Pisze do Was dziewczyny bo się tak zastanawiam od dłuższego czasu o co chodzi z tą moją płodnością.
Zaczne od początku, rozjaśnie sytuację. Należe do kobiet które odczuwają owulacje, boli i to mocno. Zaczalo się już na samym początku, co jakiś czas (dopiero poźniej skojaży lam że co miesiąć) powracaly bóle brzucha i to tak silne ze nie mogłam na tyłku uściąść. Dzieckiem jeszcze byłam nie wiedzialam o co chodzi. Wizytu u lekarza, usg, wyniki no nic się nie dzieje, wkońcu skierowanie do ginekologa i odrazu diagnoza, owulacja poprostu. Jakos z tym żyłam, troche męczące ale co zrobić. Wkońcu w wieku 18 lat zczełam brać tabletki anty, głównie po to zeby zapobiec bolesnemu miesiączkowaniu. Bylo troche spokoju. Po roku brania tabletek ból menstruacyjny powrócił i pani ginekolog postanowiła zmienić tabletki na inne. Więc zaczełam nową paczkę, w połowie cyklu brzuch zaczął boleć jakos znajomo ale nie przejełam się tym , no bo przecież biorę tabletki. Zostało mi pięć tabletkek do końca opakowania kiedy wrócił mój chłopak, i wtedy jeden jedyny raz w miesiący uprawialiśmy seks. Skończyłam opakowanie tabletek, czakałam na @ ale nie przyszła i mam teraz cudowną sześcioletnią córkę. No ale to mozna jeszcze jakoś wytłumaczć zmiana tabletek mogło się coś poprzestawiać. Ale trzy lata poźniej nie brałam już nic anty. Boł owulacyjny powrócił. Miesiąc w miesiąc cylke równiótko co 28 dni, zawsze czternaście dni przed @ straszny ból brzucha, wieć myśle tydzień przed misiączką już dwano po owulacji, kochaliśmy się też jeden jedyny raz w tamtym miesiącu. Czekałam na @ i nie przylazła byłam w ciąży. Niestety ciąża okazała się biochemiczna.
Co myślicie na ten temat? dwa razy ta sama sytuacja, owulacja równiutko w czternastym dniu cylku, stosunek na tydzień przed @ a jednak ciąża. Sama się zastanawiam jako to jest możliwe.