Staraczki nowe i doświadczone, mam propozycję. Chyba wszystkie już wiemy doskonale, że staranie o dzidzię to tak naprawdę jedno wielkie czekanie. Na owulkę, później testowanie, później małpę Ridża i tak w kółko. Można oszaleć i się zamęczyć psychicznie po drodze, zwłaszcza jak się stara trochę dłużej. Ja jestem na początku drogi raczej, ale już powoli czuję, że wpadam w to błędne koło, a nie chcę wpadać. Czy macie może jakieś sprawdzone sposoby na to mityczne "niemyślenie" i "odpuszczenie"? Jeśli macie takie, podzielcie się proszę, może sobie pomożemy chociaż w ten sposób
Moje sposoby to oczywiście praca - planowanie więcej roboty w te najgorsze czekające dni, a jak już mam wolne popołudnie to czytanie czegoś wciągającego, choćby zwykłego kryminału czy obyczajówki. Sport niestety na mnie nie działa (i tak myślę
), sprzątanie też, na zakupy nie mam wtedy ochoty.
A jakie Wy macie sposoby? Będę wdzięczna za każdą podpowiedź - ja i być może inne staraczki. Pozdrawiam!