Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Walcząc ze sobą
Dodaj do ulubionych
1 2
WSTĘP
Walcząc ze sobą
O mnie: Mam 30 lat, od 7 lat jestem żoną fantastycznego mężczyzny, który jest ode mnie starszy o 9 lat. Długo odkładaliśmy powiększenie naszej rodziny na później... Bo hipoteka, bo studia, bo zmiana pracy, bo to nie był dobry moment... Mam bardzo wymagającą i stresującą pracę i jestem na finiszu studiów magisterskich. Poza tym mój własny organizm chce mnie zabić.
Czas starania się o dziecko: Można powiedzieć, że staraliśmy się sinusoidalnie - czasami przychodził moment, w którym stwierdzaliśmy "to już", ale gdy się nie udawało to życie zwykle serwowało nam takie momenty, w których nie mogliśmy kontynuować starań. Od października 2015 wznowiliśmy starania i szybko musieliśmy je przerwać... Można uznać, że się staramy nadal, ale pod trochę innym kątem...
Moja historia: Moje cykle były całkiem dobrze unormowane, trwały zwykle 26 dni, ale kiedy tylko zaczęliśmy się starać: wrzesień - 26 dni, październik - 34 dni, listopad - 28 dni, grudzień - 46 dni, w tym plamienia 12 - 16 d.c., 22 - 29 d.c., od 29 d.c. brałam Orgametril - ginekolog stwierdził torbiel na prawym jajniku 45 x 30 mm, po miesiącu torbiel się wchłonęła. Przy okazji wizyty zrobiłam komplet badań hormonalnych, a w tym TSH, które wyszło nieoznaczalne
Moje emocje: Boję się, że straciliśmy swoją szansę, boję się, że za długo czekaliśmy, boję się, że już nam się nie uda.

1 maja 2016, 09:29

21.01.2016 udało mi się dostać do endokrynologa z takimi wynikami badań:

19.01.2016
TSH <0,004 mU/L (norma 0,35 - 5,50)
FT3 12,39 pg/ml (norma 2,3 - 4,2)
FT4 2,99 ng/dl (norma 0,89 - 1,76)
Anty-TG 239,2 U/ml (norma do 40)
Anty-TPO 15442,9 U/ml (norma do 60)

Endokrynolog przepisała mi Thyrozol 20 mg x 2 tabletki dziennie, wit D3 4000 j x 1 tabletka dziennie. O przeciwciałach ani słowa. Pierwsza diagnoza - hashitoksykoza, konieczność dalszej diagnostyki, na USG tarczyca powiększona, bez guzków. ZAKAZ zachodzenia w ciążę. Kolejne badania i wizyty:

12.02.2016
TSH 0,005 mU/L (norma 0,35 - 5,50)
FT3 3,64 pg/ml (norma 2,3 - 4,2)
FT4 0,88 ng/dl (norma 0,89 - 1,76)
Anty-TG 224,2 U/ml (norma do 40)
Anty-TPO 15833,5 U/ml (norma do 60)
TRAB(TSI) 60,9 IU/L (norma <0,10)

Druga diagnoza - choroba Gravesa-Basedowa. Autoimmunologiczna, powodująca nadczynność tarczycy

04.03.2016
TSH 0,024 mU/L (norma 0,35 - 5,50)
FT3 1,90 pg/ml (norma 2,3 - 4,2)
FT4 0,54 ng/dl (norma 0,89 - 1,76)
Anty-TG 235,2 U/ml (norma do 40)
Anty-TPO 17598,2 U/ml (norma do 60)

Zmiana dawki - Thyrozol 10 mg x 2 tabletki dziennie, zalecenie diety bezglutenowej i wykluczenie laktozy. Furagina i potas na opuchliznę (nie mam kostek). "Proszę pani, ale przeciwciał się nie leczy! No ale z takimi przeciwciałami nie wolno myśleć o ciąży".
Mimo tego zaczynam leczenie na własną rękę - muszę podnieść odporność, żeby mój system zaczął dobrze działać. 8 marca zaczynam suplementację:
- wit C,
- wit E,
- Selen,
- Magnez z B6
- wit D3,
- omega 3-6-9
- kwas foliowy


23.03.2016
TSH 4,272 mU/L (norma 0,35 - 5,50)
FT3 1,64 pg/ml (norma 2,3 - 4,2)
FT4 0,31 ng/dl (norma 0,89 - 1,76)
Anty-TG 208,2 U/ml (norma do 40)
Anty-TPO 19685,6 U/ml (norma do 60)

Załamałam się, że moja suplementacja i dieta bezglutenowa nie działa, ale z drugiej strony przecież to tak krótko, pewnie nie miało jeszcze szansy zadziałać. Zmniejszenie dawki Thyrozolu na 10 mg 1 raz dziennie.

12.04.2016
TSH 0,073 mU/L (norma 0,35 - 5,50)
FT3 3,87 pg/ml (norma 2,3 - 4,2)
FT4 1,32 ng/dl (norma 0,89 - 1,76)
Anty-TG 211,4 U/ml (norma do 40)
Anty-TPO 11740,0 U/ml (norma do 60)

SPADEK MIANA PRZECIWCIAŁ O 40%!!!!! To działa!!!! Kontynuuję suplementację, czekam na kolejną wizytę u endokrynologa.

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 maja 2016, 09:25

1 maja 2016, 09:33

I jeszcze jedno - postanowiłam zrobić na własną rękę badanie AMH:

12.04.2016

AMH 4,34 ug/l

normy:
- faza płodna 1,3 - 7,0
- ograniczona płodność <1,3
- faza niepłodna <0,1

Czyli zakładam, że ze strony ginekologicznej mam jeszcze trochę czasu...

2 maja 2016, 09:03

Też tak macie, że kiedy macie dostać okres to zachowujecie się jak psychopatki? Ja tak mam. Płaczę na reklamie pampersów, wszystko mnie wzrusza do łez, płaczę kompletnie bez powodu - bo tak! Dzisiaj jest taki właśnie dzień... Hormony to straszna rzecz, czasami się dziwię, że żadne wojska nie używają ich stymulacji jako broni biologicznej. A może i używają?! Jestem kompletnie rozbita...

Nie ma Michała. To znaczy to nie jest żadna nowość bo nie ma go już od października, ale zaczyna mnie to już wkurzać. Wyjechał na szkolenie do Niemiec. Miał wrócić w kwietniu, ale ponieważ poprzesuwały się terminy w projekcie to wróci najprawdopodobniej dopiero w lipcu. To nie jest tak, że w ogóle go nie ma - przyjeżdża na niektóre weekendy, ale spędzamy je wtedy na uczelni. Od kiedy wyjechał to poza świętami mieliśmy tylko JEDEN weekend dla siebie. A i tak spędziliśmy go z naszymi rodzinami bo on miał wtedy urodziny i nie pobyliśmy ze sobą...

Śmiesznie bo póki co wygląda to tak jakbym robiła dziecko w pojedynkę... Ja doskonale rozumiem, że tarczyca to nie koniec świata. Ale gdzie sprawiedliwość? Niektóre kobiety jeszcze dobrze bielizny nie ściągną a już są w ciąży. Dlaczego to ja muszę wiedzieć czym jest suplementacja, testy owulacyjne, jaki śluz powinien być w dni płodne, jak działa T3 i T4 i dlaczego TSH tak słabo reaguje? Dlaczego? Pewnie wszystkie kobiety, które mają kłopoty z zajściem w ciążę zadają sobie to właśnie pytanie - dlaczego ja. Obawiam się, że nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi. Czasami lubię myśleć, że ten na górze rozdał paczkę problemów tym jednostkom, które z całą pewnością pokonają wszystkie przeciwności losu, bo wiedział, że damy radę i to nas wzmocni. A zaraz później ryczę jak opętana i mam ochotę walić pięściami w poduszkę bo to takie niesprawiedliwe i nie wiem czy zniosę jeszcze choć odrobinę...



Leczenie tarczycy to paskudna sprawa. Czułam się świetnie do momentu kiedy nie zaczęli mnie leczyć. Od stycznia przybyło mi ponad 15 kg, jestem okrągła w każdym wymiarze co doskonale podkreślają opuchnięte stawy. Jestem wielka, ale to, że przytyłam nie jest takie straszne, straszne jest to, że nie mam na nic siły ani ochoty. Zawsze byłam osobą aktywną, a teraz potrafię wrócić z pracy i położyć się spać... do rana. Psychicznie też nie jestem w najlepszej formie. Mam wrażenie, że zostałam z tym wszystkim sama.

Dlaczego mam takie wrażenie? Jak tylko uda się kontrolować hormony i przeciwciała to będzie można zacząć prawdziwe starania o dziecko. Do tego czasu minie jeszcze co najmniej kilka miesięcy i nie chciałabym, żeby się okazało wtedy, że np. mamy za mało pływaków i trzeba suplementować selen i jakieś inne witaminy i minerały. Ale to trzeba sprawdzić. Trzeba sprawdzić czy druga strona jest ok. I jakoś nie mogę się o to doprosić. Wygląda to tak, jakby w krainie precli i piwa nie mieli lekarzy, laboratoriów a ludzie umierali na katar.

Czytam teraz nową książkę - thriller "Dziewczyna z pociągu" Pauli Hawkins i trafiłam tam na taki oto akapit:

"... Tom podchodził do tego inaczej. Po pierwsze, to nie była jego wina, poza tym nie potrzebował dziecka tak jak ja. Owszem, chciał być tatusiem, naprawdę chciał - jestem pewna, że marzył, aby pokopać piłkę z synkiem w ogrodzie albo wziąć córeczkę na barana i pójść z nią na spacer do parku. Ale uważał również, że będzie nam się dobrze żyło i bez dzieci. Jesteśmy szczęśliwi, powtarzał, dlaczego nie możemy po prostu żyć tak dalej? Zaczęłam go irytować. Nie mógł zrozumieć, że można tęsknić za czymś, czego się nigdy nie miało, że można to opłakiwać..."

Czas się troszkę pozbierać... albo popłakać w poduszkę, jeszcze nie wiem, nie mam konkretnego planu na dziś...

3 maja 2016, 10:14

Nadal nie ma wrednej małpy. Chyba odpoczywanie na mnie źle działa, sama już nie wiem. Dzisiaj 30 dzień cyklu, jak na mnie to naprawdę długo. Cały czas boli mnie brzuch i plecy, a wczoraj wieczorem myślałam, ze eksploduje mi prawy jajnik. Dzisiaj już nie boli, boję się, że to znowu jakaś torbiel. Zobaczymy, jak do piątku małpa nie przyjdzie to lecę do lekarza - niestety nie dam rady wcześniej.

Znalazłam nowego endokrynologa w moim mieście. Ponieważ jeżdżę do lekarza do innego województwa to pomyślałam, że dam temu nowemu szansę. Bo generalnie jest tak, że kobieta z gravesem nawet jak ma ustabilizowane hormony i przeciwciała to powinna być pod stałą kontrolą przez całą ciążę. Nie wyobrażam sobie jeździć do Katowic co 2-3 tygodnie z wielkim brzuszkiem. No zobaczymy, mam nadzieję, że pan doktor reprezentuje holistyczne podejście.

Większość endokrynologów (jakieś 99,9%) uznaje, że przy hashi i gravesie jedyną metodą leczenia jest osiągnięcie eutyreozy. Czyli generalnie leczą objawy choroby a nie to co ją powoduje. Przydałby się dobry immunolog, ale lekarzy tej specjalności jest jak na lekarstwo... Dlaczego mój organizm dąży do samozagłady?

Michał przyjeżdża w środę. Normalnie to bym się cieszyła, ale jakoś niespecjalnie mam na to nastrój i wszystko jest mi obojętne. I nadal chce mi się ryczeć. Już nawet nie płakać, ale ryczeć, tak po prostu.

Muszę się czymś zająć, za dużo wolnego mi szkodzi...

3 maja 2016, 10:16

Jeszcze jedno - też macie takie masochistyczne akcje, że wchodzicie na ovu i oglądacie zdjęcia testów? To generalnie powinno dać nadzieję - innym się udaje, mnie też się uda! Ale u mnie działa to odwrotnie - innym się udaje, ale ja nigdy tego nie zobaczę...

4 maja 2016, 06:44

Wrednej małpy nadal brak. Koniec weekendu więc czas wrócić do rzeczywistości. Dzisiaj będzie szalony dzień. Do tego wieczorem lecę do ortodonty na moją pierwszą wymianę drutu :) tak, od miesiąca noszę aparat ortodontyczny, póki co tylko górny łuk bo nie ma miejsca żeby założyć ten na dole, muszę odczekać jeszcze dwa miesiące, a wtedy to już będę totalnie Iron Lady :)

Dzisiaj nastrój mam odrobinę lepszy. Coś mi się zdaje, że to jeden z symptomów pracoholizmu.

Michał dzisiaj przyjeżdża. Śmieszne, ale chciałabym żeby wpadł na to, że warto żonie kupić kwiatka jak się wraca do domu.

Czy w każdym małżeństwie jest tak, że z upływem czasu znika adorowanie? Zdaję sobie sprawę z tego, że co było już nigdy nie wróci, no ale chociaż troszkę... Jakoś sobie nie wyobrażam, żeby dzisiaj Michał miał wskakiwać do mnie ukradkiem przez balkon. Niech wejdzie drzwiami, ale kwiatek byłby w dobrym tonie.

4 maja 2016, 20:24

Tylko weszłam do pracy to małpa przyszła. Można więc powiedzieć, że krew mnie zalewa ze złości w tej robocie!

Dobra życiowa rada - nie podejmujcie pracy u Koreańczyków. Nigdy. Przenigdy.

10 maja 2016, 06:57

Kolejne badania, kolejne fiasko...

TSH 0,004 mU/L (norma 0,35 - 5,50)
FT3 5,26 pg/ml (norma 2,3 - 4,2)
FT4 1,38 ng/dl (norma 0,89 - 1,76)
Anty-TG 179,8 U/ml (norma do 40)
Anty-TPO 12567,0 U/ml (norma do 60)

Przeciwciała Anty-TPO wzrosły o ponad 800 jednostek, TSH się schowało, FT3 szaleje....

FT4 56.32%
FT3 155.79%

12.05.2016 idę do nowego endokrynologa, może on coś pomoże. Nie mam już siły, włosy mi zaczęły wypadać garściami... Płakać mi się chce. Zaczęłam kolejny cykl i wiem, że ten też będzie stracony...

Czy kiedyś w ogóle będę mogła się starać?

13 maja 2016, 06:52

Wczoraj miałam wizytę u nowego endokrynologa. Jestem pełna nadziei. Pan doktor stwierdził, że wcale nie jestem beznadziejnym przypadkiem. Przedstawił mi pełen plan leczenia, kazał dodatkowo zrobić na następną wizytę (za miesiąc) morfologię, pakiet tarczycowy, ALAT. Zmienił mi dawkowanie tyrozolu, dodał kilka leków, które mają mnie postawić na nogi.

Ale najważniejsze - stwierdził, że starania będę mogła zacząć za 2 - 3 miesiące! 2 -3 miesiące, nie 3 - 5 lat!

Z niecierpliwością czekam na kolejną wizytę. Ten lekarz wydaje się być naprawdę kompetentny. Mam nadzieję, że leczenie przyniesie zamierzony skutek!

13 maja 2016, 19:27

13 piątek dniem fantastycznych informacji! Mam w pracy koleżankę, która od wielu miesięcy starała się o drugie dziecko i dzisiaj przyszła ta upragniona informacja! Basia jest w ciąży!!! Trzymam kciuki za nudną ciążę żeby nic się nie działo i żeby maluszek był zdrowy. Mnie też się w końcu uda. Musi.

31 maja 2016, 07:00

Ja wiem, że pan doktor powiedział, żeby jeszcze poczekać. Ale mąż wrócił z delegacji i tak jakoś się tym ucieszyliśmy, że zapomnieliśmy o całym świecie. Jejku, już nie pamiętałam jak to jest śmiać się i po prostu ze sobą być. Nie robiliśmy dziecka, cieszyliśmy się sobą, było cudownie bo tak, jak kiedyś, bez spiny.

A jednak teraz świruję. W tym cyklu nie prowadziłam obserwacji - ani temperatury, ani testów, nic. Zaznaczyłam w kalendarzu miesiączkę i to wszystko. Poprzedni cykl trwał 30 dni, zwykle trwają 26. Kochaliśmy się w 19 dc

Dzisiaj 28 dc i negatywny test. Oczywiście widzę cień cienia bo ja to w ogóle mam "kreskowe oczy". Wiem, że nie powinnam ufać temu kawałeczkowi papieru, tyle razy mnie zawiódł. Widziałam już wszystko, co możliwe - nibykreski, blade kreski, cienkie kreski, białe kreski, znikające kreski, kreski pod światło i kreski, których pewnie nigdy tam nie było. Nie widziałam tylko tej jednej, tej prawdziwej, która powiedziałaby: tak, udało ci się.

Świruję. Piersi bolą, podbrzusze boli. Loteria. Ciąża albo okres. Jedno z dwojga.

1 czerwca 2016, 22:26

Już nie ma co świrować, @ przyszła :( smutno.

13 czerwca 2016, 06:42

Testy, testy, testy... Testuję LH, żeby sprawdzić czy mój organizm mnie nie oszukuje dając objawy owulacji :)

To dziwne, całe życie wszyscy przestrzegali, że jak tylko "spojrzysz na faceta" to już BUM! ciąża! Nikt nie mówił, że może być tak jak teraz...

Zaczynam żałować, że nie zaliczyłam "wpadki" jako dwudziestka + ...

28 czerwca 2016, 14:28

Kolejny stracony cykl. Co prawda @ jeszcze nie przyszła, ale zespół napięcia pełną parą... do tego dzisiaj negatyw - nie ma nawet cienia cienia po cieniu :/

Czuję się beznadziejnie zrezygnowana i zmęczona tym wszystkim.

Najgorsze jest to, że to przedłużające oczekiwanie strasznie mnie blokuje - gdyby nie plany macierzyńskie to bym zmieniła pracę, ale żeby zaczynać znowu wszystko od nowa... sama nie wiem czy mam jeszcze na to siłę. Z drugiej strony nie mam już siły, żeby ciągnąć to co tutaj się dzieje. Codziennie spędzam 8 godzin w krainie absurdu i chyba mam już tego dosyć...

1 lipca 2016, 14:48

Nadal nie mam okresu. Zrobiłam wczoraj test ciążowy - totalny negatyw. Coś mnie podkusiło i zrobiłam dzisiaj rano test owulacyjny, a tam dodatni o.O Czytałam na forum historie dziewczyn, które miały pozytywne testy owulacyjne w ciąży. Dzisiaj muszę koniecznie kupić więcej testów i sprawdzić jutro rano... Jak do poniedziałku nic się nie zmieni to pójdę na badanie krwi.

2 lipca 2016, 08:51

znowu negatywny test ciążowy :( cholera, już sama nie wiem, chyba coś niedobrego się dzieje z moim cyklem. W poniedziałek się chyba wybiorę do lekarza.

Czy to możliwe, żeby testy ciążowe z moczu wychodziły negatywnie a jednak ciąża jest?

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 lipca 2016, 08:49

4 lipca 2016, 06:57

@@@@@@@@@@@@@@@@@@@ :(

17 sierpnia 2016, 12:05

Jestem już po wizycie u endokrynologa - zmienił mi Thyrozol na Tyrosan - teoretycznie jest to bezpieczniejsza wersja leku, która nie przenika w tak dużym stopniu przez łożysko. Mam nadzieję, że sprawi to, że mój organizm chętniej zajmie się procesami, które sprawią, że będę najszczęśliwsza na świecie...

Mój mężasty idzie jutro na badania, umówił się na rano i zobaczymy w jakim stanie są jego żołnierzyki :) Mam nadzieję, że wyniki będą dobre.

Mamy ostatnio bardzo dużo trudnych spraw rodzinnych, które zajmują cały nasz czas. Sprawdza się powiedzenie, że z rodziną to najlepiej się wychodzi na zdjęciu. Ale jak mówią - siła wyższa.

Mam plan odnośnie dalszych starań. Mężasty robi badania, ja zrobię w kolejnym cyklu (aktualnie czekam na okres, testy wychodzą negatywne) wszystkie hormony w odpowiednich dniach:

3-5 dzień - FSH, LH, estradiol
12-14 dzień estradiol
21 dzień - progesteron, testosteron i prolaktyna

Uzbroiłam się w testy owulacyjne Vitam i termometr owulacyjny (nigdy wcześniej nie mierzyłam temperatury, czas zacząć).

Od 1 dnia cyklu będę brała olej z wiesiołka, nadal będę brać kwas foliowy, wit D3, wit B6 i magnez. Mężasty profilaktycznie dostanie jeszcze selen, cynk i kwas foliowy.

Jeżeli w następnym cyklu się nie uda to zarejestruję nas do mojego lekarza ginekologa-androloga. Poproszę o monitoring cyklu, interpretację wyników mężastego. Będzie musiał nam pomóc bo jak teraz nie damy rady sami to już nie wiem co więcej mogę zrobić.

A tak z ciekawostek - mama była u wróżki i powiedziała jej, że do końca tego roku będzie miała wnuki (nie jedno, ale więcej dzieci). Albo spotka mnie mega szczęście albo mój brat się baaaaardzo zdziwi (jego córka w tym miesiącu skończyła 18 lat, generalnie jest już za stara na nowe rodzeństwo).

20 sierpnia 2016, 07:12

nadal czekam na okres, na testach "biel wizira"

24 sierpnia 2016, 11:44

Bhcg <2, wczoraj wieczorem okres. Nie potrafię sobie radzić z rozczarowaniem. Czuję się tak, jakbym rozpadła się na miliard maleńkich kawałeczków... Na poziomie świadomym wiem doskonale, że nie ma to najmniejszego sensu... nie można tęsknić za czymś, czego się nigdy nie miało... A jednak. Nie jestem w stanie się skupić na niczym innym. Czuję się niekompletna, w jakiś sposób popsuta.

Leki, które mają mi pomóc w wyrównaniu hormonów, a więc także w zajściu w upragnioną ciążę mnie niszczą... Wyglądam już jak swoja własna karykatura, przytyłam już ponad 25 kg, straciłam ponad połowę włosów, jestem cała opuchnięta, ale najgorsze są efekty psychologiczne... Nie wiem czy można to nazwać depresją, nie znam się na tym, ale coś mi świta, że tak można nazwać stan, w którym brakuje mi sił, aby wstać z łóżka oraz te wszystkie myśli, które podszeptują że nie warto już oddychać.
1 2