Moniu, Frelciu oczywiście, że IVF to ogromna szansa na bycie rodzicami. Ja powoli dojrzewam i do tej metody. Mój mąż się bardzo łatwo stresuje. Nawet jego skóra w końcu wyrzuciła stres w postaci łupieżu Giberta. Tyle stresów jest przy tej metodzie. Finansowych też. Martwisz się czy komórki będą, czy będą dobre, czy się zapłodnią, czy przetrwają... w pracy ciągle wolne i znoszenoe fochów szefostwa, bo jak to? Przecież firma się zawali. To mnie zniechęca. Ale jeśli będzie to dla mnie jedyna szansa to idę i w to.

Mi lekarze mówili, że raczej nie praktykuje się więcej niż 3 IUI. Sasanka słusznie prawi, że nie traktujemy IVF jak wyrok ale nadal jest to plan B.

Wiele lasek powiedziałoby, że ŻPN to wyrok. Przecież nawet tu na forum często widać wpisy po badaniach nasienia "boję się, że to żylaki 😭". Ja już naczytałam się samych złych historii ale potem poszukałam i tych dobrych. I o dziwo jest ich porównywalnie dużo. Cuda też się zdarzają

Sasanko bo już się robi chłodno i chłopów się widłami w łóżku nie odgania hahaha

Nie strasz kobieto już bym wyrzuty do końca życia miała. W ogóle jak się czujesz? Spojrzałam na Twój siwaczek i jestem w szoku jak czas zasuwa 😱

Frelciu kciuki za wizytę 😘 dobry deal z tym odkładaniem! Dzięki ❤
Ja mam dziś jakąś huśtawkę nastrojów... wyłabym tak totalnie z dupy. Chociaż głównie to przykro mi z powodu Waszych aniołków. I ja zapalę świeczkę i westchnę do nieba za nimi 😇

Mam tak ch*jowy dzień, że siedzę i ryczę...
Wszystko idzie nie tak.

Szkoda gadać dziewczyny. Nie ma osoby ani płaszczyzny, która by mi dziś nie dowaliła. Nerwy mam takie, że aż się cała trzęsę...

Pożarłam się i z mężem i z taką jedną pipą z pracy. Dodatkowo spóźniłam do roboty, nie zjadłam śniadania. Jedyny posiłek jadłam koło 12. Bluzka mi się wygniotła, poobijałam się walizami, za cienko ubrałam, mężowi kasa nie przyszła i jeszcze do teściowej jadę...

Niestety od teściowej wracam w niedzielę 😐 nie, żeby kobieta była jakaś z horroru. Jest zbyt nadopiekuńcza i nie słucha co się do niej mówi.

Dziękuję dziewczyny 😘 już jest ok, teraz się tylko trzęsę o operację męża. Czy w ogóle się odbędzie...

Elfia co za czarna seria... trzymaj się kochana ❤

No właśnie Elfia... mam to samo.

No ja też stosowałam w tym cyklu ciepłe skarpety. W połowie przyszłego tygodnia się okaże czy toruńska wróżba się spełniła

W ogóle dziewczyny chyba za sprawą siostry naszej kochanej Szonki dojrzałam do IVF i to będzie pierwsze uderzenie jeśli operacja zostanie odwołana.

Ja na ananasku nie zaszłam w ciążę, ale mój cykl wydłużył się chyba o 3 dni.

Dziołszki mam więc pytanie, bo zaczynamy z mężem ogarniać plan B

Widzę, że w Warszawie jest refundowane IVF np w Oviklinice i jest punkt który głosi, że "Par, które zakwalifikują się do leczenia w naszym ośrodku nie będzie obowiązywała dopłata do procedur ujętych w programie."
Bo już się zorientowałam, że sam koszt procedury to ok. 12 000 a ewentualne dofinansowanie to 6 000. Czy powyższy zapis oznacza, że tutaj procedura byłaby bezpłatna?
Mąż kręci już nosem, że bezpłatna może być beznadziejna, bo będzie zrobione na odwal się 🤷‍♀️

Dziękuję dziewczynki 😘 oboje z mężem ustaliliśmy, że jeśli odwołają operację to nie czekamy tylko lecimy od razu z in vitro

Fiore wysłałam zaproszenie do przyjaciółek 😗

Ja słyszałam, że z takich cykli najczęściej są ciąże 😜

Z tymi maskami jest różnie. Ja teraz wracam od teściowej Polonusem. Jest mi tak niedobrze i duszno, że musiałam maskę zdjąć bo nie daję rady... w ogóle bardzo często mam takie akcje. Ostatnio jechałam w maseczce na rowerze i miałam wrażenie, że oddycham przez torebkę foliową. Jak zaczęło mi się robić słabo to ściągnęłam dziadostwo z twarzy. Okazało się, że była już mokra jak gnój... w pracy mamy takie półprzyłbice. Są ok, bo jaki tako oddycham przez to, ale włażą w oczy...
O ludu... ja nie wiem jak ja dojadę do tej Warszawy. Niedobrze mi.

Dziwnym trafem lekarze porady prywatnej udzielają osobiście... gdyby mąż nie wywalił 150 zł na dermatologa nadal myłby się szarym mydełkiem i chodził w plamach jak dalmatyńczyk, bo lekarz wróży przez telefon i mmsy.
Mój pacjent poszedł na zabieg do szpitala a za dwa dni zadzwoniono do rodziny, że zabiegu nie będzie a oni mają przyjechać się pożegnać. Jak przyjechali to kompletnie ojca nie poznali. Przez 2 dni w szpitalu zrobił się wrak człowieka i jeszcze złapał zapalenie płuc... Zmarł 2 dni pozniej

Właśnie mnie to zastanawia, że ciągle się słyszy o laskach zachodzących od pstryknięcia palcami, tych co w ogóle nie chciały, tych co przez przypadek itd... a jak się pójdzie na mszę z modlitwą o potomstwo albo do kliniki to jest pełno par. I to takich koło 30-tki. Nie powiem... jest mi lżej, kiedy widzę, że nie siedzę w tym gównie sama.
Usłyszałam jak siostra męża mówiła, że ona po poronieniu stwierdziła, że nie chce dzieci i kolejna ciąża to był przypadek. Aha...
Już mi się ciśnienie podniosło, bo małpiszon za rogiem. Cycki bolą, brzuch boli, plecy to tak mnie bolą, że się budziłam w nocy. Tylko czekać aż mnie zaleje...

O dziwo nie tylko te przed 20 czy przed 25.
Małpy jeszcze nie ma, ale czuję że przyjdzie i to jak zwykle nie "ten" cykl. Po takim czasie już nawet nie chce mi się testować i liczyć na 2 kreski.
Kochana, może nie będzie źle. U nas póki co problem jest męski. Nikt nie twierdzi, że ja jestem okazem zdrowia, bo przecież wielu rzeczy nie przebadałam typu mutacje np, ale też nikt mnie nie chciał w tym kierunku badać, bo przecież wyniki męża takie złe. Chyba muszę zacisnąć pasa i porobić badania na własną rękę 🤷‍♀️
Małż odbiera swoje wyniki w tym tygodniu w piątek. Zobaczymy ile zmieniła kuracja clo... pewnie nic, bo już powinnam być w ciąży.
Moja drożność też gówno dała. Czuję się jak zepsuty badziew, którego nikt nie chce naprawić...