W poprzednim cyklu miałam wykonywane SONO, wyszło mi, że jajowody są drożne, ale badanie bardzo mnie bolało, tak że lekarz przerwał je (chciał jeszcze sprawdzić, którędy był przepływ, ale odpuścił). Zaraz po przerwaniu badania czułam się ok, miałam tylko mokrą wkładkę, lekko tylko zaróżowioną, poza tym jakbym w ogóle nie miała badania. Tyle tylko, że rozwalił mi się cykl - nie mogłam wyłapać czy miałam owulację, poza tym wkrótce po planowym dniu owulacji zaczęłam czuć bóle w podbrzuszu jak na miesiączkę, choć chwilami trochę bardziej kłujące. Przez chwilę pomyślałam, że coś się tam próbuje zagnieździć. W końcu dostałam okres, a po okresie znów pojawiły się lekkie skurcze macicy - myślałam, że tym razem od wiesiołka (czytałam, że nie powinno się brać po owulacji, bo powoduje skurcze, ja odstawiłam może w 10dc). Jestem kilka dni po owulacji (18dc), a brzuch nadal boli (nie cały czas, ale kilkanaście razy w ciągu dnia) Zastanawiam się czy coś tam się złego nie stało, jakaś infekcja czy coś...
Czy któraś z Was miała jakieś powikłania po tym badaniu? Szukałam w sieci i znalazłam dokładnie te same objawy w jakimś portalu typu zapytaj lekarza i w odpowiedzi kazano iść do ginekologa. Ja miałam USG w 4 i chyba 11 dc i ok, wprawdzie o bólach nie mówiłam, bo zapomniałam, ale lekarka chyba by coś zauważyła?
A może to odezwały się mięśniaki? Albo polipy, o ile one mogą boleć?