W piątek mam wizyte i usg połówkowe. Po jedno bardzo się boję czy wszystko ok. a po drugie cieszę, ze zobaczę mojego maluszka:)nie wiem czy mój m będzie z nami bo może nie zdążyć, czekając na wypis ze szpitala. Oby zdążył bo to dla mnie ważne.
W ogóle zauważyłam ,że zrobiłam się jakaś delikatna,łatwo mnie zranić, szybko wywołać płacz, co się dzieje?ja taki twardziel?
Wracając do wizyty... brzuszek twardnieje więc kontynuujemy leczenie luteiną 2x2 dopochwowo , 6x2 tab.asmag forte, i no-spa forte 2x1.szyjka się nie skraca więc mam nadzieje ,że te twardnienia przejdą, mam odpoczywać.Przytyłam od początku ciąży 2,8 kg, czy to dużo? jak na 19 tydzień?Dobra idę już spać bo jakaś smutna i depresyjna jestem, a pogoda nie odpuszcza...pada i pada...
Oszczędzam się bo brzuszek mi twardnieje i teraz zastanawiam się czy może to te skurcze , które przygotowują macicę i niepotrzebnie faszeruje się luteiną? biorę dodatkowo magnez -asmag forte 3x2 tabl. no-spę 1 x dziennie i ta luteina jeszcze? nie wiem czy to po niej ale wydaje mi się ,że odkąd ją biorę szybciej przybrałam na wadze, zresztą czy ona nie ma skutków ubocznych? trochę się nad tym zastanawiam ,b o pogubiłam się z tym twardym brzuszkiem. Skoro szyjka się nie skraca i nie krwawi to może tą luteinę odstawić?
W Piątek byłam na usg połówkowym, bardzo dokładnym.Pierwszy raz się spotkałam z taka dokładnością, dokładnie oglądaliśmy serce, zastawki, komory, żołądek, mózg, nosek, uszka, rączki, liczyliśmy paluszki oraz, co ciekawe paliczki w rącxzkach, tzn czy w środkowym palcu są 3:)Dzidziuś waży 300g i rozwija się prawidłowo:hurra:)
Powiem szczerze byłam bardzo zdenerwowana i dzidziuś szalał po brzuszku jak szalony:):)No i co najważmniejsze znamy płeć-CHŁOPIEC.
No to powiem Wam ,że mam przekichane, mąż jeden syn i teraz drugi synek w drodze:)
Po cichu liczyłam na dziewczynkę ale w głębi duszy modliłam się tylko o zdrowie -więc to najważniejsze:)Problem mam natomiast z imieniem...Myślałam o Gabriel, Tymek, Ksawery, a Wy jakie proponujecie?
Dziś nawet dobrze się czuję,apetyt mi dopisywał, chyba aż za bardzo:)Choć szybciej się męczę i ciężko mi rano wstać.
Zastanawiam się nad rozmiarem, mój Piotruś po urodzeniu miał 56cm, przy czym urodził się w 38 tyg. więc kupowanie rzeczy na rozmiar 56 , nie ma chyba sensu?Bedę zamawiac i kupować rzeczy od 62 rozmiaru(tak myślę).Pierwsze zakupy zrobie końcem miesiąca po mojej wypłacie , kupię kilka kaftaników, śpioszków, body z długim rękawem. Potem kocyk, rożek, bieliznę typu skarpetki, czapeczki.Łóżeczko zamówię dopiero pod koniec razem z materacem, pościelą, podobnie jak wózek.Zastanawiam się jak to jest u Was , czy kupujecie od razu kilka rzeczy w różnych rozmiarach?czy po porodzie będziecie kupować?Ja nie mam nic , więc muszę zaopatrzyć się dosłownie we wszystko i nie wiem kiedy to zrobić tak choć do rozmiaru 74.
Od jakiegoś czasu mam problemy z teściową, tzn. nigdy nie miałyśmy dobrych relacji...było znośnie ale wkurzyło mnie kilka rzeczy które zrobiła i do tej pory wyczynia, zresztą dużo by tu pisać...Mojego synka widzi raz na 2 tygodnie na 3 godziny...z drugim wnukiem potrafi często przebywać, przyjeżdża nawet do swojej córki(która mieszka u niej, póki tesciowa znalazła sobie nowego jak ja to mówię "Pana")i prasuje, pierze, gotuje, bo Agniesia taka zmęczona , cały tydzień pracuje-tak jakby inni tylko dwa dni w tygodniu....A nas ma w nosie , tzn. mojego męża-który zresztą nie nalega na s[potkania bo ewidentnie też ma dosys jej kłamstw.Więc siostra mojego męza ze swoja rodzinką mieszka u teściowej w mieszkaniu-bo zbierają na swoje od 1,5 roku a MY?Musimy sobie radzić...nas nikt nie pyta czy mamy gdzie mieszkać( na szczęcie po 5 LATACH eynajmu kupujemy nowei SWOJE mieszkanie)i nikt nam na nie nie dał, nie dołożył, nie pomógł.Dobrze ,że ,moi rodzice interesują się moim synkiem i pomagają nawet dużo.A więc wracając...tesciowa, szlachetna wczoraj zqdzwoniła czy przyjdziemy na kawę i ciasto, koło 11 dzisiaj?Mój mąż oczywiście-przyjdziemy, a ona:tylko niech Justyna też przyjdzie...I nie przyszłam.Przepraszam za te wszystkie złośliwości które wypisuję ale mam jej dość, kłamstw, i sztucznych uśmiechów i nie będę uspokajać jej sumienia,że Nas widziała tzn. mnie i mój brzuszek razem z moim synkiem...a w nosie...!!!!!!Pojechali sami, a ja trochę poprasowałam, przebrałam pościel i gotuję...I wreszłam teraz na forum...jest mi smutno i wstyd...że pisze takie głupoty gdy synek kaaroli walczy o życie a ja roztrząsam i złoszczę się na moją teściową...wieć koniec już oszczerstw, aniech sobie będzie jaka chce, nie chce mieć z nami noramalnego kontaktu, to nie.A za kaarolę trzymajmy mocno kciuki, by dała radę wytrwać ten trudny czas i by synek żył zdrowo.
Jutro termin do lekarza, mam zamiar porozmawiać z moją lekarką odnośnie porodu a dokładniej cc. Pierwszy raz rodziłam sn i ,...podziękuję.Uważam,że jeśli kobieta ma możliwość wyboru wolałabym cesarkę.Z moim znajomym lekarzem rozmawiałam na ten temat, on zachęca do sn. Ale gdy zapytałam go dlaczego wszystkie pielęgniarki, jego żona i lekarki mają cesarki to tylko się uśmiechnął i powiedział:"przecież wiesz". I temat z porodem zakończony. Mój mąż też jest za cesarką. Pamiętam jak urodziłam Piotrusia przyszedł jeszcze po skończonym zszywaniu i zapytał:"Boże co Ci się stało"?, potem na drugi dzień jak zwaliła się ta chmara tzn. moja teściowa i zadała to samo pytanie, myślałam,że padnę. Fakt nie wyglądałam pięknie, miałam czerwone oczy, siną szyję z dekoldem, do tego kroplówkę z krwią, tyłek nacięty i pęknięty w dwóch miejscach ale halo?ja urodziłam najukochańszą istotę na świecie. Namęczyłam się tak samo jak każda rodząca kobieta, podziwiam i będę podziwiać wszystkie kobiety które rodzą własnymi siłami, pamiętam jaka sama byłam dumna z siebie po porodzie:):)Wybrałam jednak klinikę w Bielsko-Białej , poród przez cesarskie cięcie kosztuje ok.2300 + miesiąc wcześniej wizyta ok.300 zł.Dużo koniet tam rodziło i naprawdę sobie chwalą. Zresztą zobaczymy co powie moja lekarka, może ona zrobi mi cesarkę w naszym szpitalu, ciekawe tylko ile zażąda?Będę informować.
Dzisiaj zawożąc mojego Piotrusia do szkoły zauważyłam,że moja corsa coś dziwnie chodzi, chyba czas na zmianę auta, bo męża nie będę jeździć.
A dzisiaj wszystko mnie denerwuje, mój mąż który jest przeziębiony-marudzi ale po kąpieli na balkon z papierosem w samych majtkach wychodzi, denerwuje mnie to jego palenie, ja nie palę już prawie dwa lata a on , mi tu smrodzi pod nosem.Niby przez okno w kuchni ale dzisiaj cała firanka śmierdzi i co? ja musiałam wycierać parapet i zmieniać nową pachnącą firankę, ohhh ale się zemściłam i w tej mojej złości, która bliska była płaczu, przy sprzątaniu wywaliłam mu popielniczkę na śmietnik-taka jestem zołza.A co.
A więc idąc Waszymi radami...Kupiłam 3 body w rozmiarze 56, do tego jeden kaftanik i spioszki.No i rozszalałam się...kupując body na 62:)w tym momencie 9 sztuk, więc myslę,że wystarczy:)Zakupiłam tez kombinezon taki grubszy polar wewnatrz i ocieplany na zewnątrz na 62 w ślicznym blękitnym kolorze:).
Mój mąż ostatnio mówi tak:"kochanie chyba faktycznie budzi się w Tobie instynkt, bo zamiast buszować po dziale z damską odzieżą, trudno mnie wyciągnąć z dziecięcego-haha...
Poza tym szykuje się duża impreza, na która nie mam zbytnio ochoty pójść.Kuzynka mojego męża, a zarazem chrzestna mojego syna kończy 40 lat.Zabawa w lokalu na 30 osób z dj i cateringiem jakos mnie nie pociąga...Tym bardziej, że ja przecież jestem coraz"jakby to powiedzieć... większa:)" a tam będą same gwiazdy w obcisłych sukienkach, niebotycznie wysokich szpilkach i jak tam można sie czuć komfortowo?W sumie przytyłam tylko w brzuszku i biuście 4,5 kg no ale jak tu się ubrać? wszystkie moje sukienki są ciasne ...trzeba by coś kupić, hmmm sama nie wiem.A przecież impreza 24 pazdziernika więc będę jeszcze grubsza, oj....Mój Mąż mówi,że nie musimy isć, ale z drugiej strony nie chciałabym sprawiać komuś przykrości, bo wiem ,że solenizantka bardzo liczy na moje przyjście....A w ogóle co kupić?tu jest problem.....
Nic kończe powolutku, moja dzidzia bardzo nisko kopie, podobno przez to ,że mój synek nisko jest ułożony , nóżkami w dół, więc cieżko dłużej przy komputerze posiedzieć.Wizyta dopiero 7 pazdziernika.
A więc idąc Waszymi radami...Kupiłam 3 body w rozmiarze 56, do tego jeden kaftanik i spioszki.No i rozszalałam się...kupując body na 62:)w tym momencie 9 sztuk, więc myslę,że wystarczy:)Zakupiłam tez kombinezon taki grubszy polar wewnatrz i ocieplany na zewnątrz na 62 w ślicznym blękitnym kolorze:).
Mój mąż ostatnio mówi tak:"kochanie chyba faktycznie budzi się w Tobie instynkt, bo zamiast buszować po dziale z damską odzieżą, trudno mnie wyciągnąć z dziecięcego-haha...
Poza tym szykuje się duża impreza, na która nie mam zbytnio ochoty pójść.Kuzynka mojego męża, a zarazem chrzestna mojego syna kończy 40 lat.Zabawa w lokalu na 30 osób z dj i cateringiem jakos mnie nie pociąga...Tym bardziej, że ja przecież jestem coraz"jakby to powiedzieć... większa:)" a tam będą same gwiazdy w obcisłych sukienkach, niebotycznie wysokich szpilkach i jak tam można sie czuć komfortowo?W sumie przytyłam tylko w brzuszku i biuście 4,5 kg no ale jak tu się ubrać? wszystkie moje sukienki są ciasne ...trzeba by coś kupić, hmmm sama nie wiem.A przecież impreza 24 pazdziernika więc będę jeszcze grubsza, oj....Mój Mąż mówi,że nie musimy isć, ale z drugiej strony nie chciałabym sprawiać komuś przykrości, bo wiem ,że solenizantka bardzo liczy na moje przyjście....A w ogóle co kupić?tu jest problem.....
Nic kończe powolutku, moja dzidzia bardzo nisko kopie, podobno przez to ,że mój synek nisko jest ułożony , nóżkami w dół, więc cieżko dłużej przy komputerze posiedzieć.Wizyta dopiero 7 pazdziernika.
Cóż napisać..mój mąż dzisiaj rzuca palenie-więc kochane trochę współczucia dla mnie, bo może być ciężko:)Sama paliłam 8 lat, teraz minęło już 1,5 roku jak ostatni raz zapaliłam, co było i jest dla mnie ogromnym sukcesem, bo całe swoje młode lata były z nikotyną...teraz nie palę i czuję się świeżo, czysto...no choć nie ukrywamn ,że przyszło mi to łatwo i ,że teraz nie mam ochoty zapalić..ten odruch i myśl o zapaleniu czasem wracają i chyba do końca będę już "tą "osobą, która jest uzależniona od nikotyny. Bo jak to mówią, nigdy nie dowiesz się od czego jesteś uzależniony dopóki sObie tego nie odmówisz...Byłam kiedyś na zajęciach(na studiach)osób uzależnionych-były to głównie osoby uzależnione od alkoholu, hazardu.Jest to bardzo cięzki temat i powiem Wam,że 1,5 godziny na takich zajęciach i wychodzisz stamtąd innym człowiekiem, jest to taki zbiór emocji...i nie są to osoby , potocznie zwane alkoholikami....Normalni ludzie, normalne kobiety, często dobrze usytuowane...Abstynencja to nie powód do oklasków,fanfar to ich wybór...Kochałam te zajęcia, lubiałam z tymi ludzmi rozmawiać , choć zazwyczaj to oni mówili-jeśli chcieli-pisali.Pamiętam jedną osobę na zajęciach-młody dobrze zarabiający mężczyzna i jego słowa"moje życie kręciło się wokól złych emocji-lęk, strach i żal, to jest ten moment kiedy trzeba się napić, to znaczy musisz się napić..I znieczulasz się na moment, a za chwilę po wypiciu kolejnego kieliszka emocje budzą się na nowo, więc znowu trzeba sie napić, to właśnie na tym polega ta cholerna karuzela , na którą się wsiada..." Tyle z terapi:)
Leki wykupiłam ale powiem szcczerze jeszcze ich nie wzięłam...troszkę się boję o moje maleństwo czy mu nie zaszkodzi?wiem, wiem te pytania powinnam zadać lekarzowi ale oni zawsze że lepiej wziąść. Po długich namysłach stwierziłam ,że tak:biorę tak jak wcześniej asmag forte 3x2, no-spa 1x1 dziennie i na noc luteina dopochwowo 2tab. Takie miałam zalecenia wcześniej tylko ,że nie stosowałam się do nich tak mocno, po tej luteinie , po ok.1 miesiącu stosowania 2x2 dziennie dostawałam deprresji-podobno to częste, więc ją odstawiłam i brałam doraznie no-spę oraz cały czas asmag i było dobrze , przecież szyjka się nie skraca...więc teraz spróbuję wrócić do poprzedniego leczenia i więcej odpoczywać, zobaczę jesli brzuszek będzie mniej napięty-zostanę przy tym leczeniu, jesli nie, zacznę brać te mocniejsze leki.
jesli chodzi o samopoczucie-różnie bywa , fizycznie -znośnie choć często czuję się słaba i zmęczona, nie wiem może jakaś anemia, lub tak po prostu musi być , w tym tygodniu wkroczę w 7 miesiąc i odczuwam już zmęczenie.Brzuszek coraz większy, najgorzej jest ze spaniem...Jeśli zaś mówimy o psychice-tu jest gorzej...czasem czuję się niedoceniana, brakuje mi czułości męża-cały czas pracuje i jest podenerwowany-wiem,że ma dużo na głowie, niedługo się przeprowadzamy, nowe mieszkanie-trzeba sporo pieniążków, drugie dziecko tez wiąże się z dodatkowymi wydatkami a mój m...musi mieć na wszystko, w dodatku jeszcze rzucił palenie, ach szkoda gadać, w każdym razie wiedząc ,że czytają to kobietki w podobnym stanie śmiało mogę się wyżalić,że czuje się:nieatrakcyjna...przytyłam niedużo, 5 kilo nigdzie poza brzuszkiem i piersiami ale jednak...jesli chodzi o sprawy łózkowe?na razie nic z tych rzeczy , mój mąz wie o tym i nic nie mówi ale jednak tej bliskości brakuje....
Przyszedł kocyk minky-do wózka i rożek, wszystko na razie układam w komodzie a pod koniec listopada zacznę prać i prasować.Wczoraj troszkę gorzej się czułam, zmęczona i miałam dość twardy brzuszek, magnez, no-spa i luteina na noc sprawiły ,że jest troszkę lepiej.lEKÓW JAK FENOTEROL NIE BIORĘ , boję się,że mogą tylko mojemu synkowi zaszkodzić, skoro szyjka się nie skraca...odpoczywam więcej no bo szczerze mówiąc mnie siły juz mam.Często jestem zmęczona..nie lubie chodzić po galeriach(kiedyś uwielbiałam)więc to racja ,że zakupy dla dzidziusia trzeba robić szybciej bo naprawde potem ciężko jest z brzuszkiem chodzić.Teraz po wypłacie kupię kilka kaftaników, śpiochów i skarpetek, ciuszki będę wtedy miała już skompletowane, zostaje jeszcze okrycie kąpielowe i pościel do łóżeczka.W grudniu kupimy łóżeczko i wózek z fotelikiem.(pieniążki już odłożone ale nie chce tak wcześnie kupować)Dla siebie muszę kupić jescze jedna piżamę i szlafrok oraz podkłady, itp.Synek mocno kopie najczęsciej wieczorkiem:)-SYNEK A właściwie Mateuszek(Mati), nie mogę się już doczekać:)Oby tylko wszystko było dobrze, bo jak to każda mama -włącza się syndrom myslenia i zamartwinia..Moja pani doktor powiedziała tak:martwić to my się będziemy już do końca zycia-i to prawda!