Dieta na płodność
-
Niepłodność to dziś problem cywilizacyjny. Walka o upragnione dziecko bywa długa i nierówna, ale na każdym jej etapie warto zrobić jedno: dbać o to, co się je. Bo sposób odżywiania wpływa na gospodarkę hormonalną, a ta ma bezpośredni wpływ na naszą płodność.
Płodność a stres
Ta zasada dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Dieta w okresie starania się o dziecko jest niezwykle istotna – i to z wielu powodów, w tym nie do końca oczywistych. Wiele par doświadcza wtedy stresu wywołującego zmiany utrudniające produkcję zdrowych plemników i komórek jajowych. Dlatego trzeba zadbać o to, by w codziennej diecie znalazły się produkty bogate w substancje łagodzące skutki napięcia psychicznego. Badania dowodzą, że niewymagające wiele wysiłku zmiany przynoszą oszałamiające rezultaty. W 1995 r. naukowcy z brytyjskiego University of Surrey badali 367 starających się o dziecko par. 37 proc. z nich miało stwierdzoną bezpłodność, a u 38 proc. doszło wcześniej do poronienia. Po 16 miesiącach eksperymentu, w trakcie którego badani nie palili papierosów, nie pili alkoholu, spożywali więcej warzyw i owoców, a mniej kawy, tłustego mięsa i produktów mlecznych, 89 proc. par doczekało się zdrowych, urodzonych w terminie dzieci. Potrzeba jednak wytrwałości. To, co zjemy dziś, wpłynie na jakość jajeczek i spermy, które wyprodukujemy dopiero za 90 dni.
Kobieca płodność lubi ryby
Badania naukowców Uniwersytetu Harvarda wykazały, że dieta kobiet, które nie mają problemów z płodnością, wyraźnie różni się od menu pań bezskutecznie starających się o dziecko. Te pierwsze jedzą mniej tłuszczów trans, mniej cukru, więcej białka roślinnego niż zwierzęcego, więcej błonnika i żelaza, a także więcej pełnotłustych produktów nabiałowych niż tych o obniżonej zawartości tłuszczu. Mają też niższy wskaźnik BMI.
Niewłaściwa dieta może wywołać choroby znacznie utrudniające zajście w ciążę. Duże spożycie tłuszczów trans zwiększa ryzyko wystąpienia endometriozy o prawie 50 proc. Z kolei dieta bogata w kwasy tłuszczowe omega-3 o ponad 20 proc. zmniejsza prawdopodobieństwo wystąpienia tej choroby – wykazały badania przeprowadzone wśród ponad 70 tys. amerykańskich pielęgniarek. Dlatego niezdrowe przekąski i gotowe dania muszą zniknąć z naszego menu. Zamiast tego jedzmy orzechy i ryby.
Przyda się także wit. A (marchewka się kłania!) – niezbędna do stworzenia sprzyjającej zapłodnieniu wyściółki jamy macicy. A gdy już się uda, warto zadbać o pokarmy bogate w cynk (niżej o tym, gdzie go szukać). Jest bowiem niezbędny dla zdrowia przyszłej mamy – aktywuje ponad 300 enzymów, reguluje poziom estrogenu i progesteronu. Niski poziom tego pierwiastka jest jedną z przyczyn poronień w początkowych stadiach ciąży – podaje The Centers for Disease Control’s Assisted Reproductive Technology Report.
Na męską płodność – antyoksydanty
Także mężczyźni muszą zwracać uwagę na to, co jedzą. Aby chronić plemniki, potrzeba dużo przeciwutleniaczy, a więc warzyw (co najmniej 400 g dziennie) i owoców (przynajmniej 100 g dziennie). Najwięcej antyoksydantów zawierają aronia, borówki, jagody, żurawina i papryka.
Przyszłym ojcom potrzeba także dużo cynku, niezbędnego do produkcji spermy i testosteronu. Ostrygi pozostawiają inne pokarmy daleko w tyle pod względem zawartości tego pierwiastka. W polskich restauracjach świeże pojawiają się w czwartki i zwykle są dostępne jeszcze w piątki – wtedy najlepiej ich spróbować. Ci, którzy uważają owoce morza za niejadalne, niech wybiorą wołowinę, drób, orzechy, jaja i produkty pełnoziarniste.
Przyda się także marchewka bogata w witaminę A dodającą plemnikom wigoru. Witamina A rozpuszcza się w tłuszczach, dlatego do soku z marchwi czy surówki warto dodać kilka kropli oleju. Dla przyszłych rodziców najlepszy jest ten pozyskiwany z pestek dyni zawierających m.in. cynk i kwasy omega-3 poprawiające jakość nasienia. Te zdrowe kwasy tłuszczowe znajdują się też w rybach morskich i orzechach.
Jak widać, na szczęście dieta kobiet i mężczyzn, którzy chcą zostać rodzicami, jest dość podobna, więc nie trzeba będzie gotować osobnych posiłków. -
Ja mam odmienne zdanie nt witaminy A. Odpadają tabletki z witaminą A. Odpada jedzenie wątróbki i częste picie soków marchwiowych.
Witamina A .... a raczej jej przedawkowanie może negatywnie wpłynąć na rozwój dziecka i powodować poważne wady rozwojowe. Nie każcie mi pisać jakie..
Zapotrzebowanie na witaminę A = 2 marchewki dziennie. Więc warto to świadomie doprecyzować i nie szalećAnna255 lubi tę wiadomość
-
Dieta czy nie - zdrowe i rozsądne odżywianie zawsze jest wskazane. Oczywiście dobrze robi też aktywność fizyczna (ale też nie nadmierna).
Ja słyszałam, że na płodność mężczyzn działa czosnek (np. ząbek czosnku dodawany do zup, sosów czy innego jedzenia).MisiaMisia lubi tę wiadomość
-
Osobiście działają mi na nerwy te wszystkie opinie ekspertów, i wyniki najnowszych badań. Jedz to , nie jedz tego , ćwicz, siedź z dupa i pachnij. Denerwujące wbijają nam tylko do głowy nową żywieniową modę i tyle. Dziwne że w krajach najbiedniejszych gdzie je się byle co ,aby napchać żołądek jest tyle dzieci ? Ciekawe co na to eksperci . Nie dajmy się zwariować i żyjmy po swojemu a nie tak jak nam mówią. Nie żebym namawiała kogoś do wcinania fast foodów. Wszystko z umiarem
Fedra, frutka lubią tę wiadomość
"Gdy idzie o zachodzenie w ciąże , jajeczka kobiety są jak jajka na miekko, nigdy nie wiesz kiedy będą w sam raz" -
Błysk kotka, myślę, że nie chodzi nawet o nawyki żywieniowe. W biednych krajach nie ma takich chorób cywilizacyjnych jak w tych rozwiniętych. Jest inna świadomość ludzi dotycząca seksu (antykoncepcja jest powszechna i z reguły łatwo dostępna, łatwiej usunąć niechcianą ciążę).
Teraz dużo młodych ludzi prowadzi głównie bierny tryb zycia, stąd nawoływanie do aktywności. "Szybkie" jedzenie, słodycze, uzywki... to wszystko wpływa na pogorszenie się płodności.
Korzystam z innego forum, gdzie dziewczyny walczą ze słąbymi wynikami partnerów i są zaskoczone jak z każdym rokiem zmieniają się normy.
W tym nawoływaniu do "diet" może i coś jest, jednak to nie tędy droga, bo trzeba zmienić przede wszystkim tryb zycia i samą świadomosć ludzi. A druga strona medalu, że w krajach rozwiniętych lub rozwijających się posiadanie potomstwa niesie za sobą wiele innych konsekwencji, w biednych nie robi czy jedno czy 10. U nas jak jednak inaczej i patrzymy też przez pryzmat finansowy, czy stać nas na jedno dziecko? A na dwoje? Troje i więcej to już jest luksus! (taka ironia z mojej strony). Państwo propaguje polityke prorodzinną a zabiera wiele przywilejów dla rodzin wielodzietnych czy tych biednych. Becikowe ma zachęcać do rodzenia, ale jednorazowa zapomoga bogatemu nie robi, jak nie chce mieć dzieci to i tak nie będzie miał. A biedny... dostanei 1000 a dalej radź sobie sam, bo pracy i tak nie będzie bo nikt matki małego dziecka nie przyjmie...
Ale to już nie na temat, nie na to forum -
Ja osobiście, choć może nie spodoba się to paru osobom, dbam o to co jem, kiedy jem i jak jem.
Interesują mnie zagadnienia zdrowego żywienia. Nie dam sobie jednak wmówić ot tak po prostu cokolwiek. Najpierw sprawdzę to skrupulatnie.
Jedzenie byle czego jest dla mnie brakiem szacunku dla własnego ciała i życia.
karolca, Modelka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMisiaMisia zgadzam się w zupełności! Co najśmieszniejsze nieświadomie oboje z mężem stosujemy się prawie do wszystkich wymienionych porad Czytałam jednak że rzeczywiście z wit. A nie należy przesadzać na początku ciąży bo niestety powoduje poronienie. Zresztą jak tak ostatnio czytam i czytam, to co TEGO nie powoduje?? Trzebaby chyba leżeć plackiem i każdą zjedzoną rzecz konsultować z lekarzem ale nie dajmy się zwariować. Szkoda tylko że tyle przyszłych mam w ogóle o siebie nie dba i rodzą zdrowe (często niechciane) dzidziulki
-
Błysk_Kotka - teoretycznie Cię rozumiem, bo gdybyśmy tak zaczęli uważać na wszystko, to by można było zwariować.
Ale z drugiej strony - do samochodu wlewamy tylko dobry olej i dobre paliwo, bo inaczej gorzej jeździ i więcej pali, a w siebie potrafimy wpychać byle co, bo efektów nie widzimy tak natychmiastowo, albo nie zdajemy sobie sprawy z ciągu przyczynowo-skutkowego
A jeśli chodzi o biedne kraje, gdzie się je byle co, to polecam The China Study Campbella - jak dla mnie bardzo przekonująco wyjaśnił ten fenomen, a jednocześnie daje proste i oparte na wieloletnich i wielonarodowych badaniach wskazówki, co należy jeść. Albo raczej - czego jeść nie należy
Jeszcze nie stosuję się do jego zaleceń w 100%, ale powoli, powoli... -
Ja zajadam dużo warzyw zielonych liściastych, sałata, rykola, salata lodowa, kapysta pekińska, wsuwam też pestki dyni, mój mąż również. Nie piję alkoholu ani nie palę. Staram się jeść owoce najczęściej jabłko zmieszane z marchewką, takie a'la sałatki owocowe:)
-