Poronienie? A może jednak nie?
-
Cześć dziewczyny, u lekarza byłam pierwszy raz tydzień temu, był to równo 6t0d, lekarz powiedział, że na tym etapie wszystko jest prawidłowo, ale na serduszko musimy jeszcze poczekać, nie założył jeszcze karty ciąży. Było to w poniedziałek. Od czwartku zaczęłam mieć skurcze macicy, delikatne brunatne plamienie, w piątek mocniejsze plamienie, pojechałam na izbę przyjęć. Pani doktor powiedziała, że pęcherzyk urósł od ostatniego zdjęcia, kazała czekać. Dzisiaj rano (poniedziałek równo tydzień po pierwszym USG), trafiłam na izbę z mocnym krwawieniem, już żywa czerwona krew i potworne bóle jak przy miesiaczce. Lekarz stwierdził, że jego zdaniem od tamtego usg pęcherzyk nie urósł, serduszka nie widać. Pobrali mi krew do badania i kazali czekać. Wypisałam się na własne żądanie, nie chciałam leżeć na oddziale i się zastanawiać. Jestem w domu, w środę mam powtórzyć betę i iść na wizytę do swojego lekarza. Wtedy też mam odebrać dzisiejsze wyniki ze szpitala, żeby porównać betę.
Czy jest według was szansa, że jednak wszystko się uda? Miała któraś z was podobne wrażenia? Nie mogę spać, cały czas się zastanawiam, co usłyszę w środę. Chyba najgorsza jest ta niepewność, chciałabym już wiedzieć na czym stoję, ale nikt nie potrafi mi powiedzieć nic innego jak „czekać, zobaczymy jak się sytuacja rozwiąże”. Nie dostałam żadnych leków, z jednej strony lekarz powiedział, że powinnam pogodzić się ze stratą, a chwilę później powiedział, że szanse są 60:40.
Jak to u was wyglądało? Zaczęłam dzisiaj 7t, chyba już serduszko powinno być? No i to krwawienie, jak przy miesiączce…. -
nick nieaktualnyCzyli 7t0d było na usg coś więcej niż pęcherzyk ciążowy? Żółtkowy albo zarodek? Coś już powinno być widać, ale równie dobrze owulacja mogła być później. Tylko to krwawienie niedobrze.
Myślę, że trzeba być przygotowanym na najgorsze i liczyć na najlepsze. 🤞🤞🤞 Trzymam kciuki. -
Hej. U lekarza byłam 5 grudnia. 5 tc 2 dzień. Na USG pęcherzyk i ciałko ciążowe czyli wszystko ok jak na ten etap ciąży. Lekarz zrobil mi cytologie i uprzedził, że może być plamienie. Czwartek i piątek do 16 było ok. Wieczorem zauważyłam brudna bieliznę. Na noc założyłam podpaskę, czysta. Rano przy kąpieli zauważyłam mały skrzep. Podpaska nadal czysta. Czasem przy podcieraniu Lekko różowy papier. Czy któraś z Was tak miała?
-
Annna96 wrote:Cześć dziewczyny, u lekarza byłam pierwszy raz tydzień temu, był to równo 6t0d, lekarz powiedział, że na tym etapie wszystko jest prawidłowo, ale na serduszko musimy jeszcze poczekać, nie założył jeszcze karty ciąży. Było to w poniedziałek. Od czwartku zaczęłam mieć skurcze macicy, delikatne brunatne plamienie, w piątek mocniejsze plamienie, pojechałam na izbę przyjęć. Pani doktor powiedziała, że pęcherzyk urósł od ostatniego zdjęcia, kazała czekać. Dzisiaj rano (poniedziałek równo tydzień po pierwszym USG), trafiłam na izbę z mocnym krwawieniem, już żywa czerwona krew i potworne bóle jak przy miesiaczce. Lekarz stwierdził, że jego zdaniem od tamtego usg pęcherzyk nie urósł, serduszka nie widać. Pobrali mi krew do badania i kazali czekać. Wypisałam się na własne żądanie, nie chciałam leżeć na oddziale i się zastanawiać. Jestem w domu, w środę mam powtórzyć betę i iść na wizytę do swojego lekarza. Wtedy też mam odebrać dzisiejsze wyniki ze szpitala, żeby porównać betę.
Czy jest według was szansa, że jednak wszystko się uda? Miała któraś z was podobne wrażenia? Nie mogę spać, cały czas się zastanawiam, co usłyszę w środę. Chyba najgorsza jest ta niepewność, chciałabym już wiedzieć na czym stoję, ale nikt nie potrafi mi powiedzieć nic innego jak „czekać, zobaczymy jak się sytuacja rozwiąże”. Nie dostałam żadnych leków, z jednej strony lekarz powiedział, że powinnam pogodzić się ze stratą, a chwilę później powiedział, że szanse są 60:40.
Jak to u was wyglądało? Zaczęłam dzisiaj 7t, chyba już serduszko powinno być? No i to krwawienie, jak przy miesiączce…. -