Mówić czy nie mówić o problemie innym ?
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyu nas sporo osób wie, więc z tym jest dobrze że chociaż najbliższa rodzina uważa na to co mówi...
a Ci co nie wiedzą potrafią nieźle skomentować że już tyle po ślubie a dzieci nie mają...
sama nie wiem czy dobrze zrobiłam mówiąc najbliższym ale myślę że by się domyślali że jest jakiś problem.. -
U nas wiekszosc osob wie z emamy problem i staramy sie od mniej wiecej 2 -3 lat ..nie wtajemniczamy wszystkich dokladnie dokaldna prawde znaja tylko moi rodzice i tesciowa..tesc tez ma ograniczony dostep do info bo potrafi cos glupiego walnac.. dzieki temu ze powiedzileismy od poczatku uniknelismy od 90% znajomych/ rodziny uszczypliwych uwag.. i raczej nie poruszaja przy nas tematu dlaczego jesczze nie mamy dzieci .. niera zpodpytaja jak tam nasz temat dzidziusiowy..ale to na plaszczyznie czy cos sie ruszylo w dobrym kierunku
-
nick nieaktualnyA ja raczej zle doswiadczenia zrobilam poki co z tym mowieniem. Kolezanka ktora sama tez miala ten problem ale po dlugich staraniach w koncu naturalnie zaszla w ciaze i juz ma roczna corcie (a starania zaczelysmy w tym samym czasie), odkad ma dziecko ani raz nie spytala mnie jak u nas... Siostra mojej mamy gdy na jej pytanie co z dziecmi odpowiedzialam, ze nam nuie wychodzi, mimo ze juz dwa lata probujemy, odpowiedziala, ze to niemozliwe, bo u nas w rodzinie wystarczy ze kobieta spodni faceta dotknie to zachodzi. Po jakims czasie poszla po rozum do glowy, zadzwonila i przeprosila, ale potem juz nigdy nie spytala.Mojej siostrze ktoregos razu wrecz powiedzialam aby przestala mnie wypytywac, bo ona z kolei jak z zegarkiem w reku zasze gdy dostawalam okres pytala czy dostalam. Gdy poprosilam o troche mniej pytan to calkowicie przestala pytac i teraz to juz nawet nie wychodzi nam takie luzne gadanie przez telefon. Tak wiec ja, gdybym mogla cofnac czas, zatrzymalabym wszystko dla siebie....
-
nick nieaktualnyWiesz Vaina, a tak sobie mysle... Jesli myslisz, ze nie masz ochoty na przezywanie ciazy kolezanki to albo napomknij jakos juz teraz tak przy okazji co i jak albo jesli uwazasz, ze teraz to nieodpowiedni moment to moze odczekaj az nadejdzie ta chwila ze ona sama zacznie rozmowe i wtedy mozna przeciez tak delikatnie zasugerowac. Taka rozmowa wcale nie musi byc niemila i nie musi miec tez zlych konsekwencji.
-
nick nieaktualnyCo mnie najbardziej boli to fakt, ze ta moja kolezanka gdy sama nie mogla zajsc w ciaze to non stop mi o tych swoich problemach opowiadala, mimo ze juz miala jednego synka. Potem zaszla w ciaze, spotkalysmy sie, ona juz byla bardzo wysosko w ciazy, jakos 8-my miesiac i jeszcze inna kolezanka zaczela cos o ciazach a ona mowi, ze no ona nie wie, czy jeszcze kiedykolwiek zajdzie. Ja tak siedze z boku i mysle, ze kurcze, w jakims zlym filmie jestem.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnymnie ciaze innych nie przeszkadzaja, nie draznia. Wiadomo, za kazdym razem pojawia sie ta mysl, ze znowu kolejna zaciazona a ja nadal nie ale ja w sumie na wszystko w zyciu musialam dlugo czekac. To ze nie mamy dziecka 3 lata po slubie robi z nas wrecz wyjatkowa para w rodzinie. A wsrod znajomych to niektorym kolezankom powiedzialam a niektorym nie. Ale jak juz mowilam, generalnie tego zaluje bo potem zaczely sie rady typu: odpusc, to moze odstaw te tabletki w tym miesiacu itd. Wiec przestalam mowic na jakim etapie staran jestesmy, ide na kawe i sie usmiecham i wszyscy sa zadowoleni
-
U nas wiedzą moi Brat i rodzice (znaczy ja tylko Mamie mówiłam ale zapewne z Ojcem o tym rozmawiała). Teściowie raczej nie, nie sądzę żeby K. im wspominał. Ze znajomych wiedzą tylko 2 koleżanki z pracy i Szef. On jest z resztą w miarę na bieżąco, wie jak ostatnio jak jechaliśmy do Invicty, polecał mi sam jakiegość lekarza jego żony (też się starali jakieś 2 - 3 lata ale o 2 dziecko i już przed 40tką).
Jak jeszcze kiedyś Babcia K. zacznie się dopytywać i sugerować czy coś to chyba nie wytrzymam i powiem ale po tym jak wybuchłam jakiś czas temu to jakoś nie poruszała tego tematu.. Może się domyśla..
Nie wiem, ja chyba nie żałuję, że powiedziałam. Z Matka od wielu lat o takich rzeczach i w ogóle szczerze nie rozmawiałam a jak się zaczęły problemy to jakoś czułam potrzebę żeby to z siebie wyrzucić.. -
Moim zdaniem to zależy od człowieka... mi przełamanie się i mówienie otwarcie o chorobie - tak, bo niepłodność to choroba - wiele dało i było chyba formą terapii. Po roku powiedzieliśmy Rodzicom i Teściom, wtedy głownie dlatego, bo miałam dosyć presji, głównie ze strony Teścia. Po tym już było łatwiej, w ciągu kolejnych trzech lat wielu znajomych się dowiedziało, lub domyśliło. Nie miałam z tym problemu, mówiłam otwarcie.grudzień 2013 - śpij mój Aniołku... :*
-
nick nieaktualny
-
Vaina wrote:Zgadzam się całkowicie. Jednak mi trochę przed niektórymi wstyd, bo pamiętam jak ciocia mi opowiadała o żonie wnuczka, że jest w ciąży i mówiła że teraz musi uważać, bo przy pierwszej nie uważała i poroniła, jakby to byłą jej wina. Myślę że cześć osób tez może patrzeć na mnie jak na 'wybrakowany towar', a nie jak na osobę chorą.
Nawet jeżeli tak to takimi osobami i opiniami nie warto się przejmować. Tacy ludzie nie wiedzą co mówią, nie zdają sobie sprawy z problemu bo im to przyszło szybko i prosto. Ludzie są okrutni a czasem po prostu bezmyślni..
Jak przeczytałam kiedyś na jakimś blogu artykuł: 10 tekstów które usłyszysz długo starając się o dziecko" i komentarze to byłam w szoku.. -
Vaina wrote:Myślę że cześć osób tez może patrzeć na mnie jak na 'wybrakowany towar', a nie jak na osobę chorą.
Człowiek mierzący się z czymś takim jest silny, nawet jeśli myśli o sobie inaczej, bo wiele musi przejść i to może być powód do dumy - "patrz, tyle przeszłam ale się nie poddaję i walczę".
Takie moje zdanie.coffee, Magnolka lubią tę wiadomość
grudzień 2013 - śpij mój Aniołku... :*
-
kr0pka wrote:Jak przeczytałam kiedyś na jakimś blogu artykuł: 10 tekstów które usłyszysz długo starając się o dziecko" i komentarze to byłam w szoku..
Dodałabym punkt 11: "Nie za dobrze wam bez dziecka?" - tekst tak wytarty, że aż się wymiotować chceWiadomość wyedytowana przez autora: 20 lipca 2015, 16:03
grudzień 2013 - śpij mój Aniołku... :*
-
U mnie jest problem ograniczonego czasu na zajście plus jak się okazuje z samym zajściem.. i powiedziałam oczywiście rodzicom. Tata ze spokojem, nie dopytuje chyba, że sama zacznę mówić. Za to mama wywiera na mnie dziwną presję, przez którą odwiedzam ich rzadziej i z obowiązku. ;/ Przychodzi czas miedzy owulacją, a miesiączką i zaczyna się - nic nie mam robić, leżeć, odpoczywać. Jak jej mówię, że musze funkcjonować normalnie, to zarzuca mnie najcięższymi pracami, bo przecież skoro dziecko nie jest dla mnie ważne.. ;/
-
nick nieaktualnyJa pamietam jak w zeszlym roku, po tym gdy powiedzialam siostrze ze sie leczymy, gdy ona mnie odwiedzila i ja wysiadlam z samochodu z zakupami to ona biegla do mnie i mowila, ze zakupy wezmie ona, bo moze jestem w ciazy.... Pierwszy raz mi sie cos takiego przytrafilo. Niby bylo mile ale przeciez nie moge ograniczyc swojego zycia do wegetowania tylko dlatego, ze moze jestem w ciazy (ktorej to zaden test jezcze nie pokazal).
-
nick nieaktualnyA moj kuzyn, ktory zreszta jest ksiedzem, dwa lata temu na weselu kuzynki mowi do mnie, ze babcia bardzo czeka na prawnuka ode mnie (a moja babcia ma juz ponad 20 prawnukow). Ja sobie nic z takich tekstow nie robie ale ludzie to sie kompletnie nie zastanawiaja co i komu mowia. Gdy mialam 8 lat zmarla moja mama, przez cale zycie bylam konfrontowana z pytaniami typu: co robi twoja mama? Jakze nieprzyjemnie jest komus odpowiadac na takie pytanie. Dla mnie to chleb codzienny, ze jej nie ma obok mnie, ale ludziom ktorzy pytaja jest potem bardzo niesmacznie. Dlatego ja nauczylam sie inaczej rozmawiac z ludzmi. Nie wychodzic z zalozenia, ze mama czy tato sa nauczycielem czy tez sa w domu. I tak samo jest z zachodzeniem w ciaze i pytaniami o to.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 lipca 2015, 16:29
Magnolka lubi tę wiadomość
-
ja od jakiegos czasu zaczelam bez skrywania opowiadac, ze mamy problem i mowa o pporonieniu tez nie jest problemem dla mnie... ludzie niezbyt wiedza co odpowiadac(chociaz zarowno rodzice moi jak i mojego meza zachowali sie swietnie, nie mozna bylo lepiej ale inni nie wiedzieli co zrobic i ja wowczas mowie, ze nie oczekuje wspolczucia i zeby rozmawiali ze mna normalnie, nie bali sie rozmawiac bo to przykry temat ale jednak temat jak kazdy i wowczas zauwazyam, ze ludzie oddychaja z ulga i zachwuja sie normalnie, czyli tak jak oczekuje
-
nick nieaktualnyU mnie o problemie wiedzieli w pracy, przyjaciele i moja rodzina. Rodzina mojego meza jest bardzo kosciolowa i dla nich tematy inseminacji, invitro sa nie do pojecia. Do tej pory im nie mowilismy jak sie udało, i to bedzie tajemnica. Sa ludzie po prostu ze ich rozum nie obejmuje pewnych spraw. Co do pytan, nagabywan, albo palniecia to ludzie tez nie mysla, ze innym zrobia przykrosc. W sumie ja na takie pytania bylam uodporniona. Raczej jak ktos byl natarczywy na ten temat to potrfiłam skontrowac, ze mu w piety poszło. Jestem taka osoba ze ja nie wnikam jak mi sam ktos nie mowi, ze ma problem, ale ludzie ogolnie sa wscibscy i tego typu pytania: a kiedy, a co to normalne, tyle,ze tez powinni respektowac, ze ktos chce zachowac pewne sprawy dla siebie.
-
Ja miałam tylko z szefem taką sytuację, że wiedział a jednak kurna nie wpadł na to, że mogę nie mieć ochoty na zachwycanie się jego synkiem (pół roku) bo mnie to najzwyczajniej boli.. Skończyło się na tym, że się w pracy w kuchni prawie poryczałam..
Potem już trochę ostrożniej się zachowywał i nie zarzucał mnie zdjęciami itp. raczej pytał czy chcę zobaczyć i zdarzało mi się tak jak ostatnio odpowiedzieć, że może nie dziś
Ja też w ogóle nie rozumiem tej ludzkiej wścibskości. Generalnie jestem typem choleryka i jak mnie ktoś bezczelnie pyta o takie rzeczy to z reguły nie jestem zbyt miła bo wychodzę z założenia, że nie ich sprawa. Nawet jeśli chodzi o rodzinę a co dopiero jacyś dalsi znajomi albo prawie obcy ludzie. My niedługo po ślubie jak pojawiliśmy się w pobliskiej pizzerii to właściciel od razu z tekstem, że nooo to teraz czas na dzieci, kiedy dzieci?.. A co go to kurna obchodzi..
Zastanawiam się skąd w ludziach ta mania zaglądania w czyjąś macice. I tylko:
-kiedy dziecko? A czemu nie teraz? A czemu jeszcze nie macie?
-jedno? jam można dziecku robić taką krzywdę żeby jedynakiem było
-chłopczyk? to teraz dziewczynka do pary
-drugi chłopiec? Może kolejnym razem się uda
- trzecie? No to juz chyba wpadka? -
nick nieaktualnyU nas na szczęście wielkich problemów nie było/ chociaż nie obyło się bez- starania od lipca 2013, sierpien ciaża biochemiczna/- zaszłam w ciaze w grudniu, więc dość szybko, poza tym w międzyczasie był ślub i raczej nikt się nad tym nie zastanawiał. Za to teraz, wiele razy deklarowalismy ze być moze bedziemy chcieli miec druge dziecko od razu po 1. I to był błąd- nawet nie dlatego że jest jakis problem, bo to dopiero 2cs, ale te osoby które wiedziały co chwile dopytuja czy już...męczące to i krępujące...Nie wiem, mam im wydrukowac swój wykres zeby wiedzieli kiedy bede testowac? Poza tym nie mam zamiaru przynajmniej przez 2 miesiące nikomu mówic/ pewnie oprócz mamy/, wiec i tak jakby co, bede ściemniać