Odliczam dni do 20 czerwca, umówiłam się z profesorem na kolejną konsultacje. Ciężko mi uwierzyć, że można przeoczyć takiego guza. Jak usłyszałam ile bierze za wizytę to mało nie spadłam z krzesła ale mam tylko 2 jajniki i one są bezcenne.
Nie mam siły uśmiechać się i przyjmować życzeń, niech ten dzień już się skończy
Jeśli @ pozwoli to albo w poniedziałek albo we wtorek będę mieć wizytę u jeszcze jednego lekarza, znalazłam go na ovu, jedna z dziewczyn go bardzo polecała i ma świetne opinie. Jeśli potwierdzi obecność guza to na 90 % zdecyduje się na laparo 18 czerwca.
Miałam iść na konsultacje do profesora 20 czerwca ale skoro miesiączka się przesunęła o kilka dni to myślę że warto skorzystać i spróbować z tym zabiegiem teraz bo jak od sierpnia przejdę do nowej pracy to nie pójdę od razu na L4 i wtedy zabieg dopiero gdzieś mógłby być wrzesień/październik. Nie wiem czy dobrze robię ale już taka jestem że nie mogę czekać, trzeba działać bo jak widać wszystko może pójść źle i nie ma co czekać.
Muszę się nakręcać bo boję się że się poddam...
A żeby mężusiowi nie było tak spokojnie to we wtorek ma badanie nasienia
Wczoraj byłam w świetnym nastroju ale dzisiaj już gorzej
Pan Dr nie widzi żadnego guza ale widzi przegrodę na macicy i podejrzewa PCO. Mam zrobić AMH w 3 dniu cyklu i badanie męża a następnie pokazać się u niego ok 9 dnia następnego cyklu. Jeśli potwierdzi się z tą przegrodą to jak zajdę w ciążę to wprowadzi mi silne leki na podtrzymanie ciąży.
Wczoraj ucieszyłam się, że nie ma guza, PCO nie przejmuję się jakoś bardzo bo skoro raz się udało przy tym to i drugi musi ale dzisiaj czuje że cofamy się w tych naszych staraniach... W tym cyklu praktycznie nic nie robimy, jakoś źle mi z tym... Już nawet nie mówię o tym mężowi bo uzna mnie za kompletną wariatkę. I tak już chce mnie wysłać do "Furiologa"
Pdebrałam dzisiaj wyniki, wydaje mi się, ze jest oki ale w niektórych punktach nie ma norm. Wklejam jakby ktoś miał ochotę powiedzieć coś na ten temat
Teraz widzę jeden niepoprawny parametr... Dodatnia aglutynacja. Nie wiem czy to poważna sprawa?
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 czerwca 2015, 11:47
Tak się ucieszyłam że wyniki męża wyglądają całkiem dobrze, chociaż jedna dobra wiadomość...
Mój ginekolog napisał mi tyle w mailu "konsultacja urologiczna - dr...." To się kur&a rozpisał !
Nic tylko się upić...
Muszę chyba uciec z ovu... chociaż na jakiś czas
Mam nadzieje, że w rocznice straty naszego maleństwa będziemy mieć małą fasolkę na pocieszenie ...
Powrót do szarej rzeczywistości... Jutro pierwszy dzień w nowej pracy a w starej przedłużyłam urlop... Mój dotychczasowy szef robi wszystko żebym nie odeszła. Nie wiem co zrobię...
Dzidzia rowiązała by ten problem a dzisiaj zobaczyłam jedną kreskę na teście
W czwartek będziemy jeszcze raz podglądać pęcherzyki, zobaczymy co będzie...
Najgorsze co może być to brak diagnozy... Zaczynam poważnie myśleć o klinice leczenia niepłodności. 4 września mija rok od stary naszego maleństwa, nie wiem jak przetrwam kolejną porażkę ...
A do tego my mieliśmy plan że naszemu synowi damy na drugie imię po zmarłym tacie męża, oni mieli ten sam pomysł. Mam nadzieje, że szybko doczekamy się naszego maleństwa bo chyba umrę z tego żalu… Mam lekką nadzieje, że ten cykl będzie szczęśliwy bo tydzień temu miałam zastrzyk a na pęknięcie 2 dorodnych pęcherzyków a od dwóch dni czuje straszny ból w bole brzucha i okolic jajników, takie dziwne kłucie, ciągnięcie. Zastanawiają mnie tylko testy owulacyjne pozytywne przez 5 dni, ciekawa rzecz… Oby to były dobre objawy
Bardzo dobrze zrobiłaś, czasami lekarze widzą różne cuda tam, gdzie ich nie ma. Trzymam kciuki, żeby ten guz okazał się właśnie takim przywidzeniem :)