Cześć dziewczyny!
Słowem wstępu: współżyjemy z narzeczonym bez zabezpieczenia od ponad roku, od czerwca zbijam prolaktynę (zażywam Bromergon) - od września jest OK, grudniowy monitoring USG wykazał owulację (generalnie technicznie wszystko w porządku).
Ginekolog polecił, aby zrobić badanie nasienia.
Przez cały ten czas, od kiedy postanowiliśmy starać się o dzidziusia, właściwie nie zastanawiałam się nad męskimi sprawami. U nas, kobiet, problemy przeważnie czymś się objawiają (nieregularne miesiączki, jakieś podejrzane plamienia). A u facetów? No właśnie

Zastanawiamy się teraz, czy są jakieś profilaktyczne badania, które można wykonać w zwykłym laboratorium? Np. testosteron, prolaktyna?
Wybieram się w tym tygodniu na badanie TSH, więc od razu wyciągnęłabym narzeczonego... Tylko czy jest sens? Czy lepiej najpierw wybrać się na badanie nasienia?
Czasem widzę na forach / grupach na FB wpisy dziewczyn, które piszą o nieprawidłowych wynikach hormonów swoich facetów. Zastanawiam się, jak wpadli na to, żeby je zbadać - czy takie wskazania wynikają właśnie z badania nasienia?