Rocznik 92- starania
-
WIADOMOŚĆ
-
MissKathy92 wrote:Ej dziewczyny mam pytanko, bo coś mnie trapi
otóż od kilku dni tak słabo się czuje, ciągle jest mi zimno, jakby mnie coś brało, pobolewa mnie podbrzusze, jestem rozdrazniona, mąż ma przerąbane bo ciągle się o coś czepiam
I właśnie nie wiem czy te hormony tarczycowe mogą dawać takie objawy? Do tego cały dzień jem normalnie a wieczorem muszę się powstrzymywać żeby nie wyżrec wszystkiego z lodówki
Niestety nie pomogęNie mam problemów (odpukać) z tarczycą, więc jestem kompletnie blada w temacie.
1cs z CLO
dostinex, Prenatal Uno, kwas foliowy
12cs - ciąża biochemiczna
-
Martusia to super. Będzie dobrze<a href="http://suwaczki.achtedzieciaki.pl/201810011778.html" title="Suwaczek dziecięcy" target="_blank">Mój suwaczek w portalu AchTeDzieciaki.pl</a>
Marek💙
<a href="http://suwaczki.achtedzieciaki.pl/202206044980.html" title="Suwaczek dziecięcy" target="_blank">Mój suwaczek w portalu AchTeDzieciaki.pl</a>
Marta 💓 -
Gratulacje dla Was dziewczyny, przejrzałam szybko posty. Dopiero wróciłam do domu, jestem wykończona... Nie polecam tego najgorszemu wrogowi. Zaraz wszystko opiszę w pamiętniku... Ogólnie, znieczulenie i głupi jaś nic nie dały...Laura 01.09.2019 🩷
Szymon 27.12.2023 🩵 -
Nie straszę was, opisałam wszystko w pamiętniku... Kolorowo nie było dziewczyny. Może gdybym trafiła na kompetentnego lekarza. Wkleję wam, co napisałam w pamiętniku.
Dzisiaj miałam HSG. Ogólne wrażenia: katorga. Ale może po kolei:
Wczoraj przyjęcie na oddział. Po infekcji nie było na szczęście śladu, bo wcześniej miałam HSG umówione na 25 stycznia i zostałam odesłana ze względu na infekcję. Wczoraj było wszystko w porządku. Na izbie przyjęć na Reymonta w Opolu siedziałam od 8, a o 12 dopiero weszłam na salę. Po wywiadzie z lekarzem i ulokowaniu na sali, podpisaniu zgody na zabieg - miałam luz do wieczora. Leżała ze mną na sali dziewczyna, która też miała HSG. Więc we dwie spędziłyśmy czas na rozmowach i oglądaniu telewizji. Ogólnie źle się czułam, gardło mnie bolało już kilka dni wcześniej. Na sali było tak gorąco i było bardzo suche powietrze, że pół nocy oblewały mnie poty i miałam wrażenie, że zemdleję. Ale najgorsze miało dopiero nadejść.
Nie chcę nikogo straszyć, jedynie opisuję swoje doświadczenie. Rano dostałyśmy kroplówkę, która leciała 3 godziny. Po sekundowej rozmowie z lekarzem miałyśmy ustalony zabieg na 10, ale dopiero po 11 wzięli na HSG moją współlokatorkę. Wcześniej obie dostałyśmy po 2 zastrzyki, które miały zadziałać odprężająco i znieczulająco. W moim odczuciu, zapewniły jedynie zawroty głowy - siku szłam zrobić w asyście położnej, bo mnie zupełnie ścięło z nóg. Koleżankę przywieźli w miarę szybko, a później mnie wzięli na wózek i zawieźli na RTG...
W sali był lekarz, położna, studentka która mnie przywiozła na wózku i pani radiolog. Stół do był wyposażony jak fotel ginekologiczny, także w asyście mojej obstawy zostałam tam umiejscowiona. I wtedy zaczęła się moja katorga. Szanowny pan doktor, który chyba tam za karę siedział, poinformował że zakłada wziernik. W rzeczywistości czułam, jakby mnie rozpychał łopatą od środka. Później jakby wkręcanie wężyka, musiałam się następnie podsunąć na płaski stół. Wtedy wlał kontrast - uczucie rozpychania, pieczenia i ogólnie, kłucia. Ale do przeżycia, pierwszy raz był spoko. Mocniejszy ból niż przy okresie, ale naprawdę do przeżycia. A później słowa doktorka: "Masakra, wszystko mi wypływa, niedrożne. Spróbujemy jeszcze raz". Myślę sobie, ok, próbuj gościu, dam radę. Ponownie zaczął mi gmerać, wkręcać, siłować się. Już widać, że zasapany i nie daje rady. Ponownie ta sama procedura, ból już mocniejszy. Ale myślę sobie, przeżyję. Doktorek trzęsącymi się dłońmi usuwa sprzęt, znowu się wylewa, niedrożne. Zaczęłam się lekko dygotać na tym stole, serce mi waliło jak szalone, 1500 scenariuszy przed oczami. Doktorek stwierdził, że jeszcze raz próbuje. Mówi, że ciężko się dostać, że mam "dziwną" szyjkę, że jest ciasna i krótka. Bla, bla, bla. Wtedy trafił mnie szlag, ból był już masakryczny, trzeci raz znowu nie udany. Niedrożne. Słyszę jak przez mgłę, że mówi do położnej, że może by kogoś z góry przyprowadzić, bardziej doświadczonego. Widać było gołym okiem, że żółtodziób. Ostatkiem sił sama się wtrąciłam i poprosiłam, że chcę innego lekarza. Okryli mnie, w sali zgromadziło się kilka innych osób. Zadałam lekarzowi pytanie: "A co, jeśli fatycznie są niedrożne?
Co dalej?". A on takim olewatorskim tonem, jakby trochę obrażony że nie dał rady i poprosiłam o innego lekarza: "No jak to co, in vitro". Wtedy już wybuchnęłam. Świat mi się zawalił. Łzy zaczęły lecieć po policzkach. Położna studentka widziała, że ledwo zipię. Złapała mnie za rękę, zaczęła uspokajać. Po jakimś czasie, który wydawał się być wiecznością, przyszła lekarka. Wyjaśnili jej o co chodzi, zażądała mniejszego sprzętu - nie wiem dokładnie, o co chodziło. I nagle ulga. Całą procedurę, którą doktorek spartaczył 3 razy i tak mnie bolało, ona zrobiła w kilka krótkich minut. Zakładanie sprzętu niemal bezboleśnie. Wkręcanie wężyka nieco bolało. Ale wtedy poczułam nieco inny ból niż wcześniej, jakby głębiej. Nagle pach, poszedł kontrast, wrzasnęłam z bólu, ale bolało jedynie chwilę. Dotarły do mnie słowa lekarki, że "dobra wiadomość, oba drożne". Dygotałam się jeszcze na tym stole dobrych kilka minut, odłączyli sprzęt. Okazało się, że doktorek za słabo wkręcał mi ten wężyk i za płytko umieścił cały sprzęt, dlatego wszystko wypływało. Byłam naprawdę wściekła, ból jest nie do opisania, bo 4 razy taka sama procedura. Inaczej pewnie, jak ktoś ma zrobione to raz a porządnie - tak jak ja za czwartym razem przez kompetentną lekarkę...
Co teraz czuję? Ogromną ulgę. Jestem mega zmęczona po tym wszystkim, głowę mi rozsadza, zasypiam na siedząco. Po zabiegu drzemałam w sali, mąż po mnie przyjechał po 17. Przez te wszystkie komplikacje jutro mam jeszcze leżeć w domu. Krwawię, ale już chyba coraz mniej. Głowa mi eksploduje. Ogólnie po tych lekach czuję się jak na ogromnym kacu mordercy... Ale cieszę się, że jednak wszystko jest drożne. Bo jakby potwierdziły się słowa niekompetentnego doktorka - chyba bym się załamała...Laura 01.09.2019 🩷
Szymon 27.12.2023 🩵 -
Martusiaa wrote:Alex dobrze że jakoś to zniosłas.. A jak wyniki?
Sylwia drugą moja ciąża:)
Tzn córkę mam już A ciąża ogólnie 3 biorąc pod uwagę ta biochemiczna cykl temu to 4
Terka ty już na półmetku prawie
No ja dokładnie półmetek jutro (wg USG oczywiście)
Alex matko... Gdyby nie ten lekarz to cierpiałabyś dużo dużo mniej. Co za partacz jeszcze straszyć będzie a nie zna sie nic a nic na swojej robocie... Przykro mi że tyle sie nacierpiałaś... Ale myślę ze dla wieści ze wszystko w porządku bylo warto i to przejść...odpoczniesz sobie i będzie tylko lepiej
https://www.maluchy.pl/li-73421.png
Andrzejek21.07.2018 3360g, 55cm
21.01 69cm -
Alex wierze CI ale naszczescie Maas to juz za soba !
Ja jestem umowiona juz na usg do poloznej ale Niestety ... dopiero 23.03 szybciej sie nie da .. mogłam przypuszczać ze tak będzie , ale odrazu umówiły mnie na prenatalne na 13.04 z racji naszej sytuacji ... tak wiec nic trzeba jakoś ten miesiąc przeżyć tak samo jak czekałam w poprzedniej ciąży ;palegzi lubi tę wiadomość
[/url]
[/url]
18.12.2017 -14t6d [*] Gabrys;*
26.10.2018 Nathan ❤️ 47cm , 3080gram 12:33 ❤️❤️
20.11.2018 51cm 3520g ❤️
18.12.2018 54cm 4530g❤️
25.01.2019 59cm 6020g ❤️ -
Mała_Mii wrote:Alex wierze CI ale naszczescie Maas to juz za soba !
Ja jestem umowiona juz na usg do poloznej ale Niestety ... dopiero 23.03 szybciej sie nie da .. mogłam przypuszczać ze tak będzie , ale odrazu umówiły mnie na prenatalne na 13.04 z racji naszej sytuacji ... tak wiec nic trzeba jakoś ten miesiąc przeżyć tak samo jak czekałam w poprzedniej ciąży ;p
zobaczysz, teraz będzie wszystko dobrze!Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 lutego 2018, 19:51
alegzi lubi tę wiadomość
25 cykl starań- nasz Aniołek czuwa nad nami z góry 9tc
Będziemy starać się od nowa.
Nic nie dzieje się bez przyczyny. -
alegzi wrote:Niestety nie pomogę
Nie mam problemów (odpukać) z tarczycą, więc jestem kompletnie blada w temacie.
ale to się okaże za jakieś 10 dni
Alex o kurde ile ten pseudo doktorek Ci bolu zadał, masakraA do tego jeszcze ta jego gadka, czy tak się mówi do pacjentki jeśli się w ogóle nie ma pojęcia w sprawie? Bo z tego co napisałaś widać że jakiś niedouczony i do tego z zerową empatią... przykro że trafiłaś na takiego partacza ale na szczęście znalazł się ktoś kto pomógł i przekazał dobrą nowinę
I tylko to się teraz liczy
-
MissKathy92 wrote:Ja mam cichą nadzieję że powód moich dolegliwości jest inny
ale to się okaże za jakieś 10 dni
Też o tym pomyślałam, ale nie chciałam nakręcaćJestem zdania, że lepiej się pozytywnie zaskoczyć niż nakręcać, a potem łzy, wkurzenie na cały świat i lament. Wiem z własnej autopsji
1cs z CLO
dostinex, Prenatal Uno, kwas foliowy
12cs - ciąża biochemiczna