Wiadomość wyedytowana przez autora 29 maja 2016, 15:32
Śpi teraz mój Mały Anioleczek w swoim łóżku. A ja próbuję zapamiętać każdą chwile. Pochowalamndzis te najmniejsze ubranka. I mówiłam do M., Że w tym przywieźli Fifiego po porodzie w sobotę, a w tym wracał do domu... ucieka mi każdą chwila, ale jest świadomość że przed nami tysiące, miliony, miliardy pierwych razów, uśmiechów i łez . A gdy mój Syn zasypia wtulony w moje ręce uwielbiam patrzeć na niego, jest taki kruchy, bezbronny. Wtula się we mnie jakbym była calym światem, najbezpieczniejszym schronieniem.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 czerwca 2016, 16:47
A teraz zamiast wziac sie do roboty, bo miał, to siedzi w cieniu i sie raczy piwkami, bo wie, że mnie to wkurza.
Nie o takim życiu marzyłam.. nie o takim dzieciństwie marzylam dla dziecka. Czy ja tam dużo chce? Czy prosząc, by zajął sie własnym synem, żebym mogła pójść pod prysznic czy zwyczajnie odpaczac 30min bo zle sie czuje, robie cos zle? Czy to za duzo? Nie mam czasu dla siebie. Od porodu jestem sama. Nikt mi nie pomagal. Bo cesarce wrocilam do domu po 3 dniach i stanelam przy garach. To ja przynosilam Sz.P. herbatkę. A ja co dostalan w zamian? Parę jakże miłych epitetów. Źle robiłam, nauczylan go tego. Ale czy naprawdę nic juz nie da sie zrobić? Czy te lata, to wsystko
Nie ma to jak pobudki w środku nocy i to nie przez dziecko... a jak się udało zasnąć to F. się budził. Nocka straszna. Teraz wstał po 7 i dzień się zaczął. Dodatkowo zęby, o matko! Niech już wyjdą, bo to moje maleństwo męczy się okrutnie. Smarujemy żelem, masujemy, mamy gryzaki chłodzące. ale to wszystko jest na chwilę. Całe łapki wędrują do buzi, slini się straszliwie. I placze. wczoraj nawet jak mu smarowalam dziaselka. Teraz grzecznie bawi się na macie, ogląda obrazki na puzzlach piankowych. A najbardziej lubię jak bawiąc się śpiewa sobie: la,la, la. I to takim słodkim glosikiem. Słuch to na pewno po tacie i dziadku.
Co do taty- raz dobrze, raz źle. Warczymy na siebie, potem się godzimy, by po jakimś czasie znów wybuchła awantura. I to o drobnostki. Ale chyba w większości małżeństw tak jest, prawda? Fakt faktem, od ciąży te kłótnie są częstsze. Może to stres, może nasze zmęczenie i ciągłe obawy o Małego. Ale staramy się. I nie tylko ja. On też - o dziwo. Postawiłam sprawę jasno i uwaga- poprawa. Oby to nie był tylko slomiany zapał. F. zaraz skończy pół roku, a przecież w planach Maleństwo nr 2.
F. uwielbia nowe smaki, próbowaliśmy rybki, która okazała się strzałem w 10. Tylko mojego mleka coraz mniej. Odciagam juz tylko 2 razy dziennie i to po 50, 60 ml. Wczoraj wieczorem było tylo 30, dzisiaj rano po całej nocy też. Póki coś tam jest to będę dalej odciągnąć, bo przecież F. kompletnie nie jest cyckowy. Szkoda, że nie udało mi się tego ogarnąć. Nie odwroce już, ale najważniejsze przecież, że prawie 6 m-cy to moje mleko było jego głównym posiłkiem.
Teraz mama bierze się za siebie. Do zrzucenia trochę zostało, ale nie takie wyzwania pokonywalam. A więc dzisiaj dieta czas start! I nie od jutra,dzisiaj!!!
Edit: kolejna awantura. Niech ten dzień się skończy. F.zmeczony po wczorajszej imprezie rodzinnej dzisiaj jest nie do życia. A ja znowu płaczę, że zostałam sama. Zmęczona, głodna, niewyspana. Taki urok matki.. Trzeba się pogodzić z rzeczywistością i nie oczekiwać cudu. Szkoda, że mama tak daleko. W piątek pomagała i dzięki temu mogłam posprzątać generalnie dom. Przydałaby się tutaj częściej. a na domiar złego czuję, że wczorajsza klimatyzacja odbiła się na moim gardle i karku. Eh, życie i szara rzeczywistość.
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 lipca 2016, 18:48
Dzisiaj wesele. Ciekawe, jak będzie się czuł i ile wytrzyma. M.nie pije, więc w razie potrzeby w każdej chwili możemy wracać. Impreza jest 30 min drogi od nas, więc nie ma problemu. Ale w sierpniu wyjeżdżamy dużo dalej na wesele. To będzie wyzwanie!!
Ja dalej na diecie, woda pomału zaczęła schodzić, na razie -2 kg, więc optymalnie. Sporo jeszcze do zrobienia, ale dam radę.
Dieta F. - mleko mm ok, kaszka manna - ok, kleik ryżowy - ble, mięsko z warzywami - mniam,ale MAMO - królik jest bleeee. Wszelkie dozwolone owoce też mniam. I rybka smakowita. Mój Skarb nie przepada za mdlymi potrawami. Smak musi być wyraźny. Oczywiście nie używam żadnych przypraw, ale pewne warzywa są takie konkretniejsze w smaku i bardziej mu odpowiadają. Zje to,co Mu dam, nie ma problemu z karmieniem. Nawet wspomniany królik wszedł, ale F.krzywil się więc po 2 lyzeczce odpuscilismy.
Pogoda dzisiaj średnia, ale i tak korzystamy z ogrodu. Mały śpi w wózku, a ja sprawdzam co w necie. Może na dworku dłużej pospi.
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 lipca 2016, 18:06
F. nie siada sam, pelza pi całym domu, kot jest bardzo ciekawym stworzeniem, a szczególnie gdy je. Ubaw mamy na całego, bo mały wszędzie za tym siersciuchem goni. Oczy dookoła głowy trzeba mieć. Po mału szykuje się do raczkowania. Pupa i nogi w górze, jeszcze czekamy na rączki, ale buja się już. Firanka to świetna kryjowka. I wścieka się gdy za nim gdzieś idę. Mój mały samodzielny synek... eh. Ale ten czas leci, jak szalony. F. zjada wszystko co dostanie, pije wodę, herbatki dla maluchów, wczoraj próbował biszkopty. Nie chce brać jedzenia do rączki, ale ćwiczymy. Najlepsze jedzonko jest oczywiście na talerzu mamy i taty.
Przeszliśmy juz trzydniowke, tragedia!!
My powoli szykujemy się do starań o 2.babla. Będzie ciężko, ale czasu coraz mniej, bo wcale nie mlodniejemy... od nastepnego cyklu mierze temperaturę i zobaczymy, ile nam tym razem zejdzie..
A ze spraw innych: babcia w szpitalu, okazalo sie ze ma raka zoladka, zaatakowane wszystko w srodku,przerzuty na pluca i wodobrzusze. Lekarz wystawi skierowanie do hospicjum stacjonarnego. To przykre, ale nie ma możliwości, by wróciła do domu. Wymaga calodobowej opieki medycznej. Trzymam się jakoś, ale wieczorami, gdy F juz śpi wszystko puszcza. 3 lata temu raka odkryto u Taty, za 4 m-ce go nie było juz z nami. Opiekowalismy sie nim razem z M. Było ciężko. I fizycznie i psychicznie. Tata wychudl, przestal sie ruszac, ponad miesiac lezal. W ciagu 3 dni jego stan pogorszyl sie bardzo i odszedl. Przy mnie i babci. W domu.. Pamietam kazda minute tego cholernego dnia. Jak bardzo sie balan jechac do niego do domu, jak balan sie jego śmierci. A on czekał na mnie.. i wszystko bylo spokojnie. Byl prawie nieświadomy, na morfinie. Poznym wieczorem zaczely sie płytkie oddechy, jak rybka, az w koncu nastąpił ten ostatni...
A teraz to wraca przy babci. Z tym, ze to juz koniec. Nie ma nadziei, nie ma możliwości by odeszla w domu. I nie chodzi tylko o to, ze nie ma kto sie do niej wprowadzic. Chodzi o opiekę, ktorej ona wymaga. Ciężko mi z tym wszystkim.. Smutno i cholernie zle.
Przepraszam, musiałam tu się wygadac.. Jutro do niej jade, mama zostaje z F. A my pojedziemy. Mam nadzieję, że zdążę. .
, ale jestem na razie spokojna. Nie ciesze się, póki nie potwierdzę u lekarza. Cycki bolą, trochę mnie mdli. Zobaczymy co będzie dalej.. a Fifi? Chodzi od miesiąca, gada, kłóci się ☺ jest cudowny choć chwilami wychodzi jego charakterek
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 stycznia 2017, 17:52
sami. No chyba, że babcia się przeprowadzi. A to bardzo by nam ulatwilo życie. Mdłości delikatne, wstręt do jedzenia. Przy F. w pierwszym trymestrze wpieprzalam wszystko jak szalona. Teraz tylko mi się chce pić. W tym tygodniu wybiorę się do lekarza. Sprawdzimy czy wszystko jest ok.
F. dziś niemożliwy. Płacze, krzyczy, histeryzuje. Zasnął spokojnie, mam nadzieję, że troszkę pospi to i ja odpocznę.
Wczorajsza wizyta potwierdziła ciążę. Na usg było widać pęcherzyk ciążowy i zoltkowy, ale nie było jeszcze zarodka. Dr mówił, że na tym etapie to możliwe i zrobimy usg za tydzień. Póki co jest tak jak być powinno. Nie zdziwił się z czym przychodzę , pamiętał mnie i ciążę z Filipem. Zrobiło mi się miło, bo nie byłam anonimowa. Przestrzegl tylko, że jeśli wszystko będzie ok, to dopiero od 30 tc trzeba będzie uważać i zgłaszać się z każdym bólem do niego, że względu na krótki czas między cc. Ale pocieszyl, że pewnie nic się nie wydarzy, bo to są bardzo rzadkie przypadki. A ciążowo? Delikatne mdłości, zawroty głowy, senność i kompletny brak apetytu... Witaj pierwszy trymestrze!!!