Niski poziom bety a ciąża
-
nick nieaktualnyWitam moje drogie panie, jestem tu nowa i mam pytanie
Od 10 miesięcy staramy się o dzidzię i póki co o ciąży jak nie było tak nie ma. Okres jak na złość przychodzi regularnie, co 29-30 dni. W zeszłym cyklu w (18 dc) miałam USG i lekarz stwierdził, że pęcherzyk jest duży i w ciągu doby pęknie. To już któryś raz, że owu była w okolicy 20dc.
W 27 dc zrobiłam badania:
Progesteron - 5,1 mg/ml
Beta <2,3
30 dc przyszła miesiączka... Czyli faza lutealna za krótka.
Decyzja- od tego cyklu włączamy luteinę.
Nurtuje mnie jednak, czy mogło dojść chociaż do zapłodnienia I implantacji, a ze względu na niski proge od razu poronienie?? Bo dlaczego wynik bety nie wynosi 0? Czy może jakieś odczynniki interferują?
Wkurza mnie to że po tylu miesiącach ani razu nawet miesiączka się nie spóźniła. Już bym wolała chociaż poronione dwie kreski niż ta ciągła biel... -
Nie do końca rozumiem zapis wyniku. <2,3 to jest zapis normy? Czy wynik?
A i uwierz mi, nie wolałabyś poronionych 2 kresek.Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 marca 2020, 17:45
szona, Ochmanka lubią tę wiadomość
-
Taki wynik < jakiejś liczy znaczy tylko, ze sprzet laboratorium nie odczytuje wyników poniżej tej liczby, czyli zazwyczaj to znaczy ze jest 02019 początek - strata, 10 tc
Lato 2019 - druga ciąża, tym razem wszystko ok, synek z nami ❤️❤️
Obniżone AMH. Męski: Mała ilość, brak szybkiego ruchu postępowego | 2,5 r. starań -
nick nieaktualnyDzieki za uświadomienie
Przepraszam jeśli to dziwnie zabrzmiało, fakt, trochę nietaktownie to napisalam. Nie chciałabym nigdy stracić ciąży ani przeżyć poronienia...
Chodziło mi o to, że po kilkunastu cyklach starań ani razu nie zobaczylam dwóch kresek na teście ciążowym, nawet cienia cienia ;( czasem sobie myślę, ze gdybym kiedykolwiek zobaczyła kreseczkę na teście to chociaż jest szansa, że mogę być w ciąży a tak nic, tak jakbym była niezdolna do rozrodu -
_Belladonna wrote:Dzieki za uświadomienie
Przepraszam jeśli to dziwnie zabrzmiało, fakt, trochę nietaktownie to napisalam. Nie chciałabym nigdy stracić ciąży ani przeżyć poronienia...
Chodziło mi o to, że po kilkunastu cyklach starań ani razu nie zobaczylam dwóch kresek na teście ciążowym, nawet cienia cienia ;( czasem sobie myślę, ze gdybym kiedykolwiek zobaczyła kreseczkę na teście to chociaż jest szansa, że mogę być w ciąży a tak nic, tak jakbym była niezdolna do rozrodu
Ehh... tez tak kiedyś myślałam, że chciałabym chociaż zobaczyć dwie kreski. A jak zobaczyłam i straciłam tydzień później, to zrobiło mi to taki sajgon w głowie, że potrzebowałam psychologa. Nawet w snach nie sądziłam, że może się to za mną tak ciągnąć i tak boleć.
Trzymam kciuki, mam nadzieję, że luteina pomoże.
-
Spoko, nie szkodzi.
Ponoć statystycznie większość par stara się do roku czasu naturalnie i dopiero po 12 miesiącach podchodzi się do badania niepłodności, więc macie jeszcze czas i szansę całkiem naturalnie i bez badań na sukces. A takie to się wydaje proste ^^ Bez zabezpieczenia i buch. Zazdroszczę parom, które to przechodzą z taką łatwością.
Wiem co znaczy ta męka, gdy patrzy się wciąż na negatywny test Pierwszy raz czekałam chyba około półtora roku czy też prawie dwa. Drugi raz udało się po pół roku, ale nieszczęsna CP. A teraz znów próbowaliśmy jakieś półtora roku, z czego jakiś rok na stymulacji.
-