Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
O mnie: szczęśliwą mężatką, 6 lat cudownej, sielankowej miłości. Jedyne czego nam brakuje do szczęścia to Ziemskiego Maleństwa. Tak, jesteśmy rodzicami Dwóch Aniołów. Pierwszej ciąży od samego początku towarzyszył strach, ponieważ dopadło mnie przeziębienie. Mały walczył dzielnie. Na początku Jego serduszko biło zbyt wolno, choroba Go zmęczyła, później, gdy się unormowało szaleliśmy ze szczęścia. Chcieliśmy poczekać z cudowną nowiną do 12 tygodnia. Rodzina nie zdążyła się dowiedzieć. W 9 tyg Jego serduszko przestało bić, Nasz świat rozsypał się na miliony kawałków. Samotnie roniłam w szpitalu, okłamując najbliższych, że jestem na wyjeździe. Po 3 miesiącach, w 5 tygodniu koszmar się powtórzył. Tym razem nie było nam dane nawet usłyszeć Jego serca. Po kolejnych "dobrych" wynikach badań zaczęliśmy kolejną próbę.
Moja ciąża: W tym cyklu nie spinaliśmy się za bardzo, bo wiedziałam, że od następnej @ zaczynam brać clo, ze względu na 4 nieudane cykle. Piersi bolały od kilku dni, czekałam na @ więc to normalne. Mierząc strój kąpielowy załamałam się, że tak zaniedbałam brzuszek i nawet mam problem z jego wciągnięciem. I tu mnie coś zaniepokoiło, zrobiłam test..
Chciałabym być mamą: Jedyne czego pragnę, to zostać Ziemską mamą, czy to tak wiele? Pragnę przelać na Ziemskie Maleństwo całą swoją miłość, którą posiadam, chcę złożyć swój świat do Jego maleńkich stópek
Moje emocje: Zawsze myślałam, że ciąża będzie dla mnie najpiękniejszym czasem oczekiwania,cudowne 9 miesięcy.. jednak już od początku pierwszej ciąży była to walka o każdy następny dzień. Strach, niepewność, przerażenie i ta tęsknota za wyobrażeniem życia, które straciliśmy.. te emocje, już zawsze będą mi towarzyszyć
Po dwóch pozytywnych testach i dodatniej becie musiałam aż tydzień czekać na wizytę u swojego lekarza. Wiem, że wcześniej nie byłoby sensu, ale ten tydzień był dla mnie straszny. Niby wszystko jest ok, ale pomału chyba zaczynam wariować. Jak boli- martwię się, że coś jest nie tak.. jak nie boli, boję się jeszcze bardziej, że je tracę. Każda wizyta w toalecie jest strachem czy nie zobaczę krwawienia. Od momentu dwóch kresek przyjmuję Acard, duphaston, euthyrox i siofor, z resztą brałam te leki już przed ciążą, tylko w odpowiednich dniach i dawkach.
Na wizytę szłam z ugiętymi nogami. Obiecaliśmy sobie z mężem, że na razie czekamy na potwierdzenie, nie chcę się nakręcać po to, by później znów się rozczarować.. choć wiem, że nie da nie nastawiać, nie przyzwyczajać, nie da się nie kochać od momentu dwóch kresek. Jak bym się nie nastawiała i tak zawsze może boleć. Pierwsze usg. Cała się trzęsłam. I już przy pierwszym usg powstał niepokój. Wg kalendarza zaczął się 7 tydzień, wg pomiarów badania 5t5d. Dlaczego tak mało? Wiem, że ostatnie dwa miesiące @ była nieregularna i łudzę się, jak zapewnia lekarz, że to na pewno dlatego. I znów strach , że coś jest nie tak, znów ta niepewność.. Znów obawa, że historia się powtórzy.. Kolejna wizyta za tydzień. Nie wiem,czy wytrzymam.
Błagam Cię skarbie ŻYJ!!
Tak mi dziś smutno i źle na sercu. Do wczorajszej wizyty wierzyłam, że tym razem się uda, byłam wręcz pewna, że tym razem musi być dobrze. A dziś? Dziś wydaje mi się, że czas się żegnać, że dolegliwości ustępują. Co chwilę dotykam piersi sprawdzając czy jeszcze bolą.. Wiem, że nie mogę tak myśleć, wiem, że to chore, ale tak bardzo się boję. Tak bardzo bym chciała na kolejnej wizycie zobaczyć mocno bijące serduszko, ale brak mi wiary, że się uda.Przecież kalendarz może się mylić, przecież owulacja mogła się przesunąć.. Jestem senna, miewam zawroty głowy, wciąż nie mogę pić kawy, ale nie mam mdłości i chyba to mnie martwi, piersi też jakby zmalały.. Od pierwszego dnia noszę Pasek Św. Dominika, polecając mu się w modlitwie.. tylko brakuje mi sił..
Jak mam Cię błagać Dobry Boże byŚ pozwolił mi Go zatrzymać????
Doskonale Cię rozumiem...To wszystko jest cholernie ciężkie ten brak wiary ze będzie dobrze a zarazem pragnienie zeby właśnie było wszystko w porządku. Niestety na niektóre rzeczy nie mamy wpływu i pozostaje nam tylko czekać co przyniesie los. Tule mocno;* trzymaj się.
Nadiii, spokojnie. Ja też nie miałam mdłości, nie wymiotowałam, nie byłam nawet bardziej senna niż zwykle. Piersi raz były wrażliwe, raz nie. Szczerze mówiąc gdyby nie brak miesiączki i to, że staraliśmy się o dziecko, więc testy dosyć szybko poszły w ruch, to do poczucia konkretnych ruchów dziecka pewnie bym nie wiedziała, że jestem w ciąży. A dziś już 36 tc :) pozdrawiam i trzymam kciuki :)
Dziękuję dziewczyny, chciałabym, żeby to była tylko ciążowa panika. Tylko towarzyszy mi takie złe przeczucie.. Kolejna wizyta 11.08 zwariuje do tego czasu. Ale mimo złych myśli błagam Boga żeby mi Go nie zabierał. Błagam Go o Ziemski Cud!
Kochana jestem po 2 ciążach obumarłych. Jedna w 9 a druga w 12 tygodniu. Aktualnie jestem na końcówce 24 tygodnia. Moja rada - leć po Clexane jeżeli go jeszcze nie masz. Mi badania wyszły ok, a jednak przypuszczam, że z tą moją krzepliwością nie wszystko jest dobrze. Co do objawów to rozumiem Cię aż za dobrze bo jak u mnie tylko trochę się zmniejszały to wróżyłam najgorsze. Trzymam mocno kciuki za Was <3
Trudno nie mieć złych myśli skoro tyle już przeszłaś... Pocieszę Cię że nie jesteś jedyna w tym ciążowym horrorze, tylko kobieta która to przeżyła jest w stanie zrozumieć ... Przytulam Cię mocno, staraj się myśleć pozytywnie, przecież kiedyś cholera musi się udać! Na OF pełno jest historii dziewczyn, których dzieci na początku rozwijały się wolniej niż statystyka, po to aby później nadrobić z nawiązką. Tej myśli się trzymaj i odganiaj wszelkie negatywne myśli. Wiara czyni cuda. Do 11.08. już niedaleko <3
Wczoraj był jeden z najpiękniejszych dni jakie może przeżyć MATKA. Po raz pierwszy usłyszałam bicie serca swojego Okruszka. Najpiękniejszy dźwięk na tej ziemi. I ta mała pulsująca kropeczka! W pt zobaczyłam brązowe plamienie, bardzo się wystraszyłam, bo w pierwszej ciąży były one zapowiedzią najgorszego. Choć to przykre, ja chyba pogodziłam się z myślą, że i tym razem się nie uda. Zadzwoniłam do lekarza, od razu kazał przyjść. Rano byliśmy też z mężem na badaniu kariotypów, szkoda, że tak długo trzeba czekać na wyniki. Do lekarza weszłam na ugiętych nogach. Chciałam mu powiedzieć, że to już chyba koniec, że tak czuję, a on szybko kazał przygotować się do usg. O nic nie pytał. I wtedy właśnie włączył sprzęt, żeby mnie uspokoić, takie głośne, miarowe bicie serduszka! I ta pulsująca kropeczka na monitorze. Od razu zauważyłam, że mój Okruszek urósł, nie jest już maleńką kropeczką. 0.63cm szczęścia- wg. badania 6t3d. I cała nadzieja wróciła, cała wiara w to, że tym razem na prawdę może się udać. Tak bardzo wierzę w cudowną moc paska św. Dominika, którym opasam się od momentu pozytywnego testu powierzając Mu swoje nadzieje. Ja już nie proszę, nie marzę.. ja BŁAGAM o ten Ziemski Cud! Zostań ze mną!
Ogarnęły mnie takie pozytywne myśli, dziś chyba pierwszy raz obudziła się bez strachu, nie wierzyłam, że to w ogóle możliwe. Ta ciąża jest całkiem inna. Taka normalna, bez ciągłych bólów i przewrażliwienia. Nie stresuję się przy każdym ukłuciu, nie czytam setek artykułów w necie. Wczoraj dodatkowo użądliła mnie pszczoła w brzuch, a jestem alergikiem. Normalnie na pewno bym spanikowała. Oczywiście, że mnie to wystraszyło, ale szybko przyłożyłam cebulę, wypiłam wapno i posmarowałam hydrocortisonem. I co? żadnych alergii, opuchlizna szybko zeszła. W tej ciąży po prostu musi się udać! Tak bardzo wierzę, że tym razem będzie dobrze! We wtorek idę na kontrolę do swojego gin, będę go błagać o clexane. Jeśli się nie zgodzi, skontaktuję się z innymi lekarzami aby poznać ich opinię. Wiem, że po dwóch stratach taki zestaw leków powinien być obowiązkowy. Ale do tej pory mój lekarz o tym nie wspomniał. Wolę zmienić lekarza i być spokojniejsza niż żyć w niepewności, a później żałować, że zrobiłam zbyt mało. Żyj Skarbie!
Od kilku dni leże plackiem- dosłownie. Na szczescie mam wyrozumiałego męża, który przejął moje obowiązki. Cały czas plamię, raczej ślady brązowego śluzu przy podcieraniu. W czwartek byłam na wizycie, lekarz uspokoił, serduszko bije miarowo, dał cyclonamine, zwiększył duphaston, więc odpoczywam. Dobrze, że jeszcze urlop trwa. Co prawda nie tak wyobrażałam sobie czas wolny, tyle planów i zajęć, ale moje Ziarenko ważniejsze. Mężulek pierwszy raz od ślubu musiał spać w salonie. Nie za kare tylko z powodu swojego przeziębienia. Też lekko męczy mnie katar więc wolałam nie ryzykować. Tylko pies zwariował i tuptał całą noc od sypialni do salonu nie wiedząc z kim ma spać i o co chodzi.. I jutro kolejna wizyta, znów zobaczę tą najpiękniejszą pulsującą kropeczkę. Objawy dokuczają, piersi bolą, mdłości doskwierają, ale to taka piękna męczarnia.. Byle do jutra i znów się uspokoję
Zaczęliśmy 9 tydzień ciąży. Badanie usg potwierdziło, że wszystko jest ok. Plamienia po cyclonamine ustąpiły. Troszkę się uspokoiłam, choć wiem, że czekają nas teraz dwa najważniejsze tygodnie do następnej wizyty. O zakończeniu pierwszej ciąży dowiedziałam się właśnie w 10tyg, serduszko przestało bić w 9tyg. Dlatego chciałabym cieszyć się dzisiejszą wizytą, ale nie potrafię. Co mam zrobić, żeby koszmar się nie powtórzył? Jak mam błagać by tym razem ten CUD został z nami? Oddałabym wszystko.. wiem, że podstawą jest pozytywne myślenie i tego będę się trzymać, ale ciąża po stracie chyba nigdy nie będzie spokojna i pełna radości. Już zawsze będzie towarzyszył nam strach. Najgorsze jest to, że możemy tylko dbać o siebie i czekać co przyniesie los. Tylko tyle i aż tyle.. Dziś Pan doktor założył nam kartę ciąży i dał skierowanie na różne badania. Jestem też umówiona na badania prenatalne we wrześniu. Tym razem musi się udać! Chcę wierzyć i wierzę! Cudzie mój błagam zostań z nami!
Ja nie potrafię się cieszyć z tej dobrej wiadomości. Staralismy się z ukochanym o dziecko równe dwa lata i teraz kiedy zobaczyłam dwie grube kreski poraz pierwszy w życiu. Boje się że lekarz powie np ciąża pozamaciczna albo że serduszko nie bije.
Chyba nie dane mi cieszyć się ani przez moment. Dziś ogromna chwila strachu. Po badaniach krwi wysiadając z auta poczulam jak coś cieknie.. W toalecie też sporo krwi. Wystraszyłam się niesamowicie. Wiem, że powinnam od razu jechać na IP, ale nie byłam w stanie. Bardzo ostrożnie wziełam prysznic, podwójną dawkę cyclonamine i położyłam się do łóżka. Skontaktowałam się z lekarzem, kazał jechać na IP albo przyjść na wizytę jak krwawienie się zmniejsza wtedy zdecydujemy. Zasnęłam na dwie godziny, spakowałam torbę do szpitala i poinformowałam męża że mogło stać się najgorsze. Po lekach i drzemce krwawienie ustało. Na wizycie znów ujrzałam to mocne bijące serduszko! Co xa ulga. Mam leżeć, brać leki. Lekarz tłumaczy że krwawienie czasem się zdarza, że może trwać do 3 mca. Od południa tylko delikatne ślady na papierze. Ale jak mam myśleć że wszystko ok skoro dziś tak bardzo się bałam, że stało się najgorsze! Jak mam przeżyć kolejny dzień w takiej niepewności? Ta bezczynność mnie wykończy..
Jesteś już taki duży, taki śliczny, taki Mój! Błagam Cię zostań...
Kochana my co prawda stracilismy jedno dzieciatko ale jednak, teraz jestem w drugiej ciazy i juz kilka razy wyladowalam w szpitalu z powodu krwawien zywa krwia, nie musze chyba pisac jakie mysli przelecialy przez glowe bo z pewnoscia wiesz, ponadto lozysko nisko jest ale.... musimy wierzyc, ze bedzie tym razem wszystko dobrze i po 9 miesiacach zobaczymy nasze skarby :) glowa do gory Aniolki czuwaja nad swoim rodzenstwem :)
Skarbie mój już tak daleko zabrnęliśmy! Proszę, zostań! Każdy kolejny dzień jest dla Nas cudem, kiedy Twoje serce bije pod mym sercem. Co noc proszę Boga, aby pozwolił mi Ciebie zatrzymać. Błagam Św. Dominika o wstawiennictwo za Nas. Co mogę jeszcze zrobić, jak kochać mocniej byś chciał zostać? Męczą te wszystkie mdłości, zawroty głowy, senność, piersi, ale kiedy bolą czuję, że wciąż jesteś,kiedy mdli, wiem, że wszystko jest dobrze. Dla Ciebie zniosę wszystko,tylko bądź, proszę, już zawsze..
Dziękuję Ci za dobre słowo!
Bardzo mi przykro z powodu Waszych strat... Jednak wiem, że Bóg jest dobry, mimo wcześniejszych tragedii teraz wszystko ułoży się tak, jak sobie wymarzyliście! Doskonale wiem, jak to jest nie potrafić uwierzyć, że może być dobrze. Strach będzie nam towarzyszył przez całe życie - bo która matka nie boi się o swoje dziecko?
Mocno trzymam kciuki za Wasze zdrowie, wierzę, że Wam się uda! Ściskam mocno!
Tak bardzo się boję Skarbie, że to wszystko się skończy.. Że znów stracę swoje szczęście.. Wiem, że wszystko jest dobrze, musi być dobrze.. Ale ten strach mnie paraliżuje
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 sierpnia 2016, 20:29
Doskonale rozumiem ten strach i wiem ze ciężko jest bo opanować ale mimo wszystko myśl pozytywnie i wierz ze będzie dobrze bo przecież teraz już musi być;*
Niecierpliwie czekam na jutrzejszą wizytę. Dziś nie mogę się na niczym skupić. Od ostatniej wizyty minęło już prawie dwa tygodnie. Dziś cały dzień boli mnie brzuch i plecy. Wzięłam leki, odpoczywam w nadziei, że jutro okaże się, żw wszystko jest dobrze. Dwa tygodnie to zdecydowanie za długo. Już chciałabym być po badaniach prenatalnych, chciałabym móc spokojniej zasypiać, choć to chyba nigdy nie będzie możliwe.
Kończy się urlop, jutro już chyba muszę wziąść L4 od ginekologa. Do tej pory się wstrzymywałam, chcialam poczekać czy wszystko będzie dobrze, ale nie jestem w stanie wrócić do pracy. Całymi dniami się źle czuje, ciągłe mdłości, bóle brzucha, pleców, głowy. No i stres na który niestety jestem tam narażona też na pewno by nie slużył. Nie chcę się później obwiniać, że jak zwykle praca była ważniejsza
Nie tym razem. Nie wiem jak dotrwam do jutrzejszej wizyty, chyba zwariuję!
10t2d a Twoje serduszko bije jak oszalałe! Chyba nie można być bardziej szczęśliwym słysząc jak bije serce pod mym sercem. Tak bardzo się wczoraj wystraszyłam. Na wizyte szłam z ugiętymi nogami. Kiedy lekarz zrobił usg powiedział od razu, że wszystko dobrze, ale ja nie widziałam pulsującej kropeczki na monitorze. Lekarz uspokoił, podświetlił serduszko na czerwono, włączył głośno jego bicie. Pokazał dokładnie główkę, dwie rączki, dwie nóżki, kręgosłup. Z emocji się rozpłakałam. Wszystko jest dobrze i bedzie dobrze. Teraz w to wierzę. Musi być dobrze. Już tak daleko zaszliśmy! Bez L4 się nie obejdzie. Zbyt duże ryzyko. A ciągłe mdłości i tak nie pozwolą mi pracować. Chciałam być fair, poczekać, aż znajdą kogoś na moje miejsce, ale po krwawieniach nie mogę ryzykować. Tym razem nic nie będzie ważniejsze!
Choć mnie jeszcze nie znasz Maleńka Kruszyno- tak bardzo Cię kocham! Zostań ze mną proszę!
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 sierpnia 2016, 19:24
Byłam wczoraj po skierowanie na badania prenatalne. Umówieni jesteśmy na 12.09 więc czekam jak na szpilkach. Lekarz dla mojego spokoju zrobił kontrolne usg- jak cudownie było patrzeć jak taka mała kilkucentymetrowa istota rusza rączkami, strasznie ruchliwe to moje maleństwo. Najpierw myślałam, że to lekarz rusza głowicą, ale kazał mi patrzeć jak maluch wierzga. Niesamowite wrażenie widzieć że jest, że żyje, rusza się i jak widać ma się dobrze. To dało mi tak wielką wiarę w to, że będę Go tulić w ramionach. Pierwszy raz wczoraj odważyłam się na ciche snucie planów... Dziś boli mnie brzuch jak na okres, ale leżę i się oszczędzam bo bardzo wierzę, że będzie dobrze! Bądź silny mój Okruszku!
Każdy kolejny dzień jest dla Nas cudem. Jesteśmy coraz dalej. Teraz tylko to ciężkie oczekiwanie do 12.09, nie wiem jak to wytrzymam. Boję się myśleć o przyszłości, boję się marzyć, planować... boję się, że gdy tylko zacznę snuć plany jak to będzie- wtedy wszystko pryśnie jak bańka mydlana.. z drugiej strony tak bardzo chciałabym już się pochwalić a nie wciąż tylko wymyślać wymówki. Teściowa wciąż tylko mówi, jak to by chciała już wnuka, tym bardziej, że jej siostra została właśnie babcią. Siostry wciąż pytają kiedy, jak miałoby na imię. A ja muszę udawać, że na wszystko przyjdzie czas, choć chciałabym wykrzyczeć światu, że JESTEŚ! Choć nudności dalej utrudniają życie- cieszę się, bo to znaczy, że masz się dobrze. Tylko bądź!
Wiesz nie pocieszę Cię, podobnie jak Ty w ciąży bałam się o wszystko, ale po urodzeniu dzieciątka przejmuję się jeszcze bardziej ;) więc przywyknij do tego bo gdy zostaniesz mamą będzie tak samo ;)
12t2d
Jesteśmy po badaniach prenatalnych. Kamień z serca. Lekarz nie widzi nic niepokojącego. Czekamy jeszcze na wyniki krwi i konsultację z genetykiem ze względu na wcześniejsze poronienia. Wczorajszy widok na długo zostanie w mej pamięci. Widziałam Twoje nóżki, jak machasz rączkami, strasznie byłeś wczoraj ruchliwy. Lekarz nie był w stanie określić płci, stwierdził, że jesteś albo bardzo wstydliwy, albo bardzo złośliwy. Wiesz co było najprzyjemniejsze? że nie nazywał Cię płodem tylko po prostu DZIECIAKIEM! Tak, jesteś już 6 cm dzieciakiem, a mamusia coraz bardziej wierzy, że wszystko skończy się dobrze i już za 6 mcy będę Cię tulić w ramionach. Po raz pierwszy na prawdę w to uwierzyłam Dzieciaku! I ta możliwość słuchania bicia Twojego serduszka- jest lekiem na wszystko. To da mi siłę na kolejne dwa tygodnie do następnego usg. Strasznie męczą mnie mdłości i wymioty, ale dla Ciebie zniosę wszystko!
I co najważniejsze: wczoraj były urodziny moich 14letnich juz siostrzyczek- dostały najpiękniejszy urodzinowy prezent o jakim marzyły- Twoje zdjęcie! Będą super ciociami! Tylko długo musiałam je uspokajać, bo ryczały jak szalone ze szczęścia, a ja razem z nimi, kiedy zobaczyłam ich reakcję. Wszyscy Cię kochają. Teraz powoli ogłosimy światu cudowną nowninę. Już pora aby dowiedzieli się o Twoim istnieniu. Tak bardzo Cię kocham mój Okruszku i nie umiem opisać swojego szczęścia..
Dziś Nasza rocznica ślubu, czy można sobie wymarzyć piękniejszy prezent niż Twoje bijące serce? Mimo mdłości i wymiotów tak bardzo cieszę się każdym dniem, bo wiem, że Jesteś. I tylko o jedno proszę ZOSTAŃ! Wczoraj dziadkowie dowiedzieli się o Tobie, ile było łez i radości. Wręczyli nam prezent z okazji rocznicy, więc my wręczyliśmy im kopertę z Twoim zdjęciem- taka wymiana prezentów.. Wszyscy już czekają na Ciebie Skarbie i bardzo Cię kochają! Dziadkowie, Ciocie, Wujkowie! Wszyscy już nie mogą się doczekać. Bez przerwy ktoś dzwoni pytać co u Nas, jak się czujemy.. a My mamy się dobrze, prawda Dzieciaku? I tak już będzie do marca. Bardzo w to wierzę!
Dni przeplatają się na te pełne wiary i na te pełne strachu. Czasem sobie z tym nie radzę. Boję się planować, boję się marzyć, boję się jutra.. Wiem, że z każdym dniem jest lepiej, z każdym dniem jesteśmy dalej.. zaczęliśmy drugi trymestr, ten najniebezpieczniejszy czas już minął, ale czy jakikolwiek czas jest bezpieczny? Czy kiedykolwiek będę mieć pewność, że wszystko jest dobrze? Chyba dopiero wtedy, gdy przytulę Cię do swej piersi.. Wczoraj odwiedziły Nas Twoje ciocie, gadały o wózkach, wyprawce, łóżeczku.. ja byłam jakby obok.. gdyby wiedziały przez co przeszłam, jak bardzo boję się o Ciebie, jak bardzo drżę o każdy dzień.. Zamiast cieszyć się, że dawno nie było wymiotów, a mdłości ustają, ja martwię się, że coś jest nie tak. Co chwile dotykam piersi sprawdzając czy nadal bolą. Ale przecież byłam we wtorek u lekarza, wszystko w porządku, więc po co się zamartwiać? W poniedziałek kolejna wizyta, wiem, że wszystko będzie dobrze, musi być! 30.09 wizyta u genetyka i wyniki krwi.. Jesteś moim całym światem Maluchu! Musisz być silny, musisz BYĆ!
Dni przeplatają się na te pełne wiary i na te pełne strachu. Czasem sobie z tym nie radzę. Boję się planować, boję się marzyć, boję się jutra.. Wiem, że z każdym dniem jest lepiej, z każdym dniem jesteśmy dalej.. zaczęliśmy drugi trymestr, ten najniebezpieczniejszy czas już minął, ale czy jakikolwiek czas jest bezpieczny? Czy kiedykolwiek będę mieć pewność, że wszystko jest dobrze? Chyba dopiero wtedy, gdy przytulę Cię do swej piersi.. Wczoraj odwiedziły Nas Twoje ciocie, gadały o wózkach, wyprawce, łóżeczku.. ja byłam jakby obok.. gdyby wiedziały przez co przeszłam, jak bardzo boję się o Ciebie, jak bardzo drżę o każdy dzień.. Zamiast cieszyć się, że dawno nie było wymiotów, a mdłości ustają, ja martwię się, że coś jest nie tak. Co chwile dotykam piersi sprawdzając czy nadal bolą. Ale przecież byłam we wtorek u lekarza, wszystko w porządku, więc po co się zamartwiać? W poniedziałek kolejna wizyta, wiem, że wszystko będzie dobrze, musi być! 30.09 wizyta u genetyka i wyniki krwi.. Jesteś moim całym światem Maluchu! Musisz być silny, musisz BYĆ!
Wczorajsza wizyta dodała mi zarówno wiary jak i siły na każdy dzień. Pierwszy raz zasnęłam spokojnie, bez obaw.Twoje serduszko bije tam mocno! Jesteś już 9 cm szczęściem mamusi. Kiedy lekarz pokazał mi Ciebie na usg 4D popłakałam się. Jesteś taki piękny! Tak cudownie ruszałeś rączkami podkurczając nóżki. Cudowny widok. Piszę "ruszałeś", choć jeszcze nie wiem kto tak naprawdę zamieszkał w środku. Jesteś dziewczynką czy chłopcem? Wczoraj podkurczone nóżki i Twoje fikołki nie pozwoliły ujawnić Twojej płci. Wiesz, że dla mnie to przecież nie ma znaczenia. Kochamy Cię z Tatusiem całym sercem niezależnie od tego czy będziesz cudownym synkiem mamuni czy uroczą córeczką tatusia. Piłkę i tak będziesz kopać od małego bo tatuś czeka z niecierpliwością na małego pomocnika. Zresztą piłki też już na Ciebie czekają oraz miś Twojego Anielskiego Braciszka. Dziś po raz pierwszy pozwoliłam sobie na przeglądanie stron z łóżeczkami i wózkami dla Ciebie. Wcześniej nie miałam odwagi. W pt wyniki krwi badań prenatalnych i konsultacja z genetykiem, ale już się nie boję, wiem, że wszystko będzie dobrze!
Zazdroszczę tego usg 4D! ja mam możliwość zrobienia takiego tylko w 13 tygodniu a to chyba niewiele będzie widać... Jak NT Twojego maluszka? Za tydzień też wybieram się na badania prenatalne i też zdecyduję się dodatkowo test papp-a. Musi być dobrze... Szkoda, że te badania (przynajmniej u mnie) takie drogie :( ale czego się nie robi dla malucha.
Jeszcze kilka godzin do wizyty, wiem, że wszystko będzie dobrze, ale nie da się nie stresować. Chyba tak będzie przed każdą wizytą. Po badaniu prenatalnym usg wszystko wyszło dobrze, przezierność 1,5. Mój ginekolog sprawdzając opis powiedział, że nie mamy się czego bać przed wynikami krwi bo wszystko będzie dobrze, ale mimo wszystko stres jest. Dziś jakoś zero energii. Miałam posprzątać, obiad mężowi trzeba upichcić, a na razie siedzę w piżamie snując się po domu. Ale dzis nawet sie cieszę bo męczą mdłości. Tyle dni nie miałam objawów i zamiast cieszyć się tym "lepszym" czasem ciąży zamartwiałam się, że nie czuję maleństwa. Tak to już jest maluchu , że dopóki nie wezmę Cię w ramiona będę drżała o Ciebie każdego dnia..
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.