Poronienie zatrzymane, czy mozna dostać tabletki do domu?
-
Hej wszystkim. Niestety dzisiaj na usg okazało, się że serduszka moich bliźniaków już nie biją. Dostałam skierowanie do szpitala i teraz mam trochę głupie pytanie. Czy jest możliwość, żeby dostać te tabletki na wywolanie poronienia do domu? Widziałam na różnych forach jak niektóre dziewczyny pisały, że dostały tabletki i zazywaly je przez kilka dni w domu. Nienawidzę szpitali i jeśli się okaże, że będę musiała tam zostać na noc to chyba zwariuje. Zresztą wolałabym w takim momencie być sama w domu z mężem, a nie przeżywać to wśród obcych ludzi..
-
Jak ja byłam w szpitalu ze względu na poronienie zatrzymane to lekarka, która mnie przyjmowała nie chciała mi dać tych tabletek do domu. Nie wiem z czego to wynikało. Potem w szpitalu strasznie krwawiłam po tych tabletkach i teraz sobie myslę, że nawet lepiej że tam byłam. Traciłam na prawdę dużo krwi, więc lepiej być w szpitalu w takiej sytuacji.Laura 6.11.2018
Aniołek (*)04.04.2017 12tc (poronienie zatrzymane) -
No właśnie już się zastanawiam czy może nie poczekać kilka dni, może samo się zacznie poronienie. Trochę się jednak boję
-
Wszystko chyba też zależy od wieku ciąży. Ja się dowiedziałam w 11 tyg że ciąża przestała się rozwijać w 9 tyg. Więc przede wszystkim już za długo nosiłam martwe dziecko a po drugie gin mi mówił, że organizm może sobie nie poradzić i lepiej zrobić zabieg. Pojechałam do szpitala i lekarz dał mi tabletki do domu. Kazał je włożyć dopochowowo o 3 nad ranem i koło 7 pojechać do szpitala. Koło 9 zaczęło się krwawienie a o 10 miałam zabieg. Przynajmniej mogli pobrać "materiał" do badania histo.. Tego samego dnia wyszłam do domu.
-
Ja 8 tydzień ale niestety dostałam tabletki i muszę czekać w szpitalu na poronienie.
-
Hej, nie wiem z jakiego jesteś miasta, ale w Warszawie w szpitalu przy Starynkiewicza aplikują tabletki dopochwowo na izbie przyjęć i puszczają do domu. Cała akcja dzieje się w domu po kilku godzinach. Potem po 2-3 dnia kontrola u nich i decyzja czy wszystko ok, czy znowu tabletki, czy ewentualnie zabieg. Przeszłam ten proces (skończyło się na drugiej dawce tabletek). Dla mnie taka opcja była bardzo ok, nie chciałam leżeć w szpitalu. Ale jeżeli zdarzy mi się to drugi raz, pewnie pójdę do szpitala, gdzie pobiorą materiał do badań.
-
Ja jestem z Bydgoszczy. Widocznie to zależy od szpitala.Ja dostałam 4 tabletki i po 4 godzinach nadal nic, więc pewnie spędzę tu noc ..
-
Ja po jakichś 4 godzinach dostałam tylko rozwolnienia, i dostałam dreszczy, bardzo mi było zimno, jakieś 37.5 temperatury, krwawienie zaczęło się dopiero po ok. 6, i w sumie szybko było "po sprawie". Cieszę się, że mogłam być w domu, na spokojnie się wypłakać i leżeć w swoim łóżku.
-
Mi zaaplikowano w szpitalu tabletki dopochwowo, ponadto musiałam leżeć na patologii ciąży bo na ginekologii tego nie podają. Cała akcja zaczęła się po 1 godzinie od podania, po 3 byłam już po wszystkim....
Leżała ze mną dziewczyna, której żadne tabletki na wywołanie poronienia nie działały, żadne żele i w szpitalu łącznie spędziła 17 dni...każdy organizm jest inny.JJ.
- 13tc [*] - ciąża obumarła - 27.10.2017
- grudzień 2020 - ciąża biochemiczna
- Endometrioza 1 stopnia
- Słabo drożony (niedrożny) lewy jajowód
- MTHFR 677-C / układ heterozygotyczny
- PAI- 1 4G / układ homozygotyczny
- Hashimoto
08.06.2022 - CUD !!! Ignaś
...Ponieważ znosiłaś chorobę z poddaniem się Woli Bożej , Bóg udzieli Ci tej łaski na Moją prośbę... -
U mnie po ponad 5 godzinach nadal się nic nie działo, lekarz stwierdził że zostawi mnie na noc i nie będzie teraz lyzeczkowal, bo nie mam co najmniej 2 porodów za sobą po czym chwilę później stwierdził, że jednak zrobi lyzeczkowanie. Nie wiem o co w tym chodziło, w każdym bądź razie mam już to za sobą i jestem w domu.
-
Ja też nie dostałam tabletek do domu, podobno rzadko kiedy pozwalają to to samemu stosować (jestem pozytywnie zaskoczona info o szpitalu na Starynkiewicza), bo każda kobieta inaczej to znosi i nigdy nie wiadomo, czy nie nastąpi jakiś masywny krwotok. Mimo że też wolałam to przeżyć w domu niż w szpitalu, nie było mi to dane, to widzę w tym jakiś sens, troskę o pacjentkę. Łatwiej opanować ewentualny problem, jak się jest na miejscu, w szpitalu, niż wzywać pogotowie i ryzykować. Chociaż gdybym jeszcze raz była w takiej sytuacji, wbrew rozsądkowi wolałabym ronić w domu niż w szpitalu...
-
W przypadku Starynkiewicza na pewno brany jest pod uwagę wiek ciąży - ja byłam w końcówce 8 tc chociaż zatrzymanej jakiś tydzień wcześniej (prawdopodobnie poronienie samoistne nastąpiłoby po kilku tygodniach dopiero). Sądzę że w przypadku starszej ciąży byłabym zatrzymana w szpitalu, w takiej sytuacji ryzyko krwotoku było statystycznie niewielkie - chociaż w karcie informacyjnej otrzymałam zalecenie zgłoszenia się na IP w przypadku czegokolwiek niepokojącego.
Taka porada ambulatoryjna jest na pewno tańsza dla szpitala. -
Witam. Z moją ciąża od poczatku było cos nie tak, plamienia, krwawienia, skrzepy, szpital. Dostałam leki... duphaston, Liuteine na podtrzymanie i wróciłam do domu. Plamienia minęły, po paru dniach znowu jakieś brązowe ślady, dwa dni i minęło. W sumie to tak w kółko. 2 lutego miałam wizytę u lekarza, okazało się, że serduszko nie bije. Może jestem dziwna ale spodziewałam się, że do tego dojdzie. Nie bylam nawet w szoku...tak jakby byłam na to przygotowana. Umówiłam się z lekarzem na wtorek na lyzeczkowanie. Wszystko trwało szybko, dostałam tabletkę dopochwowo i doodbytniczo na wywołanie porodu, po 1.5 godz zaczęłam krwawic, ale to tak, że leciało mi po nogach. Skrzepy wielkości pięści, bolu zero, rzadnych skurczy. Lekarz niedługo po tym zabrał mnie na czyszczenie. Krwawienie po lyzeczkowaniu miałam takie jak normalny okres a dzień później już tylko plamienia. Dzisiaj jestem druga dobę po wszystkim i czuje się ok. Zlecilam badania DNA na okreslenie plci dziecka bo mam wewnetrzna potrzebę to wiedzieć. Chcę to wiedzieć.
-
Ja byłam na Madalińskiego w Warszawie. Zależało mi na tym, żeby uniknąć zabiegu. Przez 3 dni dawano mi tabletki, ale nic się nie ruszyło. 4 dnia jedna lekarka mi powiedziała, że w zasadzie to oni dłużej nie trzymają, więc mam wybór, albo zabieg albo do domu. Wybrałam zabieg. Chciałam mieć to za sobą.
Zasadniczo nie polecam Madalińskiego. Każdy lekarz mówi co innego. Tak naprawdę była jedna lekarka, z którą w trakcie badania, ustaliłam plan postępowania. Że mam co 6 godzin dostawać tabletkę. Tego samego wieczoru po obchodzie nie dostałam już tabletki, bo inna lekarka stwierdziła, że "a co będzie jak pani w nocy dostanie krwawienia, my nie mamy tu lekarza na miejscu, może na porodówce będzie bardziej zajęty". Ciesze się, że mam to wszystko za sobą.07.2016 - córka
02.2018 - [*] 7tc
-