X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe W oczekiwaniu na największy cud na świecie
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5
WSTĘP
W oczekiwaniu na największy cud na świecie
O mnie:
Moja ciąża: Trzecia, po dwóch stratach. Przepełniona strachem, ale też niekończącą się nadzieją. Maluszku, tak bardzo na Ciebie czekamy! Modlę się o to, byśmy przytulili Cię w listopadzie.
Chciałabym być mamą:
Moje emocje:
Przejdź do pamiętnika starania i przeczytaj moją historię starania się o dziecko

6 lipca 2017, 09:09

4tc+6

Beta przyrasta troszkę zbyt wolno. W poniedziałek byłam u mojego ginekologa, przepisał mi duphaston. Zrobił też usg, na którym nic nie było widać (ale to był dopiero 4tc+3), macica jest rozpulchniona, endometrium jest odpowiednie, wygląda jakby wszystko miało być dobrze...

Teraz już tylko czekam na 17 lipca do kolejnej wizyty. Oby wszystko było dobrze i żebyśmy zobaczyli swojego maluszka. <3

Mam pełną głowę obaw, ale cudzie skoro już się wydarzyłeś, musisz przecież z Nami zostać.

14 lipca 2017, 08:37

6tc+0

Wczoraj byliśmy u lekarza. Jest widoczny pęcherzyk ciążowy 6,7mm, ale pusty w środku. Kolejne odliczanie i kolejne nerwy do następnej wizyty. Oby pojawił się zarodek. <3

24 lipca mam wizytę, lekarz mówił, że musi mieć już wtedy zarodek z serduszkiem.

18 lipca 2017, 10:23

6tc+4

Trochę poczytałam, trochę się podowiadywałam i staram już się być spokojniejsza. Martwiłam się, że na usg nie dość, że nie było zarodka, to nawet nie było widać pęcherzyka żółtkowego w pęcherzyku. A teraz już wiem, że przy takiej wielkości pęcherzyka nie miało go nawet prawa być. Pojawi się dopiero przy większym. :)

Odliczam do wizyty i bardzo, bardzo czekam na serduszko, ale już nieco spokojniej. Przecież ten cud nie wydarzył się po nic. <3

Jeszcze 6 dni! :)

2 sierpnia 2017, 13:25

8tc+5

To już jest koniec, koniec naszego cudu i chwilowego szczęścia wciąż podszytego strachem.

To miała być ciąża bliźniacza, tu mogły zabić aż dwa serduszka - nie zabiło ani jedno. Jeden zarodek się wchłonął, drugi w ogóle nie pojawił. W pęcherzyku są tylko dwa pęcherzyki żółtkowe, dla dwóch maleństw.

Jutro czeka mnie zabieg w szpitalu.

Jest tak bardzo ciężko :(

4 sierpnia 2017, 13:57

Ciąża zakończona 3 sierpnia 2017

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 sierpnia 2017, 13:49

Przejdź do pamiętnika starania i czytaj kontynuację mojej historii

26 października 2017, 15:04

7tc+3


Cud się znów wydarzył!! A mi pociekł tusz po policzkach, gdy zobaczyliśmy we wtorek migające serduszko na ekranie. Cudzie trwaj!

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/e8631ef0b037.jpg

10 listopada 2017, 10:32

9tc+4

Odliczam do wizyty - jeszcze 4 dni. Nie widzieliśmy się już dwa i pół tygodnia, a we mnie z dnia na dzień są coraz większe obawy, czy to małe serduszko wciąż biję.

Niech ten czas leci szybciej!

19 listopada 2017, 09:09

10tc+6 (według ostatniego usg 10tc+4)

We wtorek byliśmy na wizycie. Moja największa obawa się nie spełniła - Maluszek rośnie, serduszko bije. Ale łzy popłynęły i tak. :( Mamy podejrzenie, to jest na razie tylko podejrzenie, które wcale nie musi się spełnić - że nasz dzidziuś jest chory. Przezierność karkowa znacznie podwyższona (38mm przy takim malutkim dziecku jeszcze - CRL 3,00cm :(), choć to jeszcze nie ten etap żeby ją mierzyć. Badania prenatalne mam dopiero 5 grudnia. Ale niestety chodzę do lekarza, który jest specjalistą z tego zakresu i powiedział nam o nieprawidłowości, którą zobaczył już dziś. Podkreślając, że to nie musi się potwierdzić, ale jednak... Cały czas modliłam się o to, żeby to dziecko było żywe, a teraz chyba w końcu pora zacząć się modlić o to, by było zdrowe. Wiem, że za wcześnie na żale, ale tak strasznie się boję. I wiem, że kolejne tygodnie będę znów czekać w stresie, tak się o tego Malucha boję :(

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/4af005f465c2.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 listopada 2017, 09:10

20 listopada 2017, 14:49

11tc+0

Zaczęliśmy 12 tydzień.

Czy myśleliśmy o NIFTY? Nie tylko myśleliśmy, jestem już od czwartku po pobraniu krwi na badania. Zdecydowaliśmy się jednak na test Panorama z racji większej skuteczności w tak wczesnej ciąży. Sprawdza te same nieprawidłowości co NIFTY. (Zresztą tutaj dużo więcej i mądrzej o wszystkich tych testach - https://mamaginekolog.pl/nipt-czyli-badania-wolnego-plodowego-dna-z-krwi-matki/)

Na wyniki trzeba czekać 2-3 tygodnie, a do usg prenatalnego zostało nam 15 dni. Wychodzi więc na to, że obie te rzeczy zbiegną się w czasie i test nie skróci naszej niepewności. Jednak to co zrobi na pewno, to da dużo, dużo bardziej pewny wynik niżeli usg czy pappa. Da nam pewność jakiej nie dałoby żadne inne badanie (poza amniopunkcją).

A teraz tylko pozostało nam czekać i się modlić. Dziękuje za wszystkie ciepłe słowa.

24 listopada 2017, 12:27

11tc+4

Wciąż czekamy i wciąż odliczamy. 11 dni do usg prenatalnego, wyniki Panoramy będą albo chwilę przed, albo chwilę po.
Wielka niepewność, wielkie obawy i najgorsze po prostu to czekanie. Ciągle mam w głowie, że nie mam pojęcia, jakie te święta będą dla Nas...

28 listopada 2017, 08:44

12tc+1

Wczoraj zaczęłam 13 tydzień, w przyszłym tygodniu początek drugiego trymestru. Tak bardzo wyczekiwany od początku ciąży. Czy przyjdzie nam cieszyć się z jego rozpoczęcia?

Jeszcze 7 dni do wizyty, już na szczęście bliżej niż dalej.

A może wszystko z naszym Maluchem będzie dobrze? Modlę się o to każdego dnia. Bardzo, bardzo już go kochamy.

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 listopada 2017, 08:54

29 listopada 2017, 09:25

Mamy od wczoraj wyniki krwi, zespół Edwardsa. Te dzieci zazwyczaj nie dożywają porodu albo żyją max. miesiąc.
Ja się chyba stąd wypisuje, dziękuje za całe wsparcie, ale w tym momencie już brak mi sił.
Po raz drugi nie zostaniemy rodzicami. I to dziewczynka, nasza córeczka, tak jak czułam od początku :(

29 listopada 2017, 12:37

Jestem po rozmowie z lekarzem. Mówił o tym, że no niestety to już na ostatnim usg wyglądąło, tak a nie inaczej. Prosił żebym przyszła do niego jutro między pacjentkami i sprawdzimy, czy jest jeszcze w ogóle akcja serca. Mówił o tym, że jednak te wady są na tyle rozległe, że jest bardzo prawdopodobne, że dzidziuś już nie żyje - no i niestety tak by było najlepiej. Mowil tez o tym, ze u mnie ten obrzek pojawil sie juz bardzo szybko i to tym bardziej moze zwiastować to, że dzidziuś już nie żyje. Jeśli tak będzie, dostanę od razu skierowanie do szpitala itd. Jeżeli jutro się okażę, że czynność serca jednak jest to skierowanie na biopsje kosmówki, którą można wykonać troche wczesniej niz amniopunkcje. Mowił tez mi bardzo dosadnie o tym, co wczoraj już też przeczytałam, ze ten zespol Edwardsa jest związany po prostu z losowymi zmianami w i nie jest związany w żaden sposób ani ze mną, ani z mężem, czy z naszymi materiałymi genetycznymi. I absolutnie jedno dziecko z taką chorobą w żaden sposób nie zwiększa szans na drugie z tym samym. To się po prostu dzieje losowo. Zobaczymy jak bedzie sytuacja wygladac jutro. Serce mi się kraje, że to się w ogóle dzieje, że to jednak nie jest zły sen. Ale mam jednocześnie wielką nadzieję, że nasza córeczka już nie żyje :(

30 listopada 2017, 17:04

Bylam dzis u lekarza. Malutkiej serduszko wciąż mocno bije (a obojetnie jak okrutnie to brzmi, w tej sytuacji ja juz sie modlilam tylko o to by tak nie bylo). :( Macha rączkami i nóżkami i ma już prawie 6cm. Ale okrutna diagnoza się wciąż tylko potwierdza, obrzęk ogólny bardzo duży, lekarz zdziwiony że serce jeszcze bije. Możemy robić teraz biopsje kosmówki i na jej podstawie dostać skierowanie na terminacje. Ale możemy też czekać i usilnie liczyć na to, że Maluszek odejdzie sam. Lekarz jest zdania, że jak się spotkamy za 2 tygodnie to serduszko już naprawdę raczej nie będzie bić, bo obrzęk jest spory. Chciałabym bardzo, żeby to się stało niezależnie od nas. I jak najszybciej, bo ten Maluch się już tylko męczy. Nic, czekamy. Biopsje pewnie spróbujemy w przyszłym tygodniu zrobić, by jakby co mieć papier, ale bardzo chcemy, by ominęła nas ta okropna decyzja.

1 grudnia 2017, 16:35

Kolejny smutny dzień. Dziś od rana na telefonie z moim lekarzem oraz Szczecinem. Udało mi się umówić na poniedziałek rano na biopsje kosmówki właśnie w Szczecinie (mieliśmy do wyboru Szczecin oraz Łódź, ale Łódź prywatnie). Termin dostałam szybszy niż chciałam i dziś na gwałt musiałam po południu jechać jeszcze na pobranie krwi żeby zrobić przeciwciała hiv potrzebne do zabiegu. W niedziele dodatkowo muszę podjechać do szpitala do mojego lekarza, bo też byłam z nim umówiona dopiero na poniedziałek w gabinecie po skierowanie, a jednak termin jest szybszy. Działam trochę z automatu i załatwiam to co trzeba załatwić, ale jak na chwilę usiądę i się zastanowię to nie dociera do mnie to co się dzieje. Te usg, testy panorama, jakieś biopsje, punkcje, jeżdżenie na drugi koniec Polski itd. A najgorsze i tak wciąż przed nami. Wciąż się modlę by zaopiekowali się naszą Malutką w niebie, by to już się po prostu skończyło.

Zdecydowaliśmy się robić punkcje żeby mieć wyniki w dłoni (w razie czego), ale wciąż modlimy się o to, by Malutka odeszła od nas sama.

4 grudnia 2017, 17:21

Jesteśmy już po biopsji kosmówki. Malutka wciąż żyje, serduszko bije równym rytmem i sporo od czwartku urosła (już prawie 6,5cm :(). Przed badaniem miałam wykonane miejscowe znieczulenie i to jedyne co bolało. Choć samo badanie trochę trwało i nie odważyłam się spojrzeć, gdy tak długo wiercił tą igłą mi w brzuchu. Lekarz mówił o tym, że biopsja jest trudniejsza niż amniopunkcja, bo przy amniopunkcji pobierają płyn, który łatwo się pobiera, a tutaj jednak coś gęstego i trzeba się trochę nawiercić niestety. Na usg została również zdiagnozowana niedomykalność zastawki trójdzielnej w sercu oraz w ogóle wada serca (jeszcze bliżej nieokreślona). Wyniki powinny być jeszcze w tym tygodniu, no ale niczego nowego się nie spodziewamy. Smutne to wszystko bardzo, ale dobrze, że kolejny krok za nami. Teraz mam się umówić do mojego lekarza na tydzień po biopsji, by skontrolować czy nie powstał jakiś krwiak itd. Wciąż czekamy, licząc na to, że nie przyjdzie nam podejmować tej najtrudniejszej decyzji. Choć mała z usg na usg jest coraz większa, serduszko bije równo i obawiam się, że nikt za nas nie zadecyduje. :(

7 grudnia 2017, 09:30

Dzwonili wlasnie ze szczecina z wynikiem biopsji, potwierdzila sie trisomia chromosomu 18 - niczego innego sie nie spodziewalismy no ale :(

12 grudnia 2017, 17:59

Ja jestem po lekarzu i kolejny raz sobie dosadnie uświadomiłam, że los nie zadecyduje za nas. :(

A gdy już sam lekarz pyta się Was, czy ewentualnego przerwania ciąży nie chcecie zrobić w Holandii to uświadamiasz sobie super dobitnie w jakim kraju żyjesz. I jak mimo, że sama przeżywasz swój największy koszmar, to tylko czekają żeby Cię dobić.

13 grudnia 2017, 13:06

Niech ten koszmarny rok się już skończy i niech w tym nowym zaświeci dla nas choć odrobina słońca. Dwie straty w jednym roku, bez porównania ze sobą, ale tego jest już zbyt dużo. Zdecydowanie zbyt dużo :(

16 grudnia 2017, 21:47

Dziś w nocy przyszła na świat nasza córeczka, całe 120g :( Łzy leją się jedna za drugą, ale gorąco wierzę, że przyszły rok przyniesie nam więcej dobrego. Już starczy tego doświadczania, starczy smutku i łez.
W czwartek pogrzeb, malutka idzie do grobu moich ukochanych dziadków, lżej mi ze nie będzie sama. Nigdy o niej nie zapomnimy, zawsze zostanie w naszych sercach. Przeżycia straszne, ale jakby nie bylo, to zawsze będzie nasza córeczka. Oby nikt więcej za szybko do niej nie dołączył, bo czuje ze więcej nie uniesiemy.
1 2 3 4 5