Do rozwiązania coraz bliżej. Od dwóch miesięcy macica jest mocno napięta. Praktycznie codziennie boli mnie brzuch jak podczas okresu
Na ostatniej wizycie mała była owinięta pępowiną... Wciąż wsłuchuję się w swoje ciało. Ze względu na to, że to moja 6 ciąża a wszystkie poprzednie zakończyły się niepowodzeniem - obumarły, brak mimo wielu kosztownych badań ustalenia przyczyny krwawień, które występowały w każdej ciąży w tym również w obecnej oraz owinięcie pępowiną i całą moją historię starań zdecydowałam, że chciałabym rodzić przez cesarskie cięcie. Mój ginekolog pracuje w szpitalu, w którym chciałabym rodzić. To ginekologiczno-położniczy szpital kliniczny w Poznaniu. Na jednej z wizyt ginekolog zapytał czy poród siłami natury czy cesarka. Odpowiedziałam, że ze względu na to co przeszłam i strach o dziecko zdecyduje się na CC. On zaraz zaczął rozwijać wątek, że do cesarki nie mam wskazań i że teoretycznie wtedy należy rodzić siłami natury ale oczywiście możemy umówić się na cesarkę i on ją wykona. Powiedział aby zdecydować w jakim dnu chciałabym mieć wykonaną, bo termin mam na 12 stycznia i czy to ma być jeszcze w starym roku czy w styczniu 2017. Bardzo się ucieszyłam, że trafiłam na takiego dobrego lekarza i przez wzgląd, że prowadziłam u niego moje ciąże i że dzięki niemu obecna ciąża się utrzymała zrobi mi CC. Niestety po chwili dodał pod nosem 2,5 tysiąca zł i możemy robić. Myślałam, że się przesłyszałam. Ja nawet tyle nie zarabiam... Mieszkanie czeka na remont, dziecko w drodze i ZUS jeszcze nie wypłacił mi zaległych wynagrodzeń. Wróciłam do domu roztrzęsiona. Mąż wymyślił, że skoro trzeba mieć wskazania do cc a jak nie ma to 2,5 tysiąca to załatwimy wskazania bo przecież po pierwszym poronieniu trafiłam na leczenie do psychiatry i on wystawi mi zaświadczenie o tokofobii (czyli lęku przez porodem sn z powodu na niepowodzenia przednich ciąż). Tak też się stało. Na wizycie u psychiatry otrzymałam zaświadczenie ze wskazaniem do CC. Podczas ostatniej wizyty u ginekologa przedstawiłam mu moje zaświadczenie a on spojrzał na to i ani nie zaznaczył sobie nigdzie ani mi w karcie ciąży, że są wskazania do CC. Rzucił tylko na odczepne, że to mogę pokazać jak pojadę do porodu do szpitala na izbie przyjęć. Byłam w szoku. Codziennie płaczę i ie wiem co robić. Mam wskazania a on ma mnie w dupie? A jak kasę dam to mogę nawet wybrać dzień? Cała się trzęsę. Przecież wody mogą mi odejść w środku nocy i może nie być wolnej sali ani dobrego lekarza, bo to okres świąteczny... Zupełnie nie wiem co robić... Myślałam już o położnej do porodu ale ona przecież za mnie nie urodzi. A Maja jeszcze owinięta tą pępowiną... Położna swoją drogą też sobie liczy nieźle bo około 1000 zł...