terminacja ciąży
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnypati87 wrote:czy jest ktos po zabiegu terminacji ciąży?
ja ide w poniedzialek 28 wrzesnia
jestem w 20tc
synio ma otwarta przepukline kregoslupa w odcinku ledzwiowo-krzyzowym obejmujaca 6 segmentow
wodogłowie
efekt banana i cytryny
Ja jestem po terminacji. Syn miał triploidię, i nie miał szans nawet się urodzić Do tej pory nie pogodziłam się z tą stratą i dlaczego moje pierwsze dziecko musiało być chore. Wiem co przeżywasz i współczuję. -
Hej!
Też jestem po.. i mój syn tez miał triploidię
Napiszę coś co wielu może się nie spodobać ale trudno. Nie mam wyrzutów sumienia!!! Mam za to poczucie ogromnej niesprawiedliwości. Dlaczego to spotkało moje dziecko..?!! Dlaczego musiałam wogóle podejmować tak straszną decyzję...??
Dla mnie moja decyzja była racjonalna. Nie mam poczucia że to ja zdecydowałam, bo decyzja że moje dziecko się nie urodzi żywe została podjęta zupełnie poza mną, bez mojego udziału. Jak to ujął jeden z lekarzy - miał miejsce błąd natury. A ja najbardziej na świecie bałam się, że on cierpi.
To że znalazłam zrozumnienie innych dziewczyn tu na forum było dla mnie bardzo ważne. I bardzo im za to dziękuję!
Każda z nas jest inna, każda z nas przeżywa trudne chwile inaczej. Ważne żebyśmy się wspierały a nie oceniały i wytykały palcami.
Czy doszłam do siebie? Nie, mimo że minęło już 5 miesięcy. Nadal mam poczucie bezradności, bezsilności a przede wszystkim ogromnej niesprawiedliwości. Czy kiedyś przejdzie ...nie mam zielonego pojęcia.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 października 2015, 12:13
Trinity, sedinum82, admiralka, espoir1987, golonat lubią tę wiadomość
-
Kaśku wrote:Hej!
Też jestem po.. i mój syn tez miał triploidię
Napiszę coś co wielu może się nie spodobać ale trudno. Nie mam wyrzutów sumienia!!! Mam za to poczucie ogromnej niesprawiedliwości. Dlaczego to spotkało moje dziecko..?!! Dlaczego musiałam wogóle podejmować tak straszną decyzję...??
Dla mnie moja decyzja była racjonalna. Nie mam poczucia że to ja zdecydowałam, bo decyzja że moje dziecko się nie urodzi żywe została podjęta zupełnie poza mną, bez mojego udziału. Jak to ujął jeden z lekarzy - miał miejsce błąd natury. A ja najbardziej na świecie bałam się, że on cierpi.
To że znalazłam zrozumnienie innych dziewczyn tu na forum było dla mnie bardzo ważne. I bardzo im za to dziękuję!
Każda z nas jest inna, każda z nas przeżywa trudne chwile inaczej. Ważne żebyśmy się wspierały a nie oceniały i wytykały palcami.
Czy doszłam do siebie? Nie, mimo że minęło już 5 miesięcy. Nadal mam poczucie bezradności, bezsilności a przede wszystkim ogromnej niesprawiedliwości. Czy kiedyś przejdzie ...nie mam zielonego pojęcia.Kaśku lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyDziewczyny dajcie się na wstrzymanie. Nie oceniajcie,nie piszcie jak ma się czuć druga osoba,nie oczerniajcie. Każdy z nas dożył czasów ze ma wybór jak ma żyć. Nie każdy jest wierzący, nie każdy myśli tak samo. Można mieć różne zdania ale nie ublizajcie i nie dolujcie siebie wzajemnie po to żeby pokazać że jest się lepsza przez to ze się nie poddala terminacji a pozwoliła umierać w mekach w brzuchu czy też po narodzeniu...i na odwrót. W tej sytuacji nie ma dobrego wyboru...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 października 2015, 20:03
Kaśku, AgataR, admiralka, Sung, golonat lubią tę wiadomość
-
Admiralka musiałaś podjąć decyzję o terminacji czy Waszemu maleństwu przestało bić serduszko?
Szczerze jest mi przykro.. szukając jakiegoś wsparcia weszłam na ten temat i wiem, że jest z 2015 roku.. Ale ile jest tu niezrozumienia
Nie każdy ma odwagę i wystarczająco siły aby żyć ze świadomością, że dziecko które jest w jego brzuchu jest roślinka i może umrzeć w brzuchu w każdej chwili lub żyć parę chwil zaraz po urodzeniu... Dla mnie to jest większe obciążenie psychiczne niż podjęcie decyzji o terminacji.
Ja na USG usłyszałam tyle przykrych słów.. jakimi wadami jest obciążone moje dziecko, że nie umiem sobie wyobrazić co byłoby dalej.... A nie była to opinia jednego lekarza tylko trzech... w różnych miastach.
W ludziach powinno być więcej zrozumienia... nikt nie potrafi zrozumieć kogoś kto jest w takiej sytuacji... nawet jeśli był w takiej samej bo to bardzo indywidualna sprawa....Aniołki ♡♡
01.06.17 12tc [*]
30.12.17 16tc [*]
Inwersja chromosomu 7 u męża
Zdrowa dziewczynka
22.09.19
-
Trinity wrote:Ja jestem po terminacji. Syn miał triploidię, i nie miał szans nawet się urodzić Do tej pory nie pogodziłam się z tą stratą i dlaczego moje pierwsze dziecko musiało być chore. Wiem co przeżywasz i współczuję.
czy wiesz jaki był powód triploidi? przechodzę właśnie przez to samo, też najprawdopodobniej zakończy się to terminacją jeśli matka natura nie zadecyduje za nas wcześniej -
Hefe wrote:Admiralka musiałaś podjąć decyzję o terminacji czy Waszemu maleństwu przestało bić serduszko?
Szczerze jest mi przykro.. szukając jakiegoś wsparcia weszłam na ten temat i wiem, że jest z 2015 roku.. Ale ile jest tu niezrozumienia
Nie każdy ma odwagę i wystarczająco siły aby żyć ze świadomością, że dziecko które jest w jego brzuchu jest roślinka i może umrzeć w brzuchu w każdej chwili lub żyć parę chwil zaraz po urodzeniu... Dla mnie to jest większe obciążenie psychiczne niż podjęcie decyzji o terminacji.
Ja na USG usłyszałam tyle przykrych słów.. jakimi wadami jest obciążone moje dziecko, że nie umiem sobie wyobrazić co byłoby dalej.... A nie była to opinia jednego lekarza tylko trzech... w różnych miastach.
W ludziach powinno być więcej zrozumienia... nikt nie potrafi zrozumieć kogoś kto jest w takiej sytuacji... nawet jeśli był w takiej samej bo to bardzo indywidualna sprawa....
Niestety serduszko nie przestało bić samo
Zgadzam się ze wszystkim co piszesz.
-
Dziewczyny,
Piszę tu licząc, że ktoś jeszcze zagląda... Jestem przerażona, nie wiem, jak to będzie, jak sobie poradzę...
Niestety w ciągu najbliższych dni (może nawet jutro, jeśli tylko mnie do szpitala przyjmą) czeka mnie terminacja ciąży w 16tyg.
Moje bliźniaki niestety mają nieodwracalne wady rozwojowe, jeden bezczaszkowie, drugi wodogłowie- żadnych szans na leczenie.
Rozmawialam dziś z moja Panią Doktor, z tego co wiem, to zabieg łyżeczkowania będzie ostatecznością, chcą mi podać leki na wywołanie porodu... Czy orientujecie się, ile to trwa? Czy bardzo boli? ile się do siebie dochodzi fizycznie po czymś takim? Czy będę sama, czy jednak ktoś ze mną będzie? Wiem, że moge panikować, ale strasznie się boję
Będę wdzięczna za każdą informację czy chociażby słowa otuchy...
-
Ojejku strasznie współczuje.Nawet nie chceę wiedzieć co czujesz .Ja miałam wywoływany poród w 22 tygodniu .Najpierw lek dopochwowy i kroplówki na wywołanie.Trwało 3 dni .Dla mnie ból był okropny ale teraz już go w ogóle nie pamiętam.Na sam koniec zabieg łyżeczkowania by wyczyścić łożysko.Mnie pytali czy chce by był że mam mąż także chyba ktoś może z Tobą być.Ja wolałam być sama.Trzymaj się w tych ciężkich chwilach .
-
Potworu
Ja byłam w ciąży bliźniaczej jednokosmowkowej dwuowodniowej. U mnie 20 tygodniu rozpoznano TTTS, malowodzie, wielowodzie, kardiomiopatie, zanurzone przepływy, dziewczyny nie rozwijały się symetrycznie, najprościej mówiąc jedna zjadala druga. Zaproponowano mi zabieg koagulacji naczyń w lozysku na który się zdecydowałam. Dobę po zabiegu odeszły mi wody z jednego pęcherza w którym Córka już nie zyla, w kolejnej dobie odeszły mi wody od córki żywej. Meczylam się w potwornych bólach, rodziłam bez rozwarcia. Dla mojej córki nie było szans na przeżycie więc zaproponowano mi terminacje na która się zgodzilam. U mnie było trochę inaczej bo i tak nie miałam innego wyboru niż urodzić dziecko ponieważ już byłam w trakcie porodu a głupi podpis poprostu przyspieszył nasze cierpienia, jednak wyobrażam sobie ze taką świadoma decyzja gdy nic się nie dzieje jest i wiele gorsza.
To jest Twoja decyzja pamiętaj o tym. Nikt nie ma prawa powiedzieć Ci że zrobiłaś źle, a już tym bardziej kobiety które nie przeszły tego co my! Bądź dzielna!NADZIEJA UMIERA OSTATNIA. -
Potworu,
Niedawno byłam na takim samym etapie ciąży... i stałam przed taka sama decyzja jak Ty. Jedynie co to ja mieszkam w UK, tutaj podchodzą do tego tematu bardziej wyrozumiale. Moja teminacja była wowolana tabletkami, nie miałam zabiegu.
Był ze mną mąż... i jest to dla mnie ważne bo w momencie kiedy nie wiesz co się dzieje warto mieć świadomość, ze ktoś jest obok i może Ci pomoc.
Najbardziej bolą skurcze.... staraj się sobie „pomagać” i przyj jakbyś na prawdę rodziła... dopiero w momencie kiedy zaczęłam tak robić to zaczęło się coś dziać... u mnie trwało to ok 5h...
myśle, ze każda z nas przeżyje to inaczej ale mocno Ci współczuje i jednocześnie przytulam żebyś była wytrwała i silna.
Jeśli potrzebujesz wsparcia pisz! Wiem, ze czasem szuka się tylko zrozumienia...Aniołki ♡♡
01.06.17 12tc [*]
30.12.17 16tc [*]
Inwersja chromosomu 7 u męża
Zdrowa dziewczynka
22.09.19
-
Dziewczyny, dziękuję wam serdecznie za wsparcie :* potrzebne mi to było bardzo...
Okropnie przykro jest mi słuchać, że też musiały się przejść przez tak traumatyczne chwilę, mam nadzieję, że lepiej już się czujecie i widać światełko w tunelu :*
Ja już jestem po terminacji, dziś wychodzę że szpitala. Na całe szczęście poszło bardzo szybko, godzina od kiedy leki zaczęły działać, potem od razu łyżeczkowanie w znieczuleniu ogólnym. Skurcze faktycznie bardzo bolesne, ale trzeba to przetrwać.
Miałam duże szczęście, że cały personel szpitala bardzo, bardzo wspierający, to naprawdę pomaga przejść to wszystko.
Teraz czas na poukładanie sobie tego wszystkiego w głowie, wierzę, że będzie dobrze.
Ściskam Was bardzo mocno :* -