moja ciocia przechodziła małopłytkowość, przez ta chorobe straciła troje dzieci, wszystkie w drugim trymestrze(miedzy 5 a 6 miesiącem ciaży). nie chce nikogo straszyć, jej choroba objawia sie tylko i wyłącznie podczas ciąży, normalnie miała ponad 200 tys płytek czasem nawet dochodzi do 300tys. ale kiedy tylko zachodziła w ciąże płytki zaczynały pomalutku spadać, pomalutku na początku ciąży, potem leciały jak szalone.
leczy sie w Anglii, teraz od momentu wykrycia ciąży ma wymiane plazmy co 2 tyg, łyka 500mg kwasu foliowego i robi sobie 2 razy dziennie zastrzyki z heparyny (na rozrzedzenie krwi), jak na razie wszystko gra, jest w 11 tyg i jej płytki wahają sie w granicach 260-280tys. lekrka mowi, ze nie chce dopuscić do większego spadku płytek więc w późniejszym okresie bedzie miała zwiekszoną czestotliwość wymiany płytek.
A co do zastrzyku z heparyny.Heparyna (te z rodzaju drobnocząsteczkowych jak Clexane czy Fraxiparine ) są w gotowych ampułko-strzykawkach, wystarczy tylko usunąć zabezpieczenie z cieniutkiej igły , odpowietrzyć (ostrożnie,żeby nie uronić ani jednej malej kropelki leku), po dezynfekcji skóry na brzuchu (po bokach)chwycić ją między palcami w fałdkę i druga ręką wbić prostopadle do skóry całą (ok. 1,5 cm dł.) igłę , no i powoli wstrzyknąć całą zawartość. Leku jest mało, w zależności od zleconej dawki. Od 0,2 ml do 0,6 ml więc naprawdę niewiele.
Ciocia ma za sobą łącznie 20 m-cy kłucia ,musiała zacząć wraz se staraniami, które trochę zajęły, a po porodzie jeszcze brała 6 m-cy. Da się przeżyć.
Pozdrawiam;)