Aaaaach dziś dzień wolny od pracy, więc wybrałam się na zakupy. Chciałam kupić coś na wyjazd na urlop ale powiem szczerze, że nie było za bardzo w czym wybierać. W każdym razie kupiłam jedną sukienkę w c&a (a miałam nadzieję na znacznie więcej) i szorty + top na ramiączkach w h&m. Jeszcze trochę ponad miesiąc do wyjazdu, więc może jeszcze coś upoluję A dostałam też maila z Happymum że paczka do mnie już została wysłana więc w tym tygodniu powinna być moja nowa spódnica i bluzka
Wracając z zakupów zarówno w metrze jak i w autobusie ustępowano mi miejsca siedzącego. Fajnie jest być w ciąży
Pranie jedno nastawione, potem biorę się za drugie a w między czasie będę zajadać zapiekankę z piekarnika
A to dzisiejsze zakupy
I tacy już duzi jesteśmy
Miałam dziś jechać na zakupy do F&F. Są fajne bodziaki. Ale nie pojechałam, bo Ślubny zepsuł mi humor do końca dnia Pojechałam się wcześniej ostrzyc i jak mu wysłałam zdjęcie, to zadzwonił i powiedział że on chce poprzednią fryzurę Żeby mi przykleić włosy spowrotem. Że przecież miałam zapuszczać. I chcę zapuszczać, tylko już tak urosły bezkształtnie, że chodziłam tylko w związanych. Więc pojechałam wycieniować. I niby nie powinnam się nim przejmować, bo najważniejsze że mi się podoba, ale to jemu chcę podobać się najbardziej. I mi smutno Zadzwonił potem i zaczął przepraszać, że palnął bez pomyślenia, że nie to miał na myśli, że później przecież zawsze wygląda się inaczej niż od razu po wyjściu od fryzjera... I zaczął wydzwaniać co 15 minut... Ehh... Umówię się może potem z przyjaciółką to poprawię sobie humor.
Za to jestem zadowolona z paczuszki. Przyszła z Happymum. To było co prawda tylko jednorazowe szaleństwo, bo ciuchy tam są zdecydowanie za drogie, ale jestem mega zadowolona
O taka jestem brzydka matka :p
To już 60% ciąży. Wielkimi krokami zbliżamy się do trzeciego trymestru Ten czas jednocześnie tak szybko leci a z drugiej strony wolno i chciałabym już zobaczyć i przytulić do piersi nasze Maleństwo. Jeszcze 3 miesiące
Jest mi już coraz ciężej. Szybciej łapię zadyszkę, nie mogę się już za bardzo schylać a co najgorsze siadają mi stawy w kolanach Jak zbyt długo siedzę lub stoję w jednej pozycji, to zaczynają boleć. A do tej pory przytyłam ok 7kg, więc w sumie nie tak dużo. Mam nadzieję, że po ciąży wszystko się unormuje, urodzę normalnie bez komplikacji i szybko będę mogła wrócić do ćwiczeń.
Zatrzymuje mi się też woda i pojawił się znowu okropny cellulit na udach z którym, tak długo walczyłam. No ale warto, czyż nie?
Nasze Serduszko kopie coraz mocniej. Ostatnio zasadził ojcu kopa, że hej
Studnióweczka!
Nie wiedziałam, że załatwienie sobie położnej do porodu może być takie trudne. W sensie wiedziałam, że już najwyższa pora się za to zabrać ale żeby już było tak ciężko? Przecież to jeszcze 3 miesiące! W każdym razie udało się i to nawet umówiłam się z poleconą mi przez znajomych położną. Teraz pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że jak zacznę rodzić to po pierwsze w szpitalu będzie wolne miejsce (padło w końcu na św. Zofię), a po drugie zdążę urodzić przed urlopem mojej położnej (termin mam na 2 września a ona od 8 września jest na urlopie :p).
A wybór między Kielcami i Warszawą był trudny. W Kielcach teściowa pracuje w szpitalu i tam na pewno by mi załatwiła najlepszą możliwą opiekę. Ale z drugiej strony nie wrócimy od razu po porodzie do Warszawy bo to jest jednak 180km. A zostając w Kielcach musielibyśmy zatrzymać się u teściów w pokoju na piętrze. Przeraża mnie myśl łażenia po schodach we wczesnym połogu kilka razu dziennie (na górze nie ma łazienki) i noszenie po schodach Małego. Tu w Warszawie wszystko mamy na jednym poziomie a do łazienki z sypialni mam dosłownie dwa kroki. I jednak wygoda wygrała. A postaram się na dwa tygodnie po porodzie ściągnąć do siebie do pomocy mamę
Zapisałam się też do szkoły rodzenia i zaczynam zajęcia 13 lipca Już nie mogę się doczekać, bo na pewno będzie ciekawie
Zostały też tylko dwa tygodnie w pracy i urlop! Wreszcie wolne! Wreszcie sobie odpocznę! Już tak bardzo tego potrzebuję. Strasznie się już męczę w tych upałach a to przecież dopiero początek lata. Nie wiem jak ja dotrwam do września, ale trzeba będzie
Dziś wizyta u ginki na 17. Najprawdopodobniej bez usg, tylko z ostatnimi wynikami. Wygrałam też z glukozą, ale na szczęście mogłam sobie do niej wcisnąć cytrynkę I z tego co wyczytałam, wszystko jest ok, więc nie muszę iść na dietę.
No i wezmę od ginki od razu papier, że mogę uczestniczyć w szkole rodzenia.
Zdecydowaliśmy się też na zmianę samochodu. Musimy pozbyć się naszego staruszka i kupić coś większego. Wybór padł na Peugeota 508 w wersji kombi. W zasadzie już nawet zdecydowaliśmy się na konkretny egzemplarz. Musimy tylko umówić się na przegląd do serwisu i jeśli wszystko będzie w porządku, to bierzemy
Jeszcze 3 miesiące... Niby tak długo a już tak blisko
A tak się prezentujemy pod koniec 2 trymestru
I takie porównanie 10tc i 27tc
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 czerwca 2016, 13:35
My dziś po wizycie u ginki Wszystko w najlepszym porządku. Szyjka twarda i zamknięta, tętno Małego 140. I moje ciśnienie też się uspokoiło na szczęście, bo przy ostatniej wizycie było zdecydowanie za wysokie. Tylko Młody chyba stwierdził, że ma wszystko w dupce, bo cały czas ułożony jest miednicowo. Gin stwierdziła, że jeszcze ma sporo miejsca, żeby się odwrócić i mam nadzieję, że tak też zrobi, bo jeśli nie to czeka nas cesarka. Ale najważniejsze, że z Jaśkiem wszystko oki
Jutro wyjeżdżamy na wakacje. Wreszcie! Mam tylko nadzieję, że pogoda się poprawi bo dziś przeszła cudowna burza przez Warszawę. Miejscami gradobicia i poprzewracało drzewa o.0 No w każdym razie słyszałam, że mają wrócić upały. Dobrze, bo będziemy wylegiwać się nad jeziorkiem na Kaszubach Tak więc dziś ogarniam, robię prania i pakuję nas. Jutro z rana wyjazd
My po wakacjach Wreszcie mam chwilę, żeby siąść na spokojnie i zrobić nowy wpis do pamiętnika
Wakacje się udały. Na początku narzekaliśmy trochę na pogodę, bo było chłodno i padało ale doszliśmy do wniosku, że akurat dobrze wyszło, bo po dwóch dniach zaczęły się upału 36 stopniowe. Masakra! Myślałam, że umrę :p Przy okazji spaliłam sobie nogi teraz już wyglądają znacznie lepiej, ale piekły niemiłosiernie. Brawo ja! Zaczęłam się też trochę martwić, bo zaczęłam puchnąć ale to była kwestia upałów, bo przeszły to i opuchlizna minęła Teraz cieszę się z chłodniejszej pogody i wypoczywam.
A tu małe wspomnienie wyjazdu
Ufff zabrałam się wreszcie za organizowanie wyprawki i się przeraziłam ile rzeczy jeszcze nie mamy! Nie wiedziałam od czego zacząć. Siadłam do allegro i od poleconego sprzedawcy zaczęłam dodawać rzeczy do koszyka, jednocześnie konsultując swoje wybory z mężulkiem w pracy przez messengera Zdecydowaliśmy się na kolorystykę zieloną nie niebieską. Wybraliśmy taką pościel. Zakochałam się
Zastanawiam się nad wyborem materaca. Sporo osób mówi, że kokos/pianka/kokos będzie dobry. A co Wy myślicie?
Do tego dobrałam jeszcze becik
i karuzelę
Nie będę zanudzać wszystkimi wyborami, ale na razie w koszyku na allegro wisi kwota 600zł a tak nie ma NIC z chemii (proszków, kosmetyków itd). To po prostu podjedziemy do Tesco np i kupimy bezpośrednio. Ale jestem już trochę spokojniejsza, że część rzeczy już dziś wieczorem zamówimy (bo mój koniecznie chciał ze mną ). Jeszcze zostanie mi skompletowanie torby do szpitala.
Najbliższa wizyta u ginki w ten piątek, więc jutro biegnę na morfologię i mocz. Na następnej wizycie będzie kolejne szczegółowe usg Już nie mogę się doczekać spotkania z
Jaśkiem
A tak się prezentuje matka beczułka z synkiem w środku Zostało 66 dni
Lista ściągnięta od Martynki30
1. Wózek, fotelik samochodowy
2. Łóżeczko
3. Materac (lateks, pianka, pianka-kokos, pianka-gryka, pianka-gryka-kokos)
4. Przewijak na łóżeczko
5. Rożek (może być z usztywnieniem albo bez)
6. Prześcieradła
7. Coś do spania na okres po-rożkowy, czyli po 2-3 tygodniach (śpiworek, ew. kołderka czyli wypełnienie i 3x poszwa)
8. Ceratka do łóżeczka
9. Kocyki
10. Wanienka
11. Ręczniki z kapturkiem
12. Ręcznik kąpielowy bez kapturka
13. Termometr do wody
14. Pieluchy tetrowe. Takie kolorowe do karmienia, do wózka jak się na spacer idzie...
15. Środek do kąpieli OD PIERWSZEGO DNIA DZIECKA
16. Gruszka lub Frida ...
17. Woda morska (do udrażniania noska, np. Marimer, Sterimar)
18. Coś do pielęgnacji pępka (Octenisept, gaziki nasączone spirytusem, gaziki jałowe + spirytus) - tutaj możecie dostać receptę od lekarza przy wypisie ze szpitala
19. Płatki higieniczne (np., do przemywania buzi)
20. Waciki do uszu z ogranicznikiem
21. Coś na odparzenia (np. sudocrem)
22. Krem nawilżający po kąpieli
23. Chusteczki nawilżające do wycierania pupy (np. Dada, Pampers, Softino)
24. Nożyczki do paznokci
25. Pieluchy – najmniejszy rozmiar
26. Szczoteczka do włosków (szczoteczka prócz normalnego czesania przydaje się, gdy dzieciak ma ciemieniuchę – wówczas pół godziny przed kąpielą nacieramy oliwką, potem wyczesujemy i normalnie myjemy)
27. Termometr (np. do przykładania do czoła/ucha)
28. Coś do prania ubranek (np. płyn lub proszek JELP, Dzidziuś )
29. Jakaś butelka ze smoczkiem o najwolniejszym przepływie (Avent, Nuk, Dr. Browns, Tommy Tippee – nawet, gdy chcecie piersią karmić, może przydać się do przepajania w przypadku kolki lub upałów.
30. Wówczas – szczotka do mycia butelki + zapasowe smoczki
31. Smoczek – uspokajacz (również najmniejszy, Avent, Rossmann Babydream, Nuk, kauczukowy lub silikonowy)
32. Osłonki silikonowe na sutki i ja osobiście jestem im przeciwna...
33. 3-4 śliniaczki
34. Ubranka (raczej rozmiar 56, jeśli dziecko jest powyżej 55cm i tak w rozmiarze 62 będzie pływało)
- 5x kaftanik na zatrzaski + śpiochy (nie na guziki czy wiązania!)
- 5 x pajacyk
- 5 x body z długim rękawem
- 5 x body z krótkim rękawem
- 2 x sweterek
- 2 x razy bluza (bez kaptura)
- 5 razy bluzka z długim rękawem
- kilka par skarpet
- 2 pary niedrapków
- 3 czapeczki cienkie wiązane
- jedna grubsza czapeczka
- rajstopki 3-4 pary
- opcja na lato: zdecydowanie więcej bodziaków z krótkim rękawem/bez rękawów, kilka sztuk rampersów, dla dziewczynek sukieneczka bawełniana
- opcja na zimę: kombinezon, ciepła czapka zimowa, dodatkowe rajstopki, skarpetki grubsze, może jakaś grubsza bluza)
Zaznaczam, że miałam większą ilość niż podałam
OPCJA WYPASIONA
Prócz powyższych przydatne bywają różne utensylia dzieciowe.
1. Leżaczek – bujaczek
2. Mata edukacyjna (po 2 miesiącu)
3. Niania elektroniczna
4. Podgrzewacz do butelek
5. Wyparzacz (do butelek, smoczków)
6. Regał na dzieciowe rzeczy (wielce przydatny!)
7. Karuzelka nad łóżeczko
8. Myjki frotte
9. Gąbka – podkładka do kąpieli (jak wyżej) - u mnie nie sprawdziło się...
10. Pieluchy flanelowe sztuk 5
11. Parafina ciekła (przydała się gdy dziecko dostaje koszmarnych potówek)
12. Kropelki na wzdęcia (esputicon, espumisan, bobotic, delicol, sabsimplex – ten nie do dostania w PL)
13. Wiaderko do kąpieli Tummy Tub
14. Olejek mentolowy (np.olbas oil – gdy dziecko ma katar, kilka kropli dodajemy do takiego zapachowego podgrzewacza lub do miski z gorącą wodą, postawionej w pokoju – łatwiej oddychać)
15. Nawilżacz powietrza
RZECZY DLA MAMY:
1. Maść do ratowania brodawek (np. bephanten, maść, nie krem!)
2. Koszule do karmienia
3. Podkłady porodowe SENI
4. Podpaski rozmiar gigant (chyba tylko apteki, takie gigantyczne Bella lub inne są też, a dopiero potem rozmiar xxxl jakieś zwyklejsze, potem coraz mniejsze aż do wkładek dojdziecie – a tych największych to ze 4 opakowania). Są takie podpaski w aptece z ściągniętymi brzegami, firma chyba Tena. Nie polecam zwykłych podkładów, nie trzymają się i nie mają skrzydełek
5. Majtki jednorazowe (ja się pociłam w tym, więc kupiłam najtańsze gacie bawełniane z przeznaczeniem na wyrzucenie) – w opakowaniu jest 5-7 sztuk.
6. Staniki do karmienia
7. Herbatka na laktację (nie zawsze jest konieczna, ja miałam i nie użyłam)
8. Tantum rosa (do podmywania się po porodzie, albo do robienia nasiadówek). Bardzo mi pomogło
9. Laktator - kupiłam ręczny, ale nie umiałam z niego korzystać, bardziej mleko leciało po ręcznej interwencji niż po użyciu laktatora
10. Wkładki laktacyjne
Z nudów w domu uszyłam literki dla Synka Będą wisiały najpierw na łóżeczku a jak już przeniesiemy łóżeczko do oddzielnego pokoiku to na ścianie W planach jeszcze poszewka na podusię do wózka i nie wiem co jeszcze bo sporo materiału zostało
Dziś zafundowałam sobie darmową przejażdżkę do mojej ginki i spowrotem. Okazało się, że wpisała sobie mnie na wizytę na 8 lipca na 10:30 zamiast na dzisiaj. Po prostu o tydzień później. A mi w karcie zapisała wizytę dzisiaj, więc mam dowód że sobie nie uwidziałam :p W każdym razie nie było jej już w gabinecie i przełożyłam wizytę na 5 lipca, czyli na wtorek.
Za to był dziś kurier z paczką Ale była wielka! I jaką miałam frajdę jak rozpakowywałam Zaraz przyjedzie mężuś i będę mu wszystko pokazywać. Tylko musieliśmy zmienić kolor becika, bo nie mieli już zielonego No ale jest beżowy i też jest śliczny
Jeszcze tylko zakupy kosmetyczno-chemiczne i będziemy mieć już wszystko gotowe
Grrr jak mi świetnie schodzi skóra z nóg a swędzi jak nie wiem co! Pierwszy raz w życiu schodzi mi skóra z nóg. Nieźle musiałam sobie je zjarać w takim razie :p
Rozmawiałam dziś z siostrą męża Parę dni temu oznajmiła nam, że jest w ciąży. Też wyczekanej i upragnionej. Oby wszystko było dobrze, modlę się za jej maleństwo. Będzie pół roku różnicy między naszymi szkrabami Ona mieszka w Szwecji, więc umówiła się na razie tylko z położną. Ale będzie w Polsce i to akurat wtedy kiedy mi będzie wypadać usg 3 trymestru, więc poleciłam jej moją ginkę i idziemy razem na badanie Ja znów spotkać się ze swoim synkiem a ona zobaczyć po raz pierwszy swoją fasolkę
Ufff kolejny dzień upałów. Masakra jakaś, a dużo dziś mamy z mężulkiem do załatwienia. Póki co posprzątałam w domu, umyłam podłogi i padam :p Jak J. wróci z pracy to jedziemy na zakupy do Ikei, do Bricomana i trzeba uporządkować piwnicę, bo już nie mamy gdzie trzymać rzeczy dla Jaśka :p już stoi tam łóżeczko, wózek, fotelik, a teraz jeszcze materac i wanienka. Ale już nie długo, bo za dwa miesiące będzie wszystko w użyciu
No a teraz zabieram się za zakupy w Tesco online, bo jak się kończy to chyba wszystko na raz. Przy okazji duuuuży zapas wody, bo jak dalej będą takie upały to wymięknę...
Wczoraj byłam u ginki i wszystko w najlepszym porządku. Szyjka długa, zamknięta. Serducho Jasia bije 140 uderzeń/min. Tylko Młody chyba leci sobie w kulki, bo cały czas odwrócony dupką w dół jest. Jeszcze ma trochę miejsca ale już coraz mniej. Niby słyszy się, że dzieciaki odwracają się nawet tydzień przed porodem. Tylko ja bym chciała żeby mój odwrócił się trochę wcześniej, bo chciałabym podpisać umowę z położną. A jak się nie odwróci, to przepadnie. Bo mam jeszcze jakieś 2-3 tygodnie na to. No cóż liczę na to, że syn się nade mną zlituje
13 lipca zaczynam szkołę rodzenia Już powiedziałam mojemu J. żeby nie brał sobie dyżurów w pracy w poniedziałki i środy, bo wtedy będą zajęcia. Żeby mógł ze mną chodzić Już się nie mogę doczekać, bo zaczynam się nudzić w domu. A tak to chociaż dwa razy w tygodniu wieczorami będę mieć zajęcie Bo teraz to tylko siedzę w domu i pieniądze wydaję :p Zrobiłam zakupy wyprawkowe na allegro, a wczoraj w Gemini złożyłam zamówienie. I niby wszystko potrzebne, takie pierdółki a tyle kasy... No masakra jakaś :p Ale przynajmniej J. wie o wszystkich wydatkach i powiedział, żeby na Synka nie żałować Czekam więc znowu na kuriera.
A od przyszłego tygodnia zaczynam też prania i prasowania ciuszków Jaśka. Choć jeszcze zostało trochę czasu, to jednak chcę być przygotowana na jego przyjście na świat
Umówiłam się już na następną wizytę na 21 lipca. Idziemy razem ze szwagierką. Ja na usg 3 trymestru a ona na pierwsze spotkanie ze swoją fasolką
Jak dobrze, że mój ślubny wcześniej teraz z pracy wychodzi. Zawsze możemy sobie pójść jeszcze na spacerek i posiedzieć razem. Tak bardzo mi tego wcześniej brakowało
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 lipca 2016, 12:19
Uff udało nam się wreszcie zameldować! Lepiej późno, niż wcale prawda?
Po powrocie z urzędu czekał na mnie kurier z paczką z Gemini Jesteśmy już gotowi na przyjście Jasia na świat. Na razie upchnęłam wszystko do szafy, ale pod koniec lipca chyba się już spakuję do szpitala. Chcę być gotowa w razie czego, ale do połowy sierpnia Jasiek niech siedzi w brzuszku. Niech mu się aż tak nie spieszy
Zabrałam się też dziś za małe sprzątanie. Pozamiatałam i zmyłam podłogi oraz zrobiłam pierwszą partię prania ciuszków Wiszą, suszą się i czekają na prasowanie. Jutro druga partia, potem kocyki itd Jeszcze trochę tego zostało.
Teraz zabieram się za obiadek, a potem muszę na chwilę podskoczyć do pracy. Dobrze, że zrobiło się chłodniej, przynajmniej da się jakoś funkcjonować
W weekend byliśmy u rodziców w Kielcach. Uwielbiam tam jeździć, relaksuję się i odpoczywam od wielkomiejskiego szumu. Śpimy u teściów zawsze, bo u moich rodziców nie ma warunków niestety. Za to rano budzi mnie śpiew ptaków a nie szum samochodów. Uwielbiam Mam nadzieję, że jeszcze raz zdążymy pojechać przed porodem Bo teraz J. będzie miał soboty pracującą. No zobaczymy, może w drugi weekend sierpnia jeszcze zdążymy podskoczyć. W końcu będzie dłuższy W pierwszy weekend sierpnia jedziemy do znajomego pod Łódź. Już pojedziemy ze spakowaną torbą, choć mam nadzieję że Młodemu nie zachce się miesiąc wcześniej pchać na świat :p
Znów upał. I znów spuchły mi nogi wystarczyło, że pochodziłam trochę więcej przez weekend, grrr... Za to teraz leżę do góry brzuchem i odpoczywam Jutro ma być trochę chłodniej, więc pozałatwiam jeszcze kilka spraw na mieście. Za to korzystając z gorącej pogody zrobiłam kolejne pranie i wywiesiłam na balkon. Jeszcze dwa prania mnie czekają, a potem segregowanie ciuszków, bo mam je strasznie wymieszane rozmiarami.
Już nie mogę się doczekać spotkania z Jasiem Już tak niewiele zostało
Grrr pojechaliśmy dziś rano wreszcie zarejestrować samochód. Najpierw czekaliśmy ponad godzinę w kolejce, a potem trafiliśmy na mega chamską panią w okienku. Robiliśmy to po raz pierwszy w życiu i to chyba normalne, że nie wiedzieliśmy jak do końca wypełnić formularz itd. Jak podaliśmy jej papiery to prawie nimi w nas rzuciła (dobrze, że była mała dziura w okienku) i kazała formularz prawidłowo wypełnić. Odzywała się do nas z takim poirytowaniem i taką pogardą jakby robiła nam łaskę. A to jej zakichany obowiązek siedzieć tam i odpowiadać na pytania petentów, bo za to jej płacą. A na sam koniec okazało się, że mamy złą wystawioną fakturę VAT No kurde to już się wkurzyłam na maksa. Jak facet zajmujący się sprowadzaniem i sprzedażą samochodów może nie wiedzieć, że takiego rodzaju faktury nie ma w obiegu już od 3 lat?! No i koniec końców nic nie załatwiliśmy... Masakra jakaś.Musimy jechać jeszcze raz... Na szczęście okazało się, że można się umówić na konkretną godzinę, więc przynajmniej następnym razem nie będziemy musieli czekać...
A dziś to już pobijam samą siebie w lataniu do łazienki. Normalnie co 10-15 min Parę kropelek i już a czuję taki nacisk na pęcherz, że hej! Młody się jakoś tak ułożył, że naciska.
I coraz ciężej mi już, a jeszcze półtora miesiąca przede mną... Ja nie wiem jak dam radę. W nocy już coraz trudniej mi znaleźć wygodną pozycję. Praktycznie śpię cały czas na lewym boku, bo na plecach mi nie wygodnie a Jasiek jest ułożony z prawej strony i jak się położę na ten bok to mam wrażenie, że go zgniatam I tym sposobem rano wstaję z łóżka jak "połamana" tak mnie wszystko boli. Nie mówiąc już o odwiedzinach w łazience w nocy za każdym razem jak tylko się przebudzę, czyli co jakieś półtorej godziny. Niech ten czas leci szybciej!
Przynajmniej mam już wszystko poprane i poprasowane. Dodatkowo dziś podzieliłam jeszcze ciuszki rozmiarami: 56 i 62 na początek i dalej całą reszta, która jest większa. Trochę tego mamy Szczególnie bodziaków od zatrzęsienia. Ale przyda się
Ufff... Przynajmniej się ochłodziło, popadał deszcz i jest przyjemniej niż w te upały.
Udało mi się wreszcie załatwić rejestrację samochodu! Jestem wielka! Ale myślałam, że padnę jak tam weszłam dziś rano. Czarno od ludzi normalnie! Pojechałam wcześniej niż ostatnim razem, bo najbliższa data na umówienie się na godzinę w urzędzie to był 25 lipca. Weszłam o 8:15 (urząd otwarty od 8 ) i jak wzięłam numerek to byłam 27 A obsługiwany był 4... Wisiała kartka, że kobiety z widoczną ciążą obsługiwane są poza kolejnością, ale tylko przy załatwianiu spraw indywidualnych. A ja rejestrowałam samochód na męża, nie na siebie. Musiałam więc siedzieć. Szło jak krew z nosa. Po ok 20min na osobę. Jakiś facet zaczął się wykłócać o coś przy okienku (coś z fakturą więc możliwe, że to samo co my mieliśmy dwa dni temu) i oddał swój numerek ostatecznie. Nie zdążyłam się pierwsza odezwać, ale za to wzięłam numerek faceta który wziął od tamtego. I tym sposobem z 27 wskoczyłam na 18. Siedziałam jedyne 2.5h... Poszłam sobie w międzyczasie do sklepu, kupiłam jagodziankę i soczek na śniadanie. Jaka byłam szczęśliwa jak się okazało, że wszystko wreszcie jest ok z papierami i udało mi się zarejestrować ten cholerny samochód! Ufff...
Co więcej, wczoraj byliśmy na pierwszych zajęciach w szkole rodzenia. Strasznie mi się podobało, choć to w sumie takie wprowadzające zajęcia były. Każdy się przedstawiał, kogo w brzuszku nosi, w którym szpitalu chce rodzić. A potem było wszystko o porodzie naturalnym i ćwiczenia z oddychania. Już nie mogę się doczekać następnego spotkania! Tylko w drodze powrotnej pokłóciłam się z J. Był zmęczony, to fakt bo zajęcia są od 18:30 do 21 a w biegu docieraliśmy na nie, bo on skończył pracę po 17, zanim dojechał do domu, była 18, wziął prysznic, zjadł i wybiegliśmy. W sumie mu się nie dziwię tak po całym dniu. I zaczęło się od tego, że zobaczył pomarańczowe światło i przyspieszył a ja tego bardzo nie lubię i zaczęłam panikować. On się wkurzył i od słowa do słowa poszło. Na szczęście po powrocie do domu przed położeniem się spać wszystko sobie wyjaśniliśmy. Mną chyba znowu hormony targnęły, bo się popłakałam. Ale J. mnie przytulił i się uspokoiłam. Już jest dobrze
Zaczynam się też denerwować. Coraz bliżej do porodu i się stresuję. Z jednej strony boję się porodu naturalnego, a z drugiej Młody jeszcze nie odwrócił się główką do dołu i możliwe że będzie cesarka. I tu już nie stresuję się samym zabiegiem (pewnie stres będzie tuż przed), ale tym że moja lekarz prowadząca nie pracuje w żadnym szpitalu. Słyszałam, że na Żelazną bez lekarza prowadzącego jest się ciężko dostać na cesarkę. Myślałam jeszcze o Madalińskiego. No i co będzie jak mnie nie przyjmą? A nie chcę też rodzić byle gdzie... Za tydzień mam wizytę, więc wypytam moją gin o procedury. I zaczynam ćwiczenia, które mogą pomóc Jasiowi odwrócić się główką do dołu. Niby to nic pewnego, ale może coś w tym jest? Oby się odwrócił... Bo ma coraz mniej miejsca i czasu...
Pozdrawiamy razem z Jasiem
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 lipca 2016, 19:45
Witamy się w 35tc Ależ ten czas zleciał... Nawet nie wiem kiedy. Ostatni miesiąc przede mną. Wczoraj byliśmy na usg 3 trymestru. Wszystko w jak najlepszym porządku Mój mały mężczyzna rośnie jak na drożdżach! Waży już 2230g! I jednak najwygodniej mu główką do góry, więc powoli nastawiamy się na cesarskie cięcie. W przyszłym tygodniu będę dzwoniła do szpitali i pytała jakie u nich są procedury przyjęcia do cc. W każdym razie niesamowicie cieszę się, że Mały jest zdrowy. Cała reszta się nie liczy. Już nie mogę się doczekać kiedy przytulę go do piersi
Hehe mój ślubny jak zobaczył obraz na usg, to powiedział: "Ale będziemy mieć ślicznego bobaska!" Chyba powoli do niego dociera, bo na zdjęciach już wygląda nie jak stwierdził "małe ufo" ale jak człowiek Już tak bardzo nie możemy się doczekać!
Torby do szpitala stoją już spakowane. Niedługo bierzemy się za przemeblowanie sypialni, żeby wstawić łóżeczko. Niestety jest dosyć mała i z łóżeczkiem zrobi się po prostu ciasno, ale jakoś to wykombinujemy
A na koniec foty naszego Jasia Stwierdziliśmy, że podobny do tatusia
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 lipca 2016, 10:36
Dziś bardzo zabiegany dzień. Najpierw podjechaliśmy ze Ślubnym do Pruszkowa, bo Pani sprzedawała leżaczek za 3dyszki więc kupiliśmy Potem pojechaliśmy do urzędu, bo musimy oboje zmienić prawo jazdy ze względu na zmianę adresu. Wzięliśmy formularze do wypełnienia i pojechaliśmy dalej. Po drodze kupiliśmy jeszcze koło dojazdowe do naszego nowego autka. Bez sensu, że teraz nie dają fabrycznie robionych. Jakiś śmieszny płyn/gumę dają którą wciska się przez wentyl i podobno zakleja dziurę w oponie. Tylko bez sensu, bo przyjakimś większym uszkodzeniu nie ma szans, żeby to zakleiło i woleliśmy kupić koło. Tylko że teraz w tych nowych samochodach nie ma miejsca na zapasówkę jak to kiedyś było i zajmuje sporo miejsca w bagażniku No ale wolimy mieć na wszelki wypadek.
Potem podjechaliśmy jeszcze do szpitala i zarejestrowałam się na 10 sierpnia na konsultację do kwalifikacji do cięcia. Kurcze już tak blisko! normalnie zaczynam się stresować, że to już tuż tuż! Z jednej strony bardzo bym chciała żeby już było po wszystkim, bo jest mi coraz mniej wygodnie, boli kręgosłup, a zgaga codziennie wypala mi przełyk. Ale z drugiej to kurczę chyba się boję jak to będzie. I nie boję sie bólu. Boję się, że sobie nie poradzę...
Uff... Teraz zrobiło się trochę przyjemniej, bo zaczął padać deszcz. Na szczęście, bo było tak gorąco, że myślałam że fiknę normalnie...
Napisała też do mnie szwagierka. Jest po pierwszym usg i wszystko jest dobrze! Serduszko bije, Maluszek rozwija się prawidłowo. Następną wizytę ma za ok 4 tygodnie Termin na 25 lutego. Tak bardzo się cieszę! I codziennie modlę się, żeby im się udało, żeby wszystko było dobrze
A dziś jeszcze zajęcia na szkole rodzenia. Jestem tak padnięta, że średnio chce mi się dziś iść. Ufff...
19 dni do cc
Już coraz bliżej końca! Już nie mogę się doczekać
Byłam na wizycie kwalifikacyjnej do cięcia. Mam umówioną datę na 31 sierpnia Najpierw położna mnie zważyła, zmierzyła ciśnienie i tętno Małego a później poszłam do lekarza. I szczerze to mnie zszokowała trochę ta wizyta. Pyta mi się co mnie sprowadza. No to mu mówię, że położenie pośladkowe. A on czy mam na to jakiś dowód. Dałam mu ostatnie usg i kartę ciąży. Przeczytał, popatrzył i zapytał czy nie chcę próbować naturalnie. No to ja na to, że nie bardzo bo to moja pierwsza ciąża i pierwszy poród. A on do mnie: "No wie pani, my też mamy na to ograniczone środki..." Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Przecież mam wskazanie do cięcia a nie jest to moja fanaberia! Co on myśli, że nie chciałabym rodzić naturalnie? Całe życie o tym marzyłam. Jasne, bałabym się, ale nigdy nie dałabym się pociąć gdybym miała możliwość porodu sn. Cóż... Ważne, że mi ustawił tą datę. Najważniejsze jest dla mnie zdrowie mojego Maleństwa a nie to co on mi miał do powiedzenia. Ale założę się, że gdybym ciążę prowadziła u nich i latała na prywatne wizyty, to gadka była by inna... A tam, staram się nie przejmować
Mam dziwne przeczucie, że Młody zacznie pchać się na świat wcześniej. Oby sie nie sprawdziło. Niech siedzi w brzuszku do tego 31 sierpnia. Cięcie na spokojnie to zawsze inaczej. Poza tym bardzo bym chciała żeby Ślubny był ze mną a wiadomo, że jak cesarka jest nagle to raczej takiej szansy nie ma.
Właściwie wszystko już na przyjście Jasia na świat jest gotowe. Łóżeczko skręcone, tylko stoi jeszcze w salonie bo musimy przemeblowanie w sypialni zrobić
Fura też już czeka, razem z fotelikiem
No i mamusia z tatusiem czekają
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 sierpnia 2016, 10:46
12 dni do cc
Zaczęliśmy 39tc Poród zbliża się wielkimi krokami. Już mniej niż 2 tygodnie do cięcia. Ale cieszę się strasznie! Bo już jest mi strasznie ciężko. Czuję się jak słonica. Jestem opuchnięta, nie wchodzę już nawet w jeansy ciążowe A obrączki już jakiś czas na palec nie wcisnę. Mam nadzieję, że to tylko woda i spadnie po porodzie bo już nie daję sobie rady. Jak patrzę na zdjęcia z zeszłego roku z tego okresu to chce mi się płakać. Ale z drugiej strony mówię sobie, że jak poczuję się lepiej to od razu biorę się za siebie! Dieta, ćwiczenia! Trzeba będzie sporo zrzucić, tym bardziej że za rok bawimy się u przyjaciół na weselu więc trzeba wyglądać
Dodatkowo kręgosłup mam już tak wygięty, że wystarczy że wyjdę na zakupy i jak wracam to już mnie boli tak że prawie stać nie mogę. A jutro mamy sesję brzuszkową. Strasznie późno, wiem ale dostaliśmy voucher od znajomych niedawno i dopiero teraz był termin który pasuje i nam i fotografowi.
Cieszę się, że to lato nie jest takie jak w zeszłym roku bo chyba bym umarła :p Im chłodniej tym lepiej, bo jak tylko temperatura skoczy trochę do góry to zaraz stopy mam jak balerony
I jeszcze jedno, kupiłam sobie lakier do paznokci Normalnie zakup, którego od bardzo długiego czasu nie robiłam :p Bo nosiłam żele ale do porodu musiałam zdjąć. Teraz noszę delikatne, jasnoróżowe i mój Ślubny jest zachwycony bo od dawna mnie namawiał na odpoczynek od żelu. Ale długo się nie nacieszy bo jak tylko urodzę i wrócę do domu to zakładam żel od nowa
No... przede mna ostatni pakiet badań: morfologia, mocz, WR, HBS, toxoplazmoza. A na 24h przed cc jeszcze raz morfologia i krzepliwość krwi. No i możemy rodzić Bo Młody już tak daje się we znaki, że hej. Głowę mi pod żebra wsadza, a jak czasem zasunie w pęcherz z kopa to aż usiąść muszę
Ale ten czas leci. Ubrania śliczne :) brzuszek jaki juz duży :)