X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Kiedy będziesz z nami Fasolko?
Dodaj do ulubionych
1 2 3
WSTĘP
Kiedy będziesz z nami Fasolko?
O mnie: Mam 29 lat, jestem mężatką od dwóch lat.
Czas starania się o dziecko: Od maja 2015
Moja historia: Badania usg w normie, badania hormonalne w normie, jajowody drożne, po stronie mojego męża wszystko ok. Od grudnia 2016 walczymy z niedoczynnością tarczycy i czekamy na noworoczny cud :)
Moje emocje: Myślałam, że pójdzie szybko i sprawnie. Tymczasem kolejne cykle przynosiły rozczarowanie. Teraz czuję smutek ale też nadzieję na nowy rok.

23 września 2015, 11:18

Moje poprzednie cykle kończyły się niepowodzeniem. Mimo tego, że trafialiśmy w dobre dni (tak mi się wydaje). Nie mam pojęcia dlaczego, może jest coś o czym nie wiem? Po mojej lub męża stronie? Ale póki co jeszcze się nie poddajemy.

Od maja biorę kwas foliowy, zmieniłam ostatnio swoją dietę na bardziej zdrową, zaczełam biegać, ruszać się kiedy to tylko możliwe. Robię wszystko, by nie zarzucić sobie kiedyś, że się nie starałam :D

Mój mąż powiedział mi, że nie chce żebym mu mówiła kiedy są te dni. Czuje się zestresowany, więc tak też zrobiłam. Ten cykl właśnie przez to spisałam na straty. W czasie moich dni płodnych mój mąż postanowił zabalować, czym mnie strasznie wkurzył ;( Byłam na niego obrażona przez tydzień, bo zmiast siedzieć ze mną w domu i się starać, on wybrał kolegów i imprezę. Na szczęście już o tym porozmawialiśmy, zrozumiał czemu tak naprawdę się zdenerwowałam. Powiedział że następnym razem mam mu mówić, żeby to się nie powtórzyło.

Obecnie czekam na okres, który spóźnia się już dobre 2 dni. Jestem bardzo zaskoczona, bo temperatura nie spada, okres się spóźnia... Jutro zrobię test i pierwszy raz naprawdę się boję. Nie robiłam jeszcze nigdy, bo zawsze wyczekałam tego okropnego okresu. Tym razem już jest po terminie, wszystko wskazuje, że zobaczę dwie kreski. Ale boję się, że nie zobaczę... Że jestem tak blisko i znowu się nie uda.

Jeżeli się nie uda, to będziemy się dalej starać. Może jesień będzie dla nas szczęśliwa? Czekamy na Ciebie Fasolko :)

24 września 2015, 10:51

Dziś zrobiłam test. Wyszedł negatywny. Nie mam pojęcia, co się dzieje, bo okres spóźnia się już na pewno 3 dni, temperatura wysoka, nie mam objawów wskazujących na okres. Moja faza lutealna wynosi w tej chwili 16 dni, do tej pory oscylowała w okolicy 12 dni...

Mam tylko dwie teorie i któraś będzie prawdziwa, ale jeszcze nie wiem która:

1) Wersja optymistyczna - test pokazał błędny wynik i muszę go powtórzyć, ostatecznie iść na betę;

2) Wersja pesymistyczna - moja faza lutealna się wydłużyła i niebawem dostanę okres.

Oba warianty są dla mnie niewiarygodne, ale oprócz czekania nie zostaje mi nic innego chyba.
Dziś widząc tą jedną kreskę szukałam jakiegoś cienia, nie wierzyłam. Tym bardziej, że ostatnie 3 dni widzę wszędzie ciężarne kobiety, słyszę o ciężarnych przyjaciółkach, czytam o ciąży, jakbym już w niej była... Nie mogę się w pracy skupić na niczym. Wolę, żeby była jasna sprawa - tak czy nie? Już nawet niech przyjdzie ten okres, będę miała nową nadzieję na kolejny cykl...

25 września 2015, 12:01

A więc moje przeczucie się sprawdziło i zaczynam nowy cykl. Dziś rano miałam zrobić test, ale zmierzyłam temperaturę i okazało się, że znacznie spadła. Darowałam sobie test... Jak tylko dotarłam do pracy czułam, że okres się zbliża i oto jest.

Wobec tego moja faza lutealna w tym cyklu się wydłużyła do 16 dni. Mam nadzieję, że to nie będzie teraz reguła, bo mimo wszystko wolałam te krótsze cykle. 28 dni czekania to nie 33 :P
Pocieszam się tym, że dziś piątek, widzę się z moimi koleżankami na piwie (nie muszę się już zastanawiać, czy mogę je wypić?) i postaram się zrelaksować.

Z resztą zawszze jak przychodzi okres to moja podświadomość automatycznie przestawia się na "stand bye" czyli czeka mnie spokojny weekend, najlepiej pod kocykiem z książką i czysty umysł. Zacznie się dopiero za jakieś 2 tygodnie, ale mój mąż będzie już uprzedzony i może będzie z jego strony większe zaangażowanie.

Udanego weekendu :)

9 października 2015, 20:25

Dziś był ważny dzień dla mnie i mojego męża :) W ramach kampanii "Płodny Polak", która odbywa się w październiku w jednej z klinik, mój mąż zapisał się i zrobił badanie nasienia. Skorzystaliśmy z okazji i dziś troszkę się stresowałam, a on nawet chyba bardziej ;)

Wyniki są w normie i to jest najważniejsze! :) Ja jestem bardzo zadowolona, bo jedną wątpliwość już usunęliśmy. Mój mąż też uśmiechnięty, bo razem z wynikami podniosło się jego ego ;)

Teraz czas na mnie. Zapisałam się do ginekologa za 2 tygodnie i poproszę, żeby skierował mnie na badania hormonalne. Mam nadzieję, że jeżeli coś jest nie tak, a może tak być przez te tabletki, to do końca roku będziemy już wiedzieli jak działać.

Jakoś tak razem z jesienią troszkę przeprogramowało mi się myślenie o dziecku. Na każdego przyjdzie czas, być może jeszcze czeka mnie jakieś przyjmowanie hormonów? Być może nie trafiamy w dobry dzień bo coś źle interpretuję? A być może po prostu moja psychika jest tu problemem? Staram się nie myśleć o tym tak często, ostatnie dwa tygodnie były naprawdę luźne i sprowadzały się raczej do codziennego porannego odnotowania temperatury.

Stare dobrze znane "wszystko w swoim czasie" jest tu chyba dobrym podejściem.

A póki co 15 dc i owulacja jak myślę tuż tuż, maż poinformowany więc zobaczymy co będzie.

Udanego weekendu :)

15 października 2015, 13:33

Już jesteśmy po ;)

Ovu wyznaczyło mi owulację w terminie, który też obstawiałam. Także szanse są, zobaczymy jak to wyjdzie :)

Mam teraz bardzo fajne relacje z moim mężem. Po badaniach (a może też po naszych awanturach?) jakoś zmienił podejście i zaczął bardziej ograniczać picie piwa i jedzienie niezdrwoych rzeczy. Ja od września zaczęłam systematycznie biegać, by podciągnąć kondycję, a 3 miesiąc już odżywiam się zdrowo, nie słodzę, piję dużo wody, jem żytnie pieczywo i nie jem żadnych smażonych rzeczy ani fast foodów. Zauważyłam że czuję się lżej, mieszczę się w stare spodnie i nie mam już zadyszki podczas wchodznia po schodach.

To chyba dobrze ;) Mam tylko nadzieję, że nie przesadam. Czytałam na ovu, że intensywny trening podczas starań może negatywnie wpływać na płodność... Będę to miała na uwadze, zanim zacznę pokonywać kolejne rekordy biegu :P

A tymczasem czekam do weekendu, później mam zaplanowany krótki urlop podczas którego odwiedzę ginkologa i skupię się na wyciszeniu. Ostatnie tygodnie w pracy były bardzo intensywne i szczerze mam już dość. Niestety zbliżające się miesiące i koniec roku generują raczej więcej pracy, ale przetrwamy to jakoś.

Pozdrawiam Was :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 października 2015, 13:33

25 października 2015, 13:37

Dziś 31 dzień cyklu, okresu nadal nie ma, ale nie liczę jakoś podświadomie, że się udało. Od trzech dni mam bóle miesiączkowe, czekam tylko kiedy w końcu dostanę okres. Najwyraźniej moje cykle się wydłużyły, okres stabilizacji hormonalnej chyba dopiero w trakcie, a nie za mną, jak myślałam.

W piątek byłam u ginekologa. Nic specjalnego się nie dowiedziałam, kazał zapisać się do endokrynologa i zlecił dwa usg przed i po owulacji, dla sprawdzenia czy jest pęcherzyk dominujący. Także muszę działać. Miałam tysiąc pytań, chciałam z nim porozmawiać, ale jak mi powiedział, że faza lutealna wynosi zawsze 14 dni to się załamałam i stwierdziłam, że nie jest to lekarz odpowiedni do takiej rozmowy :P Cóż, zapisałam się do endokrynologa na grudzień, mimo prywatnej opieki medycznej czekania jest tyle co państwowo :P

A póki co nowy temat w naszym małżeństwie - mąż chce mieć pieska :) Od kilku dni myślimy nad tym intensywnie. Ja jako strona zdecydowanie bardziej racjonalna, rozważam kwestię wyprowadzania, naszej pracy, koszty utrzymania, leczenia itp. A mój mąż widzi wszędzie plusy ;) Nie wiem czy to jest dobry pomysł, mamy mieszkanie, pracujemy oboje w tych samych godzinach, nie ma nas prawie 12 godzin w domu, ale bardzo chcemy dać jakiemuś pieskowi dom... Kiedyś, jak będzie dzidzia na pewno będzie fajnie. A teraz czy damy radę? No cóż, jeszcze jest to otwarta kwestia :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 października 2015, 15:38

4 listopada 2015, 15:00

Dziś 10 dzień nowego cyklu.

W przyszłym tygodniu mam dwa usg aby sprawdzić, czy jest pęcherzyk dominujący.

Ogólnie mam trochę słaby humor, ponieważ od 4 dni nie rozmawiam prawie z mężem... Pokłóciliśmy się o to, co zwykle, czyli jego ciągłe wyjścia. Wrócił kolejny raz nad ranem przez co nie pojechał ze mną do moich rodziców i na groby 1 listopada... Dałam mu ultimatum - albo skończy z tym swobodnym życiem, albo nasze małżeństwo się nie uda. Wiem, jak to brzmi, wiem, że dużo ryzykuję, ale nie możemy tak żyć.

Poprosiłam go, żeby przemyślał swoje priorytety, bo staramy się o dziecko i czas najwyższy dorosnąć. Wiem, że czeka mnie ciężka rozmowa niedługo...

A z przyjemniejszych rzeczy - w sobotę zabieramy naszego pieska do domu :)
Mam nadzieję, że wspólne wychowanie szczeniaka bardziej zbliży nas do siebie i przygotuje do roli rodziców :)

7 listopada 2015, 16:51

Dziś 13 dzień cyklu. I pierwszy dzień z naszym psiakiem :)

Muszę nauczyć się dużej cierpliwości do ciągłego brudzenia podłogi podczas jedzenia hehe ;) No i cierpliwości na spacerach - to nie takie proste jak myślałam, ale wszystko przyjdzie z czasem :) Piesek się aklimatyzuje, wszystko obwąchuje, ale świadomość że daliśmy mu dom i jest taki kochany wszystko rekompensuje :)

Wczoraj również odbyłam z moim mężem poważną rozmowę. Przez ten cichy tydzień miał sobie wszystko przemyśleć i wczoraj udało nam się dojść do porozumienia. On zrozumiał swój błąd, ja postanowiłam też, że nie będę bierna i musimy spędzać fajnie czas razem, żeby nasze małżeństwo nie było nudne.

Oby wszystko się udało :)

12 listopada 2015, 19:45

Jestem już po usg, które wykazało że jestem już po owulacji. Ovu również wyznaczyło mi owulację na 13 dc więc ten cykl będzie z pewnością krótszy.

Ważne, że na usg gin nie widział nic niepokojącego, zrobił mi dokładne badanie jajników, widział pęcherzyki, mięśniak którego mam od kilku lat nie rośnie, jest nadal drobniutki więc nie jest powodem do niepokoju. Zalecił zrobić drugie usg niedługo po okresie.

Trochę jednak się zdziwiłam tym przyspieszonym jajeczkowaniem. Liczyłam na jakiś 17 dzień, a tu w zasadzie bez przygotowania. Niby dzień przez wyznaczonym terminem owu "godziliśmy się" z mężem ;) ale nie pokładam w tym wielkich nadzieji. Przy dobrych wiatrach w grudniu endokrynolog zleci wszsytkie badania hormonalne i w styczniu będę już bogatsza o wiedzę dotyczącą stanu mojego organizmu i ewentualnego dalszego leczenia.

A tymczasem rozkoszuję się rozpoczętym właśnie urlopem, który zamierzam poświęcić sobie i mężowi :)

15 listopada 2015, 16:23

Dziś 21 dzień cyklu. Ovu chciało mi zmienić dzień owulacji na 16ty, przy czym w tym dniu rano byłam na usg i gin stwierdził że jest już po, więc przestawiłam ręcznie owu na 13 dzień, tak jak sugerowało wcześniej.

Czekam na koniec cyklu, znowu podświadomość mówi mi, że nie tym razem. Tym bardziej przy tym co się ostatnio dzieje...

Moje małżeństwo chyba nie jest udane... Mój mąż prawie co tydzień robi mi to samo - czyli wychodzi pod jakimś pretekstem i znika na całą noc. Wraca nad ranem pijany i potem mamy ciche dni, albo ja się wydzieram wniebogłosy a on tylko mi powtarza, że histeryzuję :(

Już niejednokrotnie obiecywałam sobie, że to musi się skończyć. Rozmawiałam z nim już tyle razy, stawiałam ultimatum, robiłam mu wyrzuty, zakazywałam, prosiłam, dałam wolną rękę... Wszystko na nic. Po naszej ostatniej rozmowie po prostu zaczął mnie perfidnie okłamywać, by wyjść na piwo z kolegami. Wracał po pracy o 20 i twierdził, że miał tyle pracy, a ja słyszałam po głosie, widziałam po zachowaniu, że był na piwie. Przyznawał się, ale nadal czynił mi wyrzuty, że gdyby nie spotkał się na piwie po pracy to bym go potem nie puściła. I tak właśnie kończą się nasze rozmowy - on zwala winę na mnie, to ja wg niego powinnam się dostosować i tyle, bo przesadzam. Ale w piątek już wybuchłam. Wyszedł niby do pracy ok. 21.30 bo musiał zamknąć firmę, ale gdy o północy dzwoniłam do niego i prosiłam o zdjęcie mms z jego firmy to mnie olał, powiedział że mam mu dać spokój. Więc dałam. Wrócił o 4 rano pijany, słaniający się na nogach... To był koniec mojej cierpliwości.

Wczoraj wyszedł z domu i powiedziałam mu, że ma nie wracać. Nie wrócił na noc, nie wiem co z tego będzie, ale wiem, że muszę w końcu podejść do tego radykalnie. Nawet kosztem tego, że się wyprowadzi do rodziców. Niech zdecyduje, co jest dla niego najważniejsze, ja mam dosyć bycia na drugim miejscu ciągle. Jeżeli on to zrozumie, to wróci. Jeżeli nie, to znaczy, że niepotrzebnie wiązaliśmy się przysięgą małżeńską...

17 listopada 2015, 12:41

23 dzień cyklu.

Moje relacje z mężem są bardzo słabe.

Nie wiem co robić, mam w głowie mętlik. Ten pamiętnik nie miał być historią naszych kłótni, ale chyba jest. To jest wg mnie największy powód czemu nie mogę zajść w ciążę. Moje ciało nie jest gotowe na ciążę, nie czuję się bezpiecznie przy moim mężu w tej chwili. Nie czuję gruntu pod nogami, boję się że w końcu to się skończy naszym rozstaniem i czasem podczas tych kłótni myślę sobie, że nie powinnam teraz zachodzić w ciążę... Bo zostanę z dzieckiem sama... :(

Nie wiem co robić... Czy to normalne? Czy to jak się traktujhemy to normalne małżeńskie relacje? Czy nasze kłótnie gdzie pada wiele niecenzuralnych słów to typowe małżeńskie sprzeczki? Czy ja przesadzam? Czy to, że chcę by spędzał czas ze mną, a nie tylko z kolegami to zbyt wiele?

Nie wiem co robić... Wczoraj zrobił sobie wolne, siedzieliśmy w domu cały dzień praktycznie nie odzywając się do siebie. Kiedy zaczynałam rozmowę, on ją szybko kończył. W końcu wygarnęłam mu co czuję, czego od niego oczekuję i jeżeli mu to nie pasuje to nie wiem po co wracał. I po tym nastąpiła cisza...

Tak więc, nie wiem co robić...

Temperatura spada, tak jak myślałam. Jeszcze pewnie ze 4 dni i przyjdzie okres. Muszę ratować moje małżeństwo, tylko wtedy dalsze starania będą miały sens...

22 listopada 2015, 14:30

Dziś 28 dzień cyklu.

Udało nam się porozmawiać w środę, skończyło się to moim płaczem, ale wyrzyciłam z siebie już wszystko. Doszliśmy do porozumienia, a przede wszystkim oboje dalej chcemy się starać, bo się kochamy. Mam nadzieję, że taka kłótnia jak ta już się nie powtórzy więcej...

Dziś byłam nawet w kościele pomodlić się za to nasze małżeństwo i prosić Boga o szansę na zajście w ciążę. Dawno już nie byłam, właściwie po naszym ślubie praktycznie od razu zabraliśmy się za wykończenie mieszkania i do kościoła rzadko było po drodze... Muszę to zmienić, poczułam wewnętrzną ulgę po wyjściu, wstąpiła we mnie nowa nadzieja.

Aktualnie czekam na okres, temperatura skacze, a podbrzusze pobolewa, piersi wrażliwe... Byle szybko, byle nowy cykl i nowa szansa :)

24 listopada 2015, 10:22

Zaczynam nowy cykl.

Będę musiała zmienić nazwę mojego pamiętnika, bo jesienią już Fasolka się nie pojawi...
Będzie zimowa, wierzę w to głęboko :)

Czyli kolejne 2 tygodnie spokoju i relaksu przede mną.

Obiecałam sobie, że będę częściej odwidzać kościół i pójdę na rekolekcje. Muszę się duchowo podbudować.

PS Wczoraj mój mąż spotkał się z kolegą, którego żona zaszła w ciążę jakoś latem. Poznali płeć dziecka :) Ale ojciec, zamiast się cieszyć był zawiedzony, że będzie córka... No krew mi się gotuje, zamiast cieszyć się z tego pięknego daru jakim jest dziecko on jeszcze marudzi... Nie zrozumiem ludzi...

Miłego dnia kochane :)

4 grudnia 2015, 14:05

11 dzień cyklu i badanie USG.

Zgodnie z badaniem jest pęcherzyk dominujący o wielkości 2 cm. Owulacja wg gina nastąpi lada chwila, więc możliwe że źle interpretowałam moje obserwacje i owulacja wystąpuje u mnie wcześniej niż skok temperatury. Zakupiłam testy owulacyjne i od jutra sprawdzę, czy coś w tym cyklu uda mi się jeszcze zaobserwować - mam nadzieję, że się nie spóźnię ;)

A dziś impreza firmowa więc będę się odstresowywać od natłoku myśli.

Udanego weekendu :)

PS Zmieniłam nazwę pamiętnika bo już czekamy na zimową, a nie jesienną Fasolkę :)

8 grudnia 2015, 18:31

15 dzień cyklu.

Przez ostatnie 4 dni bacznie obserwowałam siebie, robiłam testy owulacyjne i wiem już na pewno, że owulacja była wczoraj, w 14 dc. Testy owlacyjne wskazały, że dwa równe paski, w więc ewidentnie pozytywny test wyszedł w niedzielę (13 dc) ok. 15.00 więc działaliśmy kilka godzin później. W poniedziałek już była tylko jedna kreska, dziś również. Poza tym bolały mnie piersi i jajniki, więc wszystko wskazuje na ten dzień :) Skoku temperatury jeszcze nie ma, więc moja teza że owulacja występuje wcześniej niż skok może się potwierdzi :)

Poza tym mam w sobie tak dużą nadzieję jak nigdy, wierzę że to tym razem się udało :) Proszę, proszę, proszę Cię Boże...

Ostatnio Bóg istnieje w moim życiu, chodzę do Kościoła, byłam na rekolekcjach i bardzo mnie podbudowały. Każda moja wizyta w Kościele daje mi jakieś znaki, tak jakby Bóg chciałby przez temat kazania przekazać mi ważne rady. A ostatnia niedziela odbyła się z błogosławieństwem dla rodzin, matek spodziewających się dziecka i matek pragnących dziecka.

Wierzę i czekam na Ciebie Fasolko :*

14 grudnia 2015, 22:24

21 dzień cyklu i 7 dpo.

Wmawiam sobie chyba wszystkie objawy ciąży ;) A tak na serio to nic szczególnego nie zauważyłam, ale od kilku dni pobolewa mnie podbrzusze a dziś rano nie miałam smaku - kawa mi nie smakowała i miałam poczucie marazmu i zawieszenia ;) No i wyskoczyła mi opryszczka :P

Nie chcę się nakręcać, ale obserwuję się dalej i dalej wierzę.

Pozdrawiam Was :)

17 grudnia 2015, 14:36

24 dzień cyklu i 10 dpo.

Bardzo się stresuję. Niby temperatura ładnie rośnie, czuję lekkie bóle w podbrzuszu, ale chyba wmawiam sobie inne objawy. Tym bardziej, że po 7 dpo przestałam odczuwać takie zmęczenie, cera mi się poprawiła, a to nie są chyba dobre sygnały. Choć wiem doskonale, że tak naprawdę kobieta może nic nie odczuwać i być w ciąży...

No nic, pozostaje mi tylko mocno wierzyć :) W sobotę zamierzam zrobić test, żeby przerwać te moje domysły.

Pozdrawiam Was :)

19 grudnia 2015, 09:46

26 dzień cyklu i 12 dpo.

Test niestety negatywny...

Czekam na okres i w poniedziałek na wizytę u endokrynologa, który mam nadzieję skieruje mnie na badania hormonalne i zaczniemy szukać przyczyny tych niepowodzeń. Plan A nie wypalił, czas na plan B. Pod choinkę nie dostanę mojego wymarzonego prezentu... :(

Smutno, ale mimo wszystko życzę Wam udanego weekendu.

21 grudnia 2015, 10:49

28 dzień cyklu i 14 dpo, a w zasadzie pewnie 1 dzień nowego cyklu, kwestia kilku godzin...

Czuję, że okres się zbliża, będzie na pewno dziś. Temperatura spadła na łeb na szyję więc nie mam złudzeń.

Szkoda tylko, że ten cykl nie okazał się szczęśliwym - byłoby idealnie. Prezent na gwiazdkę i termin porodu wg ovu na 29 sierpnia, czyli dzień przed naszą drugą rocznicą ślubu... No cóż. Na szczęście za 2 dni kończy mi się abonament i nie będę już widzieć tego detektora ciąży, nie będę sobie już wszystkiego wmawiać. W nowym cyklu przestanę mierzyć temperaturę podczas okresu, zacznę dopiero po, dam sobie trochę wytchnienia.

Dziś wizyta u endokrynologa, czyli robimy następny krok. Przez te 7 cykli wysnułam kilka wniosków;
- każdy cykl zgodnie z wykresami mam owulacyjny;
- cykle mam regularne, między 28 a 31 dni;
- faza lutealna wynosi ok 13 dni (+/- jeden dzień);
- owulacja występuje w okolicach 14-16 dnia;
- odczuwam zazwyczaj wrażliwość piersi i lekki ból jajników podczas owulacji;

Poza tym to co wiemy na dziś:
- badanie nasienia mojego męża wykazało, że wszytko jest w normie;
- badania USG nie wykazały żadnych nieprawidłowości - być może w dalszej kolejności zostaną zlecone dalsze dokładne badania;
- w większości cykli udało nam się trafić w dni płodne;
- w ostatnim cyklu również dołączyłam testy owulacyjne;
- minęłu już pół roku odkąd odstawiłam tabletki antykoncepcyjne, więc hormony powinny się już ustabilizować;

To chyba tyle, zobaczymy co powie dziś lekarz... Obiecuję sobie tylko, że jeżeli wszystkie badania wskażą, że wszystko z nami ok, to odstawię termometr i zwyczajnie postaram się wyluzować.

Pozdrawiam Was :)

21 grudnia 2015, 18:35

Już po wizycie, okresu nadal brak, ale czuję że jest już tuż za rogiem :P

Cóż mogę powiedzieć - jestem zawiedziona. Myślałam, że dostanę skierowanie na badania hormonalne i będzie to ostatni krok do upewnienia się, że wszystko jest w porządku.

Niestety endokrynolog powiedział, że skoro moje cykle są regularne, owulacja występuje a badanie usg jest w porządku, to on nie widzi żadnej podstawy do zlecania badań hormonalnych... Nie wiem co o tym myśleć - czy to normalne? Czy faktycznie trzeba mieć nieregularne cykle, żeby się zastanawiać nad prawidłowym poziomem hormonów???

Szczerze mówiąc to starałam się podpytać z każdej strony co w takim razie mam jeszcze zrobić, ale chyba trafiłam na "profesora", który zaczął mi wyliczać podstawy niepłodności i jakieś ciężkie przypadki... No ale co miałam zrobić - kazać mu na siłę wypisać skierowanie? Może ja się niepotrzebnie gorączkuję? Powiedział mi, że to co już zrobiłam, czyli dokładne usg w zupełności wystarcza i przy moim wieki i dotychczasowym czasie starań to by było zdecydowanie za wcześnie i niepotrzebnie. No i kazał się wyluzować, czyli norma...

Zatem wychodzi na to, że wszystko jest w porządku, czas odłożyć termometr i działać spontanicznie. Tak chyba zrobię i nowy rok zacznę na spokojnie, bez spinania, bez stresu. Mój mąż na pewno też się ucieszy, że odłożę termometr - od kilku miesięcy uważa, że za bardzo się ciśnieniuję i to na pewno dlatego nam nie wychodzi.

Także to by było na tyle, przyjdzie @ i rozkoszujemy się świętami i Sylwestrem :)
1 2 3