Kontrola u lekarza i niestety szyjka sie skrocila. Poczatkowo 2 cm, na izbie przyjec wyliczyli 2,5 cm. Na dodatek bakterie nadal sa w pochwie, na szczescie nie ma ich już w moczu. Wijtus wazy 800g a ja dostałam sterydy na jego plucka. Leze. Nie mogę spać bo co próbuje to czuje jak napina mi się brzuch. I boję się jak nie wiem co bo to przecież jeszcze nie czas... Jutro dowiem się co dalej bo jak na razie nie chcą mi chyba zakladac zadnych szwow ani pessara. A ja bym sie chyba czuła bezpieczniej. Standardowo luteina 2x1, magnez 3x2 + to co już biorę i odpoczywać. I tak z aktywnej mamy zamienie sie w leniucha kanapowego. Byleby tylko młody jeszcze trochę posiedzial w brzuchu. Boze błagam Cie...
Ps. Dziękuję dziewczynki za pocieszenie. Najważniejsze że Wojtek sie ma dobrze
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 sierpnia 2016, 17:25
Dziś na kontroli (co tydzien) wszystko wygląda dobrze. Szyjka około 28 mm, zamknięta szczelnie. I to najważniejsze przeplywy w normie, serfuszko bije pięknie. Pani doktor stwierdziła, że Wojtusiowi pojawiają się już pucki
Przyszła mi część rzeczy zamówionych dla Młodego. Już niewiele zostało mi do skompletowania. Jutro pewnie pojedziemy oglądać wózki. Mąż składa meble, skończymy urządzać pokoik i za jakies 60 dni moge rodzic
Wyprałam Wojtkowe rzeczy aż do 3 miesiąca. Prasować ich jeszcze nie mogę - na to przyjdzie czas jak już będę mogła normalnie funkcjonować. Bałagan w domu jest nie do zniesienia, bo chociaż mąż się stara to nie bardzo to ogarnia Ale i tak, że stara się jako tako zachować ład. Jeszcze ze 4-5 tygodni i mu będę mogła pomóc.
Co do wyprawki to oprócz wózka mamy praktycznie wszystko. Brakuje mi stanika do karmienia, 1 koszuli dodatkowej i szlafroka. Reszta albo już jest, albo właśnie się perzygotowuje (kocham internet ). Wojtusia pokój też już prawie skończony. Staram się nie dopuszczać do siebie mysli, że póki dziecko się nie urodzi to wszystko się może stać. Bo przecież chyba należy mi się jakaś radość z tej ciąży. Jasne, że może coś pójść nie tak, ale przecież po porodzie też. Gdybym się tak wiecznie zamartwiała wszystkim to bym chyba zwariowała. Zwłaszcza teraz, kiedy głównie leżę
Lubie soboty bo w soboty zaczynamy nowy tydzien. W poprzednim mielismy badania trzeciego trymestru i oczywiście tak jak się spodziewalam dzieciak dopiero wtedy wazyl 1,5kg. Doktor nie widziala nic niepokojacego, waga idealna do wieku ciazowego, wszystko w jak najlepszym porzadku. Ale ja sie oczywiscie martwie, zeby Mlody nie przestał nagle rosnąć. Co chwilę obserwuje brzuch czy sie powieksza. I chyba sie jednak powieksza bo dzis az 1 cm więcej niż wczoraj a tak oto wygladam teraz
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/92e9c0c21b7e.jpg
Jeszcze 3 tygodnie wzglednego lezenia i bede mogła zaczac normalnie funkcjonowac
Nadal leżę Jeszcze 9 dni do ciąży donoszonej i do tego czasu mam baaardzo dużo odpoczywać. Szyjka przez ostatni tydzień bardzo się skróciła, nasiliły się też twardnienia brzucha. Na szczęście nie wygląda, żeby poza skracaniem się szyjki były jakiekolwiek objawy porodu. Wojtek buszuje w brzuchu, a Mama i Tata nie mogą się już go doczekać. Na plusie prawie 11kg i czasami czuję się jak staruszka. Leżenie prawie cały czas jednak nie jest najlepszą formą rozrywki (za to na pewno powoduje ogromny spadek formy ). Chociaż wczoraj kolega mnie pocieszył. Jego żona, jakieś 3 tygodnie za nami, przytyła 24kg. Ja bym chyba się nie ruszyła jakbym tyle przytyła
Dziś zamówiłam monitor oddechu. Może niepotrzebny wydatek, ale będę się jednak czuła bezpieczniej mając takie urządzonko. Dla mojego synka wszystko.
Pokój dla Małego skończony w wersji surowej tzn. jest wszystko poza ozdobami. Nie potrafię się zdecydować na nic. Ani na firanki, ani na dywan, ani obrazki na ścianę. I tym oto sposobem Mały ma pięknie niedokończony pokój. Ale nie przejmuje się. Jak tylko skończę 37 tygodni zaczynam buszowanie po sklepach. Strasznie mi żal, że ominęła mnie ta przyjemność i prawie wszystko musiałam kupić w internecie, ale z drugiej strony lepiej tak niż jakby miał się urodzić duuuużo za wcześnie
Wojtuś urodził sie 12 listopada o 18.55 przez cc. Ważył 3240g, mierzył 50 cm i dostal 10 pkt w skali Apgar.
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 listopada 2016, 12:17
A tutaj Wojtuś
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/6a8be47a76ab.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 listopada 2016, 12:33
Już po prenatalnych. Wszystko jest dobrze. Przezierność 1.7, kość nosowa obecna, wszystkie parametry w normie. Ryzyko niskie. Cieszę się bardzo. Dzieciak nie bardzo współpracował, wiercił się okropnie. Kręcił fikołki i ogólnie ciężko było go zmierzyć. A i najpewniej jest chłopcem. Jasne, że jeszcze się wszystko może zmienić, ale widziałam coś miedzy nogami
Jeszcze 6 tygodni i ciąża będzie donoszona. Z wielkim szokiem muszę stwierdzić, że szyjka do tej pory trzyma. Zobaczymy co będzie po kolejnej wizycie za 1.5 tygodnia, bo od 3 dni odczuwam delikatne klucia w pochwie. Wczoraj złapał mnie też pierwszy bolesny skurcz. W ciąży z Wojtusiem takich nie miałam. Tak czy siak jesteśmy już na takim etapie, że nawet jakby się ta szyjka teraz skrócila to już raczej dotrwamy. Z Wojtkiem dotrwalam mimo 20 mm w 25 tygodniu.
Coraz czesciej myślę o tym jak to będzie z dwójką dzieci. Czy Młody nie bedzie zazdrosny, czy uda nam się podzielić miłość, albo tak po prostu czy będę miec czas żeby zająć się swoją figura po ciąży. Ale najważniejsze na tym etapie jest to żeby ciaze donosic. Kornelia się rozpycha w brzuchu. To też jest inne niż poprzednio. Wojtka ruchy odczuwalam, dużo delikatnej. Teraz aż czasami brzuch faluje jak Mała się wierci. 🙂 A ja to uwielbiam 😁 Dzięki temu bardzo mało używam detektora i się po prostu mniej martwie.
Wojtuś się niby cieszy ale chyba nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, że za chwilę nasze życie wywróci się do góry nogami 😉
Dnia 21.07 o godzinie 6.16 poprzez udany vbac przyszła na świat moja córeczka Kornelia. 52 cm i 2630 g szczęścia.
Obudziłam się kilka minut po 1 przez pojedynczy skurcz, inny niż do tej pory. Był mocniejszy i krzyżowy. Pomyślałam tylko ze chyba się zaczęło, poszłam do toalety, potem do łóżka i tam zaczęły mi odchodzić wody. Zielone wody. Szybki telefon do położnej, miałam wziąć prysznic i potem się zbierać do szpitala. Pojawiały się już pojedyncze skurcze, dosyć nieregularne. Zadzwonilismy po opiekę dla synka i ok 2 byliśmy już w szpitalu. Ktg i badanie nie wykazało żadnych skurczy, ani odplywania wod. Ale że 1 cm rozwarcie i ja się upieram że to wody to po ok godzinie trafiłam na porodowke. Tam lewatywa i zastrzyk na zmiekczenie szyjki i się zaczęło. Skurcze co ok 2 minuty po minucie. Po godzinie były już 2 cm (ja się załamałam prawie że dopiero tyle 😁). Po pół godziny było już 4 cm i 3 godz osiagnelismy pełne rozwarcie i zaczęły się parte. Mała szła z rączka, położna chciała mnie naciac ale nie zdążyła bo ja musiałam przec, więc peklam (pęknięcie 2 stopnia). Kornelia na szczęście nie wrzasnela od razu bo mogłabym te wody wypić, była okrecona pepowina wokół szyi. Najpewniej oddała smolke i stąd te zielone wody. Dostała 9/10 pkt i niestety zabrali mi ją do obserwacji. Po 3 godzinach byłyśmy już razem a po 3 dniach wyszliśmy do domu 😃
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 lipca 2019, 19:30
Trzymam kciuki! Leż ile mozna!
Wiaterku, dobrze, że przy bakteriach nie chcą nic zakładać, ryzyko infekcji jest za duże. Leżenie teraz może być dla Was najlepsze, choć oczywiście mało przyjemne :( Z szyjką nie jest jeszcze tak tragicznie, gorąco wierzę, że Wojtuś ma jeszcze sporo czasu zanim się pojawi na świecie!
odpoczywaj kochana, będzie dobrze :) znakomite grono moich koleżanek ze skracającymi się szyjkami przenosiło ciążę :) będzie ok, tylko leż i bez stresu :)
Trzymam kciuki :)