Mówić czy nie mówić o problemie innym ?
-
WIADOMOŚĆ
-
hej u mnie wie cała moja rodzina, która nam bardzo kibicuje. Na początku siostra i szwagier się śmiali, że nas chyba musza nauczyć dzieci robić. nie było to przykre, bo tak już u mnie w rodzinie jest. Żarty czasami pomagają mi nie wpaść w totalny dołek.
Dalsza rodzina też wie, że się staramy, bo nie ukrywamy tego. Jedynie moi teściowie mają ograniczone informacje, bo o ile wiedzą, że się staramy to nie chcę żeby wiedzieli, że korzystamy ze wspomagania (na razie tylko clo+pregnyl+progesteron), ale nie chce żeby wiedzieli, że mogę mieć jakiś problem, bo będą mnie obwiniać. Niestety u nich zawsze co złe to synowe, także lepiej dla mnie żeby nie wiedzieli. -
Ważny temat, trochę łzy mi poleciały czytając Wasze wypowiedzi. U nas o tym co tak na prawdę się dzieje wie tylko moja siostra, co nie co wiedzą szwagierki (jedna ze szwagierek ma córcie dzięki9 in vitro ). Od jakiegoś czasu zastanawiam się czy nie powiedzieć mamie. Mimo wszystko myślę, że rodzice nie domyślają się, oni chyba myślą, że my jeszcze nie planujemy dziecka. Prawda jest taka, że staramy się od roku.1 IUI X.2015 - , 2 IUI XI.2015
I.2016 - laparoskopia, histeroskopia
05.11.2016 Antoś ❤
20.06.2018 [*] 10tc Aniołek Basia 6tc
10.11.2018 jest ❤️😃 bracik
-
u mnie rodzina od razu wiedziała, że po ślubie bierzemy się za dziecko. czasami się z mężem śmiejmy, że gdybyśmy wiedzieli, że będzie to tyle trwało to byśmy zaczęli przed ślubem ale kto mógł wiedzieć, tym bardziej, że nigdy żadnych problemów ginekologicznych nie miałam.
Generalnie ciężko jest o tym mówić, najgorzej chyba, jak nieświadomie ktoś zacznie się pytać kiedy dziecko itd.
Ja najgorszą rzecz usłyszałam od mojej szefowej, wiedziała, że się staramy, po jakiś 7 miesiącach starań mi mówi, że to badania trzeba robić itd., mówię jej, że byłam i w klinice niepłodności już i u zwykłego ginekologa i dwóch lekarzy radzi nie panikować i jeszcze spokojnie się starać, bo czym słyszę od szefowej tekst typu lekarze się mylą i, że ze mną na pewno jest coś nie tak... na masakra, pół dnia przepłakałam, innym razem usłyszałam, że nie wypełniam poleceń szefowej, bo już dziecko dawno miałam urodzić, a nie się dalej starać... także unikam szefowej jak tylko mogę, bo niestety nie mogę jej dobitnie powiedzieć co myślę o takich tekstachJolcia1985 lubi tę wiadomość
-
Mam wrażenie, że niektórzy ludzie kompletnie nie zdają sobie sprawy co wypada a czego nie wypada. Też na początku cyklu byłam nieświadoma wielu rzeczy (teraz się dziwie jak kobieta takich podstaw może nie wiedzieć), w pierwszym cyklu starań to zachowywałam się tak jakbym była już w ciąży, no bo jak to kochamy się często i staramy się to przecież będzie. No cóż, było ale rozczarowanie. Teraz jestem świadoma wielu rzeczy, staram się uświadamiać także moją siostrę (która jest taka zielona jak ja kiedyś), ale ciągle nie czuję się gotowa, aby porozmawiać z mamą. To chyba źle czy to znaczy, że nie mam do niej zaufania?1 IUI X.2015 - , 2 IUI XI.2015
I.2016 - laparoskopia, histeroskopia
05.11.2016 Antoś ❤
20.06.2018 [*] 10tc Aniołek Basia 6tc
10.11.2018 jest ❤️😃 bracik
-
Jolcia - ja też na początku myślałam, że to proste (może też dlatego, że siostra bez problemu zaszła) i raz dwa dziecko będzie, potem z każdym cyklem coraz bardziej zaczynałam się interesować tematem i dziś też czasami muszę tłumaczyć siostrze i mamie po co jakie badania i na co jakie leki. One nie miały problemów, więc wiedzą mniej
nie wiem czy brak zaufania, może bardziej to co powyżej Beata napisała - nie chcesz jej martwić. Ty znasz mamę najlepiej, ja gdybym mojej nic nie mówiła to i tak by się domyślała, przed nią nic nie da się ukryć u mnie jest tyle dobrze, że moja rodzina to ogromne wsparcie, co miesiąc jak się nie udaje to pocieszają, ale też potrafią zrozumieć, jak czasami im mówię, że nie chcę o tym rozmawiać bo wtedy dużo myślę, a przecież mam wyluzować i wtedy też pełne wsparcie
generalnie ja za żadne skarby nie chcę tylko żeby teściowa się dowiedziała, że się staramy ze wspomaganiem i nawet o invitro myślimy. oni nie oczekują wnuka od razu, ale będą mnie obwiniać o brak dziecko, bo jak kiedyś teść teściowej powiedział, gdy oni się starali i nie mogli długo, że "drzewo co nie rodzi się wycina", a znam ich już na tyle, żeby wiedzieć, że cokolwiek się nie dzieje wszystkiemu jest winna synowa, nigdy ich synowie... podobno, drugiej synowej kiedy poroniła powiedziała teściowa, że to jej wina, a potem gadała, że ona chyba urojoną ciąże miała. Wtedy ich nie znałam, więc biorę poprawkę, że może bratowa przesadza, ale lepiej dmuchać na zimne -
U nas też się zaczyna przepytywanie... Szwagierka (w ciąży) radzi nam że mamy się brać do roboty, małżon jej odpowiada, że cały czas się bierzemy (nie mówiliśmy że staramy się już jakiś czas), na to ona: chyba nie za to co trzeba
szczęście że to rozmowa tel. była i mogłam w spokoju się wypłakać... -
nick nieaktualnyu mnie jak tylko zaczelismy sie starać to nikt nic nie wiedział nawet jak miałam operację na jajniki to mama do konca nie wiedziała po co dlaczego co sie dzieję ? do tej pory chyba nie wie dla mojej rodzinki to temat tabu kiedys nafb byl temat o poronieniu napisałam jak mi jest z tym cięzko i przeczytała to ciotka która powiedziała mamie o kurcze ale miałam do słuchania że to nie temat by o tym mówić mam 3 lat staramy sie o 2 dziecko ale nie wiem jak bym miała jej powiedziec że jestem w ciąży oni zachowója sie tak jakby nie wiedzieli jak się dzieci robi rodzice meża hm tylk teściowa wieże mielismy problem ale tez nie do końca ile się leczylismy że jeździlismy do poznania na badania tzn maż jeździł . mam 2 kolezanki które wiedzą dokładnie co i jak jedna to bardzo mi kibicuje i nawet wie kiedy jest przytulanie z mezem moge jej o wszystkim powiedziec bo miała takie same problemy ale ma już 2 urwisów . To nie jest temat tabu o tym trzeba rozmawiac jest to nam ptrzebne . Niktu mnie nie wie że choruje na zespół policystycznych jajników a bola mnie komentarze siostrzenicy 16 letniej że jestem grubsza że mam włoski na brzuchu czy inne uwagi ale co zrobić nic nam nie zostaje jak wypłakać się w ukochanego ,męża czy nawet misia
-
Poczytalam troche ten temat i fajnie ze niektorym z was sie juz udalo i jestescie w ciazy. Ja o staraniach powiedzialam tylko mamie i paru kolezankom. Mama wie o wszystkim, kolezanka jedna wie o problemach bo sama je miala i jakos tak sie zgadalysmy, druga troche wie, inni juz malo wiedza a rodzina mojego wogole.i tak mi dobrze bo jakbym slyszala pytania o moje problemy to bym chyba zapadla sie pod ziemie, poczula jeszcze gorzej a problemy by urosly.
-
U mnie troszkę się zmieniło, wie już troszkę więcej osób, tym bardziej, że podchodziliśmy już do IUI i po prostu musiałam pogadać z kimś bliskim, potrzebowałam jakiegoś wsparcia. Mama chyba zrozumiała już że mamy problem i jakoś stara się na swój sposób wspierać psychicznie. Chyba jedynie jeszcze teściowa jest niewtajemniczona.1 IUI X.2015 - , 2 IUI XI.2015
I.2016 - laparoskopia, histeroskopia
05.11.2016 Antoś ❤
20.06.2018 [*] 10tc Aniołek Basia 6tc
10.11.2018 jest ❤️😃 bracik
-
nick nieaktualnyJa nikomu nie mówiłam. Mamie kiedyś tam powiedziałam, że biorę Duphaston, to coś podejrzewają z siostrą, że się staramy. Teraz tylko słyszę od nich, że a to jedna, a to druga moja koleżanka w ciąży, że ta to już będzie miała dwoje itp. W sumie to takie rozmowy zawsze powodują u mnie tylko jedno - płacz w ukryciu.
Poza tym teksty typu: sfiksowaliście na punkcie tego psa, o dziecko byście się postarali. No i teksty babci, która jedzie po całości i wali prosto, że tak się zdarza, że nie wszyscy mogą mieć dzieci, że będę miała spokój... Reasumując chciałabym pogadać, ale nie ma z kim.
-
gałązeczka wrote:.. Reasumując chciałabym pogadać, ale nie ma z kim.
heh, z tego powodu chyba znalazlysmy sie w tym temacie
moje kolezanki dziela sie na te ktore nie zainteresowane sa tematem jeszcze albo takie ktore po jednym dotknieciu zachodza. kilka wie, no ale ciezko mordowac kogos tematem zupelnie mu obcym.
staramy sie od roku mniej wiecej, powoli msci sie na mnie wymyslona napredce wersja. zgrywam sie na wyzwolona i wygodna, ze niby dzieci to ja nie chce, moze potem...niby spokoj na chwile byl ale teraz w gronie dzieciatych jest to tematem zartow. malo smiesznych dla mnie
-
nick nieaktualnyMy też nie mówiliśmy nikomu. Niestety ciągle tylko komentarze od teściowej słyszę czy jestem już w ciąży, ze w ogóle się nie staramy, ze za późno się bierzemy do tego. Przykre to jest bo nikt się nie pyta czy wszystko jest w porządku tylko od razu oceniają. Już nawet przestałam tego słuchać bo po co mam się denerwować. Siostra mojego już na maj ma termin a my dalej nic. Ale ona nigdy nie brała tabletek anty i jakoś łatwiej jej to poszło. A mój organizm jak na złość prawie rok się "czyścił". Dzisiaj zaczynam 3 cykl z CLO i mam cały czas nadzieję, ze będzie dobrze.
Mało z tego to jeszcze mama wbiłam mi szpilę, pewnie nieświadomie. Mieszkamy rodzicami na razie (moimi) i robiliśmy mały remont w sypialni i pytałam się jej gdzie ustawić łóżko, tak, żeby łóżeczko dla dziecka w przyszłości się zmieściło. To mi odpowiedziała: "Nie planuj, bo jeszcze nic nie wiadomo".
Poryczałam się jak wyszła....Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 marca 2016, 11:32
-
My jesteśmy 4 lata po ślubie. Starać się zaczęliśmy 8 miesięcy temu. Powiedziałam tylko w luźnej rozmowie jeden koleżance z pracy. Teście od ślubu już męczą nas pytaniami o dziecko więc już trochę się przyzwyczaiłam ale z drugiej strony nadal mnie to wkurza.Mąż odpowiada im lakonicznie np " jak będzie to będzie" to im jednak nie przeszkadza w dopytywaniu się jeszcze. Nie jestem jeszcze na etapie, że male dzieci doprowadzają mnie do łez więc każdą ciążą wśród znajomych cieszę się. Reszta mojego środowiska nie zadaje pytań. Pewnie dlatego, że moja kuzynka też już jest 3 lata po ślubie. Dzieci nie mają( nie wiem czy nie chcą, czy nie mogą -nie wnikam) w pracy podobna sytuacja. Koleżanka 5 lat po ślubie, do tego 32 letnia koleżanka bez jakiegokolwiek faceta. Jakoś chyba mamy świadomość, że życie dziwnie się układa nie zawsze tak jak chcemy. Zauważyłam tendencję dopytywania się, snucia domysłów najczęściej przez matki. W pracy jakiś czas temu znajoma z innego działu zaczęła ustalać, która z nas pierwsza zajdzie w ciążę i wytypowała mnie. Na co jej odpowiedziałam, że już wiem kto u mnie pod łóżkiem leżał
-
milka123 wrote:wytypowała mnie. Na co jej odpowiedziałam, że już wiem kto u mnie pod łóżkiem leżał
brawo tekst dobry
w ogole to zastanawiam sie czasami ile rzeczywiscie naokolo jest dziewczyn ktore maja takie problemy, dopiero jak sama musialam "zainteresowac sie" tematem okazalo sie ze kolezanka kolezanki, sasiadka, kuzynka itp tez mialy problemy.
-
nick nieaktualnymilka123 wrote:Mąż odpowiada im lakonicznie np " jak będzie to będzie" to im jednak nie przeszkadza w dopytywaniu się jeszcze.
Mój reaguje dokładnie tak samo. W rodzinie od strony mojego taty jest na 5 dziewczyn. Jestem najmłodsza, tylko jedna ma dziecko a reszta ostro po 30 i nawet chłopaka nie mają.
Ostatnio rozglądaliśmy się za mieszkaniem... ale ceny z kosmosu...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 marca 2016, 12:44
-
ja już chyba jestem na "tym" etapie, kiedy, przecież absolutnie nikomu zle nie zyczac, nie jestem w stanie sluchac nowin o ciazach. ostatnio mąż powiedział mi ze jego znajomi tez sie spodziewaja. nawet nie wiem jakim cude, jak na zawołanie się rozbeczałam
Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 marca 2016, 10:13
-
Pampcia wrote:ja już chyba jestem na "tym" etapie, kiedy, przecież absolutnie nikomu zle nie zyczac, nie jestem w stanie sluchac nowin o ciazach. ostatnio mąż powiedział mi ze jego znajomi tez sie spodziewaja. nawet nie wiem jakim cude, jak na zawołanie się rozbeczałamDawid 19.01.2017
2gie szczęście w drodze