X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Kiedy będziesz z nami Fasolko?
Dodaj do ulubionych
1 2 3

6 września 2016, 12:14

9 dzień cyklu.

Miało być dziś HSG i miałam w końcu mieć ten stres za sobą... Ale niestety nasza polska służba zdrowia kolejny raz udowodniła jak bardzo ma pacjentów w dupie :( Zrobiłam wszystkie wymagane badania, zadzwoniłam 1 dnia cyklu, przeczytałam pani wyniki (generalnie odebrała chyba jakaś stażystka, bo ciągle pytała się o coś i ktoś jej dyktował co ma mówić) i pani mnie zapisała na dziś. Dziś zarejestrowałam się rano na Izbie Przyjęć i spokojnie czekałam na swoją kolej. Zostałam wywołana o 9.30, przyjęła mnie położna i kazała pokazać wyniki badań (a nie mogli tych wyników sprawdzić przy rejestracji???) i okazało się, że posiew z kanału mam tylko w warunkach tlenowych a przecież KONIECZNE jest także w warunkach beztlenowych. To czemu tego nie powiedziała mi pani przez telefon? Albo chociaż pani w rejestracji? Po co czekałam 2 godziny? Dostałam tylko odpowiedź, że Lux Med zawsze tak robi i trzeba wyraźnie poprosić o te dwa rodzaje posiewu... I bądź tu mądry człowieku - jak się sam nie domyślisz to przecież nikt tego za ciebie nie zrobi... Swoją drogą ci lekarze w Lux Medzie to też nieogarnięci? Już i tak ginekolog pomyliła mi badania i musiałam na szybko załatwiać ten posiew - czy oni nie mają wiedzy jak wygląda HSG i co dokładnie jest do tego potrzebne? Ja pierdolę...

I pan doktor mi wyjaśnił, że dziś zabiegu nie może wykonać. I teraz będę znowu czekać miesiąc, znowu się wozić po Lux Medach, czekać na okres... Nie daj Boże jeszcze wyniki mojego męża się przeterminują bo też muszą być ważne rok... Poryczałam się z tej bezsilności... :(

30 września 2016, 20:55

1 dzień nowego cyklu.

Zadzwoniłam i umówiłam się na 10 pażdziernika na HSG. Niby na to tylko czekałam, ale cykl się jakoś wydłużył bo okres powinnam dostać w okolicach wtorku. I zaczęły się nadzieje... Jeszcze wczoraj o tej porze myślałam - skoro już 32 dni i nic, czuję jakieś dziwne napięcie w podbrzuszu to może niespodziewanie się udało? Może właśnie miałam do tego tak podejść - przeczekać ten cykl, żyjąc normalnie i bez oczekiwania na jakiś cud, tylko mechanicznie doczekać okresu? Ale wczorajsze nadzieje zostały zabite jak zwykle.

Niby to już tyle razy przerabiałam (17 cykli za mną...) ale ciągle nie uczę się na swoich błędach. Nie dość, że okres i ból jemu towarzyszący mnie dobijają, to jeszcze świadomość kolejnego straconego miesiąca, kolejnej straconej szansy... Kolejne zdjęcia koleżanek w ciąży, koleżanek z dziećmi. Myślę sobie, że może BÓG nie widzi jeszcze we mnie gotowej na rolę matki? Może za bardzo przejmuję się wszystkim, panikuję, liczę każdy pieniądz, martwię się o naszą (moją i Męża) przyszłość... i dlatego to nie jest dobry czas na ciążę? Może ze mną i z Mężem wszystko jest ok i niepotrzebnie biegam po tych lekarzam, szukam czegoś czego po prostu nie ma. Bo to coś siedzi w mojej podświadomości? Sama nie wiem.

Z jednej strony tak bardzo już pragnę tego dziecka, ale z drugiej wszystko temu nie sprzyja. Nasza sytuacja finansowa nie jest wzorowa - ale przecież gdzie będzie więcej miłości niż w domu w którym można dać dziecku przede wszystkim siebie i swoją miłość?

Myślę też nad tym, czy ja nie gonię czasem za tym stanem "bycia w ciąży"? Tych zachwytów: "służy ci!", "piękny brzuszek", "będziecie dobrymi rodzicami"... To cudowne, ale czy potem, nieprzespane noce i ciągłe wydatki nie przyćmią tego? Mam masę wątpliwości, ale wiem, że sobie poradzimy. Niech tylko BÓG da nam szansę.

Mój Mąż ostatnio przytulił się do mnie i powiediał, że będę dobrą matką. On będzie od zabawy, rozpieszczania, wygłupów, a ja będę od przytulania i wpajania dziecku dobrych zasad. Tak jak właśnie nasz związek wygląda - ja organizatorka, wszystko mam zaplanowane, pilnuję budżetu, znajduję wyjścia z różnych ciężkich sytuacji i jestem bardzo zawzięta, uparta, konsekwentna. A ON wprowadza w nasze życie szaleństwo, uśmiech, łagodzi moje obawy, wykonuje różne zadania, które mu powierzam i stara się obracać w żart różne nasze niepowodzenia. Zdaję sobie sprawę, że pomimo tych naszych różnic bardzo GO kocham, bo uzupełnia mnie. Nawet jeżeli czasem bym GO udusiła w nerwach za JEGO niedbalstwo :) Jak tak sobie o nas myślę, to wiem że nadajemy się na rodziców i marzę by kiedyś móc poznać tę rolę.

A póki co, w tych pewnie mocno chaotycznycznych myślach zaczynam oczekiwanie na zabieg. Oby tym razem się udało.

10 października 2016, 17:29

11 dzień cyklu.

Uff, HSG za mną... Bolało jak cholera :( Uczucie, jakby mnie coś rozsadzało od środka, ze sto razy bardziej bolesne niż okres. Na szczęście to krótkotrwały ból, najpierw zakładanie tego całego wziernika, naciąganie, przesuwanie i potem ten kontrast... Brr, dobrze że mam to już za sobą.

Oprócz bólu baaaardzo długi czas oczekiwania na swoją kolej, chociaż byłam chyba jedyna na HSG dziś na Karowej. Głodna, zmęczona, ciągle przepytywana w końcu dostalam się do sali rentgenowskiej i chyba tylko dlatego, że jakiś lekarz zgodził się wykonac zabieg w swoim okienku, bo cały oddział ginekologii dziś zabiegany jak sie masz. Po wszystkim dali nawet obiad i kazali czekać na wyniki a potem wypis.

Ale najważniejsze - JAJOWODY DROŻNE.

I to uspokoiło mnie na resztę dnia.

18 listopada 2016, 20:05

24 dzień cyklu.

Cykl po HSG niestety zakończył się bez uśmiechu i stosunkowo szybko, więc mam takie przeczucie, że przegapiliśmy te dni. 2 dni po HSG dopiero rozpoczęliśmy starania i tak szczerze przyznam, że jakoś nie czułam się zbyt swobodnie. Przed oczami miałam ten stół, lekarza, przypomniałam sobie ten ból i jakoś tak nie byłam w nastroju. Jak się okazało mój 18 cykl zakończył się jak zwykle.

Aktualnie czekam na zakończenie 19 cyklu. Tym razem nie próżnowaliśmy z mężem i nie mogę spisać cyklu na straty, ale... Ale nic nie czuję. Nic, co dałoby mi jakiś cień nadziei. Jest tak jak zwykle, tak jakby zaraz znowu zaraz trzeba było zaczynać od początku. Tak bardzo chciałabym coś poczuć, cokolwiek co będzie się wyróżniało i obudzi we mnie jakiś entuzjazm. A tu nic, zupełnie nic. Więc właściwie znowu tylko odliczam dni. I pewnie znowu napiszę za miesiąc o kolejnym dołku przedokresowym.

Miłego weekendu dziewczyny.

20 listopada 2016, 10:26

26 dzień cyklu.

Jest pewnie 12 dpo, tak wynika z moich obserwacji. Zrobiłam test, żeby przestać się łudzić. No i przestałam - negatywny. Czekamy na okres.

24 listopada 2016, 09:14

1 dzień cyklu.

Już od trzech dni się tak zbierała i w końcu przyszła. Znowu samopoczuje spada do zera.
Ale mam nową nadzieję - muszę zbadać cały profil tarczycowy. Przeczytałam na formum, że optymalny poziom TSH przy staraniach to 1,0 - 1,5, a ja mam 2,4. Niby w normie, ale może jednak nie w przypadku starań? Poza tym nie zbadałam do tej pory FT3, FT4 i anty-TPO więc może coś jest na rzeczy, a ja to pominęłam? Także kolejny etap do zbadania do końca stycznia.

Jeżeli to nie to, szukamy dalej.

29 listopada 2016, 10:18

6 dzień cyklu.

Wczoraj postanowiłam zrobić na własną rękę badania podstawowe na tarczycę.
W marcu moje TSH wynosiło 2,44 a oto moje wyniki z wczoraj:

TSH - 4,75! (0,27-4,2)
FT4 - 1,16 (0,93-1,70) czyli 30%
FT3 - 3,37 (2,0-4,4) czyli 57%

W czwartek mam wizytę u endokrynologa i spodziewam się, że przepisze mi leki na zbicie tego TSH. Z jednej strony trochę mnie to zmartwiło, bo może się okazać, że trochę to potrwa zanim dojdę do właściwego poziomi i że być może będę musiała brać leki do końca życia. Ale też poczułam trochę żal, że nikt mi tego nie podpowiedział. Że sama musiałam na to wpaść po 1,5 roku starań. Ale najważniejsze co czuję - widzę światełko w tunelu. Do tej pory nie było żadnych podstaw, abym nie mogła zajść w ciążę. A dziś wiem, że jest coś, co mogło blokować mi szansę i dzięki leczeniu ta szansa się na nowo pojawi :)

PS Czemu wcześniej nie zwróciłam uwagi, że moje nowe dżinsy stają się za małe? Że od kilku miesięcy nie mam energii? Że włosy wypadają, są suche i ciągle się plączą? I że ciągle mi zimno? Ech, typowe objawy niedoczynności tarczycy...

1 grudnia 2016, 14:31

8 dzień cyklu.

Jestem po wizycie u endokrynologa - zalecił mi:
1) Wykonać test ciążowy i wykluczyć ciążę (co akurat jest formalnością, bo właśnie skończyłam okres...);
2) Odczekać 2 tygodnie i powtórzyć badania - dostałam skierowanie na TSH, FT4, FT3, a-TPO i a-TRAB + USG tarczycy;
3) Jeżeli wynik będzie powyżej 2,5 zacząć brać Euthyrox 25 i za miesiąc kontrola.

Nareszczcie coś się dzieje :)

19 grudnia 2016, 09:54

26 dzień cyklu.

Dziś po południu mam USG tarczycy. Biorę już Euthyrox od dwóch tygodni, a w styczniu powtórzę badania i mam wizytę u endokrynologa.

Na ten rok już nie liczę - to byłoby zbyt piękne, gdyby się tak na końcówce udało. Powoli zbliża się okres i w zasadzie pogodziłam się z tym. Mam motywację, mam cel i to jest najważniejsze w tej chwili.

Dodatkowo jakby tak wszystko zaczęło się układać w tym grudniu.
- Wrócił mój kierownik dzięki czemu po dwoch miesiącach intensywnej pracy, zastępstwach i wdrażaniu nowych pracowników w końcu mogę odetchnąć.
- Kierownik wysłał mnie na urlop, bo mam sporo zaległego i właśnie od dziś do końca roku nie muszę już myśleć o pracy :D
- Słyszałam, że chce mnie nagrodzić jakąś dobrą premią za ten czas. Myślę, że warto było tak zaplusować mimo ciężkiej pracy :)
- Ciocia mojego Męża, która wróciła z Ameryki, jakoś nas polubiła. Byliśmy u niej na herbacie ze dwa razy i rozmawiało nam się bardzo dobrze, pytała też o nasze starania i przed nią nie miałam oporów żeby się trochę pozwierzać. Ostatnio zaprosiła nas, żeby dać nam prezencik pod choinkę - dała nam w kopercie sporo kasy! I powiedziała, że kibicuje nam, a że nie ma za bardzo swojej rodziny, to żebyśmy zrobili jej tę przyjemność i przyjęli prezent.

Ogólnie uważam, że ten rok się bardzo dobrze kończy, więc może będzie dobrym wstępem do nowego roku?

Tymczasem, w oczekiwaniu na okres i Święta pozdrawiam Was serdecznie :)

21 grudnia 2016, 20:24

1 dzień nowego cyklu.

Nie jestem rozczarowana. Spędziłam dziś miły dzień z Siostrą i z moją rodzinką.
Mam spore nadzieje na nowy cykl :) W Sylwestra zaczynamy starania i mam nadzieję, że już jestem bliżej niż kiedykolwiek wcześniej.

Buziaki :) A tymczasem do Nowego Roku :)

31 grudnia 2016, 13:16

11 dzień cyklu.

Dziś sylwester :) Pierwszy raz spędzamy z Mężem ten dzień we dwoje, zupełnie sami. Nie dlatego, że nie mamy propozycji od znajomych, ale dlatego, że tak chcemy oboje :) Zaczynają nam się dni płodne, chcemy aby nowy rok przyniósł nam spełnienie tego Największego Marzenia :)

Mam nadzieję, że dziś miło spędzimy czas, jutro razem odpoczniemy i nabierzemy sił na to co przynienie nam 2017 rok.

Udanej zabawy, szczęśliwego nowego roku i upragnionej ciąży życzę Wam wszystkim :)

5 stycznia 2017, 18:21

16 dzień cyklu.

Chyba już po owulacji. Nowy rok zaczął się bardzo dobrze :) Sylwester był bardzo sympatyczny, nawet na chwilę byliśmy na szampanie u sąsiadów ;) 1 dzień nowego roku spędziliśmy tak jak chciałam - w domu, sami i miło :)

Dziś zrobiłam badania krwi zgodnie z zaleceniem lekarza. Moje wyniki:

TSH - 2,50
fT4 - 1,19
anty-TPO - <9 (norma 0 - 34)
anty-TG - <10 (norma 0 - 115)

Czyli jest poprawa, ale nie spektakularna. Wydaje mi się, że wróciłam do punktu wyjścia z marca zeszłego roku. Natomiast przeciwciała w porządku więc nie mamy do czynienia z hashimoto. Czekam co mi powie endokrynolog we wtorek. Podejrzewam, że pozostawi aktualną dawkę Euthyroxu.

A tymczasem pozdrawiam przed długim weekendem :)

11 stycznia 2017, 16:48

22 dzień cyklu.

Po wczorajszej wizycie u endokrynologa od dziś biorę naprzemiennie 50 i 25 mg Euthyroxu. Zbijamy TSH do 1,0 i za 6 tygodni sprawdzamy jak idzie :)

24 marca 2017, 19:03

10 dzień cyklu.

Dawno mnie tu nie było... Ale w skrócie: od stycznia bardzo intensywnie pracuję, wyrabiam bardzo dużo nadgodzin i dosłownie nie mam czasu na życie prywatne. Moje poświęcenie się opłaciło, ponieważ dostanę bardzo wysoką premię i podwyżkę. Jeszcze nie wiem ile dokładnie, ale podobno będę zadowolona. W każdym razie mam za sobą bardzo intensywny okres, mam nadzieję, że z końcem marca wszystko już wróci do normy.

Co do mojej tarczycy - ostatnio endokrynolog zalecił przyjmowanie codziennie 50 mg Euthyroxu (miesiąc temu TSH było na poziomie 2,14). Dziś powtórzyłam badania i chyba udało się dobić do właściwego wyniku - 1,08.

Także naszła mnie teraz refleksja, że ten cykl daje mi większe nadzieje. Jeżeli nam się nie powiedzie, poproszę Męża o powtórzenie badań i poszukamy dalej.

Za miesiąc moje urodziny - 30te. Bardzo chciałam zajść w ciążę przed 30tką, jakby to była jakaś magiczna data. Dziś wiem, że to już nierealne, postaram się wreszcie odrzucić cały ten stres na bok i zacząć myśleć pozytywnie.

Do następnego wpisu drogie Staraczki.

18 kwietnia 2017, 17:22

5 dzień cyklu.

Już dwa lata starań za nami. Pamiętam, jak wtedy, w kwietniu 2015, podczas luźnej rozmowy z Mężem, kiedy powiedziałam mu że zostały mi jeszcze 2 opakowania tabletek antykoncepcyjnych, on zapytał, czy muszę je brać? Ja powiedziałam, że nie, ale tak się wcześniej umawialiśmy - że skończę ostatnie opakowanie i zaczniemy się starać. Ale wtedy właśnie wprowadziliśmy się do własnego mieszkania, to był idealny czas. Pamiętam, że myślałam, że zaraz po odstawieniu tabletek nam się uda... Cóż, życie jak zwykle weryfikuje wszystko.

Wczoraj byłam na chrzcinach u pary, której też nie udało się tak od razu. Ale to + urlop, ktry właśnie zaczęłam + urodziny, które zaraz będę obchodzić zmobilizowały mnie do dalszej walki.

W piątek mój Mąż zrobi jeszcze raz badania, tym razem już kompleksowe, z morfologią. Poza tym zaczynam brać wit. D, zakupiłam też mielony korzeń Maca (o którym usłyszałam wczoraj) i jeżeli ten miesiąc nic nie wyjaśni, zrobię test na przeciwciała plemnikowe. Muszę jeszcze poczytać dokładnie co kiedy i jak, póki co wiem, że można takie testy wykonać z krwi (co wydaje mi się bardziej optymalne niż test PCT po stosunku. Dowiem się więcej żeby mieć dalszy plan.

A z takich miłych akcentów - dostałam w pracy podwyżkę i od kwietnia będę zatrabiać prawie dwa razy tyle co teraz :D To ogromna ulga, bo wreszcie możemy zakończyć pewne sprawy (spłacamy auto oraz parę zaległości, które miał mój Mąż przed ślubem) i będziemy mogli żyć troszkę na wyższym poziomie. Dodatkowo nie będą mi straszne wizyty u specjalistów w klinice jeżeli będzie taka konieczność. A póki co plan jest, czas na relaks w tym tygodniu po ciężkich kilku miesiącach w pracy :)

25 kwietnia 2017, 10:34

12 dzień cyklu.

Wczoraj odebraliśmy wyniki badania nasienia. Jeśli chodzi o żywotność i inne parametry nasienia - wszystko ok (tak jak 1,5 roku temu). Jednynie na dwie rzeczy nalży zwrócić uwage:
- morfologia 4% - czyli dolna granica normy;
- obecność leukocytów w nasieniu - czyli konieczny posiew, aby sprawdzić czy nie ma w nasieniu bakterii.

Podsumowując, co dotychczas wykluczyliśmy:
- hormony w normie;
- TSH zbite do poziomu 1,08 i cały czas biorę Euthyrox;
- jajowody drożne, brak nieprawidłowości w budowie macicy;
- pęcherzyki dojrzewają i pękają;
- cykle regularne, owulacja występuje, mam podwyższone temperatury w 2 fazie, faza lutealna trwa powyżej 10 dni;
- badanie nasienia ok, do zrobienia posiew;

Plan rozpoczęty od wczoraj:
Mąż:
- suplementacja Macą i Bodymax Plus (pełny zestaw witamin w tym cynk i selen);
- posiew do wykonania w przyszłym tygodniu;

Ja:
- suplementacja Macą i Falvit Mama + wit. D;
- zdrowsze odżywianie + ruch
- po posiewie wykonam badanie na przciwciała plemnikowe
- w przyszłym cyklu wrócę do termometru i testów owu, żeby jeszcze raz po roku przyjrzeć się wszystkiemu;
- dodatkowo modlitwa... już chyba jestem u kresu...
- po głowie chodzi mi też wizyta u ginekologa i prośba o receptę na CLO...

Czy coś jeszcze mogę zbadać na własną rękę? Co myślicie?

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 kwietnia 2017, 10:54

18 maja 2017, 12:26

35 dzień cyklu.

Jest już 18 lub 19 dzień po owu. Nadal okres nie przychodzi. Jeżeli dziś się nie pojawi, jutro zrobię test, ale staram się nie nakręcać. Być może spóźnia się z innej przyczyny...

19 maja 2017, 07:58

Ciąża rozpoczęta 14 kwietnia 2017

d83c4076c4fee064med.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 maja 2017, 08:40

Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii
1 2 3