czekać ze staraniami na lepsze czasy?
-
WIADOMOŚĆ
-
Mi się wydaje, że w pewnym sensie czas jest dobry… Oczywiście, wirus jest zagrożeniem, ale z drugiej strony, nie wiem jak wy dziewczyny, ale ja po raz pierwszy od lat w pandemii miałam czas, żeby naprawdę zadbać o swoje zdrowie. Dzięki pracy zdalnej zaczęłam się lepiej odżywiać i wysypiać, czuje mniej stresu, nie stoję w codziennych korkach... U mnie akurat ze względu na duże trudności z zajściem w ciążę każdy miesiąc się liczy Jestem już w grupie 35+ i ostatnio zapisałam się do invicta, żeby sprawdzić, czy jestem niepłodna, czy może coś innego jest powodem braku ciąży Plusem całej tej sytuacji jest to, że z partnerem mamy więcej czasu dla siebie. Zaczęłam ćwiczyć yogę z youtubem, wspólnie zgłębiamy też tajniki wegetariańskiej kuchni
-
Zaglądałam na ten wątek rok temu. Sama miałam mętlik w głowie, starać się-nie starać? Tym bardziej, że byłam świeżo po poronieniu 12 tygodniowej ciąży. Wszyscy dookoła mówili "Wstrzymajcie starania, poczekajcie". Gdybym brała sobie ich uwagi do serca, teraz nie leżałaby obok mnie moja 4 miesięczna córka Zaszłam w ciążę w zasadzie na początku pandemii, udało mi się szczęśliwie donosić ciążę i nawet nie zachorować. W szpitalu również w międzyczasie byłam. Dziwne, trudne czasy ale mimo wszystko nie rezygnujcie ze swoich marzeń. Słuchajcie swojej intuicji
-
Werka.Pit79, też zauważyłam u siebie poprawę zdrowia podczas kwarantanny. Praca zdalna umożliwiła mi wzięcie się za siebie i w końcu poszłam do kliniki leczenia niepłodności, bo teraz nareszcie mam czas skupić się na sobie i swojej rodzinie. Wcześniej ciągle żyłam w nieustannym biegu, myślałam o dziecku, jednak ciągle odkładałam to na później. Teraz mam już 32 lata, od roku staram się o dziecko i nic. Cisza. Nie chcieliśmy mieć jakieś presji, z mężem stwierdziliśmy, że to może taki znak od świata, że jeszcze nie pora, może i tak jest lepiej - mogłam skupić się na karierze. Teraz moje wartości w życiu się zmieniły i w końcu dojrzałam do tego, że rok starania się o dziecko to nie coś, na co można machnąć ręką, tylko sprawa, która wymaga interwencji lekarza.
Werka.Pit78 wrote:Mi się wydaje, że w pewnym sensie czas jest dobry… Oczywiście, wirus jest zagrożeniem, ale z drugiej strony, nie wiem jak wy dziewczyny, ale ja po raz pierwszy od lat w pandemii miałam czas, żeby naprawdę zadbać o swoje zdrowie. Dzięki pracy zdalnej zaczęłam się lepiej odżywiać i wysypiać, czuje mniej stresu, nie stoję w codziennych korkach... U mnie akurat ze względu na duże trudności z zajściem w ciążę każdy miesiąc się liczy Jestem już w grupie 35+ i ostatnio zapisałam się do invicta, żeby sprawdzić, czy jestem niepłodna, czy może coś innego jest powodem braku ciąży Plusem całej tej sytuacji jest to, że z partnerem mamy więcej czasu dla siebie. Zaczęłam ćwiczyć yogę z youtubem, wspólnie zgłębiamy też tajniki wegetariańskiej kuchni -
Ja też zapisałam się do kliniki Invicta właśnie podczas lockdownu, już na samym początku. Zamknęli wtedy moją firmę na pewien czas i pomyślałam sobie - to jets ten moment. Okazało się, że mam niedrożne jajowody i musiałam zrobić in vitro. Oczywiście podjęliśmy się tego wyzwania z mężem, udało się po trzeciej próbie Teraz jesteśmy rodzicami pięknej Amelki
Paulibe wrote:Werka.Pit79, też zauważyłam u siebie poprawę zdrowia podczas kwarantanny. Praca zdalna umożliwiła mi wzięcie się za siebie i w końcu poszłam do kliniki leczenia niepłodności, bo teraz nareszcie mam czas skupić się na sobie i swojej rodzinie. Wcześniej ciągle żyłam w nieustannym biegu, myślałam o dziecku, jednak ciągle odkładałam to na później. Teraz mam już 32 lata, od roku staram się o dziecko i nic. Cisza. Nie chcieliśmy mieć jakieś presji, z mężem stwierdziliśmy, że to może taki znak od świata, że jeszcze nie pora, może i tak jest lepiej - mogłam skupić się na karierze. Teraz moje wartości w życiu się zmieniły i w końcu dojrzałam do tego, że rok starania się o dziecko to nie coś, na co można machnąć ręką, tylko sprawa, która wymaga interwencji lekarza. -