Hej dziewczyny, magluję forum i nigdzie nie znalazłam jakiejś sensownej odpowiedzi.
Czy to normalne że po każdym możliwym cyklu robi się torbiel krwotoczna?
W 4cs zrobiła mi się torbiel, która wchłonęła się wraz z owulacją w 5c.
Natomiast 5c miał potwierdzoną owulację i progesteron ponad 16- było ciałko krwotoczne.
Teraz 6c i znowu podejrzewam, że po tej "super owulacji" w 5c została torbiel, która się wchłonie dopiero w kolejnym cyklu... ale jeszcze nie byłam na usg.
Widzę po wynikach że jest słabo.
Ale nie wchodząc w szczegóły. O LUF wiem, ale mi pęcherzyki pękają. A można jakoś unormować te torbiele po owulacji? Żeby się nie robiły krwotoczne, żeby znikały wraz z nowym cyklem? Odkąd chodzę na monitoringi od pół roku, to ZAWSZE słyszę, że mam torbiel krwotoczną... nigdy ciałko żółte... raz udało się wyłapać płyn w zatoce, ale nie było ciałka... a od tamtej pory (1cs) ani razu płynu nie było...
Czy to jest normalne? Ktoś ma pojęcie na ten temat?