Witam, chciałam się Was poradzić w kwestii Mastodynonu. Lekarka poleciła mi go, ponieważ miałam bardzo bolesne miesiączki i chyba wszystkie możliwe objawy PMS. Brałam go cały ostatni cykl. Muszę stwierdzić że bardzo mi pomógł. Wczoraj miałam pierwszy dzień nowego cyklu i pierwszy raz od nie pamiętam kiedy nie musiałam się tego dnia zwalniać z pracy, nie zwijałam się z bólu. W sumie leciutko bolał mnie brzuch i nie mam ogromnego krwawienia ze skrzepami włącznie jak to bywało. Plus przed okresem nie powiększyły mi się piersi ani nie bolały sutki. Ogólnie jestem zaskoczona bo ginekolog mówiła, że to lek ziołowy i "ona w takie nie bardzo wierzy, ale mogę spróbować". Jest jedno ale. Mam długie cykle (ok 35 dni). Ostatni jeszcze dłuższy 38 dni. Mam wrażenie i czytając opinie na temat leku też było to wymieniane, że wydłuża cykl. Faza lutealna jak w zegarku 14-15 dni miałam zawsze i tak zostało, ale pierwsza faza z 20 dni wydłużyła mi się do ok 24... No i teraz się zastanawiam, bo skoro mi pomógł ten lek, nie chce z niego rezygnować, ale czy np. myślicie że jest sens brać go dopiero po owulacji, tak żeby łagodził mi pms, ale nie wydłużał niepotrzebnie 1 fazy? Macie jakieś doświadczenie z tym albo z lekiem o podobnym składzie?