dom w miescie czy poza
-
Od zawsze marzyl mi sie domak gdzies pod miastem, w spokojnej, zielonej okolicy. Od kilku jednak lat mieszkam w centrum miasta w mieszkaniu i bardzo sie do tego przyzwyczailam. Brakuje mi ogrodu ale tak prawde mowiac ogrod to tez sporo pracy a do tego w naszym klimacie "uzywany" jest przez mniejsza czesc roku. Mam blisko do sklepu i to nei jednego, na poczte, do lekarza, do autobusu i tramwaju, do pracy (5min rowerem), do znajomych. Ale nadal gdzies siedzi we mnie ta mysl o domku z ogrodkiem.
A, dziecko?. Kiedy mysle o sobie to moglabym mieszkac gdzies daleko od centrum ale moje dzieci? To fakt, ze w miescie wachalyby spaliny ale mialyby tez o wiele wiecej mozliwosci. Najbardziej chodzi mi tutaj o towarzystwo. Znam dzieci ktorych rodzice wyprowadzili sie z miasta i sa w okolicy jedynymi dziecmi, bawia sie same na ogrodku, jezdza same na rowerkach, bardzo to smutne. Ja sie wchowalam w domu w miescie (nie w centrum ale nei na wsi) i mialam duzo kolezanek na ulicy. Dlatego co mi z tego, ze dziecko nie bedzie wachac spalin jesli bedzie sie czulo samotne bo kolezanki daleko? Juz nawet nie wspomne o tym, ze wtedy dziecko trzeba wozic do szkoly. A co z dodatkowymi zajeciami? A jesli dziecko bedzie chcialo chodzic na lekcje gry na fortepianie albo na karate, albo poprostu na koszykowke czy na basen? Mozna wozic, jasne, w miescie tez trzeba, ale nie 30km tylko np. 5km. To spora roznica. Ja nawet mieszkajac jako nastolatka w miescie czesto bylam zirytowana tym, ze mam daleko do roznych atrakcji czy kursow a na studia 30min autobusem. Zazdroscilam tym ktorzy mieszkali w akademikach blisko centrum.
Jakie macie doswiadczenia w tej sprawie? Macie dzieci? Mieszka duzo innych dzieci w waszej okolicy? Gdzie mieszkacie? Jak bylo z wami, z waszym dziecinstwem? duzo dzieciakow czy samotne zabawy?
-
nick nieaktualnyJa mieszkam teraz w jednej z większych dzielnic mojego miasta, w centrum dzielnicy, w bloku Dzieciństwo spędziłam na przedmieściach maleńkiego miasta, w którym się urodziłam Ale zawsze marzyłam, marzę i pewnie nie zrezygnuję z marzenia o piętrowym domku z wielkim ogrodem a jakieś dzieci do zabawy z naszymi dziećmi zawsze się znajdą, chyba że chcesz mieszkać w środku lasu ;P
-
nick nieaktualnyJa marze o prawdziwiej wsi, choc cale dziecinstwo, mlodosc spedzilam w miescie, na wielkim blokowisku, gdzie towarzystwa do zabawy nigdy nie brakowalo.
Ale w wakacje zawsze uciekalam na wies do dziadkow, tam najlepije wypoczywalam.
Wydaje mi sie, ze teraz zycie na wsi wyglada zupelnie inaczej, duzo ludzi "wraca" z miast na wies, widze to po tym, jak zmienila sie okolica, gdzie mieszkaja moje babcie, domy rosna jak grzyby po deszczu mysle, ze dzieci moga sie super wychowywac, miec towarzystwo rowniez na wsi. Kolezanki mozna znalezc wszedzie.
Zdaje sobie sprawe, ze myslenie rodzica jest zupelnie inne niz np nastolatka - rodzic na wsi wypoczywa, nastolatek sie nudzi, ale jesli chodzi o mnie marze o wiejskim domu, pieknym ogrodzie i lesie gdzies w poblizusury_cat, werni lubią tę wiadomość
-
Witam, też mieszkałam i mieszkam w bloku ale marzy mi się domek z ogrodem gdzie dzieci mogłyby sie wyszaleć, rozwijać swoją wyobraźnie. W moich okolicach na wsi tez co raz wiecej osob się buduje.
-
A ja powiem tak... Ja od urodzenia mieszkam w mieście. Przez ponad 20 lat mieszkałam w wieżowcu na ostatnim piętrze, obok szkoły i przy trasie nisko latających samolotów bo niedaleko było lotnisko. Obecnie mieszkam w tym samym mieście ale z mężem, praktycznie w samym centrum miasta. Gwar, hałas i miejskie życie nie jest mi obce.
Mój mąż pochodzi ze wsi. Do miasta przybył za pracą ( no i potem za mną).
Bardzo często odwiedzamy jego rodzinny dom a mąż za każdym razem pokazuje mi jak kiedyś żył. I powiem Wam, że zakochałam się w tym miejscu...
Kiedyś nadarzyła się okazja i kupiliśmy tam dom. Co prawda do remontu ale już nie mogę się doczekać kiedy tam zamieszkamy
Jest to wieś jak każda inna, jest kościół, ochotnicza straż pożarna, ze dwa sklepiki i szkoła podstawowa. Do najbliższego miasteczka jest 20km a do dużego miasta 40km.
Jednak nie martwię się, że moje dzieci będa samotnie bawiły się w ogrodzie. Skoro mój mąż spędził tam spokojne dzieciństwo i wyrósł na pożadnego mężczyznę a ja poznałam już tam mnóstwo rówieśników to moje dzieci tez nie będą miały z tym problemu.
Z resztą wolę, żeby moje dzieci spokojnie wracały do domu całe brudne bo biegały po polu w poszukiwaniu ślimaków niż miałabym się martwić w mieście czy nie potrącił ich samochód bo piłka wyleciała im na ulicę z boiska
Z resztą pamiętam jak ja chodziłam do szkoły to miałam przyjaciółkę, która była ze wsi. I jakaż to była przygoda mnie jak mogłam do niej pojechac a ona jak kogła zostać u mnie po szkole i w wakacje było co robić bo przyjeżdżałyśmy do siebie nawzajemWiadomość wyedytowana przez autora: 11 września 2014, 18:54
49 cykl starań...
-
hej
ja się wypowiem jako mieszkanka wsi
kiedyś marzyłam by mieszkać w bloku, teraz- nigdy w życiu uwielbiam swoją wieś, tu się wychowałam. Zabawy na ogródku, basen, drzewka z owocami, piaskownica- wszystko pod domem.
Kilka osób ze wsi jest z mojego rocznika, razem się bawiliśmy, chodziliśmy do siebie, później szkoła- towarzystwo znane rodzicom, wszyscy się znali
Bardzo fajnie wspominam te czasy i takie dzieciństwo tu chcę dać moim dzieciom
z dojazdem do miasta nie mamy problemu- dojeżdżamy autem czy do pracy czy markety itp.,mamy niedaleko. Mam porównanie bo ostatni miesiąc spędziłam w bloku u teściów- nie ma gdzie wyjść "na kocyk", pod blokiem zawsze starsi ludzie albo dzieci, pełno aut bo parking... nigdy bym nie oddała swojego domu na wsi na rzecz miasta -
Eh, i we mnie odżyły marzenia o domu z dużym ogrodem gdzieś na wsi, pod lasem.... jakiś czas temu starałam sobie dać sobie z nimi spokój, bo strasznie bym się bała być sama w takim domu, bym się chyba ciągle zamartwiała, czy może ktoś przez okno się włamał na dole, jak ja byłam na piętrze, albo coś.... mam nadzieje, że kiedyś mi to przejdzie
teraz mieszkam w bloku o b. dobrym standardzie, dużo plusów, okolica fajna, dużo dzieci do zabawy by było, ale powiem tak: kiedy sąsiedzi palą na balkonie, a to wszystko do sypialni mi wlatuje, to krew mnie zalewa wtedy myślę, że w jeden dzień bym się spakowała i wyniosła do własnego domu, gdzie żyłabym sobie zdrowo z rodzinką po swojemu:)
https://davf.daisypath.com/zsHVp3.png -
nick nieaktualnyWitam
Dopisuję się do wątku Wychowałam się na wsi dosyć dużej i nigdy nie miałam problemu ze znalezieniem "kogoś" do zabawy zawsze zbierało się całą ulicę dzieciaków i nie tylko i szło się bawić to w klasy, w podchody, w chowanego. Do koleżanek z klasy miałam daleko ale zawsze spotykałyśmy się w "połowie drogi do siebie" i bawiłyśmy się gdzieś na polanie, czy na wałach
Teraz przeprowadziłam się do męża, który też mieszka na wsi, co prawda jest to dużo mniejsza wieś, ale do sklepu, przystanku i szkoły jest bardzo blisko. Dzieciaków też nie brakuje
Mąż opowiadał, że jak był mały to stawał przy płocie i wołał swoją somsiadkę z naprzeciwka, jest bodajże 3 lata starsza od niego I naprawdę nie jest ciężko ze znajomymi do zabawy na wsi
Znowu z mojej perspektywy, nie chciała bym wychowywać dziecka w mieście. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że jest tam więcej dzieciaków, które szpanują swoją "dorosłością" palą w młodym wieku i stają się "wandalami". Jest większe ryzyko przemocy. W dodatku miała bym stracha puścić dziecko na dwór bez opieki, jest duży ruch, jeszcze by gdzieś pod samochód wpadło, albo co gorsza ktoś by je napadł. A na wsi dziecko bawi się na polanie, jest cisza, spokój, mały ruch i można zajmować się sprawami domowymi w czasie gdy maluch bawi się w ogrodzie
Pozdrawiam -