W srode mialam usg. Wedlug lekarza to ok 6 tc, choc wedlug obliczen powinien byc ok 8 ale sama juz nie wiem czy podal mi wiek ciazy czy plodu. Kiedy wrocilam do domu po usg zauwazylam brazowe plamienie, lekarz powiedzial ze moze od usg (choc wydaje mi sie, ze juz dzien wczesniej mialam leciutkie rozowawe plamienie ale moge sie mylic). Wczoraj to samo, dzis rano juz krew. Co prawda nie 'leje sie po nogach' ale jest. Bylam w szpitalu, zrobili usg, embrionik byl. Wyslali mnie do domu zeby 'czekac i zobaczyc'. Mieszkam w Holandii, tu nie przepisuje sie lekow na podtrzymanie ciazy bo co ma byc to bedzie. Wrocilam do domu, leze i jakby troche sie uspokoilo, ale za kazdym razem jak ide do toalety to widze te brazowe plamy, skrzepy, nitki, sama nie wiem jak to opisac. Jutro jade do polskiego ginekologa, ktory szczesliwie w ten weekend bedzie w Holandii. Czy ktoras z Was miala podobna sytuacje i udalo sie donosic ciaze? Oczywiscie z gory zakladam najgorsze, choc staram sie miec nadzieje. Podzielcie sie prosze swoimi doswiadczeniami
.
18.12.16 - Aniołek (*) 6tc