19.01.2016
TSH <0,004 mU/L (norma 0,35 - 5,50)
FT3 12,39 pg/ml (norma 2,3 - 4,2)
FT4 2,99 ng/dl (norma 0,89 - 1,76)
Anty-TG 239,2 U/ml (norma do 40)
Anty-TPO 15442,9 U/ml (norma do 60)
Endokrynolog przepisała mi Thyrozol 20 mg x 2 tabletki dziennie, wit D3 4000 j x 1 tabletka dziennie. O przeciwciałach ani słowa. Pierwsza diagnoza - hashitoksykoza, konieczność dalszej diagnostyki, na USG tarczyca powiększona, bez guzków. ZAKAZ zachodzenia w ciążę. Kolejne badania i wizyty:
12.02.2016
TSH 0,005 mU/L (norma 0,35 - 5,50)
FT3 3,64 pg/ml (norma 2,3 - 4,2)
FT4 0,88 ng/dl (norma 0,89 - 1,76)
Anty-TG 224,2 U/ml (norma do 40)
Anty-TPO 15833,5 U/ml (norma do 60)
TRAB(TSI) 60,9 IU/L (norma <0,10)
Druga diagnoza - choroba Gravesa-Basedowa. Autoimmunologiczna, powodująca nadczynność tarczycy
04.03.2016
TSH 0,024 mU/L (norma 0,35 - 5,50)
FT3 1,90 pg/ml (norma 2,3 - 4,2)
FT4 0,54 ng/dl (norma 0,89 - 1,76)
Anty-TG 235,2 U/ml (norma do 40)
Anty-TPO 17598,2 U/ml (norma do 60)
Zmiana dawki - Thyrozol 10 mg x 2 tabletki dziennie, zalecenie diety bezglutenowej i wykluczenie laktozy. Furagina i potas na opuchliznę (nie mam kostek). "Proszę pani, ale przeciwciał się nie leczy! No ale z takimi przeciwciałami nie wolno myśleć o ciąży".
Mimo tego zaczynam leczenie na własną rękę - muszę podnieść odporność, żeby mój system zaczął dobrze działać. 8 marca zaczynam suplementację:
- wit C,
- wit E,
- Selen,
- Magnez z B6
- wit D3,
- omega 3-6-9
- kwas foliowy
23.03.2016
TSH 4,272 mU/L (norma 0,35 - 5,50)
FT3 1,64 pg/ml (norma 2,3 - 4,2)
FT4 0,31 ng/dl (norma 0,89 - 1,76)
Anty-TG 208,2 U/ml (norma do 40)
Anty-TPO 19685,6 U/ml (norma do 60)
Załamałam się, że moja suplementacja i dieta bezglutenowa nie działa, ale z drugiej strony przecież to tak krótko, pewnie nie miało jeszcze szansy zadziałać. Zmniejszenie dawki Thyrozolu na 10 mg 1 raz dziennie.
12.04.2016
TSH 0,073 mU/L (norma 0,35 - 5,50)
FT3 3,87 pg/ml (norma 2,3 - 4,2)
FT4 1,32 ng/dl (norma 0,89 - 1,76)
Anty-TG 211,4 U/ml (norma do 40)
Anty-TPO 11740,0 U/ml (norma do 60)
SPADEK MIANA PRZECIWCIAŁ O 40%!!!!! To działa!!!! Kontynuuję suplementację, czekam na kolejną wizytę u endokrynologa.
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 maja 2016, 09:25
12.04.2016
AMH 4,34 ug/l
normy:
- faza płodna 1,3 - 7,0
- ograniczona płodność <1,3
- faza niepłodna <0,1
Czyli zakładam, że ze strony ginekologicznej mam jeszcze trochę czasu...
Nie ma Michała. To znaczy to nie jest żadna nowość bo nie ma go już od października, ale zaczyna mnie to już wkurzać. Wyjechał na szkolenie do Niemiec. Miał wrócić w kwietniu, ale ponieważ poprzesuwały się terminy w projekcie to wróci najprawdopodobniej dopiero w lipcu. To nie jest tak, że w ogóle go nie ma - przyjeżdża na niektóre weekendy, ale spędzamy je wtedy na uczelni. Od kiedy wyjechał to poza świętami mieliśmy tylko JEDEN weekend dla siebie. A i tak spędziliśmy go z naszymi rodzinami bo on miał wtedy urodziny i nie pobyliśmy ze sobą...
Śmiesznie bo póki co wygląda to tak jakbym robiła dziecko w pojedynkę... Ja doskonale rozumiem, że tarczyca to nie koniec świata. Ale gdzie sprawiedliwość? Niektóre kobiety jeszcze dobrze bielizny nie ściągną a już są w ciąży. Dlaczego to ja muszę wiedzieć czym jest suplementacja, testy owulacyjne, jaki śluz powinien być w dni płodne, jak działa T3 i T4 i dlaczego TSH tak słabo reaguje? Dlaczego? Pewnie wszystkie kobiety, które mają kłopoty z zajściem w ciążę zadają sobie to właśnie pytanie - dlaczego ja. Obawiam się, że nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi. Czasami lubię myśleć, że ten na górze rozdał paczkę problemów tym jednostkom, które z całą pewnością pokonają wszystkie przeciwności losu, bo wiedział, że damy radę i to nas wzmocni. A zaraz później ryczę jak opętana i mam ochotę walić pięściami w poduszkę bo to takie niesprawiedliwe i nie wiem czy zniosę jeszcze choć odrobinę...
Leczenie tarczycy to paskudna sprawa. Czułam się świetnie do momentu kiedy nie zaczęli mnie leczyć. Od stycznia przybyło mi ponad 15 kg, jestem okrągła w każdym wymiarze co doskonale podkreślają opuchnięte stawy. Jestem wielka, ale to, że przytyłam nie jest takie straszne, straszne jest to, że nie mam na nic siły ani ochoty. Zawsze byłam osobą aktywną, a teraz potrafię wrócić z pracy i położyć się spać... do rana. Psychicznie też nie jestem w najlepszej formie. Mam wrażenie, że zostałam z tym wszystkim sama.
Dlaczego mam takie wrażenie? Jak tylko uda się kontrolować hormony i przeciwciała to będzie można zacząć prawdziwe starania o dziecko. Do tego czasu minie jeszcze co najmniej kilka miesięcy i nie chciałabym, żeby się okazało wtedy, że np. mamy za mało pływaków i trzeba suplementować selen i jakieś inne witaminy i minerały. Ale to trzeba sprawdzić. Trzeba sprawdzić czy druga strona jest ok. I jakoś nie mogę się o to doprosić. Wygląda to tak, jakby w krainie precli i piwa nie mieli lekarzy, laboratoriów a ludzie umierali na katar.
Czytam teraz nową książkę - thriller "Dziewczyna z pociągu" Pauli Hawkins i trafiłam tam na taki oto akapit:
"... Tom podchodził do tego inaczej. Po pierwsze, to nie była jego wina, poza tym nie potrzebował dziecka tak jak ja. Owszem, chciał być tatusiem, naprawdę chciał - jestem pewna, że marzył, aby pokopać piłkę z synkiem w ogrodzie albo wziąć córeczkę na barana i pójść z nią na spacer do parku. Ale uważał również, że będzie nam się dobrze żyło i bez dzieci. Jesteśmy szczęśliwi, powtarzał, dlaczego nie możemy po prostu żyć tak dalej? Zaczęłam go irytować. Nie mógł zrozumieć, że można tęsknić za czymś, czego się nigdy nie miało, że można to opłakiwać..."
Czas się troszkę pozbierać... albo popłakać w poduszkę, jeszcze nie wiem, nie mam konkretnego planu na dziś...
Znalazłam nowego endokrynologa w moim mieście. Ponieważ jeżdżę do lekarza do innego województwa to pomyślałam, że dam temu nowemu szansę. Bo generalnie jest tak, że kobieta z gravesem nawet jak ma ustabilizowane hormony i przeciwciała to powinna być pod stałą kontrolą przez całą ciążę. Nie wyobrażam sobie jeździć do Katowic co 2-3 tygodnie z wielkim brzuszkiem. No zobaczymy, mam nadzieję, że pan doktor reprezentuje holistyczne podejście.
Większość endokrynologów (jakieś 99,9%) uznaje, że przy hashi i gravesie jedyną metodą leczenia jest osiągnięcie eutyreozy. Czyli generalnie leczą objawy choroby a nie to co ją powoduje. Przydałby się dobry immunolog, ale lekarzy tej specjalności jest jak na lekarstwo... Dlaczego mój organizm dąży do samozagłady?
Michał przyjeżdża w środę. Normalnie to bym się cieszyła, ale jakoś niespecjalnie mam na to nastrój i wszystko jest mi obojętne. I nadal chce mi się ryczeć. Już nawet nie płakać, ale ryczeć, tak po prostu.
Muszę się czymś zająć, za dużo wolnego mi szkodzi...
Dzisiaj nastrój mam odrobinę lepszy. Coś mi się zdaje, że to jeden z symptomów pracoholizmu.
Michał dzisiaj przyjeżdża. Śmieszne, ale chciałabym żeby wpadł na to, że warto żonie kupić kwiatka jak się wraca do domu.
Czy w każdym małżeństwie jest tak, że z upływem czasu znika adorowanie? Zdaję sobie sprawę z tego, że co było już nigdy nie wróci, no ale chociaż troszkę... Jakoś sobie nie wyobrażam, żeby dzisiaj Michał miał wskakiwać do mnie ukradkiem przez balkon. Niech wejdzie drzwiami, ale kwiatek byłby w dobrym tonie.
Dobra życiowa rada - nie podejmujcie pracy u Koreańczyków. Nigdy. Przenigdy.
TSH 0,004 mU/L (norma 0,35 - 5,50)
FT3 5,26 pg/ml (norma 2,3 - 4,2)
FT4 1,38 ng/dl (norma 0,89 - 1,76)
Anty-TG 179,8 U/ml (norma do 40)
Anty-TPO 12567,0 U/ml (norma do 60)
Przeciwciała Anty-TPO wzrosły o ponad 800 jednostek, TSH się schowało, FT3 szaleje....
FT4 56.32%
FT3 155.79%
12.05.2016 idę do nowego endokrynologa, może on coś pomoże. Nie mam już siły, włosy mi zaczęły wypadać garściami... Płakać mi się chce. Zaczęłam kolejny cykl i wiem, że ten też będzie stracony...
Czy kiedyś w ogóle będę mogła się starać?
Ale najważniejsze - stwierdził, że starania będę mogła zacząć za 2 - 3 miesiące! 2 -3 miesiące, nie 3 - 5 lat!
Z niecierpliwością czekam na kolejną wizytę. Ten lekarz wydaje się być naprawdę kompetentny. Mam nadzieję, że leczenie przyniesie zamierzony skutek!
A jednak teraz świruję. W tym cyklu nie prowadziłam obserwacji - ani temperatury, ani testów, nic. Zaznaczyłam w kalendarzu miesiączkę i to wszystko. Poprzedni cykl trwał 30 dni, zwykle trwają 26. Kochaliśmy się w 19 dc
Dzisiaj 28 dc i negatywny test. Oczywiście widzę cień cienia bo ja to w ogóle mam "kreskowe oczy". Wiem, że nie powinnam ufać temu kawałeczkowi papieru, tyle razy mnie zawiódł. Widziałam już wszystko, co możliwe - nibykreski, blade kreski, cienkie kreski, białe kreski, znikające kreski, kreski pod światło i kreski, których pewnie nigdy tam nie było. Nie widziałam tylko tej jednej, tej prawdziwej, która powiedziałaby: tak, udało ci się.
Świruję. Piersi bolą, podbrzusze boli. Loteria. Ciąża albo okres. Jedno z dwojga.
To dziwne, całe życie wszyscy przestrzegali, że jak tylko "spojrzysz na faceta" to już BUM! ciąża! Nikt nie mówił, że może być tak jak teraz...
Zaczynam żałować, że nie zaliczyłam "wpadki" jako dwudziestka + ...
Czuję się beznadziejnie zrezygnowana i zmęczona tym wszystkim.
Najgorsze jest to, że to przedłużające oczekiwanie strasznie mnie blokuje - gdyby nie plany macierzyńskie to bym zmieniła pracę, ale żeby zaczynać znowu wszystko od nowa... sama nie wiem czy mam jeszcze na to siłę. Z drugiej strony nie mam już siły, żeby ciągnąć to co tutaj się dzieje. Codziennie spędzam 8 godzin w krainie absurdu i chyba mam już tego dosyć...
Czy to możliwe, żeby testy ciążowe z moczu wychodziły negatywnie a jednak ciąża jest?
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 lipca 2016, 08:49
Mój mężasty idzie jutro na badania, umówił się na rano i zobaczymy w jakim stanie są jego żołnierzyki Mam nadzieję, że wyniki będą dobre.
Mamy ostatnio bardzo dużo trudnych spraw rodzinnych, które zajmują cały nasz czas. Sprawdza się powiedzenie, że z rodziną to najlepiej się wychodzi na zdjęciu. Ale jak mówią - siła wyższa.
Mam plan odnośnie dalszych starań. Mężasty robi badania, ja zrobię w kolejnym cyklu (aktualnie czekam na okres, testy wychodzą negatywne) wszystkie hormony w odpowiednich dniach:
3-5 dzień - FSH, LH, estradiol
12-14 dzień estradiol
21 dzień - progesteron, testosteron i prolaktyna
Uzbroiłam się w testy owulacyjne Vitam i termometr owulacyjny (nigdy wcześniej nie mierzyłam temperatury, czas zacząć).
Od 1 dnia cyklu będę brała olej z wiesiołka, nadal będę brać kwas foliowy, wit D3, wit B6 i magnez. Mężasty profilaktycznie dostanie jeszcze selen, cynk i kwas foliowy.
Jeżeli w następnym cyklu się nie uda to zarejestruję nas do mojego lekarza ginekologa-androloga. Poproszę o monitoring cyklu, interpretację wyników mężastego. Będzie musiał nam pomóc bo jak teraz nie damy rady sami to już nie wiem co więcej mogę zrobić.
A tak z ciekawostek - mama była u wróżki i powiedziała jej, że do końca tego roku będzie miała wnuki (nie jedno, ale więcej dzieci). Albo spotka mnie mega szczęście albo mój brat się baaaaardzo zdziwi (jego córka w tym miesiącu skończyła 18 lat, generalnie jest już za stara na nowe rodzeństwo).
Leki, które mają mi pomóc w wyrównaniu hormonów, a więc także w zajściu w upragnioną ciążę mnie niszczą... Wyglądam już jak swoja własna karykatura, przytyłam już ponad 25 kg, straciłam ponad połowę włosów, jestem cała opuchnięta, ale najgorsze są efekty psychologiczne... Nie wiem czy można to nazwać depresją, nie znam się na tym, ale coś mi świta, że tak można nazwać stan, w którym brakuje mi sił, aby wstać z łóżka oraz te wszystkie myśli, które podszeptują że nie warto już oddychać.