wizyta u genetyka nic nie wniosła. lekarka zrobiła wywiad popatrzyła na wynik pappa i powiedziała nam to co wiedzielismy: ze ryzyko 1:424 i nazwała je średnim i że nie kwalifikujemy się do amniopunkcji ale jak chcemy to możemy zrobić... że wynik usg w normie i że wynik biochemii powoduje taki wynik pappa.
Zaproponowała NIFTY ani nie nalegała żeby zrobić ani nie odradzała. Nic nie podpowiedziała. Nie wspomniała o cenie (2400zł) zapisała nr telefonu do kolegi który to wykonuje. (no no juz do niego pędze...)
Liczyłam na konkrety. Albo zróbcie tak albo srak. Albo przy takich wyniakch proszę być spokojnym albo przy takich wynikach jest już zalecana ostrożność i poszeżone badania. A ona jak takie flaki w oleju bardziej przejęła się tym, że mamy w rodzinie dzieci z genetyczną wadą słuchu niz tym, że nasze dziecko może mieć zespół downa.
Dopytałam jeszcze o kwas foliowy (wymieniłam jaki biorę) kazała odstawić 5mg i brać tylko metylowany i ten w witaminach prenatalnych. W ogóle stwierdziła że 5mg był całkowicie zbyteczny. Choć przepisał mi go hematolog z powodu dwóch mutacji.
wyszliśmy z gabinetu tak samo zieloni i niepewni co zrobić jak bylismy przed wizytą.
aaa powiedziała że jak NIFTY wyjdzie "na pograniczu" to czeka mnie amniopunkcja tylko mamy się szybko decydować czy zrobić NIFTY czy nie, bo amniopunkcję robi się do 18 tygodnia, a ja jestem już w 15.
Mąż zadecydował, że robimy NIFTY, skoro bylismy już w Gdańsku a u nas w miescie się tego badania nie zrobi, wyszukaliśmy w internecie miejsca, gdzie wykonują to badanie (i mięli możliwość zrobić je dziś). Trochę to trwało ale znaleźliśmy- pojechaliśmy do Gdyni na pobranie krwi.
Lżejsi o jedną wypłatę wrócilismy do domu. Wynik za około 10dni.
Trzeba było nie czekać na konsultacje z genetykiem tylko jak dostałam wynik pappa od razu umawiac się na NIFTY. stracilismy 10dni na czekanie na wizytę a tak mielibysmy juz wynik NIFTY w ręku. Teraz zaś czekanie....
Czekanie na wynik NIFTY było koszmarem. Nieprzespane noce , a jak juz zasnełam to miewałam koszmary śniły mi się ciąże, martwe dzieci, duchy...
Tak się cieszyłam, że jeszcze kilka dni i ten okropny okres się skończy.
Dziś dostałam telefon , że nie udało się zbadać DNA dziecka i że mam w poniedziałek ponownie oddać krew. Podobno zdarza się to bardzo rzadko ale jak się okazuje można być w tym minimalnym procencie nieszczęsników, którzy muszą powtarzać test (1-2%). Nie wiem jak to zniosę. Najgorsze, że jesli się w końcu uda przebadać moją krew to wynik otrzymam na koniec 18 tygodnia. Nie wiem czy ktoś zrobi mi amniopunkcję w 19 tygodniu i czy bedzie sens ją robić , szczególnie że ewentualną terminację można wykonać do 22 tygodnia ciązy a ja wtedy nie bede miała jeszcze wyniku amniopunkcji, bo na wynik czeka się 3do4 tygodni. Czyli dowiem się czy dziecko jest zdrowe daleko po połowie ciąży.
Jak tak dalej pojdzie to ja całkiem osiwieje, a moje dziecko urodzi się znerwicowane...
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 marca 2017, 16:15
Właśnie wróciłam z Gdyni. Krew ponownie oddana. Pielegniarka, która pobierała krew obiecała , że bedzie monitować o szybki wynik z ważywszy, że jestem już w 17tygodniu , a wynik odbiore dopiero na koniec 19...- wiadomo procedura musi ileś tam trwać ale może uda się odebrać wynik 1 może 2 dni szybciej . W razie "W" nie wiem gdzie znajde lekarza, który zrobi mi amniopunkcję w 20 tygodniu ciązy. (np. w invicta robią tylko do 18) oby to nie było potrzebne.
No a z miłych rzeczy. To pogoda ostatnio piękna wiec spędzam dużo czasu w ogródku. Obrobiłam nawet truskawki ku przerażeniu mojego męża , bo przecież jestem w ciązy swoją drogą brzuch zaczyna wystawać i schylanie się i praca na kucaka to nie jest to co ciężarne lubią najbardziej
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/6cbd4d2c376b.jpg
Dzień zaczęłam przed 6:00 synek płakał, poszłam do niego poprawiłam poduszkę, podałam przytulankę, on zasnął i nadal chrapie a dochodzi 9:00 a ja już oka nie zmrużyłam.
Oczywiście zasnąć nie mogłam, bo zaczęłam rozmyślać o dzisiejszej wizycie. Mam w planach pojechać do innego lekarza, chce zmienić prowadzącego i pomyślałam o ordynatorze szpitala w którym urodził się synek. Facet jest konkretny i rzeczowy, to on robił mi cesarkę, niestety przyjmuje tylko raz w tygodniu i nie ma do niego zapisów na wyznaczoną godzinę tylko siedzi się w kolejce na zasadzie kto pierwszy zaklepie kolejkę ten wchodzi- masakra. Podobno kolejki do niego ogromne... Pojade dużo przed czasem przyjmowania zająć kolejkę, obym nie kwitła tam kilku godzin. Idę oczywiscie prywatnie, bo na nfz przyjmuje tez tylko raz w tygodniu i jak chciałam się zapisać w tamtym tygodniu to pierwszy dostępny termin był na koniec kwietnia mam nadzieje że te kolejki o czymś świadczą.
Mam nadzieje, że dzidzia bedzie współpracować i da sobie wszytko pomierzyć oczywiscie liczę też na to że dziś poznam płeć.
No i jeszcze muszę się pochwalić, że wczoraj poczułam pierwsze smyrnięcia. Mam nadzieje że zaczną się teraz regulanie powtarzać, co bedzie oznaczało, że się nie pomyliłam i to z pewnoscią są ruchy maleństwa
jestem po wizycie u nowego lekarza, na usg wszytko idealnie. Lekarz zdziwił się , że ktoś mnie pokierował na nifty przy takim wyniku pappy i przy idealnym usg.
spojrzał na pappa i mówi: przeciez poczatkowe 1:300 a skorygowane 1:400 to nie ma się czego czepiać, wszytko ok. Na takie słowa czekałam, gdyby to genetyczka tak powiedziała, nie miałabym takiego stresu. stwierdził, że naciągnęli mnie na 2,5 tys. (czy naciagneli to sie jeszcze okaze) On by z takim wynikiem nic nie robił, bo jest dobry.
Pierwsze co jak przyłożył sondę do brzucha powiedział , kość nosowa jest! kosc udowa ok, główka także. serduszko wymiarowe 148 uderzeń.
No i między nogami na 99% cipcia
ten 1% zostawił na potwierdzenie na połówkowych. Faktycznie miedzy nogami na pewno nie ma siusiaka (wiem jak wygląda siusior na usg, bo naoglądałam się go u synka) a tym razem wyraźne 2 kreski.
Zdecydowałam, że ten lekarz bedzie moim lekarzem prowadzącym, a że przyjmuje prywatnie to na nfz też bede chodzić do swojego starego lekarza, aby mieć badania za darmo , no i dodatkowa opinia tez się przyda.
Dziś jestem bardzo zadowolona i uspokojona.
I tego się bede trzymać, mam w brzuchu ZDROWĄ DZIEWCZYNKĘ !!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 marca 2017, 17:55
Dziś byłam na wizycie u połoznej i u mojego ginekologa na nfz.
Połozna pierwszy raz kazała mi się położyć i podłączyła ktg oczywiscie tylko na chwilkę aby posłuchać tętna. "Złapała" je bez problemu usłyszałam znajomy, cudowny dźwięk.
Dała tez skierowania na mocz i morfologię. Waga się nie zmieniła od miesiąca co mnie cieszy, bo jak sie startuje z nadprogramowymi kilogramami to dziecko ma z czego brać wiec jest ok. Od początku ciązy przytyłam 3 kg.
U mojego lekarza atmosfera jak zawsze na luzie. pożartowaliśmy ale i pogadalismy na poważne tematy.
Wszystkie parametry na usg wyszły idealnie - dzidzia rozwija się idealnie. Kość udowa tylko "dłuższa o tydzień" ale tym się nie martwimy, byłoby się czym martwić gdyby była krótsza, a tak po prostu rokuje na długonogą laskę
Między nogami cipciocha, na początku nie chciała jej pokazać leżała ze złączonymi nogami i do tego skrzyżowanymi łydkami i moglismy podziwiać jej stopy od strony podeszwy ale za chwilę przybrała korzystniejszą pozycję i lekarz potwierdził płeć. Tak się cieszę że bedzie córeczka
dziś lub jutro powinien przyjść wynik nifty. (w najgorszym przypadku dopiero w poniedziałek) o 15:00 zadzwoniłam, bo nie wytrzymywałam napięcia ale usłyszałam tylko, że wyniku jeszcze nie ma, a w systemie widnieje jako "oczekiwanie". Tak wiec czekam nadal
Czas na wpis, bo ostatnio jakoś zaniedbałam pamietnik.
Tydzień temu dostałam wynik NIFTY. Ulga niesamowita - wynik prawidłowy, nieprawidłowosci nie stwierdzono, płeć żeńska
T21: 1/7945177316
T18: 1/3039907789
T13: 1/1463908872
Od 3 dni twardnieje mi brzuch
w środę około południa był seksik, późnym popołudniem zauważyłam, że brzuch robi się twardy w nocy nie przeszło i rano następnego dnia nadal trwało. Około 12 zadzwoniłam do położnej, która powiedziała, że mam wziąć nospę i jak bóle by się nasiliły to mam przyjść na wizytę lub po 18:00 jechać do szpitala. Zapisała mnie na wizytę na następny dzień. Po nospie twardnienie ustało, wróciło wieczorem. Wzięlam dodatkowy magnez.
Dziś rano skurcze nadal były ale jakby słabsze.
Na wizycie wszytko ok. szyjka "na macaka" wydała się lekarzowi ok, usg potwierdziło, że się nie skaraca. jest długa 36mm i zamknięta. Lakarz kazał brac magnez 2 razy dziennie i życzył wesołych świąt.
Wizyta prywatna u doktora (tego nowego)
Czekanie w kolejce potrafi wymęczyć. Znów byłam druga ale tylko dlatego że tak wczesnie pojechałam do przychodni. Czekałam na wizytę 1:40 i gdy wchodziłam do gabinetu czekało w poczekali razem ze mną 12 pań, jak wychodziłam było ich juz tyle, że zabrakło dla nich krzeseł , a powietrze zgęstniało od ich wydechów... swoją drogą "myjcie się dziewczyny , bo nie znacie dnia ani godziny", szczególnie gdy idziecie tyłek lekarzowi pokazywać.
Na usg wszytko super. Córcia wymiarowa, dane zgadzają się z terminem OM. wszystkie organy obecne , żadnych nieprawidłowosći ,tylko się cieszyć
Kolejna wizyta za miesiąc.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/53abd214150d.jpg
Dziś odebrałam wyniki. Morfologia chyba ok, tylko podwyzszone neutrocyty - reszta miesci sie w normach . za to badanie moczu mnie zmartwiło. oprócz tego że liczne bakterie (czego sie spodziewałam bo coś ostatnio za czesto "pęcherz czuje" to do tego jeszcze białko w ilości 21 mg/dl
Panie w laboratorium skomentowały, że trzeba by zrobić posiew a białko koniecznie skonsultować z lekarzem. Prosto z lab. poszłam na wizytę do położnej. Ta się wynikami wcale nie przejęła tylko ostro skomentowała, że panie z laboratorium nie powinny komentować wyników bo tylko straszą pacjentki. Na moją prośbę żeby dała skierowanie na posiew nic nie odpowiedziała i skierowania oczywiscie nie dała. chociaż nie bąknęła coś o źle pobranej próbce to jej odpowiedziałam, że pobrałam środkowy mocz a wcześniej się podmyłam. (głupia nie jestem i wiem jak się oddaje próbkę moczu do badania) Nie walczyłam o to skierowanie , bo jutro po porstu poprosze o nie lekarza. Dostalam za to skierowanie na krzywą cukrową. Na ktg wszytko ok dzidzia akurat sie strasznie wierciła. Ciśnienie i waga ok. Z przybranych kilogramów jestem zadowolona, do tej pory przybyło mi 4,5 kg. Było juz 5 ale ostatnio trochę spadło, oby tak dalej.
Na jutrzejszą wizytę lekarską zabiorę męża- niech sobie chłopina popatrzy na córę.
Zabieram się za ten wpis już od dłuższego czasu. A wiec tak.
Posiew moczu zrobiłam - lekarz dał bez mrugniecia okiem , wyszło że wszytko ok tzn nic nie wyhodowano.
2 tygodnie później zrobiłam krzywą cukrową. Wynik ok.
cukier na czczo 92
po godzinie 158
po 2 godzinach 112
Międzyczasie byliśmy z męzem i synkiem u rodzinki 300km od domu. Podróż zniosłam źle, były straszne korki i przez to podróż przeciągnęła się do 5godzin. Do tego strasznie mnie wytrzęsło. Ostatnie 100km to juz nie wiemdziałam jak siedzieć... brzuch mnie bolał , twardniał co chwilę. Jak dotarliśmy na miejsce musiałam się położyć wziąć nospę. Nastepnego dnia brzuch twardniał tylko sporadycznie. drogę powrotną zniosłam o wiele lepiej. Wybralismy inną trasę aby tak nie trzęsło i robilismy częste postoje.
Wczoraj miałam wizytę u mojego lekarza prowadzącego (tego co przyjmuje prywatnie i robił mi cesarkę).
Omówił badania krwi i moczu. Morfologia ok. w moczu białko ale śladowe ilości wiec na razie się nim nie przejmujemy. Ciśnienie niskie wiec poki co zatrucia ciązowego nie ma. Na usg wszytko ok, mała ładnie przybrała ma już 800 gram i jej wielkośc zgadza się z długością ciązy.
Ze względu na pierwszą ciąze,wcześniejszą cesarkę oraz przez to że ciąza jest po leczeniu niepłodnosci i zaszłam w nią przez inseminację doktor stwierdził, że nie bedziemy ryzykować i rozwiązemy ciąze również przez cięcie. Zrobimy to na początku 40 tygodnia, a że termin mam na 9 września (sobota) wiec cięcie wypada między 1 a 4 września (między piątkiem a poniedziałkiem). Bardzo mi ulżyło gdy doktor tak powiedział. Bałam się że każe mi rodzić naturalnie, bo myślałam że tym razem nie ma wskazań , a ja nie chciałabym powtórki z rozrywki. czyli że poród rozpocznie się naturalnie wieczorem (tydzień przed planowaną cesarką) + cała noc w bólach = brak postępu porodu, kolizja pępowinowa, ja wymęczona na maxa i i tak wykonane cięcie o 9:30 rano. Mam nadzieje, ze donoszę małą do 40 tygodnia i historia się nie powtórzy.
Doktor pochwalił moją wagę, bo od ostatniej wizyty nic nie przytylam, a ogólny przyrost to 4kg. Spytałam go czy nie powinno mnie to martwić ale stanowczo zaprzeczył. Powiedział, że ciąza rozwija się prawidłowo i to jest dowód na to że małej nic nie brakuje i ciągnie ode mnie wszytko to co potrzebuje. A najwiecej kobiety tyją w ostatnim miesiącu i pewnie u mnie tak bedzie.
Sprawdziłam sobie w karcie z poprzedniej ciązy i w 26 tygodniu ważyłam dokładnie tyle samo co teraz ważę, tylko że wtedy miałam już 8kg do przodu a teraz 4, bo wagę startową miałam dużo niższą.
Jestem bardzo zadowolona z wizyty. Oby wszystkie nastepne były takie same
Kilka dni temu zabrałam się za wyprawkę , a dokładniej za ubranka. Dostałam od koleżanki 5 kartonów ubranek po córkach. Posegregowałam je i wyprałam te najmniejsze czyli od 56 do 62 i jest tego ogrom. Do tego neutralne ubranka po moim synku plus zakupione ostatnio ubranka które wpadły mi w oko. i wyszło mi chyba 5 lub 6 pralek... Pranie i suszenie trwało 2 dni... Teraz muszę to wszytko poprasować, Jezu... ale wiem że musze to zrobić nie długo , bo potem bedzie jeszcze cieżej.
Resztą wyprawki się nie martwię. łózeczko zwykłe do sypialni plus turystyczne w salonie, wózek, leżaczek, bujawka, przewijak, wanienka itd. wszytko jest , bo nic nie wydawałam i trzymałam po synku. Dokupiłam tylko za grosze leżaczek bujaczek w dziewczęcych kolorach, a niebieski pewnie sprzedam. Zostanie mi tylko dokupienie kosmetyków , smoczków i innych drobiazgów. A i kupiłam od znajomej laktator elektryczny miała go jeszcze na gwarancji wiec długo się nie zastanawiałam. Zobaczymy czy bedzie potrzebny... Obym tym razem miała pokarm.
Planuje uszyć dziewczęcą pościel do łozeczka , co najmniej 2 zmiany i zestaw do wózka. A własnie apropo wózka to mój jest ciemnoniebieski marzy mi się nowocześniejszy w jaśniejszych kolorach... zobaczymy jak bedą wyglądały nasze finanse... może się skuszę.
Ale się dziś rozpisałam
czas brać się za pracę. Desko do prasowania nadchodzę.
We wtorek 13 czerwca od rana czułam się coś nie tego. Mała się mocno wierciła kopała ponad pępkiem, brzuch często mi twardniał... Zaniepokojona około 13:00 wzięłam nospę i się położyłam. Nie przeszło. O 16:00 zebrałam się i pojechałam do położnej pomyślałam, że warto by było zrobić KTG. Połozna wypytała co i jak , zmierzyła ciśnienie i wysłała do lekarza.
Pani doktor się dość mocno przejęła i powiedziała, że najlepiej by było położyć się w szpitalu na obserwacji i zrobić KTG kilka razy dziennie. Zbadała mnie na fotelu, wszytko ok szyjka długa zamknięta. Zrobiła USG- mała ładnie urosła , ma teraz 1200 gram. Wszytkie parametry w normie. Leżała główką do dołu wiec to tłumaczy kopniaki w górze brzucha - zazwyczaj kopie mnie w podbrzusze, bo siedzi głową w górę.
Zalecenia to nospa 3 razy dziennie i magnez dużo leżeć i odpoczywać.
Dostałam skierowanie do szpitala , umówiłam się z nią, że jak mi nie przejdzie to mam się zgłosić na oddział.
Do wieczora brzuch nadal często robił się twardy. Na noc wzięłam nospę i całą noc przespałam.
Od rana było ok ale tylko trochę pochodziłam po domu i wszytko wróciło. Nospa pomogła na godzinę czy dwie. Brzuch spinał się mniej ale idealnie jeszcze nie było. I tak minął cały dzień.
Wieczorem zdecydowałam, że jedziemy do szpitala. Niby było ze mną ciut lepiej ale bałam się , że mogło się zacząć robić rozwarcie. Mała kopała znacznie mniej.
W szpitalu trafiłam na mojego lekarza prowadzącego (tego na nfz). Zbadał na fotelu - ok, zrobił usg też ok. Powiedział, że jak chcę mogę zostać w szpitalu ale on nie widzi wskazań. Prawdopodobnie napiecie brzucha związane jest z ruchami dziecka. Mała znów przekreciła się i wróciła do ulubionej pozycji - głowa w górę. Co ewidentnie świadczy o tym, że ma jeszcze dużo miejsca i może brykać koziołki które podrażniają macicę , która ćwiczy już do porodu. Kazał nadal brać nospę i magnez i dużo odpoczywać.
Zadowolona i z wielkim uśmiechem wróciłam do domu. Tak po cichu liczyłam , że nie bede musiała zostawać w szpitalu. (U nas jak kłada na oddział to trzymają co najmniej 3 doby).
Noc spokojna.
Dziś od rana brzuch spiął mi się może z 3 razy czuje się dobrze i niech już tak zostanie !!!!
W tamtym tygodniu kupiliśmy wózek. Jednak się zdecydowałam. Postanowiłam zaszaleć. Model bebetto holland 3w1. Mam nadzieje, ze bede zadowolona. 2 dni później sprzedałam wózek po synku. Aż mi się łezka w oku zakręciła jak obcy ludzi go zabierali. Tyle wspomnień, Ach te hormony
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/81c6b8e2ed04.jpg
Dziś dostałam bardzo miłego maila tzn wiadomość prywatną na ovu. Kobieta/dziewczyna napisała mi, że przeczytałam mój pamiętnik na różowej stronie pogratulowała wytrwałosci itd. Fajnie tak być dla kogoś inspiracją, przykładem. Zachęciło mnie to do przeczytania tych moich wypocin. Powiem szczerze, że z niektórych określeń i wydarzeń śmiałam się w głos inne wzruszyły mnie do łez i płakałam jak bóbr. Fajnie jest tak zerknąć w przeszłość. Nie żałuję , że opisałam te wszytkie wydarzenia.
ale żałuję, że pisze tak mało na fiolecie. Musze się częsciej mobilizować i coś skrobnąć.
O np to. Dziś byłam u położnej środowiskowej. Tzn wybrać jedną z dwóch dostępnych. Obowiązkowo nalezy to zrobić do 21 tygodnia ciąży. eee nic się chyba nie stało, spóźniłam się tylko 8 tygodni
Tak wiec połozna wybrana. Wybrałam tą samą, co w pierwszej ciąży, wydaje mi się być normalniejsza niż ta druga. Spytała się mnie czy chcę chodzić do szkoły rodzenia, a potem sama sobie odpowiedziała , że rodzić już pewnie umiem Swoją drogą gówno prawda bo miałam cesarkę ale jej się już nie tłumaczyłam, bo i po co.
Na wadze mam pół kilo wiecej - takie stałe pół kilko. Nie jest źle zostało 2 i pół miesiąca do porodu a ja przytyłam 4,5kg. chyba nawet lepiej być nie mogło.
Brzuch zaczyna mocno ciążyć. ruchy mam wolniejsze, łapie się na tym że jak ide bujam się na boki.
dziś rano sąsiad co mnie dawno nie widział zapytał co to się stało , że tak przybrałam na wiosnę odpowiedziałam , że wzdęło mnie po kapuście. Strasznie go to rozbawiło.
Prawda jest taka, że jak bym się nie ubrała ciązy juz bym nie ukryła. Nie mówie, że ukrywam, raczej się nią chwalę, ot po prostu napisałam takie stwierdzenie.
Ide na słonko. W tym roku jakoś wyjątkowo nie uciekam przed słońcem. Od kilku lat unikałam opalania, było mi źle, duszno i nie dobrze. W tym roku jestem już pieknie opalona , skóra schodziła mi już chyba z kazdej częsci ciała po 2 razy oczywiscie bez brzucha. Tego miejsca nie opalam.
Pogoda cudna, bede poprawiać nogi, głowa i brzuch w cieniu nogi na słoneczku wczoraj spiekłam twarz i dekolt to dziś bede te miejsca oszczędzać
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 czerwca 2017, 15:43
planowana wizyta u położnej i dr na nfz
Wczoraj zapomniałam iść do położnej (jak mam pierwszy numerek lubie załatwić wizytę u położnej dzień wczesniej żeby rano nie było zamieszania) no a tu klops. Wypadło mi to całkiem z głowy. Mało tego , to że mam wizytę na 7 rano następnego dnia przypomniało mi sie późno wieczorem.
Jak zadzownił budzik o 6:15 to nie wiedziałam co i gdzie, a przede wszytkim po co dzwoni
Zerwałam się na równe nogi , bo musiałam jeszcze wziąć prysznic nie wspominając o tym , że moje łydki wyglądały jak młody agrest, golenie pipuchy sobie darowałam, bo i tak po goleniu na czuja/macaka, (bo przeciez od dawna nie widze swojej księzniczki jak spojrzę w dół), wygląda jak wyliniały kot.
W miarę szybko się wybrobiłam , bo juz o 6:54 wyjezdzałam do lekarza.
Trafiłam na położną , której nie trawię. Miałam z tą panią na pieńku jak leżałam na podtrzymaniu w szpitalu podczas pierwszej ciązy. Opisując nasze spiecie powinnam napisać sporo ale powiem w skrócie. Nie chciało jej się przynieść mi rękawiczki jednorazowej , kiedy ją o to poprosiłam, bo nie chciałam palcem aplikowac sobie luteiny (zawsze uzywałam rekawiczki zeby ustrzec się przed ewentualną infekcją) a ta mi odpowiedziała, na moją prośbę: "a po co , pochwa ma takie środowisko że nie trzeba, wystrczy ręce umyć" ja jej na to że od tylu miesiecy aplikuje sobie ten lek i miałam kilka infekcji z tego powodu i nie mam ochoty aby sie to powtórzyło. Na co ona " a dziecko pani też przez rękawiczkę robiła?" ...
taaa jak sobie to przypominam to się we mnie gotuje.
No i dziś na francę trafiłam. od lat jej nie widziałam, bo głownie w szpitalu pracuje. Myślę, że mnie skojarzyła choć mineło 3,5 roku. Nasze spotkanie ograniczyło się do dzien dobry, nie, tak, do wiedzenia.
Nawet nie powiedziała jakie mam ciśnienie, ile wynosi tętno dziecka. Nic. miałam to gdzieś, bo wszytko w kartę musiała wpisać wiec i tak poznałam cyferki.
Do lekarza miałam pierwszy numerek. W związku z tym, że tydzień temu byłam na wizycie z powodu twardnienia brzucha i nastepnego dnia równiez byłam badana w szpitalu lekarz stwierdził, że "dzieciaka nie bedziemy mierzyć". Na fotelu znów ja nie chciałam być badana ale poprosiłam o usg przez pochwę, aby sprawdzić długość szyjki. tak wiec szyjka długa , kanał zamkniety - GIT i o to chodziło. Dostałam recepte na zastrzyki i pożegnaliśmy się ustalając następną wizytę na za miesiąc.
Od razu się na nią umówiłam zapisując "na zeszyt" . Mam 3 numerek. super
W domu sobie przeanalizowałam , że od położnej powinnam dostac skierowanie na badanie moczu i morfologię, bo na nastepną wizytę powinnam je miec zrobione, a franca nie dała mi skierowań. pewnie zrobiła to specjalnie. No i zaś bede musiała iść do poradni... ale skoczę przy okazji. to nie pilne , mam na to prawie miesiąc czasu.
o 8 rano byłam już w domu. śniadanko, kawka itp. o 12:00 zrobiłam się senna i poszłam do sypialni sie położyć. Obudziłam się o 14:00. Drzemka w południe to do mnie nie podobne
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 czerwca 2017, 10:27
przeglądam sobie internet, wpisuje "ile powinnam przytyć w ciąży" dowiaduje się ciekawych rzeczy.Np.
Co ile waży?
dziecko około 3,5 kg
macica 1 kg
płyn owodniowy 1 kg
piersi 0,5 kg
łożysko 0,7 kg
dodatkowa objętość krwi ciężarnej 1,2-1,5 kg
woda zatrzymana w organizmie 1,5 kg
zapasy mamy (na okres karmienia piersią) ok. 3,5 kg
Nie licząc zapasów mamy - dziecko plus dodatki to 9,7kg. Nic dziwnego że po porodzie gubi się 10kg na dzień dobry. (ja zgubiłam po pierwszym porodzie coś około 7, ale mój mały ważył 2800 i nie rodziłam siłami natury)
Do tej pory przytyłam 5kg z czego ostatnie pół kilo przybyło w ciągu ostatniego tygodnia.( Pewnie dlatego , że odpuściłam sobie spacerki z racji twardnienia brzucha). Zaczynałam ciąże z nadwagą BMI 28,5 O_o
kobiety z nadwagą tyją w ciązy mniej , a przynajmniej powinny tyć mniej niż te co mają prawidłową wagę i niedowagę. Póki co się to zgadza:
Kobiety z bardzo szczupłą sylwetką (BMI poniżej 20) - przez dziewięć miesięcy mogą przybrać 12,5–18kg.
Osoby z normalną wagą (BMI 20–26) – przytyją od 11,5 do 16 kg.
Przy nadwadze (BMI 26) – zaleca się najmniejszy przyrost wagi 7–11 kg.
Czytam dalej:
Przyrost wagi w ciąży odbywa się w różnym tempie:
w I trymestrze ciąży przytyjesz ok. 1–2 kg,
w II trymestrze ciąży – ok. 6 kg,
w III trymestrze ciąży – ok. 5 kg.
Niektóre kobiety nie zauważają zmiany wagi przez pierwsze tygodnie ciąży, a brzuszek zaczyna się zaokrąglać u nich dopiero pod koniec pierwszego trymestru. Największy przyrost wagi następuje zwykle między 20–30. tygodniem ciąży, a tuż przed porodem, po 36. tygodniu, zazwyczaj jest minimalny.
No i tu mi się już nie zgadza.
w I trymestrze przytyłam 1,5kg
w II trymestrze przytyłam 2,3kg a nie około 6
III trymestr dopiero zaczęłam
Jak zmienia się waga w kolejnych tygodniach ciąży?
do 14 tygodnia waga się nie zmienia
od 14 do 20 tygodnia waga rośnie o ok. 2,5 kg
od 20 do 30 tygodnia waga rośnie o ok. 5 kg
od 30 do 36 tygodnia waga rośnie o ok. 2,5 kg
od 36 do 40 tygodnia waga przestaje przyrastać
Gdyby potwierdziły się słowa, które przeczytałam wyszło by że w III trymestrze przytyje 5kg, a łączna waga w całej ciąży to będzie + 10kg. Byłoby dobrze w pierwszej ciązy też przytyłam 10kg (tzn było nawet 13 ale na samej końcówce dostałam leki, a dzięki nim odpuchłam i w ciągu kilku dni spadły mi 3kg) W bardzo optymistycznej wersji od 30 tygodnia do 36 przytyje 2,5kg a wiec łączna "przytyta" waga to bedzie 7,5 kg Byłoby cudnie, zważywszy na to że dziecko + dodatki to prawie 10kg
Po porodzie musze pamiętać żeby zrobić tu takie wagowe podsumowanie.
Twardnienie brzucha wróciło i męczy mnie trzeci dzień. Zaczęło się po niedługim spacerze przed południem i nie przeszło do wieczora mimo nospy. Nie panikowałam i do lekarza nie leciałam, bo już wiem z czym to się je. Kolejnego dnia to samo , wieczorem było tak źle że już sie martwiłam, że w nocy do szpitala bede musiała jechać. Ale jakoś noc mineła w miarę spokojnie. Rano stwierdziłam , że przyśpiesze o tydzień wizytę u swojego lekarza prowadzącego (ordynatora z innego miasta).
Tam jak zwykle kupa czekania, bo jedzie się w kolejkę i kto pierwszy ten lepszy. Pojechałam 1,5godziny przed rozpoczęciem przyjmowania i już byłam 3 w kolejce. Łącznie zeszło mi 1 godzinę i 45minut czekania na niewygodnym krześle z co chwilę twardniejącym brzuchem...
Doktor zbadał mnie na fotelu , stwierdził, że mam początek infekcji bakteryjnej, na co ja , że objawów nie mam żadnych tym bardziej nie zauważyłam twarożkowatych upławów. Na co lekarz , że nie grzybicza infekcja tylko bakteryjna... Jak zwał tak zwał, gdzie ja to mogłam złapac to nie wiem , nie siadam na obcych sanitariatach, z mezem ostatnio nie współżyje , leków dopochwowych nie biore...
Mam na to brać jakies globulki przez 6 dni niby bezpieczne w ciązy. Ale przekonana nie jestem czy ja coś w ogóle załapałam... tydzień temu lekarka, która mnie badała też stwierdziła, że mam bardzo dużo śluzu szyjkowego (białego) i zbadała go papierkiem lakmusowym i wyszło jej że wszytko ok.
Na macaka stwierdził, że szyjka skrócona. Przestraszylam się ale zaraz zrobił mi usg do środka i powiedział, że się pomylił. Szyjka na usg długa i zamknięta. Powiedział, że poród przedwczesny mi nie grozi. A twardnienia to skurcze Braxtona-Hicksa, po prostu niektóre kobiety odczuwają je słabiej inne mocniej a jeszcze inne nie mają ich wcale. W pierwszej ciązy mnie tak nie męczyły stąd mój niepokój. Ale jak widać każda ciąza może być inna. Dostałam recepte na mocniejsze środki rozkurczowe i mam je brać 2 razy dziennie.
Usg przez brzuch : dzidzia ładnie rośnie - środek skali. Nieprawidłowości lekarz nie znalazł. Tylko się cieszyć. Mała waży około 1,4kg
Dopytałam o datę cesarki. Lekarz ustalił ją na 4 września. 3.09 (niedziela) mam się stawić w szpitalu, 4.09 (poniedziałek) cięcie.
Mam nadzieje , że mała wysiedzi grzecznie w brzuchu do tego czasu i nie trzeba bedzie robić cięcia w trybie przyśpieszonym.
Dzień ogólnie był pełen przeżyć, bo dzis moj tata miał operację (przerośnięta prostata), ja wizytę u ginekologa, mama leczenie kanałowe u stomatologa dwóch zębów na raz, a mąż z synkiem byli na spotkaniu integracyjnym w przedszkolu , bo mój pierworodny idzie od wrzesnia do 3 latków.
Wszytko działo się miejwiecej w tym samym czasie i każdy myślał o każdym i o sobie samym...
Taty operacja przebiegła bez komplikacji, choć kilka godzin po niej dostał gorączki. Mam nadzieje, że lekarze szybko sobie z nią poradzą. Mama dentystę jakoś przezyła choć nie wiedzieć czemu znieczulenia nie dostała, bo niby oba zęby martwe... ale mówi że bolało jak nie wiem.
Synek za to zadowolony. Przyniósł z przedszkola pierwszy rysunek wiec mama dumna. Zajecia były fajne wiec mu się podobało i chetnie pojdzie do przedszkola od wrzesnia.
twardnienie brzucha minęło po 4 dniach. Mocniejszych leków rozkurczowych zapisanych na ostatniej wizycie nie zdazyłam wykupić, bo mi przeszło. Globulek na infekcję też nie wykupiłam z resztą w tych okolicach czuje się zdrowa jak ryba. Tzn mam uczucie wilgotnosci, białego czy nawet wodnistego śluzu jest wiecej ale nie daje ani przykrych dolegliwosci ani niedpowiedniego zapachu.
tata wyszedł za szpitala po tygodniu. Dochodzi do siebie.
Wczoraj mój synek skończył 3 lata. Impreza urodzinowa w ogrodzie się udała. Goście dopisali. Pogoda co prawda mniej ale gdy kropiło chowaliśmy się w dużej altanie i za bardzo nie odczuliśmy deszczu.
dzieciaki szalały, dorośli relaksowali sie przy ognisku i grillu. Pełen luz Synek wniebowzięty z powodu dmuchania świeczek i prezentów.
Podjęliśmy z męzem decyzję, że nasza córcia bedzie miała na imię IGA. Proste krótkie imię, które ma ładne zdrobnienia (Igunia, Igusia) Synek też ma krótkie imię - Jan. Mamy dość długie trzysylabowe nazwisko (w sumie to nawet bardzo długie , bo dwu członowe i oba człony są trzysylabowe ale nie używamy drugiego członu) wiec krótkie imiona to spore ułatwienie.
Nasze dzieci mają/będą miały też drugie imiona. Przy synku długo się zastanawialiśmy czy chcemy robić mu ten "problem" ale , że u nas w rodzinie często drugie imię daje się po rodzicach lub dziadkach synek dostał je po swoim tacie i jego pełne imię to Jan Adam, a że teraz w drodze córcia to, aby tradycji stało się zadość dostanie imie po mnie i bedzie się nazywała Iga Ewa.
Tak, tak dla tych mniej spostrzegawczych mąż i Ja to Adam i Ewa - tak nas jakoś los połączył
Gdy podjęliśmy decyzje, że mała dostanie na imię Iga zabralam się za uszycie literek, które powieszę nad jej łóżeczkiem. Zajęło mi to trochę czasu, bo krawcowa ze mnie kiepska. raczej raczkuje w tym temacie. Kolejnego dnia dorobiłam do napisu serduszka, które zawisną pod napisem jako girlanda.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/68b28cbb16e0.jpg
Miałam też w planie uszyć pościel ale mnie to przerosło. No dobra nawet nie spróbowałam zrobić tego sama. W pewien deszczowy dzień poszłam do mamy i poprosiłam o uszycie pościeli.
Wyszła bardzo ładnie. Jestem zadowolona. jest dwustronna: "główna" strona jest na zdjęciu, a z drugiej strony jest cała różowa w białe kropki , tak jak przy brzegach na "głównej" stronie. żadne ze zdjęć nie oddaje oryginalnego koloru, jakoś nie mogłam sobie z tym poradzić. Ale to nic efekt ogólny widać
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/235f759a953b.jpg
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/05e5c0098eba.jpg
Musze jeszcze dorwac jakiś ładny tiul lub woal i uszyć baldachim. Stelaż już kupiłam. Zostało mi trochę materiału po zrobieniu pościeli i literek wiec i baldachim bedzie miał motyw białych kropeczek na różowym tle.
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 lipca 2017, 15:58
Stanęłam dziś na wadze. Jakby nie patrzeć kilo więcej. łącznie już 6. Nie jest źle.
Za 3 tygodnie ślub siostry mojego męża. Tak czekałam na to wesele a teraz co raz bardziej zdaje sobie sprawę, że długo na nim nie wytrzymam. Brzuch ciągnie, plecy bolą jak ja wysiedze na krześle tyle godzin. O harcach na parkiecie nawet nie marze. Jak się mąż zlituje pokulam się trochę w prawo trochę w lewo na jakimś wolnym tańcu i tyle Wiele też nie pojem, bo miejsca w żołądku mam mało Iga widocznie uciska mnie na żołądek, bo co zjem to mam zgagę.
Oczywiście mam problem z ubiorem o butach nie wspomnę...
Sukienkę ustrzeliłam świetną. Zajrzałam do ulubionego "lumpa" w dzień dostawy i dorwałam cudną czarną koronkową sukienkę ciazową znanej dobrej firmy. jak nową. Przymierzyłam ją wczoraj. Jeszcze się mieszczę ale tak raczej na styk, bo to obcisła kreacja. Czy wejde w nią za 3 tygodnie i bedzie mi wygodnie nie wiem, raczej wątpie... w związku z tym umówiłam się na dziś do koleżanki, która ma bardzo dużo sukienek odcinanych pod biustem, które dla cięzarówek mojej postury powinny się nadawać.
No nic jade może coś znajdę.
Butów chyba nie bede kupowac. pojde w rozklapanych balerinkach... pytanie czy moje spuchnięte płetwy w nie wejdą... muszę sprawdzić żebym się nie zdziwiła i nie musiała w dniu slubu wystąpić w plażowych szerokich japonkach
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 lipca 2017, 17:18
Dziś tez stanęłam na wadze. No i ponad pół kilo mniej. Nie spodziewałam się takiego wahania. (ostatnio ciągle pół kilo w jedna pół kilo w drugą)
Wczoraj z obawy przed nocną zgagą (bo najszybciej mnie dopada gdy leże) nie zjadłam kolacji, tzn zjadłam ale o 17:00 a spać szłam wyjątkowo późno bo po 24:00. Do tego seksik (na leniwca wiec wiele kalorii nie spaliłam ) i do tego w nocy z 4 razy siku i proszę jaki efekt na wadze
Z pozyczania sukienki nic nie wyszło. Koleżanka owszem ma dużo sukienek odcinanych pod biustem ale wszytkie rozszerzane na dole i dość krótkie. Niestety to nie mój fason. We wszytkich bez wyjątku wyglądałam jak beza.
Stwierdziłam, że nie bede juz szukać. mam śliczną sukienkę i w niej pojdę. A jak bedzie mi w niej ciasno to po kościele i obiedzie przebiore się w zwykłą letnia sukienkę w której czuje się bardzo dobrze i całkiem przyzwoicie wyglądam
Wizyta u dr na nfz
Lekarz miał zacząć przyjmować od 7:45 a ja miałam 3 numerek. Wzięłam pod uwagę , że przed wizytą trzeba iść do położnej na wizytę (pomiar ciśnienia, waga, posłuchać serduszka, itp.) przyjechałam do przychodni 15 minut przed przyjsciem lekarza do pracy, a wiec z dużym zapasem czasowym, a położna z okienka mnie opierdzieliła, że jestem za późno. Zgłupiałam. Pytam a co lekarz już kończy przyjmować? cos pomyliłam.... ona , że nie ale ciezarne powinny przychodzić wcześniej. Olałam babsko, No kurde a nie byłam wcześniej...?? Łącznie na wizytę czekałam ponad 40 minut, a franca mi że przyszłam za późno. Ja nie wiem demencja starcza kobiete już dopadła czy co?
Na wizycie u położnej ok. Na wadze 81kg czyli równo kilo wiecej niż rano w domu ale ważyłam się w ubraniach i butach, raczej wszytko się zgadza. Według ich wagi od 9 tygodnia ciązy przytyłam 4kg.
Ciśnienie ok. serduszko ok.
U lekarza jak zawsze na luzie. Zrobił usg takie jakieś błyskawiczne, czułam niedosyt. Zadałam kilka pytań międzyczasie mała pokazała twarz. moj lekarz ma zwykłe usg wiec obraz bez rewelacji ale usta widziałam wyraźnie. śliczne malenkie usteczka. w innym kształcie niż u synka. zakochałam się
Na koniec jeszcze zapytałam o przepływy pępowinowe. Stwierdził, że nie trzeba sprawdzać, bo mała przyrasta prawidłowo. Powiedziałam, że ze względu na pierwszą ciąże chciałabym to sprawdzić. Dopytał o wagę synka, bo oczywiscie nie pamietał, że mały zatrzymał sie i przestał rosnąć pod koniec ciązy. Tak wiec na moje życzenie sprawdził i wyszło, że wszytko ok.
Bardzo mnie to cieszy.
Mała ma już przekroczone 2 kg. Kawał ciała
Spytałam kiedy kolejna wizyta, powiedział, że za miesiąc... Za miesiąc to bede w 38 tygodniu..Matko ten to się nie chce przepracowywać. Powiedziałam, że bede szybciej bo boje się, że mała też przestanie rosnąc. No to się zgodził żebym była za 3 tygodnie.
Jak dobrze, że chodzę jeszcze prywatnie do ordynatora z innego miasta....
Wczoraj pod prysznicem wyczułam, że wylazł mi hemoroid. Szlak by to, wiem że to w ciązy często się zdarza ale liczyłam, że mnie to ominie, bo nie mam problemów z wypróżnianiem... pierwszy raz mi taki prympel z odbytu wystaje, blee, kupiłam dziś maść bezpieczną w ciązy, mam nadzieje, że w miarę szybko się wchłonie czy tam pęknie i że nie bedzie mi dokuczał. Lekarz polecał robić nasiadówki parowe z naparu kory dębu. No już widzę, jak kucam nad miską z gorącą wodą. Może jak bym spuchniętym wielorybem nie była to może ... ale w obecnej sytuacji z pewnoscią takich ćwiczeń uprawiać nie będę!
Oby maść pomogła.
W styczniu z okazji swoich urodzin tzn w prezencie od męża zamówiłam sobie pierścionek.
miałam już do kompletu kolczyki, łańcuszek z wisiorkiem i bransoletkę - srebro z oczkiem z czerwonej cyrkonii- brakowało mi tylko pierścionka. po 7 miesiącach, po kilku upomnieniach, że nadal czekam w końcu doczekałam się telefonu ze sklepu , pierścionek dotarł. Czekałam tylko 7 miesięcy. haha śmiech na sali. Dziś pojechałam go kupić. Chyba w ramach rekompensaty pani wyczyściła mi pozostałe srebro z kompletu, które miałam na sobie zupełnie za darmo. Miło Jestem zadowolona.
Od rana deszczowo i chłodno zdecydowałam, że dzis w końcu wyprasuje ubranka dla małej. Pół dnia mi zeszło, bo miedzyczasie odwiedziła nas siostra mojego męza z synami. Średnio za sobą przepadamy ale dziś było w miarę miło. Chyba obie się starałysmy żeby nie było niezręcznej ciszy i czas minął przyjemnie. Ona też jest w ciązy , 2 miesiące niżej niż ja wiec tematem przewodnim były nasze ciąże no i oczywiscie musiałyśmy też poruszyć temat ślubu jej siostry. Ona bedzie świadkową a najśmieszniejsze jest to , że kilka dni temu posprzeczały się z panną młodą - oj bedzie kwas
Swoja drogą ślub za 2 tygodnie a suknia młodej jeszcze nie uszyta. To akurat jest na mojej głowie kilka dni temu byłysmy na przymiarce, a suknia jeszcze w proszku była... Obrączek jeszcze nie ma , zamówione 2 miesiące temu w tym samym sklepie co ja pierścionek wiec - powodzenia... wczoraj się okazało że cos się stało z samochodem którym mieli jechać do ślubu i zamiast jaguara bedzie mercedes i to trzeba go ustroić we własnym zakresie no i kto wie co jeszcze ich spotka... Mam nadzieje, że chociaż ksiądz nie zawiedzie , bo nasi młodzi to osoby głuchonieme - jak nie pojawi się załatwiony ksiądz z innej parafii, który zna język migowy to nie wiem jak ten ślub się w ogóle odbędzie...
Kończyłam prasowanie w strasznej duchocie. W ciągu kilku godzin zmieniła się pogoda z bardzo przyjemnej na bardzo nie przyjemną. Powietrze zrobiło się ciężkie , było strasznie duszno ale skończyłam i jestem z siebie bardzo zadowolona, Zabierałam się za to juz kilka tygodni, a było tego nie mało...
Teraz jeszcze musze spakować torbę do szpitala i zabiore się za to jutro - juz sobie to obiecałam.
Synek śpi, mąż w pracy - czas na relax
Mąż dziś ostatni dzień w pracy i zaczyna urlop - nie mamy szczególnych planów. Nie wyjeżdzamy nigdzie na dłużej. Stwierdziłam że nie mam ochoty pod koniec 8 miesiąca gdzies jeżdzić i sie męczyć. Na plaży leżeć nie mogę, chodzić po górach też nie jak pogoda dopisze to zrobimy kilka wypadów nad jezioro i chciałabym pojechać do Torunia , połazić po starym mieście i przy okazji odwiedzić ciotki męża. ot i tyle.
ubranka na pierwsze 3 miesiące
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/2567b0b478a3.jpg
nigdy nie byłam dobra w układaniu ubrań w szafie
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lipca 2017, 21:09
Mam nadzieję że czekanie się opłaci i wyniki będą dobre. Życzę Ci zdrowego bobaska z całego serduszka :* Trzymam kciuki mocno zaciśnięte :* ❤❤❤
Efta, jak ja nie lubię takich lekarzy... Ehhh Tak naprawdę to przez ostatnie dni się pewnie sama więcej dowiedziałas, niż od niej dzisiaj. Mam nadzieję że Nifty cie uspokoi już do końca ciąży, i będziesz się nią tylko cieszyć, a nie martwić ;)
To czekanie na wizytę a później taka beznadziejna,a raczej nic nie wnosząca rada lekarza,to rzeczywiście tylko strata czasu i nerwy.Mam nadzieję,że to badanie uspokoi Cię już tak na dobre,trzymam kciuki:)
Efta dziękuję za wyjaśnienie tematu odnośnie estriadiolu i lametty,nie wiedziałam,że tak jest,w takim razie na jedno pomaga a drugie pogarsza?czy to,że estriadiol po lamecie jest niższy,nie wpływa gorzej na utrzymanie ciąży?
Jak zaczęłam czytam ten wpis to właśnie zamierzałam Cię gorąco namawiać na nifty. Czytałam sporo o tym teście i uważam ze jest to najlepszy możliwy test niestety drogi :/ Później doczytałam ze go zrobiliście, czekam z niecierpliwością na wyniki i gorąco trzymam kciuki ♥️ Przy okazji poznacie ze 100% pewnością płeć dzieciątka ;) :* Jestem pewna ze wszystko będzie dobrze!