobieństwo właściwego zagnieżdżenia się i rozwoju zarodka. Mówił też o tym żeby powtórzyć badanie nasienia i od miesiączki brać się do roboty. ;)

31 sierpnia 2017, 10:37

1 DC!! :)))

Dzisiaj swietujemy!! Przyszedł okres! Mimo zabiegu, mimo braku owulacji, mimo utrzymującej się bety - równo po 28 dniach. Radosc milion :D Tak sie balam, ze mi sie teraz cykl rozleguje, ze bede czekac w nieskonczonosc itd.

Wracamy do gry! :)

4 września 2017, 16:17

5 DC

U nas bardzo dobre wieści! Mamy wyniki ponownego posiewu i nie ma tego dziadostwa w ogóle!!

Aż nie wierzę, bo szykowaliśmy się na dłuższe leczenie. Sam androlog wątpił, że dwa tygodnie antybiotyku starczą.

Nie pozostało nic innego, jak... DZIAŁAĆ! Jestem tym zszokowana, serio :P

Tak naprawdę, to dopiero czas pokażę, czy te bakterie miały jakikolwiek wpływ na nasienie, ale póki co, jesteśmy dobrej myśli.

6 września 2017, 15:56

7 DC

Okres już się właściwie skończył. Jestem bardzo ciekawa, czy w tym cyklu będzie owulacja (w poprzednim jej nie było). Mierzę temperaturę i rozważam jeszcze może kupienie testów owulacyjnych.

Mąż ma jutro bardzo ważne egzaminy. Ostatnio jest zupełnym wrakiem człowieka, bo pracuje na dwa etaty plus nauka. W ogóle nie ma go w domu, a rano ledwo wstaje. Dlatego bardzo, bardzo czekam na weekend i liczę, że trochę odsapnie.

8 września 2017, 08:17

9 DC

Okres się skończył, temperatura od dwóch dni trochę wyższa i mam wielką nadzieję, że to nie jest jakaś dziwaczna mega wczesna owulacja, bo dopiero wczoraj zaczęliśmy cokolwiek działać. A po tym zabiegu to nawet nie wiem czego się spodziewać. Zazwyczaj owulacje mam dopiero 16-19 dzień cyklu, ale teraz czuję się taka wybita, że nawet nie wiem jak będzie.

Mam nadzieję, że najważniejsze dni przed nami <3

20 września 2017, 10:18

4-5 DPO

Maluszku jeśli tam jesteś to wiedz, że kochamy Cię najmocniej na świecie.

A jeśli Cię nie ma to zrobimy wszystko byś za kilka miesięcy się pojawił.

22 września 2017, 12:09

6-7 DPO

Głupie przeczucia, głupie nadzieje. Kiedy to się skończy? :(

"Na nowy brzeg, na nowy cud, na nowy czekam ciągle wschód, na nowo chciałbym znów uwierzyć"

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 września 2017, 19:03

26 września 2017, 12:27

11 DPO

4 dzień z rzędu temperatura usilnie idzie coraz niżej. Chyba dopiero dziś do mnie dotarło, że ta @ naprawdę przyjdzie. Że nie będzie żadnego rodzenia w czerwcu, ani bijącego serduszka w październiku. Znów nie tym razem.

I znów smutno, jak zawsze :(

26 października 2017

Nie wiem dlaczego nie mam możliwości dodania nowego wpisu.

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 października 2017, 08:25

26 września 2017, 12:27

Ciąża rozpoczęta 4 września 2017


CUD WYDARZYŁ SIĘ RAZ JESZCZE!!! <3 <3 <3 USŁYSZELIŚMY JUŻ BIJĄCE SERDUSZKO, NIE MOGĘ W TO UWIERZYĆ <3

TEN WPIS POCHODZI Z 24 PAŹDZIERNIKA 2017 - ovu coś pomieszał daty.

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 grudnia 2017, 09:44

Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii

17 grudnia 2017, 09:29

I znów jestem po tej stronie, a chwilowo to chyba po żadnej :(

Wczoraj w nocy przyszła na świat nasza córeczka, całe 120g :( Łzy leją się jedna za drugą, ale gorąco wierzę, że przyszły rok przyniesie nam więcej dobrego. Już starczy tego doświadczania, starczy smutku i łez.
W czwartek pogrzeb, malutka idzie do grobu moich ukochanych dziadków, lżej mi ze nie będzie sama. Nigdy o niej nie zapomnimy, zawsze zostanie w naszych sercach. Przeżycia straszne, ale jakby nie bylo, to zawsze będzie nasza córeczka. Oby nikt więcej za szybko do niej nie dołączył, bo czuje ze więcej nie uniesiemy.

21 grudnia 2017, 08:52

21 zaczęliśmy ze sobą być, 21 się zaręczyliśmy, 21 wzięliśmy ślub, a teraz jakimś dziwnym zrządzeniem losu 21 chowamy do grobu naszą córeczkę :( Co za wstrętny czas, co za wstrętny rok. :(

27 grudnia 2017, 07:27

Byliśmy 24 grudnia u malutkiej, pomiędzy jedną wigilią, a drugą Oby to były ostatnie tak smutne święta. Przy opłatku zabrakło słów, ale były łzy. Jestem tylko wdzięczna obu rodzinom za zrozumienie, za ciepło i za miłość. I właśnie za nieużywanie zbędnych słów, bo przeciez żadne tu nie są odpowiednie.

29 grudnia 2017, 09:36

Wczoraj zamówiłam pakiet na mutacje, w styczniu planujemy też zbadać nasze kariotypy.

Że już nie wspomnę, jaką beksę wczoraj puściłam w Lidlu na widok niemowlęcych ubranek. Byłabym teraz jakoś w 17 tygodniu ciąży chyba :(

Chyba, że pierwsza ciąża okazałaby się szcześliwą, to już za nieco ponad 2 miesiące bym rodziła :(

30 grudnia 2017, 11:29

Jesteśmy po kolędzie. Był super ksiądz (a nie od nas z parafii), ja się poryczałam, opowiedzieliśmy o różnych rzeczach, które nam się w tym roku przydarzyły. Ksiądz powiedział parę mądrych i ważnych słów. I poświęcił nam cały dom, bo go poprosiliśmy (to nasza pierwsza kolęda tutaj). Bardzo czekałam na tą kolędę w tym roku.

19 stycznia 2018, 14:46

1DC - po stracie

Dziś dziś u nas małe święto, dostałam pierwszy okres po stracie - mega, mega się cieszę. 30 stycznia mam wizytę u ginekologa i po cichu liczę na zielone światło do starań.

Czekamy wciąż za wynikami na mutacje oraz naszych kariotypów.

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 stycznia 2018, 14:46

23 stycznia 2018, 19:31

5DC

Otrzymałam wyniki mutacji:
MTHFR C67TT heterozygota
PAI-1 homozygota

Nie będę się tu aż tak wgłębiać w temat (sama muszę go dopiero zgłębić), ale na dziś wiem, że heterozygota to łagodniejsza forma (od jednego z rodziców), a homo to po całości - od dwóch.

Ogółem problemy z krzepliwością - więc acard choć był w ciemno, był chyba strzałem w dziesiątkę! I może to właśnie dzięki niemu, druga ciąża, w przeciwieństwie do pierwszej się rozwijała. Problemy z zagnieżdżeniem też - to z tego wynika. No i większe ryzyko ogółem chorób zakrzepowych. To tyle jeśli chodzi o PAI.

A MTHFR to kiepskie przyswajanie kwasu foliowego i wskazanie do przyjmowania zmetylowanej formy.

Zobaczymy czy coś więcej powie mój lekarz. Podejrzewam, że ciąża, jak już się zdarzy, to będzie na heparynie - on już ostatnio się nad nią zastanawiał, a teraz jest wskazanie.
1 2 3 4