Dzień dobry kobietki!
To mój pierwszy raz na tym forum
Tak jak wynika z nicka - cierpię na przedwczesne wygasanie czynności jajników. W czerwcu skończyłam 37 lat, nadal nie mam partnera i postanowiłam, że moją drogą do macierzyństwa będzie dość kontrowersyjne w Polsce samotne macierzyństwo. Na co dzień mieszkam w Hiszpanii i jest to tu w pełni legalne. Oczywiście będę korzystała ze spermy dawcy i adoptowanej komórki (własnych mam już na tyle mało, że nie chcę tracić pieniędzy). Ale do rzeczy - od 2 miesięcy jestem pacjentką jednej z największych i najbardziej renomowanych klinik invitro w Europie. Miałam już wykonane 3 USG - przez 2 różnych lekarzy, jeden z nich to znany profesor. Generalnie wszystko było "w porządku" tj. według lekarzy na tyle w porządku, aby szykować się do transferu zarodka. Pech (?) chciał, że pokazałam jednej z koleżanek, która również walczy z niepłodnością opis mojego USG. Zostałam przez nią "poinformowana" o posiadaniu nierozwiniętej macicy, tzw. "hypoplastycznej". Początkowo zdenerwowałam się, jednocześnie się śmiejąc, jednak po rozeznaniu w internecie doszłam do wniosku, że... Jej diagnoza jest prawdobodobna. Według USG moja macica ma 2.85 cm, co według Google oznacza, że jest hypoplastyczna, zupełnie nierozwinięta i oznacza trwałą bezpłodność. Nie ukrywam, że jestem zszokowana i zastanawiam się, dlaczego żaden z lekarzy mnie o tym nie poinformował. Jeśli ktokolwiek był w podobnej sytuacji, będę bardzo wdzięczna, jeżeli zechce podzielić się swoim doświadeczniem. Na kolejną wizytę idę dopiero za 2 tyg. i wydaje mi się, że do tego czasu zwariuję...