Cześć, brakuje mi juz pomysłów, od lat staramy sie z mężem o dziecko (teraz kolejne). Raz sie udalo jakims cudem i 2 tyg przed umówiona wizyta w klinice in vitro okazalo sie, ze zaszłam w ciążę po ok 3 latach bezowocnych starań (nigdy w ciążę nie zaszlam przed tym, nie mialam poronien itd). Po porodzie mialam mega depresje i nawet nie rozwazalam kolejnego podejscia. Jednak teraz po 5 latach znow chcielisbysmy zostac rodzicami, ake juz od ok 2 latach cisza w temacie nic sie nie wydarzylo.
Przed ciaza bylismy diagnozowani pod katem nieplodnosci. Nic nie wyszlo z badan, co by wskazywalo na problemy. Maz o bogatym nasieniu, ja wszystko hormonalnie I fizycznie ok. W puerwsza ciążę zaszlam 2 miesiace po badaniu droznosci jajnikow i myslalam, ze moze cos tam bylo na rzeczy, ale juz probowalam kolejnego "plukania" I niestety nic z tego.
Mam 38 lat, lekarz straszy, ze teraz plodnosc poleci na leb na szyje i zebym nie tracilam czasu i robila ivf zanim moje jajniki przestana produkowac jajeczka jakosciowe. Rezerwa jest w normie. Stosowałam przez 2 cykle leki stymuluje, ale tez nie pomogło.
Macie moze jakies pomysly co jeszce możemy zrobić, zbadać? Mam wrażenie, ze jedyne co lekarze zalecają to sztuczne zapłodnienie. Jednak wolałabym zostawić to na ostateczna ostateczność z różnych powodów. Nie jestem przeciwniczka absolutnie, po prostu znam siebie, swoją psychikę i cialo i wiem, ze to póki co to nie dla nas.