A to nasza Kruszynka
Razem z moją Kruszynką wkraczamy w 3 miesiąc Wewnątrz czuję, że wszystko będzie dobrze. Głaskam się po brzuchu i mówię do naszego Maleństwa. Choć to jeszcze nie możliwe, wierzę że mnie słyszy i czuje jak bardzo razem z tatusiem je kochamy i zostanie z nami już na zawsze I choć męczą mnie mdłości praktycznie non stop, to jestem bardzo bardzo szczęśliwa. Czekam tylko z lekkim niepokojem na następne usg. Modlę się, żeby wszystko było dobrze. Sumiennie łykam Duphaston i Folik. Będzie dobrze, prawda?
No i znów dopadło mnie przeziębienie W zasadzie tylko katar, ale ogólnie czuję się osłabiona więc wzięłam wolne w pracy. Nie będę ryzykować. Teraz dla mnie najważniejsze jest nasze małe Serduszko
Kochane może nie odzywam się za często ale śledzę Wasze wykresy i nieustannie trzymam kciuki za Was!
Dziś dzień wolny od pracy Wyspałam się za wszystkie czasy. Bo mam wrażenie, że jak wstaję do pracy to niedosypiam. Mimo że przecież wcześnie kładę się spać.
Mdłości męczą dalej. Może nie z taką intensywnością jak wcześniej ale są jeszcze. Już niedługo mam nadzieję pójdą sobie w zapomnienie a ja będę w pełni cieszyć się z ciąży
25 lutego wizyta z usg w kierunku wad genetycznych płodu. Bardzo boję się tej wizyty a jednocześnie nie mogę się jej już doczekać, żeby przekonać się czy wszystko ok. Ale staram się być dobrej myśli. Bo przecież musi być dobrze
Niedawno byłam na wizycie z wynikami badań krwi i moczu. Wszystko w najlepszym porządku Dodatkowo z tej wizyty mam też takie oto przecudne zdjęcie naszej Kruszynki
A tak wyglądamy w 10tc w dwupaczku Przed ciążą miałam już niestety "oponkę" :p więc część wyglądu to jej zasługa. Ale brzuszek już jakby trochę większy i twardszy
Na dalszą część dnia plany na zakupy, trochę porządków w domu i obiad na dziś i najbliższe dni do pracy dla mnie i Ślubnego
Przy najbliższej okazji wyrzucę mój komputer przez okno! Tyle się napisałam a nie opublikowało mi wpisu No nic, no to jeszcze raz
Czas tak zapiernicza, że szok! Już drugi trymestr!
Jesteśmy już po usg przesiewowym i wszystko jest w porządku. Dzidzia pięknie rośnie, jest zdrowiutka. Kość nosowa widoczna, przezierność prawidłowa (1.4mm), a kość udowa odpowiada wiekowi ciąży. Maleństwo tak fikało, że ciężko było je złapać, ale się udało Tatuś też nam oczywiście towarzyszył i był w szoku, że Mały już tak fika Jeszcze nie wiem kto siedzi w brzuszku, bo gin powiedziała, że niby coś tam sterczy między nogami, ale na tym etapie ciąży to może być zarówno siusiak jak i łechtaczka Ale ja mam jakieś dziwne przeczucie, że będzie synuś Zresztą nie ważne, ważne żeby było zdrowe
Obiecałam sobie też, że po tym usg przestanę się zamartwiać że coś jest nie tak i zacznę wreszcie cieszyć się ciążą. I tak też robię Mdłości powolutku odpuszczają, wraca energia.
I fotka z usg. Tak ślicznie patrzymy jak nam zdjęcie robią
A tak sobie rośniemy
Witajcie Od wczoraj pogoda nastraja tak pozytywnie, że aż się chce żyć! W dodatku przede mną perspektywa tylko jutra w pracy i sobotę do 14 i wyjazd do Kielc na Święta! Już nie mogę się doczekać A dziś postanowiłam pójść na spacer, dotlenić się i nacieszyć cudownym bezchmurnym niebem i słońcem bombardującym witaminą D. I tak oto już czuć w powietrzu wiosnę
A to z drugiej strony osiedla. Warszawa już bardziej miejska
No i selfie musi być
Oby tylko Święta były tak cudowne pogodowo, to w naszym ukochanym Świętokrzyskim zaliczymy masę spacerów
Jak ten czas szybko leci Za dwa tygodnie idę na połówkowe. Normalnie nie wierzę jak szybko to minęło. A podobno druga połowa ciąży leci jeszcze szybciej :p
Co prawda nie zaczęłam jeszcze zakupów maluszkowych, ale taki malutki akcencik na początek
Resztę zaczniemy kompletować w czerwcu. Wtedy idę już na zwolnienie i zajmę się tym w wolnym czasie No poza fotelikiem, który też już mamy załatwiony od znajomych, znajomych
PS: książka kupiona specjalnie dla mojego Ślubnego na jego życzenie Żeby nie było
Odważyłam się i wlazłam na wagę. Przytyłam do tej pory ok 5kg. No niecałe. Mam nadzieję, że nie przytyję tak strasznie dużo. I tak zachodząc w ciążę miałam nadwagę No ale obiecałam sobie, że będę zdrową mamuśką i jak tylko będę mogła to wrócę do ćwiczeń
A tu takie zestawienie Tak sobie rośniemy
Zaczynamy 20tc Za równe 2 tygodnie mamy badanie połówkowe. Już nie mogę się doczekać
Dziś wolne w pracy, w zasadzie już mam weekend. Jutro z mężem idziemy na "Wierną". I to w sumie ostatni gwizdek, bo zaraz przestaną to grać :p tak się zebrać nie możemy. Potem wyjście ze znajomymi. Mmm relaksik. Poszła bym już na zwolnienie, ale jeszcze popracuję. Ostatecznie planuję iść od połowy czerwca, bo wtedy też chcemy jechać na wakacje.
I chyba czuję już pierwsze smyrania i nieśmiałe kopniaczki, aczkolwiek jeszcze do końca nie jestem pewna :p Dziś Ślubny chce puścić Synkowi muzykę i zobaczyć czy będzie tańczył
A tak na dokładkę tacy my
Dziś wolne w pracy I oczywiście nudzi mi się w domu, więc umyłam łóżeczko, które dostaliśmy totalnie za free (a tak, zapomniałam o tym na pisać wcześniej ) i położyłam w częściach oparte o ścianę. Jak Ślubny wróci z pracy to będziemy składać, żeby zobaczyć jakie będzie najlepsze ustawienie w sypialni.
A tak wygląda:
Poza łóżeczkiem zrobiłam też pranie i pobiegłam po zakupy na obiad i deser. I tym oto sposobem spełniłam dwie swoje zachcianki: spaghetti i gofry A teraz nie mogę się ruszać
Za to wczoraj w pracy spełniłam zachciankę mojego Mężusia i przeszłam pewną metamorfozę. Choć to jeszcze nie efekt końcowy, to powoli schodzę z rudości na blond
I wrzucam foty które wysłałam Mężowi zaraz po metamorfozie. I dziękuję mojej wspaniałej koleżance z pracy, która stanęła na wysokości zadania
No dobra wracam do leżenia do góry brzuchem
Zachciewajka na dziś: pyyyyyszne domowe frappe z lodami śmietankowymi i bitą śmietaną
1. Parzymy kawę rozpuszczalną i studzimy.
2. Wlewamy do blendera ostudzoną kawę, dolewamy trochę mleka, wrzucamy ok 1/2 szklanki kostek lodu i blendujemy.
3. Dodajemy 2-3 łyżki lodów (smak wg uznania, ja dodałam śmietankowe ) i znów chwilę blendujemy.
4. Dorzucamy kolejne 1/2 szklanki kostek lodu i znów blendujemy.
5. Frappe przelewamy do wysokiej szklanki (można dosłodzić do smaku, ja już nie słodziłam), dekorujemy bitą śmietaną i kakaem
SMACZNEGO!
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 kwietnia 2016, 15:11
Dostaliśmy używany wózek Emmaljunga Spacerówkę plus dwie gondole, jedna oryginalna od wózka, druga dokupiona później, więc mniej zużyta Dzięki temu odpadł nam kolejny zakup. Wózek jest co prawda do wyszorowania a pokrowce do wyprania ale jest cudny! I na pewno będzie nam świetnie służył
W piątek usg połówkowe... Zaczynam się stresować.
Właśnie Młody sprzedał pierwszego kopniaka tatusiowi
Zebrało mi się na wspominki I zebrałam swoje testy robione na przestrzeni czasu. Dlaczego aż tyle? Miałam mały zapasik i chciałam je wykorzystać. Poza tym sprawdzałam czy kreseczka ciemnieje
Jutro połówkowe o 10:00. Oby wszystko było dobrze
(21 tyg. i 0 dni)
Miesiąc: 6
Trymestr: 2
Wiek płodu: 18 tydzień
Data porodu:
4 września 2016
(pozostało 135 dni)
Ależ ten czas zasuwa. Po prostu masakra. O 10 dziś usg połówkowe i zaczynam się właśnie stresować. Najpierw jadę odebrać wyniki morfologii i moczu a potem od razu na wizytę. Trzymajcie kciuki za Jasia!
I jesteśmy po połówkowych. Wszystko w jak najlepszym porządku Jesteśmy cali i zdrowi! Janek na 100% jest Jankiem. Siusiak nie odpadł Rozwija się prawidłowo i cudownie zakładał sobie nóżki za głowę Kocham go nad życie. Jak nigdy nikogo. Jak to możliwe? Nie wiem ale nasz Skarbek będzie obok męża najważniejszym facetem w moim życiu
A tu kilka fotek z USG + opis Maleństwa
Profil
Buzia od frontu
Buźka 3D
Leżę w łóżku a Młody kopie
Życie jest piękne
Chwila retrospekcji...
Kurczę czasami nie mogę uwierzyć w nasze Szczęście. To największy Cud o jakim tylko mogłam zamarzyć. Już od dawna chciałam zostać matką. Czułam się gotowa. Tylko wtedy jeszcze J. nie był. Twierdził, że powinniśmy się wyszaleć, potem że trzeba ustabilizować naszą sytuację finansową. I nigdy nie było dobrego czasu. W końcu po kilku rozmowach stwierdziliśmy, że nie możemy decyzji o dziecku cały czas przekładać, bo w końcu nie zdążymy. Nie jesteśmy już tacy młodzi a czas ciągle ucieka. Tylko nie chciałam też wywierać nacisku. Chciałam, żeby to była nasza wspólna decyzja. I wreszcie gdy zaczęły się starania okazało się, że to wcale nie takie łatwe. Nasza walka o Maleństwo trwała ponad rok. W tym czasie zaczęłam zazdrościć wszystkim dookoła zachodzącym w ciążę. A ja? A ja nic. Dlaczego nie mogłam zostać matką? Dlaczego nie było mi to dane? Dlaczego tyle z tym problemów? Najpierw jedna koleżanka z pracy zaszła w ciążę, niedługi czas później kolejna a moje serce krwawiło.
Zaczęliśmy starania z pomocą farmakologiczną i monitoringami. Niestety męczył nas seks kontrolowany - "Kochanie musimy dzisiaj, nie ważne że jesteś zmęczony i ci się nie chce!" To było bez sensu a jednocześnie było naszą jedyną szansą na poczęcie.
Wreszcie w drugim cyklu stymulowanym Clo się udało! Pobiegłam na monitoring po zaserwowanym sobie zastrzyku Ovitrelle. Pamiętam jak dziś, to była sobota 12 grudnia. Tego dnia mieliśmy też wigilię firmową. Moja gin powiedziała, że pęcherzyk piękne pękł, widoczne jest ciałko żółte i nie pozostaje nam teraz nic innego jak tylko czekać. Wyleciałam z gabinetu jak na skrzydłach i podświadomie chyba czułam, że się udało. Zadzwoniłam od razu do J. i poinformowałam go o wszystkim. Że jest duża szansa, że się udało bo pęcherzyk pękł. W telefonie słychać było radość i podniecenie, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie tylko ja ale też on był już gotowy na potomka.
Zaczęło się odliczanie. 11 dpo wypadał w Wigilię Bożego Narodzenia i stwierdziłam, że to będzie najlepszy moment na test ciążowy. Rano z bijącym sercem poszłam do łazienki. Nasikałam na test i odłożyłam go na pralkę nie patrząc na niego. Z jednej strony mówiłam sobie, że co ma być to będzie a z drugiej gorąco modliłam się o tą wymarzoną drugą kreseczkę. Po chwili zerknęłam na test i serce zabiło mi szybciej. Czy to był mój wymarzony Cud? Kreseńka była co prawda blada, ale była! Zawołałam męża i trzęsącymi się rękoma podałam mu test, a on stwierdził, że nic nie widzi... Dopiero potem dowiedziałam się, że on myślał że kreska testowa musi być tak samo ciemna jak kontrolna Ale pojechał do apteki po kolejne 3 testy. Następny wyszedł jeszcze słabszy, bo to nie był już pierwszy, poranny mocz. Stwierdziłam, że chyba zwariuję z tej niewiedzy i poprosiliśmy teściową (która pracuje w szpitalu w laboratorium), żeby załatwiła nam betę HCG. Po godzinie był wynik - 49,2. Usiadłam z wrażenia - jestem w ciąży!
Teraz jestem już za połową tej drogi do cudu narodzin. Czuję kopniaki naszego Synka i nigdy nie byłam szczęśliwsza. Owszem cały czas jest obawa, że coś pójdzie nie tak, ale teraz już coraz bardziej zdominowana jest radością, że pod sercem noszę drugie serdunio, bijące mocno. Serdunio, które za ok 120 dni przytulę mocno do piersi.
Dziękuję Ci Boże za ten Cud!
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 kwietnia 2016, 13:47
I po majówce. Zleciała tak szybko, że nawet chyba nie zdążyłam porządnie odpocząć. Ale jeszcze tylko półtora miesiąca i idę na zwolnienie. Wreszcie odpocznę
Ale wracając do majówki. Dwa dni spędziliśmy na działce u znajomego. Po raz kolejny przekonałam się, że Świętokrzyskie to jedno z najcudowniejszych miejsc na ziemi Mam taki ogromny sentyment do tego miejsca. Wychowałam się tam w końcu
Do Jeleniowa (ok 40km od Kielc) wyjechaliśmy w niedzielę i wróciliśmy w poniedziałek. Jej co za widoki! Z działki cudownie pozdrawiał nas Święty Krzyż
Generalnie przez dwa dni jedliśmy grilla. Śmiałam się, że Mały najadł się chyba za wszystkie czasy
Poza tym we wtorek świętowaliśmy urodziny mojego dużego Mężczyzny Torcik był malutki, bo J. jest na diecie Tutaj ze swoim tatą. Kurcze ale obi są do siebie podobni. Ciekawe, czy Jaś też będzie taki podobny do taty
Z nowości dostałam jeszcze paczkę od szefowej, po jej synku. Tyle cudownych ciuszków I powiedziała, że to jeszcze nie wszystko
No i na koniec mały dylemat. Pochodzę z Kielc a mieszkam w Warszawie i zastanawiam się cały czas gdzie rodzić. Tutaj słyszałam już tyle opinii o szpitalach, że już nie wiem który wybrać. I tak pomyślałam żeby rodzić w Kielcach. Tam w szpitalu wojewódzkim pracuje moja teściowa. Co prawda nie na oddziale położniczym, ale zna tam ludzi. No i w pierwszych tygodniach miałabym pomoc jej i mamy. Jedynym minusem jest to, że jak zacznie się poród to mój mąż może nie zdążyć dojechać, a tak bardzo bym chciała żeby przy mnie był. Co Wy Kochane byście zrobiły na moim miejscu? Help!
Jeszcze jeden post dzisiaj z sesją brzuszkową
Tak rośniemy
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 maja 2016, 19:15
Super wiesci kochana. :) jak sie czujesz ?
Gratulacje, niech zdrowo rośnie :)
to jest najpiękniejszy widok!! :) rośnijcie spokojnie! :*
Gratulacje i zdrówka dla Was!
Zdrowia kochana! <3 Spokojnej ciąży.