Staraczki po przejściach - walczymy, nie poddajemy się :)
-
Cześć Postanowiłam założyć nowy temat dla dziewczyn po przejściach, które nie poddają się i walczą o upragnionego maluszka Mam nadzieję, że dołączycie do mnie i razem będziemy się wspierać i wymieniać doświadczeniami
Moja historia...
W 2014 roku wzięliśmy ślub i od tego momentu zaczęliśmy starać się o powiększenie rodziny. Początkowe próby utwierdzały mnie w przekonaniu, że łatwo nie będzie... Zdarzały się cykle bezowulacyjne. W końcu mój lekarz postanowił, że postymulujemy mnie CLO. Ku naszemu zaskoczeniu w pierwszym cyklu udało się!! Ciąża nr 1 - kwiecień 2015. Nasze szczęście nie trwało jednak zbyt długo. Początkowo beta ładnie rosła, a my cieszyliśmy się, że będziemy mieli dziecko. Ginekolog potwierdził ciążę (później okazało się, że chyba powiedział mi to co chciałam usłyszeć). Na dwa dni przed wizytą serduszkową strasznie bolała mnie prawa strona brzucha. Na kolejnej wizycie dostałam skierowanie do szpitala. CIĄŻA POZAMACICZNA... Świat legł mi w gruzach. Rozsypałam się w drobny mak... Szczęście w nieszczęściu, że ciąża sama obumarła i nie wymagałam podania chemii ani zabiegu. Zmieniłam lekarza. Poszłam również do endokrynologa. Minęły 2 lata (dokładna różnica w cyklach wynosiła 2 dni) i okazało się, że jestem znowu w ciąży. Ciąża nr 2 - kwiecień 2017. Była to kolejna ciąża po stymulacji CLO. Tym razem udało się w trzecim cyklu stymulacji. Nie potrafiłam się cieszyć z tej ciąży, bo dominował strach, że znowu coś będzie nie tak... Beta ponownie ładnie rosła. Objawy ciążowe były. Do czasu. W poniedziałek Wielkanocny obudziłam się bez bólu piersi, co bardzo mnie zaniepokoiło. Wieczorem zaczęłam krwawić. Pojechaliśmy na IP. Nawet mnie nie zbadano. Kazali samemu zrobić betę. Niestety spadła. Straciliśmy kolejną ciążę. Wyłam pod szpitalem. Dlaczego znowu nas to spotkało...?? Znowu obyło się bez zabiegu. Nawet nie dostałam miesiączki po poronieniu, bo znowu zobaczyłam dwie kreski na teście. Ciąża nr 3 - lipiec 2017. Mówię do męża "chyba zaliczyliśmy wpadkę roku". Nie spodziewałam się, że mogę tak szybko zajść znowu w ciąże. Strasznie bolał mnie brzuch... Beta 18. Po dwóch dniach spadła do 7. Progesteron dramatycznie niski - 2,6. Ciąża biochemiczna...
Zapisałam nas do kliniki leczenia niepłodności. Termin miałam na 7 listopada, ale udało się dostać do tej samej pani doktor w jej gabinecie prywatnym. Pytała czy miałam wykonane różne badania, ale oczywiście odpowiedź była NIE, bo moja poprzednia ginka nic nie zleciła. Nowa pani doktor powiedziała, że nie trzeba być wielce naukowcem, żeby wiedzieć, że należy nam się pełny pakiet diagnostyczny na NFZ. Miała dla nas gotowy plan działania. I tak 3 listopada miałam iść na histeroskopię diagnostyczną, ale niestety przez chorobę cykl mi się przesunął i musiałam odwołać. Nowy termin mam na 4 stycznia. W szpitalu dostanę skierowanie do genetyka i hematologa. Zrobi mi też wszystkie posiewy. Wreszcie czuję, że jestem zaopiekowana przez lekarza.Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 grudnia 2017, 11:43
-