NIEPRAWIDŁOWA CIĄŻA - CO DALEJ?
-
Witam wszystkich. Założyłam ten temat ze względu na doświadczenie, które nas spotkało. Staraliśmy się z mężem o maluszka prawie rok. Oczywiście pojawiały się pytania, czy wszystko z nami ok. W końcu się udało i okazało się, że jestem w ciąży. Niestety od samego początku czułam się fatalnie. Na 2 USG okazało się, że będziemy mięli bliźnięta, ale cały czas widoczne było tylko 1 serduszko, a drugi bobas był troszkę mniejszy. Już wówczas nasza lekarka była bardzo zdenerwowana. Dostałam Duphaston i luteinę. Za tydzień pojawiłam się na kontroli, mając nadzieję, że pojawi się 2 serduszko. Gdy lekarka mnie zobaczyła to szybko poszłyśmy na USG. Dzieci urosły, ale nadal biło tylko 1 serduszko. Gdy sama spojrzałam na obraz, nie mogłam uwierzyć w to co widzę. USG wykonane było na przełomie 8 i 9 tygodnia. Pojawiło się podejrzenie, że nasze aniołki są zrośnięte klatkami i brzuszkami Lekarka była w takim szoku, że sama nie wiedziała co ma mi powiedzieć. Nie musiała nic mówić Szybko skierowała mnie do kliniki na konsultację u innego specjalisty i na lepszym sprzęcie. Później wszystko potoczyło się bardzo szybko. Kolejni lekarze potwierdzili diagnozę naszych zrośniętych bliźniąt z 1 serduszkiem i wspólnymi narządami w jamie brzusznej. Już w 9 tygodniu serduszko było przerośnięte i źle zbudowane. Nikt nie dał nam nawet cienia szansy na donoszenie tej ciąży. Dodatkowo lekarze od razu zastrzegli, że nie rozdzielą maluszków z 1 sercem, bo to ja musiałabym zdecydować, które ma przeżyć. Aktualnie jestem prawie 3 tygodnie po zabiegu. Moja lekarka, która jest osobą wierzącą, też nie dała mi żadnej nadziei. Powiedziała, że najlepszym lekarstwem będzie następna ciąża, bo po tej psychicznie mogłabym nie podołać. Strasznie ciężko mi z tym wszystkim, bo tyle czekaliśmy na dzieci, a teraz nie mogłam NIC zrobić. Nawet gdyby się jakimś cudem urodziły to musiałabym patrzeć, jak odchodzą i do dziś ryczę w poduszkę. Czy któraś z Was była kiedyś w podobnej sytuacji, że musi wybierać? Czuje się z tym okropnie i serce mi pęka. Proszę, by nikt mnie nie osądzał, bo nikomu nie życzę bycia w takiej sytuacji.
maja35, peppapig lubią tę wiadomość
-
Kazda ciaza nieudana , sprawia ze peka nam serce, pytamy dlaczego... niestety nikt nie umie odpowiedziec.. poza stwierdzeniem stalo sie czy przydarzylo... ja w styczniu mialam ciaze obumarla pod koniec 6 tyg, dowiedzialam sie o tym w 11, szpital zabieg... w marcu zaszlam w kolejna ciaze, ginka mowila ze 2 razy pod rzad takie rzeczy sie nie dzieja... jutro zaczyna sie moj 10 tydzien, 2 dni temu dowiedzialam, ze ciaza sie nie rozwija... i mam krwiaka w macicy... czeka mnie zabieg.. nas z dziecmi w niebie jest zaskakujaco duzo i kazda cierpi i placze i pyta dlaczego...
peppapig lubi tę wiadomość
9.01.2014 11tc
15.05.2014 10tc
Mam 5 dzieci
3 przy sobie
2 w niebie... -
Kochana ściskam Cie mocno. Przykro,że tak się stało i choć serce boli,to zaoszczędziłaś sobie i dzieciom cierpienia,bo to był bardzo Ciężki przypadek.Ja też straciłam bliznięta,bo miały zespół TTTS i też miałam propozycje usunięcia jednego,żeby drugie przezyło ale lekarze zdecydowali,że jeszcze trochę poczekamy,bo może nie będzie tak zle i będe sie kwalifikowała do zabiegu,rozdzielenia naczynek w łozysku,bo miały wspólne przez co przetaczały sobie krew ale niestety moi chłopcy nie doczekali. Ciężko jest podiąć decyzję o usunięciu dziecka jak i o świadomym zakończeniu ciąży.Teraz znowu zaczeliśmy staranka i raczej jest nie możliwe,że przytrafi mi się to samo ale jesli tak by się stało to prawdopodobnie zdecydowałabym się zostawić silniejsze maleństwo,żeby znowu nie strafić dwójki,bo tak bym chociaż miała jedno.Mam tylko nadzieję,że nie będe musiała podejmować takiej decyzji
peppapig lubi tę wiadomość
-
Kochana znalazłam podobna sytuacje jak twoja w internecie.
Wkleje to co znalazłam.
Dwie dziewczynki mają wspólne serce,które jest zdeformowane, mają również jedną wątrobę i wspólny fragment jelita. Sytuacja ta jest prawdziwym wyzwaniem moralnym i naukowym, a także prawnym. Jest nadzieja, że zabieg rozdzielenia noworodków mógłby uratować tylko jedną z sióstr. Ale nawet co do tego, jak się podkreśla, nie ma pewności.
Nie znam przypadku takiego jak ten, w którym po operacji przeżyłoby nawet jedno z bliźniąt - powiedział ginekolog - Lecz także wtedy, kiedy nie będzie interwencji chirurgicznej, nie mogą przeżyć długo - zastrzegł.
Więc kochana jaką byś nie podjeła dezyzję i tak by raczej nie dało się nic zrobić.impossible lubi tę wiadomość
-
Dziękuję Ci serdecznie Maja,
Dokładnie to samo usłyszałam od lekarzy. Najgorsza była właśnie ta bezsilność. Moja lekarka rozmawiała ze mną długo i bardzo szczerze. Wprost zapytała mnie, czy jestem gotowa na to, że nawet gdy urodzę to czeka mnie pogrzeb a nie długie cieszenie się z macierzyństwa. Może trochę terapia szokowa, ale bardzo rzadko mówi się o takich trudnych sytuacjach. W Polsce temat aborcji to wielkie TABU. Zazwyczaj odrzuca się myśl, że mogłoby nas to spotkać. Ja też nie wierzyłam, że moje bliźniaki to bliźnięta syjamskie, które trafiają się przecież tak rzadko. Okazuje się, że takie sytuacje spotykają zwykłych ludzi i powinno się o tym rozmawiać, ale jeśli jest chociaż cień szansy to warto walczyć. Ja bałam się czekania na cud.peppapig lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyimpossible niesamowicie poruszył mnie Twój wpis, ponieważ u mnie mogło być podobnie...po roku leczenia, w tym pół roku w klinice leczenia niepłodności, w wyniku inseminacji udało mi się zajść w upragnioną ciążę. Od początku miałam duże dawki progesteronu, leki na obniżenie cukru, leki przeciwdziałające zakrzepicy, wszystko aby miało szansę się udać. W 7 tc miałam usg i zobaczyłam maleństwo z pięknie bijącym sercem. W 11 tc poszłam na rutynową wizytę - nic mnie nie bolało, nie miałam plamień, krwawień, jedynie w 8 tc ustąpiły przeogromne mdłości, które mnie bardzo męczyły. W połowie kwietnia dowiedziałam się, że dzieci jest dwoje, jednak komórka podzieliła się zbyt późno i nieprawidłowo, bo dopiero po 7tc ...były dwa zarodki i żadnego bijącego serduszka...ja na szczęście nie musiałam wybierać, moje skarby podjęły decyzję, że odchodzą razem i jestem za to losowi bardzo wdzięczna. Mój lekarz powiedział mi, że mogło być tak, że jeśli by przeżyły byłyby zrośnięte, kalekie. Kochana ja również strasznie cierpię, pierwszego tyg po informacji o śmierci dzieci prawie nie pamiętam, wegetowałam i płakałam. Teraz staram się wracać do życia, ale nie ma dnia żebym nie szlochała głośno w poduszkę lub ramię męża. Tęsknię strasznie, ale jestem wdzięczna Bogu, że podjął decyzję za mnie i na tym etapie, a nie na późniejszym. Nie jesteś sama, jest tutaj całe grono Aniołkowych Mam, tutaj zawsze możesz się wypłakać, wyrzucić żale.
Przytulam Cię Kochana bardzo mocno i życzę mnóstwa siły, aby przetrwać kolejny dzień i nie tracić nadziei. Wierzę, że nasze Skarby patrzą na nas z góry i nie chcą byśmy tak strasznie za nimi płakały.Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 maja 2014, 20:35
-
Moim zdaniem dobrze,że wcześniej podjęłąś taką decyzję,bo pózniej było by Ci ciężej.
Mój przypadek też był jak wygrana w totka,tylko szkoda,że nie można było go zatrzymać ale takie życie. Widocznie tak musiało być i tam w niebie będzie im lepiej.
Jestem troche w szoku, że już w tak wczesniej ciąży można zobaczyć jakie wady ma dziecko.
W którym tyg odeszły Twoje maleństwa,jeśli moge spytac? -
Nasza lekarka podejrzewała nieprawidłowości już w 8 tygodniu, ze względu na bardzo bliskie położenie maluszków. Na kolejnym badaniu w 9 tygodniu ja sama widziałam, że nie widać między nimi żadnej przerwy, a 1 serduszko bije bardzo mocno. Tego samego dnia wizyta w klinice, gdzie lekarz przyjął mnie tak jak do nich weszłam i powiedziałam, o co chodzi. Następnego dnia odbyłam badania na bardzo czułej głowicy, gdzie oboje z mężem zobaczyliśmy wszystko. Wykonywał to lekarz, który zajmuje się badaniami prenatalnymi i dokładnie nam wszystko wytłumaczył. Sama byłam w szoku, jak bardzo różniło się jego USG od tego zwyczajnego. Zdjęcia zostawiłam w szpitalu, bo ten obraz i tak mam przed oczami do dnia dzisiejszego.
-
Impossible... ciezko cokolwiek ci powiedziec. Ja tez musialam podjac decyzje... czy czekac czy usunac. U mnie ciaza obumarla okolo 7 tyg ale.donosilam ja do 11 i dopiero wtedy sie zaczela sama ronic. Ale strach ze to bedzie traumatyczne przezycie w czterech scianach wolalam pojsc na zabieg i miec juz spokoj... mialam tez podejrzenie ciazy pozamacicznej biochemicznej, ale nie potwierdzilo sie. Tez mnie operowali dlatego moze tym razem bylo mi latwiej podjac decyzje. Moja znajoma miala przypadek ciazy obciazonej genetycznie dziecko miala tak wielka wade lecz pozwalala na donoszenie jej do konca. Tylko u padlo pytanie czy jest Pani gotowa na urodzenie i wychowywanie chorego dziecka do konca.swojego zycia... wiedziala ze nie da rady... z ciezkim.sercem ale usunela.ciaze. spowiadala sie znajomemu.ksiedzu z tego co zrobila... on dal jej rozgrzeszenie.mowiac, ze ludzka wytrzymalosc i wytrwalosc na swoje granice i jesli tak Bog ja doswiadczyl to znaczy ze to dziecko bylo Jemu potrzebne tam na gorze...nie.miej do siebie pretensji bo widok chorego dziecka nie jest niczym przyjemnym. Moja chrzestna ma syna z porazeniem mozgowym on ma juz 15 lat. Nic nie moze sam zrobic bo jego niepelnosprawnosc jest za duza.. ona jest jak mwczennica, zero pracy zero znajomych bo dawid jej syn potrzebuje opieki cala dobe... a panstwo wogole jej nie pomaga dostaje 500zl na niego a powtarzam ona nie.moze pracowac. Ma jeszcze corke 18 letnia tez mie ma zycia bo na zmane z matka opiekuje sie dawidem. Obie maja juz problemy z kregoslupem od dzwigania go.. Bog chcial nys podjela taka decyzje. Nie.obwiniaj sie. Nie wiem czy pamietasz byla taka historia dziewczynek ktore po urodzeniu mialyprzejsc rozdzilellelenie wlasnie serca i innych narzadow i matka miala podjac ktora z nich przezyje. Zamin ja podjela obie zmarly...to trudny temat. Znajdziesz ukojenie.. wiem to. Przytulam Cie mocniutko :*Lilianka 1.05.2015
Oliwierek 17.08 2016
Kornel 23.06.2018 -
nick nieaktualnyHej tu Anko, wrocilam pod nowym nickiem....ale potrzebowalam czasu bez ovu i bez myslenia.
Zycze wam powodzenia.
Dla przypomnienia, 8kwietnia stracilam swoją drugą ciaze- tzn ta była pozamaciczna. Mam zielone swiatlo na starania, aczkolwiek obiecalam sobie nigdy wiecej nie chciec na sile.
A wiec jestem dzis szczesliwsza, spokojniejsza, chyba taka siebie wole.Magic, Mimi86, Ewelcia, peppapig lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyCzuje sie bardzo dobrze.
Dziwna sprawa, ale jakby bez jednego jajowodu jestem spokojniejsza niz z dwoma:)
Ewelcia jak wykasowalam wczesniejsze konto, ogladalam co tam u Ciebie. Przykro mi z powodu straty kilka dni po mnie.
Jak tam dziewczyny, staracie sie juz?
-
nick nieaktualnyImpossible strasznie los cię doświadczył... na każdą z nas taka okrutna wiadomość spadła...gdzie człowiek snuł plany czy to chłopiec czy dziewczynka jakie ubranka kupować...ja nawet sobie ciążowe ubrania kupiłam...smutne to bardzo...
Musimy być silniejsze,przetrwać najgorsze i iść dalej walczyć a może los się odwróci i zaświeci słońceEwelcia lubi tę wiadomość
-
Dzięki dziewczyny,
Postanowiłam sobie, że teraz skupiam całą swoją uwagę na najbliższych, którzy również przeżywali ten ból ze mną. Powiem Wam, że nawet pomaga. Cieszę się, że mogę coś zrobić dla kogoś i nie myśleć o tym, co się stało. Już i tak niczego nie zmienimy i trzeba faktycznie iść do przodu.
Lekarka poleciła mi taki suplement : INOFOLIC i postanowiłam go brać. Zrobię chyba wszystko, żeby doprowadzić teraz siebie do ładu pod każdym względem (fizycznym i psychicznym).
Moim największym problemem jest kontakt z dziećmi - po prostu staję jak wryta i koniec. Zawsze uwielbiałam maluchy, a teraz totalna blokada. Myślicie, że po prostu potrzebuje czasu? Trochę mi głupio, ale unikam na razie znajomych i rodzinę obdarzoną w potomstwo. Nie chcę im robić przykrości, ale boję się swojej reakcji. -
impossible mysle ze to raczej normalne, mi tez bylo przykro jak po poronieniu siostra przychodzila ze swoim maluchem, jakos dalam rade starlam sie nie pokazywac ze mi zle. Mysle że potrzebujesz czasu...maj- krótki protokół- 6 mrozaczków
15 czerwiec crio 2x8a beta: 9dpt- 31,20 /11dpt- 124,8/13dpt -306
-
Impossible to jest normalne,że tak reagujesz na kontakt z dziećmi.Ja potrzebowałam ok.2 miesięcy,żeby wrócic do pracy do przedszkola i spojrzeć na znajome w ciąży.Gdzieś tam w środku czasami się pojawia co by było gdyby itd. ale staram się o tym nie mysleć. Narazie moja uwaga skupia sie na starankach i na oczekiwaniu kiedy będe mogła zrobić teśćik.
-