jedzenie po porodzie
-
WIADOMOŚĆ
-
Dziewczyny, mam pytanie czy przygotowujecie sobie w domu jakieś jedzenie na powrót po porodzie. Mi bratowa polecała porobić sobie wcześniej jakieś jedzenie i zamrozić, bo o gotowaniu tuż po porodzie można zapomnieć. Jeśli macie jakieś kulinarne pomysły to podzielcie sięMaracuja
-
Chciałabym mieć jedzonko na jakieś 3- 4 tygodnie ze względu na cc
kupuję po prostu trochę więcej składników, część zjadamy na bieżąco, a część do zamrażarki
zwykle mamy "szybki" obiad - jednogarnkowy, a tutaj to ciężko zamrozić, więc trochę kombinuję i na razie mam zamrożone
- zawijane kotlety ze schabu ( w środku co kto lubi)
- pierś z kurczaka pieczona z ananasem i selerem naciowym
- kilka porcji sosu mięsno-pomidorowego do makaronu
- pieczony schab ze śliwką w sosie
pewnie mąż głównie będzie to jadł - nie wiem co będzie służyć maleństwu właśnie czytam o diecie dla karmiących - może wymyślę dania które nie będą szkodzić Młodej i da się je zamrozić
skupiam się na rzeczach, które wystarczy podgrzać albo w mikrofali albo po prostu na patelni - ale nie smażonych jak np tradycyjny schabowy
do tego ryż/kasza/makaron
i surówka - to idzie szybko zrobić, a ostatecznie może facet kupić
planuję też mieć na bardzo czarną godzinę jakiś sos do makaronu w słoiku i mieszankę warzyw - na patelnię, na zupę
i chyba zamrożę kilka słoików bulionu - wtedy na szybko można coś ciepłego zjeść -
Ja dziś nagotowałam dla M leczo. Sobie zamierzam zrobić jakieś klopsiki drobiowe, bo lekkie. Ty już masz spore zapasy:) Też muszę się sprężyć i podgonić temat... Ja chyba zamrożę ze 2 kurki, przygotuję włoszczyznę i pomrożę w torebkach, tak żeby później tylko wrzucić do garnka i na szybko ugotować rosół. Znajoma mi mówiła, że po porodzie, jeśli zamierza się karmić to tylko "jałowe" jedzenie, więc poszaleć specjalnie nie można. Myślę jeszcze co można przygotować dietetycznego, ale nic szczególnego nie przychodzi mi do głowy. Powinnam i ja upiec z kawałek schabu, ale coraz mniej mi się chce stać przy kuchni i gotować. Jestem w 31ti4dc i z tygodnia na tydzień czuję ogromną różnicę w samopoczuciu i słabnięciu sił.Maracuja
-
dziś na SR mówili że aż tak źle z tym jedzeniem nie jest -ma być urozmaicone
musi być mięso/ ryby
max 2szkl mleka/nabiału dziennie
owoce ok- ale nie cytrusy i truskawki
warzywa ok- ale nie kapustne i kalafior oraz fasolowate. czosnek/cebula różnie.brokuł ok.
jajka też ok, ale nie za dużo
węglowodany (kasze, pieczywo) itd raczej ciemne
tłuszcze - najlepiej masło- wit D
każde dziecko jest inne i trzeba obserwować
inaczej też będzie jeśli Ty lub Tatuś macie alergie-trzeba bardziej uważać
co do samopoczucia to wiadomo -nie jest wcale lżej
ja jeszcze pracuję troszkę, ale już ostatni tydzień i wtedy ostateczne przygotowaniaWiadomość wyedytowana przez autora: 26 stycznia 2015, 20:59
-
no mi mleko nie służy, więc i dziecku pewnie nie będzie. Poza tym słyszałam, że z mlekiem generalnie na początku trzeba bardzo uważać, bo jest produktem silnie alergizującym. Z nabiału lepiej wprowadzać chude jogurty, kefiry, sery. Co do jedzenia to fakt może być w miarę urozmaicone, jeśli dziecko nie jest "problematyczne". Z owoców wskazane są banany i jabłka. Z tym pieczywem też różnie piszą. Jedni mówią, że razowego nie, bo ciężkostrawne, a pszenne delikatniejsze, więc można się skołować tymi wszystkimi informacjami. Z pewnością na sobie i naszych pociechach sprawdzimy co możemy a czego nie. Ja już teraz muszę się oszczędzać jeśli chodzi o jedzenie, bo mój maluch jest spory. W 30t i 2dc ważył prawie 1900.Maracuja
-
Jeśli faktycznie nie będzie miał kto wam gotować to jest to utrudnienie. Ja własnie nie bede miała prawdopodobnie lżej przy drugim dziecku no ale wpadłam na pomysł żeby nakupić sobie drobiu więcej i zamrozić małe porcje. warzywa mąż będzie kupował na bierząco. A że karmić bedę to nic innego na obiad nie bede jeść jak np. zupę pomidorową na udku z kurczaka i zupę zjem jako jedno danie a udko jako gotowane mięso zjem albo z ryżem albo z makaronem albo z ziemniakami i tak samo moje dziecko. Równie dobrze można piec w piekarniku ( sprawa o wiele prostsza) albo na parze. Wystarczy wziąć mięso dzień wcześniej z zamrażalnika do lodówki żeby się rozmroziło i tyle:) ewnetualnie męża poprosić o obranie ziemniaków i warzyw do zupy i wstawić do lodówki:) niestety moja dieta na 3 miesiące bedzie skromna żeby dziecko nie miało kolek:) tak robiłam przy pierwszym i da się wytrzymac:) Pozostali domownicy uprzedzeni są i będą musieli radzić sobie sami:)
-
nick nieaktualnyJa nie miałam nikogo do pomocy po porodzie, a mój mąż nie gotuje. Wysyłałam dziecko z mężem na godzinę na spacer dopóki był w domu i gotowałam obiad. Jak mąż wrócił do pracy to dziecko do fotelika/leżaczka, albo do chusty i wszystko w domu robiłam sama.
-
No mój mąż niestety też nie gotuje, więc chcę przygotować się trochę wcześniej. O czas kiedy będę już w stanie wstać normalnie z łóżka się nie martwię, bo wtedy bez problemu coś ugotuję. Głównie chcę się zabezpieczyć na te pierwsze 2 tygodnie, bo myślę, że ten czas jest najtrudniejszy, mimo, iż nie mam w tym temacie doświadczenia (co niebawem się zmieni...).
Ja, tak jak wcześniej pisałam, w tym tygodniu biorę się za robienie klopsów drobiowych, zamówiłam już 2 kury, które poćwiartuję i zamrożę. Włoszczyznę tak samo obiorę i zamrożę, żeby później wrzucić z torebki do garnka. Myślałam o gołąbkach, ale są zawijane w kapustę, więc totalnie odpada przy karmieniu piersią. Oby tylko poród przebiegł w miarę pomyślnie i obym mogła wrócić po tych 2,3 dniach do domu. To jest moje marzenie na ten moment. Nasłuchałam się różnych opowieści od doświadczonych Mam i wiem, że z tym planowaniem różnie bywa..No, tak czy inaczej, jakoś się przygotować trzeba.
A myślałyście dziewczyny czy i jakie jedzenie zabieracie do szpitala. Nam położna mówiła, że najlepiej mieć na czas porodu kanapki, jabłka, wodę, ewentualnie rozcieńczone soki. Myślałam jeszcze o zabraniu biszkoptów, chociaż z drugiej strony, sądząc po tym jaką jestem panikarą i jaki ból towarzyszy przy porodzie, nie będę w stanie nic przełknąć..Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 stycznia 2015, 12:49
Maracuja -
nick nieaktualnyMaracuja,
nie wiem, gdzie mieszkasz, ale w PL na porodówce raczej nie dadzą Ci jeść. Lepiej najedz się zanim pojedziesz do szpitala. Na sali porodowej możesz mieć raczej tylko wodę. Poza tym, jeśli doszłoby do tego, że będą musieli zrobić Ci cc (czego Ci nie życzę), to raczej warto mieć pusty żołądek. -
nick nieaktualny
-
No właśnie. To trochę spędza mi sen z powiek...Wydaje mi się, że po porodzie, załatwianie się to musi być męka... Wszystko obolałe, często pozszywane.. Ja też myślę o jakimś lżejszym jedzeniu po, zwłaszcza, że nie znoszę szpitali, a kuchnia szpitalna (przepraszam jeśli kogoś urażę), ale wręcz mnie obrzydza. Sama szpitalna zastawa powoduje, że odechciewa się jeść. Ja zabieram swój talerzyk, kubek i sztućce.Maracuja
-
U mnie w szpitalu na pewno można jeść w trakcie, bo pytałam o to.
Czytałam też, że to trochę mit z lat 60-tych z tym zabranianiem jedzenia, bo cesarka. W dzisiejszych czasach to nie powinno być żadnym przeciwwskazaniem. Poza tym jeśli długo nie jemy a poród jest męczący, to dziecku może zacząć spadać tętno. Ja biorę ze sobą ciasteczka owsiane, kanapkę i bulion (długo gotowany rosół) do picia oprócz wody. http://www.rodzicpoludzku.pl/Wiedza-o-porodzie/Czy-rodzace-moga-pic-i-jesc-w-czasie-porodu-doniesienia-z-badan.htmlWiadomość wyedytowana przez autora: 27 stycznia 2015, 21:43
-
Gosiak wrote:U mnie w szpitalu na pewno można jeść w trakcie, bo pytałam o to.
Czytałam też, że to trochę mit z lat 60-tych z tym zabranianiem jedzenia, bo cesarka. W dzisiejszych czasach to nie powinno być żadnym przeciwwskazaniem. Poza tym jeśli długo nie jemy a poród jest męczący, to dziecku może zacząć spadać tętno. Ja biorę ze sobą ciasteczka owsiane, kanapkę i bulion (długo gotowany rosół) do picia oprócz wody. http://www.rodzicpoludzku.pl/Wiedza-o-porodzie/Czy-rodzace-moga-pic-i-jesc-w-czasie-porodu-doniesienia-z-badan.html
dokładnie. Nasza położna ma podobne zdanie. Dodatkowo Mama, która nie jadła od kilku, kilkunastu godzin też nie ma później sił żeby przeć. Ja wolę coś mieć. Nawet jeśli okaże się, że niczego nie tknę, to przynajmniej będę miała komfort psychiczny, że mam coś ze sobą, gdybym w trakcie zmieniła zdanie.Gosiak lubi tę wiadomość
Maracuja -
nick nieaktualny
-
A ja jestem ciekawa czy będziecie mieć ale czas jeść i ochotę. Bo w moim przypadku choć jedzenia pod dostatkiem i wody to nie tknęłam wiele może ze dwa kęsy. Potem było chodzenie po korytarzu od 7 rano do 13 i niestety potem 2 godziny leżenia mimo że nie chciałam zanim się dziecko urodzi. Może w niektórych szpitalach się to praktykuje, ale czy po takiej cesarce nie wymiotuje się potem?
A jak się ma lewatywę to niestety kał jest od 3 doby i nie należy się martwić.
szpitalne jedzenie fakt faktem nie zachwyca więc na pewno warto wziąć wodę niegazowaną i coś lekko strawnego gdyście karmiły piersią. -
Nie wiem czy będzie chęć, ale dla dziecka warto się poświęcić, ponoć to zabranianie jedzenia tylko prowadzi do częstszych cesarek. Bo nagle po kilku czy kilkunastu godzinach matka jest słaba, dziecku zaczyna spadać tętno i robią cesarkę. Ja na pewno wezmę długo gotowany bulion do picia oprócz wody, wiele położnych mówi na to "zupa mocy" i polecają bardzo. I w trakcie i zaraz po porodzie. http://www.vivatporod.pl/pl,pomocne_materialy,ciekawostki,zupa_mocy_po_porodzie
-
pakima wrote:A ja jestem ciekawa czy będziecie mieć ale czas jeść i ochotę. Bo w moim przypadku choć jedzenia pod dostatkiem i wody to nie tknęłam wiele może ze dwa kęsy. Potem było chodzenie po korytarzu od 7 rano do 13 i niestety potem 2 godziny leżenia mimo że nie chciałam zanim się dziecko urodzi. Może w niektórych szpitalach się to praktykuje, ale czy po takiej cesarce nie wymiotuje się potem?
A jak się ma lewatywę to niestety kał jest od 3 doby i nie należy się martwić.
szpitalne jedzenie fakt faktem nie zachwyca więc na pewno warto wziąć wodę niegazowaną i coś lekko strawnego gdyście karmiły piersią.
Dlatego wcześniej napisałam, że nie jestem wcale przekonana czy będę w stanie cokolwiek tknąć, niemniej jednak wolę mieć zabezpieczenie na wypadek gdybym chciała cokolwiek zjeść, żeby całkowicie nie opaść z sił. Wiadomo, że nie da się tego przewidzieć, bo każdy poród jest inny. Mam koleżanki, które rodziły i mówią, że to nic takiego, a mam też takie, którym na samo wspomnienie o porodzie robi się słabo, więc wszystko jest kwestią indywidualną. Życzmy sobie, żebyśmy wszystkie mogły się zaliczać do tej pierwszej grupy:)
pakima, Gosiak lubią tę wiadomość
Maracuja