ja bym chciała a on nie...
-
moze to i nie tylko mój problem,a może tylko ja tak mam...zyje w nowym zwiazku od prawie 4 lat...a dzidzi brak,brak bo odkad sie poznalismy brałam tabsy,a potem plastry.brałam dokładnie od stycznia 2012 do pażdziernika 2015 r.wkoncu przestałam brać.dlaczego?dziwne kołatania serca,trudnosci w oddychaniu itp.rozmowa,że koncze,wizyta u gine i od tamtej pory jak zbliża sie jego stacja to co?szybki wyskok.z jednej strony rozumiem ja nie ma stałej pracy by iśc na zwolnienie a potem na wychowawczy...a on roboty sie nie kwapi,choć wie jak bardzo chce miec z nim dziecko...niby jakis dochod mam,ale on mysli tylko by wyremontowac poddasze naszego mieszkania,zmienic auto,itp,a nie patrzy że mam juz prawie 30 lat a szanse maleją...już 3 miesące wyskakuje,a ja mam nadzieje,że moze jakby sie cos przydażyło to wziołby sie w garść,bo w sumie ja dochód mam,moze nie ma szału ale pensja jest,już nie wiem jak tłumaczyć,ciągle słysze tylko,że jak pójde do pracy,popracuje,i bede bezpieczna to wtedy coś może...nie chce go łapać na dziecko ale moze to byłby bodzic dla niego do działania a dla nas do umocnienia tego co nie zawsze było mocne...Wybuchowa niczym Etna
-
nick nieaktualny
-
sęk w tym,że on by chciał,tylko nie garnie sie by ogarnąc to co jest do ogarniecia,a powinno byc dawno ogarnietę,marzenia marzeniami,miał odłozona jakąs sumę pieniedzy i tak bimbał rok czasu,a przez 4 lata to pracował z przerwami,raz rok pracował,to sie zwolnił bo kręgosłup go bolał i szukał u siebie choroby,potem był za granicą półtora miesiaca i rok siedział,potem popracował 3 miesiace i znów siedział aż do teraz,kasa się skonczyła,to widzi co się dzieje,jak pracował,to nie było awantur,bo jak ma ich nie być skoro ja utrzymuje już od kilku miesiecy dom.ciągle sie zasłania,że jak bedzie zarabiał 4 tysiace to wtedy bedzie dziecko,a mnie szlak trafia,bo jakoś przestaje w to wierzyć...powtarza że mu motywacja potrzebna zeby do roboty iść,że potrzebuje kopa,więc dziecko dałby mu chyba najwiekszego kopa.no i mogłoby sie przytrafić,nie wiem czy czasem coś się własnie nie przytrafiło,bo odkąd przestałam brać plastry w październiku to miesiaczki mam razcej regularne,27,30,28-każdy trwa 5-6 dni max.owulację mam w połowie mniej więcej,ostatnio @ była 16,01-teraz powinna wyst,13,02-a kochaliśmy się 29,01 i 31,01-był to 14 i 16 dzien cyklu.Dodam ,że od srody mam dziwne bole na dole brzucha,bolał mnie prawy jajnik-takie kłucie,dotego chodziłam wzdęta jak balon,jakieś zaparcia mam,czego nie miałam,w czwartek zakręciło mi się w głowie,że wow,no i takie uczucie,że ciągle bym do łazienki siku biegała,i od wczoraj wzięło mnie jakieś przeziębienie,brzuch nadal jak balon i ten dziwny ból na dole brzucha,najbardziej wieczorem i w nocy czuje,a jak kicham to aż ciągnie....co wy na to?Wybuchowa niczym Etna
-
nick nieaktualnyWulkan86 ... nie boisz się, że zajdziesz w ciążę i Twój facet po prostu ucieknie ... ?? nie obraź się broń Boże .. po prostu zmartwiła mnie Twoja sytuacja.. chodzi mi to, że po prostu Twój mężczyzna może nie być gotowy ... aktualnie nie jest gotowy do tego, aby podjąć się pracy, a co dopiero wziąć odpowiedzialność za dziecko....
-
Nie boje sie bo kiedys rozmawialismy co by bylo jakby sie przydazylo,powiedzial ze by sie cieszyl,ale zeby szczgolnie sie staraz akurat w tym momencie to jeszcze nie.sam mowi z mu potrzeba kopa i motywacji,wic mialby go w 100 %Wybuchowa niczym Etna
-
nick nieaktualny
-
xmilkax33333 wrote:Chyba, że w ten sposób
I co? Robiłaś dodatkowe testy ?
Aż ciekawa jestem czy Ci się udało!
Trzymam kciuki!
chodze ostatnio taka zakrecona jestem że dzis zapomniałam,i trochę sie boję,że może znów wyjdzie negatywny...ale dziś pare razy w głowie mi sie zakreciło,znów miałam problem by zasnąc,i o 01,30 wstawałam szperac w lodówce.a @ brak....no i jakieś cycki takie inne...Wybuchowa niczym Etna -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyU nas decyzja o dziecku była jak najbardziej wspólna. Nie jesteśmy po ślubie, jesteśmy zaręczeni i mieszkamy razem, więc pewnie nie jedna osoba się zdziwi, że o dziecko się już staramy. Kiedyś sobie tak siedzieliśmy na balkonie i patrzyliśmy na dzieci bawiące się na placu zabaw i wtedy od słowa do słowa stwierdziliśmy razem, że fajnie byłoby już mieć własne. Postanowiliśmy się nie spinać tylko odrzucić wszelkie zabezpieczenia i metodą będzie co będzie. Ale jak nic się nie zadziało przez 5 miesięcy, mój T stwierdził, ze trzeba zacząć liczyć dni tak, żeby nie ominąć tych najważniejszych.
I powiem szczerze, że wsparcie partnera podczas starania o dziecko jest bardzo ważne. W Waszej sytuacji chyba bym się nie spieszyła z tym dzieckiem do póki któreś z Was nie podejmie pracy stałej. Mówisz, ze chcesz wpaść, żeby miał motywację do tej stałej pracy. Ale dla niego motywacją powinna być już sama chęć ząłożenia tej rodziny a nie dopiero jak już dziecko się pojawi. -
nick nieaktualnyHmmm ja w pewnym sensie też jestem w takiej sytuacji... tylko że w moim przypadku chodzi o trzecie dziecko... mam już dwóch mężczyzn ale marzy mi się jeszcze dziewczynka. Jesteśmy razem 9 lat mieszkamy razem dochód mamy ale jakoś zawsze znajdzie się ale... ahhh
-
nick nieaktualny
-