W czerwcu poszłam do niego z infekcją, dostałam antybiotyk i było ok ale od końca czerwca infekcja wróciła...no ale podczas wizyty 1 lipca kiedy mówie ginowi o tym on nawet mnie nie zbadał.
29 lipca druga wizyta i nadal mówię że mnie tam swędzi i piecze, że infekcja cały czas jest to on kazał kupic mi tylko HydroVag na nawilżenie i podrażnienia!! I skwitował że zbadamy 26 sierpnia bo i tak będzie musiał zrobic wymaz przed porodem!!!!
I tak oto od czerwca chodzimy z infekcją ciążową a lekarz nas sobie lekceważy.Boję się że maluszkowi coś może być od tego wszystkiego.
A moje życie intymnie prawie wcale nie istnieje przez to paskudztwo bo czuję dyskomfort i pieczenie.
W kościele duszno, nie było czym oddychać... jedziemy na salę a tam jeszcze gorzej, sala bez klimatyzacji a bawi się 130 osób...MASAKRA! Większość czasu z mężem spędziliśmy na zewnątrz bo na sali nie dało się siedzieć a co dopiero tańczyc... Ze wszystkich lało się z tego ciepła, miałam wrażenie że wewnątrz było z 40 stopni...(a może i nawet coś koło tego było)
Tak się złożyło że obok mnie siedziały jeszcze dwie cięzarne więc sobie rozmawiałysmy o naszych ciążach
A do tego teraz w sobotę idziemy na roczek do chrześniaka męża..i też mi się nie chce, nie mam ochoty wychodzić na takie imprezy, nie chce mi się już bo jestem ciagle zmeczona i same te wyjscia juz mnie meczą. Uwielbiam mój brzuszek, kocham kopniaki Igorka ale im jest większy to coraz gorzej jest coś zrobić, wszystko szybko męczy i najlepiej to bym się połozyła i spała
Najgorsze jest to że za tydzień znowu impreza bo na urodziny zostaliśmy zaproszeni...mam już dosyć tego. Najlepeij to bym chciała już urodzić żebyśmy nie musieli już nigdzie wychodzić heh Wolę zająć sie przygotowywaniem domu dla maluszka tyle jeszcze prania, prasowania, układania i sprzątania że na samą myśl już jestem wykończona ;P
A zapomniałam się pochwalić że już od soboty mam wózek dla syneczka Jak jakaś wariatka jeżdze po domu z pustym wózkiem bo już nie moge się doczekać żeby mieć Kruszyne przy sobie heh
Już nie mogę się doczekać ale też zaczynam się bać...
Czy dam rade? a jak zacznę panikować? Ciekawe kiedy urodzę? czy w terminie? Może wcześniej? lub po terminie..
I jak ja kocham te Jego kopniaki, że jak to??? On ma już wyjść??tak szybko?? a za kopniakami to będę teskniła...
Ale i tak najbardziej czekam teraz na USG 3D w przyszłym tygodniu, w końcu zobacze mojego synka bo od maja nie widziałam go w pelnej okazałości jak chodziłam do lekarza to niby robił usg ale ja nic nie widziałam bo sam tylko oglądał i tylko serduszko i to wszystko...
No i od niedzieli jesteśmy przeziębieni...a niedawno cieszyłam się że przed ciążą tak czesto byłam chora a w ciąży nic i mam OOO! ALe to bardziej przez moich teściów..bo nie chce im już się wychodzić przed dom palić papierochy to wymyślili że jak pójdą do kuchni obok i będą palić przy otwartym oknie to będzie OK...to nic że robili tylko przeciąg a ja siedziałam i wiało na mnie bo mieszkanko maja małe to strasznie mnie przewiało, i to ich wietrzenie nic nie dawało bo i tak cały dym cofał sie do mieszkania...no ale cóż..TEŚCIE! Aż mi się nie chce do nich co tydzień jeżdzić....Mam tylko nadzieję że jak Młody się urodzi to nie będą mi przyjeżdzać co chwilę w odwiedziny...najgorsze jest to że już mówili że jak urodze to przyjadą zaraz do szpitala Małego zobaczyć...Szkoda tylko że sami decydują kiedy przyjadą a nie zapytają mnie czy będę miała ochotę na ich odwiedziny po porodzie...
Ostatnio ciągle sni mi się że już urodziłam że karmie malucha i przez sen bolały mnie pogryzione sutki heh, i tego boję się najbardziej, że bedzie bolało tak że przestanę karmić. No ale dopiero okaze sie jak to bedzie ;)nawet kupiłam maść Maltan na sutki bo podobno smarowanie w trakcie ciazy pomaga i sutki nie beda pekac - też to się okaże za kilka tygodni ;)bo jak do tej pory to sa super wrazliwe na dotyk.
A młody tak szaleje w brzuchu jakby chciał wydostać się przez brzuch na zewnatrz... to takie cudowne kiedy czuję i widzę jak się rusza po ciąży będzie mi tego bardzo brakować.
Od początku sierpnia mam zamiar spakować torbę do szpitala i jakoś do tej pory to mi jeszcze nie wyszło.. Zrobiło się zimno i nie wiem jak ubrać na wyjście ze szpitala Młodego,kombinezonik czy ciepla kurteczka? Wydaje mi się że kombinezonik będzie lepszy.
A co do mojego męża to on biedak bardziej stresuje sie moim porodem niz ja sama.. ;P Biedny spać w nocy nie może, ciągle się stresuje i jest "dziwny" aż mi go żal. Wiedziałam że ciąża, poród i pożniej wychowywanie dziecka jest w jakims stopniu stresujące, budzi obawy ale mój mąż to chyba stresuję się za wszystkich. Widzę po nim że nie może się doczekać już syna bo i sam to ciągle powtarza ale te 5 tygodni to jeszcze musi poczekać bo szybciej mu dziecka nie wyciagne heh
Dla mnie najgorsze jest to że muszę być w tym szpitalu 3 dni... to jest tą najgorszą torturą ponieważ nie znoszę szpitali, szpitale męczą jeszcze bardziej jak ten cały poród.Mam nadzieję że z Młodym będzie wszystko dobrze, że będzie zdrowiutki jak rybka i wypuszczą nas szybciej
Przez to że nie było widać buźki to już bym chciała żeby się urodził abym mogła go zobaczyć
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 sierpnia 2014, 15:28
22-26 według USG
Ciekawe kiedy mój synek zechce wyskoczyć
Już tak bardzo nie mogę się doczekać aby go zobaczyć jestem tak ciekawa jego wyglądu że niedługo oszaleje z tej niecierpliwości heh ;P
Cały czas miałam nadzieję że urodzę tak jak moja mama w 36 tygodniu ale nic się na to nie zapowiada ;P
Brzuch napina się bardzo często, jest wtedy jakbym miała kamień w brzuchu i do tego dół brzucha jak na okres lub rozwolnienie heh ;P no i nieraz ból pleców.
Cały czas przejmowałam się że mam grube uda i tyłek duży ale to nic w porównaniu z tymi obrzydliwymi rozstępami które zrobiły mi się na boczkach i udach....a już tak cieszyłam się że nic mi się nie robi, że nie ma rozstępów a tu dupa.. okropne fioletowe kreseczki, i zaraz myśl że nie założę już stroju kąpielowego, że będę wyglądała szkaradnie jak pocięty prosiaczek jakiś. A tak dokładnie smarowałam 2-3 razy dziennie ciało balsamem przeciw rozstępom a tu takie coś...szkoda tylko że rozstępy zostają już na zawsze..jedynie co to mogą zblednąć ;(
Przeczytałam że ok tygodnia przed porodem twarz wysypie się syfkami - u mnie od kilku dni pokazuję się na twarzy mnóstwo wyprysków.
Przed porodem dziecko mniej się rusza - mój synek trzeci dzień porusza się powolniej i rzadziej, jeszcze kilka dni temu to brzuch falował od rana do wieczora od tańców wygibańców a zasypiał chyba dopiero wtedy kiedy ja się kładłam
No i to napinanie się brzucha i lekki ból jak na okres.
Ból dolnej części pleców.
No i podobno przed samym rozwiązaniem chudnie się 0,5-1kg - my schudliśmy równy 1kg
Ciekawe, ciekawe...może niedługo coś się rozkręci
Poród zbliża się wielkimi krokami a ja zastanawiam się tylko czy zdążę ogarnąć się tam na dolę mimo że staram się robić to na bieżąco, bo może spanikuję i zapomnę heh
A no i nie daje mi spokoju myśl o tym czy w trakcie parcia zrobię kupę...cały czas mówię sobie oby nie bo będzie mi głupio..niby to naturalne a jednak nie chce tak przy lekarzach czy położnej.
A najbardziej to bym chciała żeby moje krocze ocalało...żeby nie było konieczności nacinania, wydaje mi się że teraz w szpitalach i tak nacinają rutynowo, że rzadko kiedy starają się to krocze ocalić.
W głowie ciągle myśl, że niedługo zobaczę synka.. oby był silny i zdrowiutki
Wstępnie waży 3,5kg w dwa tygodnie przytył 1,5kg heh mały klopsik
Lekarz pytał kiedy brzuch opadł, to mówię że z 2 tygodnie temu a on na to że zazwyczaj około 3 tygodni przed porodem tak się dzieje, powiedział że ciąża prawidłowa, wszystko ładnie, pięknie tylko oszczędzać się teraz czekać i odpoczywać I powiedział że jak już się zacznie to jeżeli skurcze będą utrzymywać się co 5 min przez 0,5-1 godz to wtedy mogę zbierać się do szpitala, nie wcześniej bo to nie ma sensu
A wczoraj zmieniła się wydzielina i wycieka z nas coś brązowego, z tego co się dowiedziałam to czop powoli odchodzi, więc już tylko czekam na mojego syneczka mam nadzieję że to kwestia kilku dni
No a dziś rano dostałam wiadomość że koleżanka która miała ten sam termin porodu co ja właśnie wczoraj urodziła po 20 godz siłami natury powitała na świecie też synka więc zaczełam poganiać mojego szkraba żeby już powoli ruszył swoją kochaną dupeczkę do wyjścia bo mama i tata czekają
Wstępnie waży 3,5kg w dwa tygodnie przytył 1,5kg heh mały klopsik
Lekarz pytał kiedy brzuch opadł, to mówię że z 2 tygodnie temu a on na to że zazwyczaj około 3 tygodni przed porodem tak się dzieje, powiedział że ciąża prawidłowa, wszystko ładnie, pięknie tylko oszczędzać się teraz czekać i odpoczywać I powiedział że jak już się zacznie to jeżeli skurcze będą utrzymywać się co 5 min przez 0,5-1 godz to wtedy mogę zbierać się do szpitala, nie wcześniej bo to nie ma sensu
A wczoraj zmieniła się wydzielina i wycieka z nas coś brązowego, z tego co się dowiedziałam to czop powoli odchodzi, więc już tylko czekam na mojego syneczka mam nadzieję że to kwestia kilku dni
No a dziś rano dostałam wiadomość że koleżanka która miała ten sam termin porodu co ja właśnie wczoraj urodziła po 20 godz siłami natury powitała na świecie też synka więc zaczełam poganiać mojego szkraba żeby już powoli ruszył swoją kochaną dupeczkę do wyjścia bo mama i tata czekają
Czekam i czekam a tu nic....nawet mam wrażenie że brzuch zaczął mniej się napinać.
Teściowa ma znajomą położną to poradziła żeby moczyć stopy w bardzo ciepłej wodzie...że ma pomóc przyśpieszyć nam poród. Nie wiem czy zadziała ale nie bardzo podoba mi się moczenie tak napuchniętych i obolałych stóp w prawie gorącej wodzie.
Podobno pomaga też seks - u nas nie pomaga ;P
Chodzę po schodach, staram dużo się ruszać i nic...moje dziecko chyba chce zostać w brzuszku na zawsze.
Do terminu zostały jeszcze 2 tygodnie ale ja już bym chciała mieć poród za sobą, i tulić syneczka
Czekam i czekam a tu nic....nawet mam wrażenie że brzuch zaczął mniej się napinać.
Teściowa ma znajomą położną to poradziła żeby moczyć stopy w bardzo ciepłej wodzie...że ma pomóc przyśpieszyć nam poród. Nie wiem czy zadziała ale nie bardzo podoba mi się moczenie tak napuchniętych i obolałych stóp w prawie gorącej wodzie.
Podobno pomaga też seks - u nas nie pomaga ;P
Chodzę po schodach, staram dużo się ruszać i nic...moje dziecko chyba chce zostać w brzuszku na zawsze.
Do terminu zostały jeszcze 2 tygodnie ale ja już bym chciała mieć poród za sobą, i tulić syneczka
Objawów porodowych już albo nie zauważam albo ich nie ma heh. Tylko od 2 dni nieraz zaczyna ciągnąć mnie w pachwinach, takie kłucie - ciągnięcie ale tylko przez chwileczkę.
Zaczynam się stresować tym że przenoszę i będą mi wywoływać poród a tego bym nie chciała...
39 tydzień - 12 dni do terminu porodu
Cały czas myślałam że urodzę szybciej bo tak mi wszyscy mówili a tu proszę, niespodzianka...pewnie jeszcze przenoszę ;P
To czekanie jest okropne, już bym chciała mieć To za sobą i tulić mojego Szkraba
Znajome które miały terminy na października już dawno rozpakowane a ja nadal w dwupaku ;(
Sposób znajomej położnej na przyśpieszenie porodu nie działa - moczenie stóp w gorącej wodzie.
Powiedziała że mogę masować sutki z 2-3 razy dziennie ale nie wiem czy to dobry pomysł,podobno poród może być boleśniejszy niż normalnie z tego co wyczytałam.
Nie może po prostu zacząć się samo, raz,dwa i już heh
Nadal przeraża mnie myśl o pobycie w szpitalu...nienawidzę szpitali. Chciałabym wyjść na własne żądanie na drugi dzień jeśli wszystko będzie ok.
Doczekałam się
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 października 2014, 09:48
Nalałam sobie dużo wody do wanny i tak siedziałam chwilkę, polewałam troszkę po brzuchu, ogarnełam się tam na dolę i w sumie to czekałam na skurcze.
Po kąpieli z ręcznikiem miedzy nogami ( bo wody dalej ciekły) jeszcze zeszłam do kuchni z mężem zjeść śniadanie ( oczywiście on z przejęcia nic nie zjadł )
Poszliśmy do pokoju, powoli przygotowywałam się i co jakiś czas czułam napinanie sie brzucha i ból jak na okres ( występowało to co 3 min ) Poczułam jeszcze małe parcie na kupę ;P chyba przez to bo bałam się żę zrobię kupę w trakcie porodu. Mąż poganiał mnie żze to już trzeba jechać, a brzuch napinał się już trochę bardziej ale ból był też taki jak przy okresie ( no i było już co 2 min) PO godz 8.00 jedziemy do szpitala, oczywiście nie było gdzie zaparkować i każe męzowi jechać na parking na mieście no ok 1 km od szpitala. 8.30 skurcze są trochę bardziej bolesne ale to nic strasznego, nadal ból okresowy taki mocniejszy. spacerkiem idziemy do szpitala no i liczę sobie co ile są skurcze W szpitalu ok godz 8.40 zostaje przyjęta na porodówkę ( połóżna przyjmująca straszna franca )Prowadzi mnie na salę narodzin żęby podłąćzyć ktg a męża odesłała do poczekalni twierdząc ze po co ma isc jak tu jeszcze nic sie nie dzieję i ma zostać ( miałam ochotę ją zabić) kładę się na fotel pod ktg i zaczynają sie juz skurcze coraz bardziej bolesne chwilę po godz 9.00, ale to już takie że zaczynam przebierać sobie nogami bo na boku i leżąco było mi strasznie niewygodnie. Inna Położna ktora miała odbierać poród widzi że mnie boli i pyta czy czuję może parcie takie jak na kupę to ja jej mówie że już od godz a ona Ojej to szybko badamy...zagląda, bada i mówi 9cm możemy poprzeć przy skurczu ( druga polożna przyjmująca w szoku że tak szybko, każe przyjść mężowi ) w czasie skurczu oczywiście masaż szyjki chwilkę ( bolało gorzej jak ten skurcz ) no i mówi że jak zacznie się skurcz to mam sobie poprzeć, no więc robie co mówi, mąż przy mnie cały przejęty po skurczu położna mówi że czuje główkę ,że jest już blisko no i zaczeły się skurcze już bardzo bolesne, wstałam i na stojąco parłam i z chwilą kiedy czułam że nadchodzi skurcz chciałam żeby wcale nie przychodził..bolało okropnie ale chyba przez to że głowka była już nisko i z chwilą parcia aż zagryzałam fotel i ściskałąm rękę męża ( a on biedak dopiero na drugi dzień mówił ze bolala go ta dłon heh;) położna każe się położyć ale jeszcze chwilę klęczę na fotelu i parłam, jak położyłam się było jeszcze gorzej bo głwkę już było widać i aż nog nie mogłam oprzeć szeroko na uchwyty bo tak uwierało. Położna daję znieczulenie i przy następnym skurczu na który czekaliśmy chwilkę dłużej ( przynajmniej mogłam odpocząć) nacieła mnie i tylko jak kazała przeć szybciutko wyskoczył mój syneczek i w tym momencie cały ból minął..poczułam tylko wielką ulgę Miałam synka na brzuchu, mąż płaczę i ja płaczę no i Igorek też Nawet nie wiedziałam że dziecko położone od razu na brzuch tak cudownie pachnie został szybko zważony i zmierzony i dalej położony na brzuch a lekarz w tym czasie mnie zszywał ( myślałam że będzie to bolało a tu nic a nic heh )
No i tak w godz po przyjechaniu do szpitala przyszedł na świat mój syn Igorek
3940g i 57 cm był taki duży że podczas parcia główka cofała się bo tak to urodziła bym szybciej
Daria idź do innego lekarza z tą infekcją bo to jest niebezpieczne ...
ojej, a nie mozesz isc raz prywatnie do jakiegos ? nie wiem czy to niebezpieczne, ale moze raz warto ? skutecznie zwalczyc. Sciskamy :**