Przed ciążą średnio dogadywałam się z mężem. Wszyscy mówili że potrzeba nam wspólnego dziecka. Wspólnego ponieważ ja mam córkę z poprzedniego związku a on syna. No i stało się. Niespodzianka. Po 7 latach małżeństwa. Może żyje w jakiejś innej bajce ale wyobrażałam sobie inaczej ta ciążę... Zero wsparcia, zero czułości... Jeszcze okazało się że mam krwiaka więc nawet żadnego zbliżenia nie ma. Zostałam sama. Rodzinę mam daleko (160km). Jest częsty kontakt telefoniczny ale nie bardzo chce mówić o swoich problemach- każdy ma swoje zmartwienia. Jakby tego wszystkiego było mało to mąż pije.. 2-3-4 razy w tygodniu. Czy to normalne żeby wypić 0.7l mocnego alkoholu -w samotności -? Nie. Rozmawiałam z nim setki razy... Nie dociera. A taka rozmowa przeważnie kończy się kłótnia. Smutno mi.